Metal Gear Solid 3: Snake Eater - Opinie
#11
Otóż to Wink Są gry które zdają się podobać wszystkim, a w naszym prywatnym rankingu są one niegrywalne.
Najlepszym przykładem w moim przypadku jest Bioshock 1&2, któremu wystawiłbym 3/10. Tymczasem seria zdobywa w recenzjach noty koło 9-10. Pamiętam jak nasłuchałem się pochlebnych opinii o części pierwszej, a gdy uruchomiłem grę na własnej konsoli, zawiodłem się na całej linii.
Odpowiedz
#12
PaultheGreat napisał(a):Mimo tego "huraoptymizmu", można powiedzieć zbiorowej erekcji nad tym tytułem

Fenomen tej części, a raczej całego uniwersum opiera się właśnie na intrygującej, wciągającej historii oraz dodatkowo na sposobie jej ukazania. Tu nie chodzi, o to że gameplay jest jakiś rewolucyjny - pierwsze trzy odsłony opierają się na tych samych schematach, przy czym każda kolejna dodaje do niego jakąś nową cząstkę. To, że mechanika rozgrywki nie pasuje każdemu jest jak najbardziej zrozumiałe, gdyż nie każdy lubi skradanki, tak jak nie każdy lubi RPG itd. Rozwój branży sprawił, że po Snake Eaterze, w każdej kolejnej części otrzymaliśmy już nową kamerę, zza pleców, gdyż nie ma co ukrywać, ale stare rozwiązanie nieco trąciło myszką. Mimo to są gracze, którym ten archaizm pasuje. Pierwsze dwa Metal Geary z MSX nie były raczej tak wychwalane jak te nowsze gry z serii. Dopiero na pierwszym PlayStation Kojima mógł w pełni rozwinąć skrzydła i ukazać wydarzenia w filmowym stylu, zarazem sprawiając, że obserwator mógł bardziej zanurzyć się w przedstawiony świat. Seria jest jedną z nielicznych, w której przedstawiona historia stanowi w pewnym sensie monilit - zdarzenia w poszczególnych częściach są ze sobą ściśle powiązane, często w dużym stopniu odnoszą się do poprzednich odsłon, co wymusza na graczu nie raz łączenie pewnych faktów, aby móc w pełni zrozumieć całą opowieść (co wcale takie łatwe nie jest, ze względu na wielowątkowość). Podobnie sprawa ma się z kluczowymi postaciami (nie tylko głównym bohaterem), których rola nie ogranicza się do jednego występu, przez co również zyskuje na wartości sama fabuła. To jest przyczyną tych "ochów" i "achów" skierowanych w stronę MGS, jednak trzeba podchodzić do tej serii także z chłodną głową, gdyż produkcje spod szyldu Metala z pewnością nie są grami idealnymi i tak jak każde mają swoje wady.

PaultheGreat napisał(a):Zastrzeżenia można mieć co do ich długości, bo czasami twórcy jednak przesadzali - bardzo lubię oglądać filmiki w grach, w omawianym przypadku czasami zdarzało mi się je przewinąć i przejść do właściwej gry.

Cut-scenki nie są takie straszne, gdyż jak wspomniałeś są zrobione z rozmachem, przez co ogląda się je z zaciekawieniem. Bolączką SE jak i poprzedniczek są zdecydowanie przegadane dialogi miedzy naszymi poczynaniami, których słuchanie potrafi znużyć, zwłaszcza jeśli nie wnoszą nic konkretnego do gry, a traktują o pierdach :)
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#13
Kraszu napisał(a):Bardzo ciężko było wyczuć system walki w „Devil May Cry”. Początkowo obcowanie z tym tytułem było dla mnie wręcz koszmarem. U nas na forum bodajże Kratos kilkakrotnie podchodził do DMC i do tej pory „nie czuje” walki. Ja to w pełni rozumiem.

Dokładnie tak. O tej samej grze pomyślałem jak zobaczyłem ten temat i wypowiedź Q. Ja mam takich tytułów na pęczki - znanych i podziwianych, ale takich, które do mnie nie dotarły. Snake Eater przeszedłem już z 5 lat temu będzie, więc dużo powiedzieć nie mogę. To, co mogę powiedzieć to to, że gra mnie urzekła. Sandinista bardzo ładnie wytłumaczył dlaczego Snake Eater dobrą czy bardzo dobrą albo jedną z najlepszych na PS2 jest. Daleko nie trzeba szukać, bo i w naszym topie - https://www.playstationforum.pl/t-top-gier-ps2 zajmuje bardzo wysokie, 5 miejsce. Mi gra się również spodobała mimo, że nienawidzę ani Hitmana ani Splinter Cella, do których po kilka razy podchodziłem. Snake Eater mimo, że również jest grą skradankową to przykuł mnie na bite 20 godzin zabawy. Świetne scenki czy właśnie postacie drugo- czy trzecioplanowe. Samej historii z gry nie oceniam, bo przyznam, że niedużo z niej wyniosłem. Mimo, że wtedy grę uważałem za cudo to teraz trochę się boję podejść do niej po latach. Chyba dlatego właśnie, że początki są trudne, ale jak już złapiesz bakcyla to gra wessie cię bez reszty. W dalszym ciągu dwójeczka czeka u mnie w kolejce do zagrania.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#14
Rozpocząłem swoją przygodę z „MGS3: Snake Eater”. Póki co jestem zawiedziony. Gra mi się bardzo topornie. Nie czuję zbytnio gameplay’u mimo, że ukończyłem dwie wcześniejsze odsłony przygód Węża. Najbardziej doskwiera mi praca kamery, która często po przejściu kilku „metrów” szybko zmienia ujęcie co mnie dezorientuje. Zbawieniem byłoby ręczne jej korygowanie. Jedynym ratunkiem jest częsta obserwacja terenu z perspektywy FPP. Na całe szczęście początkowe lokacje w dżungli nie są rozległe i można się dosyć szybko zorientować o co kaman. Brak radaru na razie nie jest dla mnie problemem.

Mam wrażenie, że otwieranie menu (mapka, kamuflaż, broń, itemy) stosunkowo wolno chodzi. Irytuje mnie to. W tej grze zdobywa się pożywienie. Zabiłem po drodze jakiegoś węża. Strzelając do owoców czy gniazd os te również pozostawiają po sobie „coś”. Nie wiem do czego to jest przydatne. Nasz bohater raczej nie traci na siłach jeżeli nie dostanie kulki od strażnika.

Ogólnie wydaje mi się, że gra się o wiele wolniej niż we wcześniejszych częściach. Trzeba być ostrożniejszym. Załączony alarm to w zasadzie pewna kaplica. Najlepiej w takim przypadku uciec do wcześniejszej sekcji. Doszedłem do momentu z mostem i dopiero tutaj poczułem radość z grania. To za sprawą tego, że uśpionych strażników kolejno pozrzucałem do rzeki – co mi się będą dziady pałętać. Big Grin Może właśnie włączyło mi się bardziej konstruktywne myślenie i będzie już tylko lepiej?

Dopiero ogarniam świat i reguły rządzące rozgrywką. Menu wydaje mi się jakieś skomplikowane. Wcześniej wszystko było dostępne pod triggerami – L2 i R2. Czuje się jak świeżak, a nie stary „Metalowy” wyżeracz. Za mną dopiero pierwsza sesja. Musi być lepiej…
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#15
(24-11-2012, 19:01)Kraszu napisał(a): Najbardziej doskwiera mi praca kamery, która często po przejściu kilku „metrów” szybko zmienia ujęcie co mnie dezorientuje. Zbawieniem byłoby ręczne jej korygowanie.

W Subsistence jest ta funkcja Smile.

A swoją drogą MGS 3 to dla mnie najlepsza gra na PS2 (a może i nawet gra życia), podczas różnego rodzaju zapowiedzi jak i premiery tytuł ten robił niesamowite wrażenie Smile, Kojima wspiął się na absolutne wyżyny tworząc trzęcią część Metal Gear Solid. Takich gier już nie robią, a szkoda Sad.

Przytoczę jeszcze słowa z recenzji Kosa z PSX Extreme:

"Dlaczego warto zagrać w Metal Gear Solid 3? Bo wstrzymasz oddech, widząc promienie słońca tańczące na kaskadzie wodospadu. Bo niemal poczujesz smród wirtualnego bajora przykrytego gęstym kożuchem mgły. Bo przebiegnie Cię dreszcz, gdy zobaczysz sępa żerującego na zwłokach strażnika, któremu przed momentem podciąłeś gardło. Bo przeżyjesz najpiękniejsze chwile... tak, użyję tego zwrotu po raz kolejny. Przeżyjesz najpiękniejsze chwile w historii gier wideo."
Odpowiedz
#16
(24-11-2012, 19:01)Kraszu napisał(a): Zabiłem po drodze jakiegoś węża. Strzelając do owoców czy gniazd os te również pozostawiają po sobie „coś”. Nie wiem do czego to jest przydatne.

Pod energią masz pasek staminy, który z wraz z wysiłkiem Sneja spada (z czasem usłyszysz burczenie w brzuchu :)), przez co w pewnej chwili zaczną mu się trząść ręce i np. oddawanie strzałów z perspektywy oczu będzie utrudnione. Co więcej, jeśli pasek ten spadnie np. do połowy to wówczas podczas nurkowania czy zwisania będziesz miał tyle samo tlenu czy siły co właśnie staminy. Gdy spadnie do zera, wówczas, o ile się nie mylę, zacznie spadać energia Naked'a. Ponadto dobrze jest zawsze mieć pełny pasek wytrzymałości, gdyż wówczas szybciej regeneruje się zdrowie. Dlatego też zabicie/schwytanie zwierzaka jest podstawowym źródłem żarcia, które odnawia pasek staminy. Na marginesie dodam, że schwytanym wężem można rzucić w żołdaka.

Czasem, jak zauważyłeś oprócz żarcia pojawia się "coś" :) Jest to jeden z medykamentów, który przydaje się do wykurowania jeśli zostaniesz postrzelony bądź zatrujesz się jakimś trującym żarciem lub zostaniesz ukąszony przez jakieś dziadostwo. Zazwyczaj źródłem różnych leków itp. są rośliny czy właśnie ul i chyba króliki. W każdym razie łatwo je znaleźć używając gogli termicznych.

Menu faktycznie jest trochę spowolnione, zaś wszystko nadal jest dostępne pod L2/R2 jeno czasem trzeba w opcjach zmienić ekwipunek, gdyż ten podręczny jest ograniczony do iluś tam kilo. Z czasem się przyzwyczaisz ;)
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#17
Otóż to… Stamina utrzymywana na wysokim poziomie jest podstawą do czerpania przyjemności z rozgrywki. Myślałem, że pada zjem jak na mokradłach, tudzież innych bagnach, Snake zaczął być jakiś cherlawy. Oba paski leciały mi w dół na łeb na szyję. Żarcie w tym przypadku szybko się skończyło. Nie dość, że precyzyjny strzał z widoku FPP był praktycznie niemożliwy, to nawet klasyczne skradanie nie wychodziło, bo kiszki marsza grały. I to takiego konkretnego. Strażnicy z daleka mnie słyszeli.

Jakież było moje zdziwienie po odwiedzinach pozycji „CURE” w menu. Dziwię, że Wąż w ogóle chodził. Moja postać była połamana, pocięta, oszołomiona, otruta i co tam jeszcze jest możliwe… Jak podleczyłem wojaka to od razu inny z niego gość. Big Grin Może nawet plusa mu dam w naszym quizie.

Szczerze mówiąc poprzez wprowadzenie leczenia, jedzenia, kamuflażu i ograniczeń związanych z wagą podręcznego wachlarza broni, gra ta nabrała mocno taktycznego charakteru i zmusza gracza do częstego odwiedzania MENU. Mnie to lekko męczy. Rozgrywka we wcześniejszych częściach była bardziej „nieskrępowana”. To oczywiście kwestia przyzwyczajenia. Po opanowaniu poruszania się po menu robi się to niemal intuicyjnie. Ja jeszcze czasami mam zawiechy. Może dlatego, że w MGS za potwierdzenie odpowiada „kółko”.

SPOILERY!

Kojima tradycyjnie nie omieszkał wymyśleć czegoś wyjątkowego i zafundował graczom miłe smaczki. Przyjemnie było przejść się po bagnie mając na głowie maskę aligatora czy plądrować budynek w fartuchu naukowca. Snake pokusił się wówczas nawet o stylowe okularki.

Na uwagę zasługują cut – sceny. Nadal są bardzo długie, czasami potrafią znużyć, ale zdecydowana ich większość to nie lada przeżycie. Na przykład fragment, kiedy na planszy po raz pierwszy pojawił się Ocelot ze swoim oddziałem mną pozamiatał. Znakomite zwolnienia niczym w Matrixie, efektownie oddana walka wręcz. Wisienką na torcie był moment, w którym rewolwerowiec zdjął żołnierza z dachu rykoszetem! Brechowo. Big Grin Podobają mi się postacie w tej części. Są wyraziste, z charakterem. Przede mną walka z trzecim bossem. Jutro postaram się go pozbyć.

EDIT 03.12.2012
Taaaak. Jak stali bywalcy forum zapewne wiedzą miałem problemy z niejakim bossem zwanym „The End”. To już jednak przeszłość, gdyż wysłałem starego pryka na zasłużoną, wojskową emeryturę. Opanowałem umiejętne wykorzystanie gogli termicznych i dziadyga co jakiś czas przyjmował soczystą kulkę prosto na swój starczy, łysy baniak. Satysfakcją, która podczas takich chwil sukcesu zalewała moje serce, można by obdzielić kilku graczy.

Załatwiłem go z broni snajperskiej. Nie byłem w stanie podejść przeciwnika od tyłu mimo prób. Czasami gdzieś mi wyskakiwał przed oczyma, ale nie dawałem rady uprzednio dziadka zaskoczyć. Myślę, że w wersji gry „Subsistence” byłoby to łatwiejsze, ze względu na dużo większy obszar widzenia podczas standardowego eksplorowania lokacji.

Gra idzie mi już zdecydowanie płynniej niż dotychczas. Mam nadzieję, że tytuł ten jeszcze zdąży mnie pozytywnie zaskoczyć.


EDIT 18.12.2012
Uwaga: poniższa treść zawiera spoilery!

Zakończyłem dzisiaj swoja przygodę z „Metal Gear Solid 3: Subsistence”. Gra na poziomie „normal” zapewniła mi rozrywkę na około 19 godzin co jest wynikiem ponadprzeciętnie zadowalającym.

Nie chcę się pastwić nad tak zasłużonym tytułem, ale ostatecznie jestem zawiedziony. Gra nie jest w zasadzie pod żadnym względem arcydziełem, a teksty w stylu „Grając w MGS3 doświadczysz najwspanialszej przygody w historii gier wideo” można śmiało włożyć między bajki. W przypadku wersju „Subsistence”, jak wspomniałem wyżej, grało mi się nieporównywalnie swobodniej ze względu na idealną pracę kamery. Jak na grę wydaną w roku 2004 grafika wypada nieźle, aczkolwiek ani razu nie byłem szczególnie zachwycony. MGS2 miał kapitalne wejście na tankowcu, tutaj natomiast szału brak.

Mechanika rozgrywki jest momentami irytująca i toporna. Szczególnie jest to widoczne podczas czołgania gdzie po dojściu do barierki postać automatycznie przechodzi do pozycji „kucak” i tym samym naraża się na zauważenie przez strażników. Co prawda jest to skradanka i konfrontacja ewidentnie nie jest wskazana, jednak twórcy mogliby chociaż trochę dopracować walkę wręcz. Snake wymierzający ciosy wygląda komicznie i nie jest efektywny. Najlepszym sposobem ucieczki z tłumu strażników jest bieganie i robienie w ich obecności „gwiazdy” co skutecznie ich przewraca. Bardzo przyjemnie z kolei korzystało mi się z opcji bezszelestnego skradania (poruszanie się za pomocą krzyżaka). Nie ma to jak zajść strażnika od tyłu i poderżnąć mu gardło. Zresztą statystyka ubitych oponentów na końcu gry mocno mnie zdziwiła. Z moich rąk zginęło 309 dusz. Big Grin
Twórcy ewidentnie postawili na urealnienie rozgrywki wprowadzając tryb leczenia odniesionych obrażeń i zdobywania pożywienia. Na początku może to cieszyć, później natomiast ewidentnie nuży i jest raczej przykrym obowiązkiem. Trzeba również na bieżąco bawić się z ustawianiem ekwipunku podręcznego, bo pod triggerami możemy mieć ograniczoną ilość przedmiotów/broni. Te zabiegi wybijają trochę z rytmu grania. MGS3 w pewnym stopniu stał się grą menu co jest wg mnie minusem.

Bardzo silną stroną gry jest fabuła, postacie oraz cut-sceny. Pod tym względem tytuł jest znakomity. Z największą przyjemnością oglądałem kolejne przerywniki mimo, że czasami były drakońskio długie. W tej kwestii jest to najlepsza odsłona MGS. Czarne charaktery wypadają genialnie. Pyszałkowaty Ocelot, okrutny Volgin czy żołnierz-kobieta „The Boss” to dla mnie kreacje wybitne. Oprócz nich w zasadzie każdy boss może się podobać i z pewnością zapadają oni na długo w pamięć. Najbardziej przeżyłem w tej grze „bitwę” z niejakim „The Sorrow”. Co prawda jest to w gruncie rzeczy jedynie spacer po rzece i trudności nie ma tutaj żadnej, to jednak podczas tego spacerku miałem solidne ciary. Jakoś urzekł mnie grobowy klimat bagien i postać mojego oponenta. Dodatkowo na każdym kroku widma poległych z mojej ręki żołnierzy, bossów, naukowców… Brrrr, to było dla mnie wyjątkowe.

Może urzekać również sfera audio. Charakterystyczna piosenka „Snake Eater”, która pojawia się podczas finałowej walki na polanie pełnej kwiatów, czyni ten moment magicznym. Kojima w tej części ponownie dał próbkę swoich zapędów reżyserskich i trzeba przyznać, że wyszło mu to bardzo dobrze. Dzięki temu w końcówce niejeden gracz się zapewne wzruszył. Ewidentnie dało się odczuć grę na emocjach. Monolog pokonanej „The Boss”, jej historia są poruszające. Ogólnie rzecz biorąc gra ma mocną końcówkę i naprawdę warto ją poznać. Od ucieczki z bazy na motorze z Evą fabuła gwałtownie przyspiesza i wypełniona jest akcją. Volgin wyjątkowo długo nie odpuszczał i byłem w szoku, że twórcy przygotowali całą sekwencję walk z nim.

Ktoś mądry kiedyś napisał, że seria MGS to więcej niż gry. Coś w tym jest. Gameplay nie jest dla mnie niczym szczególnym. Napisałbym nawet, że jest lekko koślawy. MGS należy odbierać bardziej jako przeżycie, interaktywny film. Wyjątkowo silnie bowiem fabuła wciąga gracza. Cieszę się, że zaliczyłem ten tytuł. Legenda MGS3 całościowo mnie zawiodła, ale z pewnością szpil ten będzie dla mnie jedną z najbardziej niezapomnianych gier.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#18
Też niedawno skończyłem całego Snake Eatera i cieszę się tylko z tego że mogę wszystkie cut-scenki jeszcze raz zobaczyć. W trakcie przechodzenia gry wkurzało mnie chyba wszystko, a najbardziej walka z The End. Ani razu nie nakryłem dziada w jego kryjówce, że o zajściu go od tyłu i zdobyciu jego kamuflażu i broni nie wspomnę. Jakby tego było mało, gdy mnie trafił i spojrzałem na mapę to ukrywał się na drugim końcu mapy, czyli z jednego końca mapy wypatrzył mnie na drugim końcu i strzelaj teraz do takiego ze zwykłej klamki. Ogólnie bardzo frustrująca gra i gdyby nie klimatyczne intro i wstawki filmowe, to bym zmielił płytę w młynku do kawy i rzucił psom na pożarcie, a potem te psy na pożarcie niedźwiedziom, a niedźwiedzie bym zalał w betonie i zakopał sto metrów pod ziemią.
Odpowiedz
#19
Opcja pokazywania postów po edycji nie działa czy jak? Kraszu edytował posta, a ja o tym nie wiedziałem.

Czasami odnoszę wrażenie Kraszu, że nigdy wcześniej nie grałeś w MGSa. Oczywiście bez żadnych podjazdów :) Mechanika gry od pierwszego Metala praktycznie się nie zmieniła (jeśli chodzi o PS2) i opiera na utartych schematach. Już owe kucanie bohatera przy barierkach czy ścianach podczas czołgania, miało miejsce w pierwszej odsłonie. Nie wspominając o combosach węża, które racja nie są efektywne i sam z nich nigdy nie korzystałem. Tak samo są przydatne w SE jak i w poprzednich częściach, czyli praktycznie wcale. Nie powinno to być jakimś zaskoczeniem, przynajmniej dla Ciebie, który to serię Kojimy ma ograną w małym paluszku. Brak jakichś większych zmian na plus w kwestii gameplay'u i związane z tym niezadowolenie to już inna para kaloszy.

Kraszu napisał(a):„Grając w MGS3 doświadczysz najwspanialszej przygody w historii gier wideo” można śmiało włożyć między bajki.
Kraszu napisał(a):Bardzo silną stroną gry jest fabuła, postacie oraz cut-sceny. Pod tym względem tytuł jest znakomity.

Wyczuwam pewne zaprzeczenie.
Może Snake Eater nie jest najwspanialszy, ale na pewno jest jednym z najwspanialszych doświadczeń w gierkach wideło. Słusznie napisałeś, że tytuł ten gra na emocjach i to jest właśnie siłą tej gry jak i całej serii. Niejeden z bohaterów nadawał, by się na ciekawą analizę charakteru na lekcji polskiego :). Choć mnie akurat bossowie, oprócz The Sorrow i The End, jakoś szczególnie nie zachwycili. Są zbyt karykaturalni.

Kraszu napisał(a):MGS2 miał kapitalne wejście na tankowcu, tutaj natomiast szału brak.

Nie ważne jak facet zaczyna, ważne jak kończy :D
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#20
Opcja pokazująca EDIT w nowych postach w przypadku ostatniej edycji nie działała...

Mechanika i praca kamery w MGS nie podobały mi się od pierwszej części. Uważam te elementy za archaiczne, toporne i męczące. Nie zapominaj Sandi, że swoją przygodę z trójką długo kontynuowałem z wersją "Snake Eater". Pole widzenia bardzo często jest tutaj mocno zawężone. Oczywiście, że w każdym momencie można przechodzić w widok FPP, ale ile można? Dla mnie było to uciążliwe.

Masz rację, że we wcześniejszych częściach było tak samo i tam nie narzekałem. Ale... Wspominałem wyżej, że w MGS 1 & 2 gracz ma do dyspozycji radar. To jest obowiązkowe/idealne dopełnienie lipnej kamery. Lukasz na radar i wiesz gdzie znajdują się przeciwnicy.
Mało tego, wiesz jakie jest ich pole widzenia, w którym kierunku idą. W trójce czasami miałem wrażenie, że gdy tylko nie zmieniłem kamuflarzu na maskujący na poziomie co najmniej 90% i nie czołgałem się, to momentalnie byłem zauważany.

Starałem się w miarę obiektywnie ocenić ten tytuł żeby oddać mu to, co jest autentycznie znakomite, ale jednocześnie po części obalić mit "genialnego we wszystkim MGS3". Taka ogólna ocena tego tytułu jest dla mnie niezrozumiała, a nawet śmieszna.

Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł w wersji z poprawioną kamerą. W tym momencie gameplay przestaje być toporny. Gra jest DOBRA, ale nic ponad to. Dla mnie występuje tutaj zbyt duża dysproporcja między gameplay'em (toporny średniak), a sferą fabularną (najwyższa półka w świecie gier). Zdaje sobie sprawę z tego, że ostatecznie ktoś może to odbierać jako małe zaprzeczenie.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Silent Hill 3 - Opinie Mr.Q 27 12460 21-11-2022, 13:40
Ostatni post: carenzop
  Darkwatch - opinie Kratos 9 6616 11-02-2020, 09:59
Ostatni post: Kraszu
  Opinie o ''XIII'' - czyli objawienie w sobotnią noc... Mr.Q 15 9150 14-03-2019, 10:27
Ostatni post: Kraszu
  Gran Turismo 3 - wasze opinie Antek2008 30 20984 24-01-2018, 20:51
Ostatni post: Draco
  Seria WRC - opinie Draco 8 8266 20-01-2018, 16:04
Ostatni post: Yohokaru
  Grand Theft Auto: Vice City, Vice City Stories... - Opinie Mr.Q 53 29050 24-09-2015, 09:21
Ostatni post: tomas1395
  POP:The Sands of Time-wasze opinie Kraszu 19 11521 17-06-2015, 18:18
Ostatni post: Spaidi
  Need for Speed: Most Wanted - opinie Mr.Q 5 3505 05-06-2015, 18:38
Ostatni post: miauryc

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości