Silent Hill 0rigins
#11
Piotros napisał(a):Ufff... udało mi się z dużymi problemami przejść psychiatryka...
A z czym miałeś problem?

Ja właśnie doszedłem do teatru, aktualny czas gry wynosi trochę ponad 2 godziny i 30 minut. Wydaję mi się, że gra jest zbyt łatwa, czuję się ciągnięty jak po sznurku. Wszystko wydaję się być oczywiste, zawsze wiem gdzie powinienem iść i co zrobić. Takie to wszystko jakieś byle jakie i bezpłciowe...
Swoją drogą z głównego bohatera rzeczywiście niezły złomiarz, tylko wózek mu w łapę dać. Ilość i rozmiar przedmiotów które chowa pod pachą jest zadziwiająca. Zastanawiam się, kiedy uda mi się podpierniczyć studzienkę kanalizacyjną.

Edit:
Po kolejnym ograniu Origins wysnułem troszkę inne wnioski, zapraszam na dół strony.
Odpowiedz
#12
(12-02-2013, 00:48)Mr.Q napisał(a):
Piotros napisał(a):Ufff... udało mi się z dużymi problemami przejść psychiatryka...
A z czym miałeś problem?

Z ilością potworów... chcąc pozwiedzać całość lokalizacji, można się natknąć na sporą ich ilość i nie raz zdarzało mi się, że za bardzo mnie kąsali w początkowych lokalizacjach...
Dopiero w motelu znalazłem skuteczny sposób na ukatrupianie prawie każdego potwora bez bycia kąsanym.
Inaczej ma się sprawa jak masz jakąś super broń dostępną od początku gry, wtedy faktycznie idzie jak po maśle... Tutaj masz moją relację z przechodzenia tej gry na PSP, ale za to przy wykorzystaniu "odpowiedniego" save'a...

(12-02-2013, 00:48)Mr.Q napisał(a): Ja właśnie doszedłem do teatru, aktualny czas gry wynosi trochę ponad 2 godziny i 30 minut. Wydaję mi się, że gra jest zbyt łatwa, czuję się ciągnięty jak po sznurku. Wszystko wydaję się być oczywiste, zawsze wiem gdzie powinienem iść i co zrobić. Takie to wszystko jakieś byle jakie i bezpłciowe...

To fakt, idzie się jak po sznurku, i nawet przejścia pomiędzy światami są w odpowiednich miejscach, żebyś się nie pogubił... Ale w sumie czy w przypadku SH1 i SH2 też nie chodziło się jak po sznurku? Dostawałeś cynk, że masz się stawić tutaj i leciałeś okrężną drogą do tego miejsca, bo inaczej się nie dało.
Mi pierwszy raz przejście zajęło 5:30, a za drugim już 4:15... dopiero na PS2 przechodząc ją bez pomagaczy zajęło mi to zdecydowanie dłużej...

(12-02-2013, 00:48)Mr.Q napisał(a): Swoją drogą z głównego bohatera rzeczywiście niezły złomiarz, tylko wózek mu w łapę dać. Ilość i rozmiar przedmiotów które chowa pod pachą jest zadziwiająca. Zastanawiam się, kiedy uda mi się podpierniczyć studzienkę kanalizacyjną.

Hehehehe... Dobre... Smile Już na to kiedyś zwracałem uwagę, że Travis nosi ze sobą wszystko... Smile
[Obrazek: 9458.png][Obrazek: piotros_org.png]
3DS FC: 2724-0392-0522
Odpowiedz
#13
Cytat:Z ilością potworów... chcąc pozwiedzać całość lokalizacji, można się natknąć na sporą ich ilość i nie raz zdarzało mi się, że za bardzo mnie kąsali w początkowych lokalizacjach...
Aaa, no chyba że tak. Ja grając w Origins mam inną metodę - po prostu spierdzielam. Wdaję się w walkę tylko wtedy, gdy naprawdę muszę. Pierwszy raz strzeliłem z broni palnej gdy spotkałem bossa w psychiatryku.
Nie wiem czy zauważyłeś, gra jest skonstruowana tak, żeby gracz niczego nie mógł przeoczyć. Przedmioty które są potrzebne do kontynuowania fabuły zazwyczaj są pokazywane przez kamerę od razu po wejściu do pomieszczenia. Większość pomieszczeń nie ma żadnego znaczenia, do znalezienia w nich są jedynie deski, rury czy telewizory dla głównego bohatera. Idę przed siebie i nie boję się, że czegoś nie wezmę, Origins nie wymaga dokładnej eksploracji pomieszczeń. W poprzednich częściach bałem się ominąć róg korytarza, nie zaglądając w jego kąt - wszędzie mogło coś leżeć.

Cytat:To fakt, idzie się jak po sznurku, i nawet przejścia pomiędzy światami są w odpowiednich miejscach, żebyś się nie pogubił...
Tak, żebyś wiedział. Początkowo bałem się, że nie będę wiedział, kiedy mam przemieszczać się między światami. A gdzie tam, w większości przypadków od razu wiadomo, w jakim świecie znajdywać się w danym momencie powinieneś.

Cytat:Już na to kiedyś zwracałem uwagę, że Travis nosi ze sobą wszystko...
Dla mnie nie jest to akurat najlepszy pomysł. Noszenie ze sobą przenośnych telewizorów jako broni jest raczej dziwne, wolałem chyba rozwiązanie z części poprzednich.
Odpowiedz
#14
(12-02-2013, 10:22)Mr.Q napisał(a):
Cytat:Z ilością potworów... chcąc pozwiedzać całość lokalizacji, można się natknąć na sporą ich ilość i nie raz zdarzało mi się, że za bardzo mnie kąsali w początkowych lokalizacjach...
Aaa, no chyba że tak. Ja grając w Origins mam inną metodę - po prostu spierdzielam. Wdaję się w walkę tylko wtedy, gdy naprawdę muszę.

Smile Postępuję identycznie, ale w mieście, gdzie każdy zabity potwór po krótkim okresie czasu ożywa. W lokalizacjach tak się nie dzieje, więc starałem zabijać się każdego potwora. Jedynie po zrealizowaniu jakiegoś zadania, pojawiają się nowe potwory...

(12-02-2013, 10:22)Mr.Q napisał(a): [..] Nie wiem czy zauważyłeś, gra jest skonstruowana tak, żeby gracz niczego nie mógł przeoczyć. Przedmioty które są potrzebne do kontynuowania fabuły zazwyczaj są pokazywane przez kamerę od razu po wejściu do pomieszczenia.

Nie do końca się z tym zgodzę, ale jest coś w tym co piszesz... Wink

(12-02-2013, 10:22)Mr.Q napisał(a): Większość pomieszczeń nie ma żadnego znaczenia, do znalezienia w nich są jedynie deski, rury czy telewizory dla głównego bohatera. Idę przed siebie i nie boję się, że czegoś nie wezmę, Origins nie wymaga dokładnej eksploracji pomieszczeń. W poprzednich częściach bałem się ominąć róg korytarza, nie zaglądając w jego kąt - wszędzie mogło coś leżeć.[..]

Tutaj jedynie możesz nie zabrać broni/amunicji lub uzdrawiaczy... Najgorzej jest ze zbieraniem przedmiotów w mieście. Tutaj przydaje się dobra mapka... Smile

(12-02-2013, 10:22)Mr.Q napisał(a):
Cytat:Już na to kiedyś zwracałem uwagę, że Travis nosi ze sobą wszystko...
Dla mnie nie jest to akurat najlepszy pomysł. Noszenie ze sobą przenośnych telewizorów jako broni jest raczej dziwne, wolałem chyba rozwiązanie z części poprzednich.

Plusem jest urealnienie zużywania się przedmiotów. W normalnym życiu nie byłbyś w stanie długo używać jakiejś pałki, bo zaraz by się pogięła lub finalnie złamała. Takie coś ma sens, ale twórcy trochę przesadzili... Wink Pewnie nie przewidzieli, że ktoś może zbierać wszystko, nie zużywając przedmiotów... Smile
[Obrazek: 9458.png][Obrazek: piotros_org.png]
3DS FC: 2724-0392-0522
Odpowiedz
#15
No dobra, więc skończyłem.

Pomijając już brak strachu o których pisałem wcześniej, moim zdaniem słabo wypadli bossowie. Walka z nimi nie stanowiła problemu, z każdym można uporać się w przeciągu dwóch minut. Największy problem miałem z Caliban'em, gdyż podczas walki zabrakło mi amunicji. Wyjąłem wtedy katanę, a ta załatwiła sprawę na dobre. I tutaj muszę zwrócić uwagę na dziwny przypadek - podczas przechodzenia całej gry, ani razu nie zginąłem.
Grę ukończyłem w 5 godzin i 40 minut. Do tego tytułu raczej już nie powrócę, ale ciekaw jestem Shattered Memories...

===================================================




Edit: prawie 2 lata później Smile Po raz kolejny skorzystam z powiedzenia że tylko krowa nie zmienia poglądów. Postanowiłem kolejny raz wziąć się za Origins i dać mu szansę, nie porównując na każdym kroku gry Climax do pierwowzoru Team Silent. Zaznaczam, że zawartość tekstu różni się od tego, co możecie przeczytać stronę wcześniej. I biję się w pierś - nie będąc obiektywnym skrzywdziłem niezły tytuł.



[Obrazek: 06000187788249205866.jpg]

Z pewnością na bieżąco śledzicie wszystkie forumowe wątki, a z działem ‘Recenzje’ jesteście na ‘Ty’, dlatego nie będę szerzej zagłębiał się po raz kolejny we wstęp, gdyż Sandinista odrobił zadanie domowe i uczynił to na poziomie nic dodać, nic ująć. Jak więc wszyscy dobrze już wiemy, Origins nie zostało napisane przez Team-Silent, tylko Climax Studios, znane niektórym z serii Serious Sam i ATV. Ostatnio pisałem o moich mieszanych odczuciach po ograniu ich drugiej produkcji – Silent Hill: Shattered Memories, której mechanizmy rozgrywki zostały mocno zmienione względem tych, do których przyzwyczaiła nas seria. Origins jest inne, gdyż w założeniach producentów miało jak najbardziej przypominać swoje starsze siostry, czyli części od 1 do 4. Zadanie pomyśleć można niewykonalne, bo kto zagnie lub chociaż dorówna Japończykom, jeśli o straszenie się rozchodzi?

Bohaterem gry jest Travis Grady, pracujący w firmie dostawczej jako kierowca tira. Podczas kolejnej nocnej trasy mężczyzna chcąc zaoszczędzić na czasie, wybiera skrót przez miasteczko Brahms, oddalone o kilka kilometrów od Silent Hill. Ciemna deszczowa noc, podgrzewana kabina, prosta pozbawiona zakrętów droga i pokonane kilometry sprawiły, że Travis poczuł zmęczenie. Jego głowę zaczęły zaprzątać wspomnienia z przeszłości. Pamiętał ten dzień… Był wtedy jeszcze dzieckiem… Ten głęboki dół w którym spoczywała trumna…
Nagle na drogę wypada zakapturzona postać i ląduje przed rozpędzoną ciężarówką. Kierowca mocno i stanowczo wciska pedał hamulca w podłogę. Gdy wychodzi z ciężarówki, okazuje się, że postać zniknęła. Chwilę potem widzi na drodze małą dziewczynkę w niebieskiej sukience, która zaczyna uciekać. Przejmujemy kontrolę nad Travisem i ruszamy za nią w głąb gęstej mgły…

Wędrówka doprowadza nas do ruin płonącego budynku. Wbiegamy do środka, a na piętrze znajdujemy poparzoną dziewczynkę leżącą pośrodku namalowanego na podłodze znaku, dokoła której ustawionych stoi kilkanaście świec. Podnosimy ciało i wychodzimy z domu. Osłabiony Travis mdleje na trawniku, a gdy budzi się rano, nie znajduje dziewczynki. Postanawia udać się do szpitala, podejrzewając że właśnie tam musiała trafić. Tutaj gra zaczyna się na dobre…

W mieście ewidentnie dzieją się dziwne rzeczy, a główny bohater chcąc dowiedzieć się prawdy będzie musiał stawić czoła złu, które ma tutaj swoje korzenie. Ukończenie głównego wątku fabularnego zajmie nam około 6 godzin, co jest wynikiem raczej średnim. Przyczyną tego stanu rzeczy jest zapewne mała liczba zagadek, które będziemy musieli rozwiązać aby posunąć fabułę do przodu. Ale po kolei – idąc tropem małej, pojawiającej się w dziwnych okolicznościach dziewczynki i własnych wspomnień, zwiedzimy w grze kilka lokacji. Dobrze znany fanom serii szpital miejski Alchemilla, sanatorium Cedar Grove, teatr Artaud oraz Riverside Motel. Dwie pierwsze miejscówki okazały się moim zdaniem najciekawsze, przy czym sanatorium robi wrażenie swoim ogromem. Dwa duże piętra o dużej powierzchni, z dziesiątkami pokoi, klatkami schodowymi, korytarzami oraz piwnicą robią dobre pierwsze wrażenie – poczułem się zagubiony. Zdecydowanie najmniej podobała mi się ostatnia lokacja czyli motel.

Zagadki w tej części nie są trudne i nie ma ich zbyt wiele. Najbardziej podobała mi się ta z przydzielaniem lekarstw – zwiedzając izolatki, należało domyśleć się na co byli chorzy przebywający tam niegdyś pacjenci i na podstawie wyglądu małych laleczek oraz znalezionej notatki, dopasować do kukiełek odpowiednie tabletki. Ciekawa była również zagadka ze składaniem Flaurosu. Takich smaczków jest jednak jak na Silent Hill za mało, autorzy postawili raczej na ‘wykorzystaj znaleziony przedmiot w odpowiednim miejscu’. Próbując przypomnieć sobie poprzednie części, wydaję mi się, że najtrudniejsze zagadki miał chyba Silent Hill 4: The Room…

[Obrazek: 8435_c.jpg]

Nowością jest sposób w jaki Travis przenosi się do alternatywnego świata. Jak zwykle akcja w Silent Hill rozgrywa się na przestrzeni dwóch wymiarów. Tym razem gracz sam decyduje kiedy i do którego należy się przenieść aby pchnąć fabułę do przodu, a czyni to za pomocą luster, które znaleźć można zazwyczaj w łazienkach. Stojąc przed szkłem widzimy co jest po drugiej jego stronie – pokryte brudem ściany, stojący w kącie wózek inwalidzki, zaschnięta na wszystkim krew. Wciskamy jeden przycisk i przenosimy się w to miejsce, a łazienka którą opuściliśmy, zostaje po tamtej stronie zwierciadła. Niektóre zadania wymagają lawirowania między wymiarami – spuszczamy przypadkowo potrzebny nam klucz w rurze w zwykłym świecie, a aby odnaleźć go w piwnicy w ściekach, musimy przenieść się do alternatywnego. Następnie aby go użyć, znowu wracamy do zwykłego. Ciężko powiedzieć czy takie rozwiązanie jest lepsze czy nie, mi z pewnością nie przeszkadzało.

[Obrazek: Origins_mirror1.jpg]

Do walki z przeciwnikami Travis wykorzysta spory arsenał broni, zarówno białej jak i palnej. Naboje są oczywiście ograniczone i trzeba je znajdywać poukrywane w lokacjach. Walczyć możemy jednak właściwie wszystkim co mamy pod ręką – kijem bilardowym, stojakiem na kroplówkę, dechą, szklanymi butelkami, nożami, łopatami itd. Broń biała również się zużywa – pięć pociągnięć z kija do bilarda i ten pęka w pół. Swoją drogą, mocno razi w oczy nieograniczona ilość przedmiotów które bohater przy sobie nosi – gdzie on to wszystko trzyma – nie mam pojęcia. Przeciwników mamy kilka modeli, jedne lepsze inne gorsze. Najbardziej denerwujące są zdecydowanie manekiny które pierwszy raz spotykamy w teatrze – szybkie, atakujące ze wszystkich stron (nawet z sufitu), bardzo trudne do pokonania w grupie.

Nie pisałem jeszcze o oprawie wizualnej, która chyba zawsze była dla mnie wielkim plusem Silent Hill. Ta gra nie potrzebuje fajerwerków graficznych, by wyglądać świetnie. Największym jej atutem jest ta typowa dla serii ziarnistość ekranu, która robi robotę i dodaje klimatu. Za dźwięk odpowiedzialny jest po raz kolejny Akira Yamaoka. Soundtrack z pewnością nie jest najlepszy w serii (ciężko by było przebić ‘Theme of Laura czy The Room of Angels <3 ) ale muzyka i dźwięki są nastrojowe i inne dla każdej scenerii. Coś tu jednak do końca nie gra – tak samo jak Shattered Memories, Origins nie spowodował u mnie ciarek. Pamiętam jak przy Silent Hill 3, w pewnym momencie bałem się tak bardzo, że rozważałem możliwość wyłączenia konsoli. Byłem tak przestraszony, że nie wiedziałem czy wejść do kolejnego pomieszczenia, czy stać na klatce schodowej czy wstać z fotela i uciekać ;D Zawsze gram w środku nocy, w całkowitej ciemności, z dobrymi słuchawkami podpiętymi pod wzmacniacz. Origins jednak nawet z tą kombinacją nie daje rady w kwestii straszenia. No ale to moim zdaniem kwestia zmiany teamu, tak być musiało…

Jaki jest więc ten Origins? Ten tytuł traktować należy jako swojego rodzaju dodatek, brak numeka przy tytule jest w pełni uzasadniony. Nie jest to gra którą można by przyrównać do poprzednich części serii – jest dużo mniejsza, mniej wyniosła. Fabuła w niej opowiedziana jest jednak ciekawa, warto przeżyć tę przygodę i dowiedzieć się więcej o historii Travisa. Cieszę się, że zagrałem w nią kolejny raz, tym razem nie nastawiając się na 'anty'. Zupełnie inaczej ów tytuł odebrałem, co widać gdy porówna się ten post z poprzednimi.

P.S. Cieszę się, że dopiero teraz zagrałem w Shattered Memories. Wcześniej pewnie też bym je skrzywdził...
P.S.2. Już sam w sumie nie wiem, który oddział Climax jest producentem.
Odpowiedz
#16
Q zmiennym jest Smile Widzę, że naszło Cię na odwiedziny miasteczka, ale to miło, bo stary, dobry Kju powrócił. Mnie zresztą też, bo w sumie odświeżyłem tuż zaraz po Originsie, Shattered Memories. Na marginesie myślę nad jakimś tekstem dotyczącym tego drugiego, ale wena się wyczerpała. Na drugim marginesie prequela oceniam na 7,5. To tak jakby co. Z tego co czytałem to wpierw amerykański Climax miał robić SH:O, ale nie umieli sobie z tym poradzić, więc wzięli się za to Anglicy. To co teraz jakiś wypad do korzeni?
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#17
Jak kobieta Big Grin Aż wstyd.
Niestety nie Wink Wróciłem w zeszłym tygodniu do domu na 5 dni, w nocy mogłem pograć, więc wziąłem na tapetę właśnie Origins i SM. Dzisiaj wyleciałem, zaś jestem bez konsoli Sad Ewentualnie została mi instalacja emulatora PSP i PSX na telefonie, ale raz że to nie ten klimat, dwa - sterowanie zapewne jest tragiczne. Także raczej dam sobie z tym spokój. BTW - ciekawe, jak tam pracę nad spolszczeniem do trójki. Cicho się zrobiło.

Jakoś mi się wydawało, że to Czesi za tym stoją.

---
Jeszcze zapytam, Sandi Tobie motel się podobał? Wiem że pisałeś, że nie lubisz teatru. Również uważam że jest słabszy niż dwie pierwsze lokacje, ale nie tak słaby jak motel. Szkoda natomiast, że szpital jest tak krótki. U mnie to wygląda tak: Sanatorium > Szpital > Teatr > Motel.
Odpowiedz
#18
No motel mi się podobał, miał kilka zagrań, które mi się przypasiły - kukanie przez te dziurki (a w jednej z nich Rzeźnik), wystrój niektórych pokoi, no i sam fakt, że tatko Travisa odegrał tam swoje pięć minut (no może troszkę krócej :)). A w teatrze się wynudziłem.

Pepiki to chyba Downpoura robili.
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#19
Kukanie przez dziury to motyw z SH4, między innymi dlatego kiedyś napisałem, że gra powiela pomysły poprzedniczek Wink Akurat pokoje z motelu nie robiły na mnie wrażenia i wszystkie były do siebie w miarę podobne. Teatr nie był dla mnie zły, tylko zagadki w tej lokacji mało rozgarnięte jakoś. I jakoś tak wyszło, że znowu zabrakło mi amunicji w tej lokacji na bossa Tongue Zaś musiałem kataną ostatni cios zadać. W szpitalu i sanatorium dużo bronią palną nie walczyłem, często omijałem przeciwników. W teatrze o to trudno, bo korytarze są wąskie i dużo amunicji idzie na manekiny.
Tak, faktycznie, Downpour był robiony przez naszych sąsiadów. Nie wiem czemu mi się wydawało, że Origins jest czeską produkcją.
Odpowiedz
#20
Troche wstyd sie przyznac ale przygody z tą częścią jeszcze nie ukończyłem .Na początku czuć było klimat choć może nie taki jak konami ale źle niebyło.Wszystko prysło przy pierwszym lustrze całkiem do mnie ten motyw nie przemawia i gra wylądowała na półce .Widzę jednak trochę pozytywnych opini więc niebawem trzeba będzie się udać w odwiedziny.
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Silent Hill 3 - Opinie Mr.Q 27 12460 21-11-2022, 13:40
Ostatni post: carenzop
  Potrzebuje skanów dobrej jakości - instrukcja Silent Hill Shattered i Suikoden IV matizc 0 2266 02-08-2017, 21:04
Ostatni post: matizc
  Silent hill shattered memories azarath666 0 2275 02-08-2017, 17:46
Ostatni post: azarath666
  W jakich jezykach wyszedl Silent Hill SM ZeberkoPL 0 2636 26-10-2016, 22:54
Ostatni post: ZeberkoPL
  silent hill: shattered memories Rysk 35 17410 27-11-2014, 03:11
Ostatni post: Mr.Q
  Hitman 2: Silent Assassin Kraszu 10 5804 15-10-2014, 12:04
Ostatni post: Jack Krauser
  Monster House - Silent Hill i Alan Wake w wersji dla najmłodszych graczy. Mr.Q 2 2876 30-09-2014, 00:14
Ostatni post: Mr.Q
  Brothers in Arms: Road to Hill 30 PaultheGreat 0 2050 10-09-2013, 17:54
Ostatni post: PaultheGreat

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości