12-09-2014, 02:38
OK kurjozalna zgrajo. A teraz zrobię coś, co robić lubię najbardziej, czyli pokażę wam tytuł, o którym pewno żeśta nie słyszeli. I wcale nie będzie to jakiś tam erpeg from Japan o którym słyszał tylko sam producent-żółtek w dniu premiery, ale wydany w Europie suvival-horror ‘’Extermination’’, który w gruncie rzeczy też jakoś zaginął przygnieciony całą tą obszerną biblioteką gier z dwójeczki. Krew mnie zalewa jak widzę ten pusty Game-Corner. Strach pomyśleć, że może to być początek końca, a na to się chyba zanosi. Korzystając jednak z tego, że jeszcze od czasu do czasu znajduję czas by trochę pogiercować, skrobnę coś na prędce swoim zwyczajem, z okazji 3 w nocy.
Extermination jest wyprodukowaną przez Deep Space a wydaną przez Sony Computer Entertainment w 2001 roku grą z gatunku survival horror. W zasadzie jest to jeden z pierwszych horrorków na konsoli PlayStation 2. Głównym protagonistą który dostąpił zaszczytu wystąpienia w tejże grze jest Denis Riley, członek oddziału zwiadowczego. Akcja gry rozgrywa się na Antarktydzie, gdzie prowadzone są badania nad formami życia spoza naszej planety. Coś jednak idzie nie tak, sytuacja wymyka się spod kontroli, komunikaty dobiegające z Fortu Stewart są mocno niepokojące aż w końcu – łączność z bazą zostaje zerwana. Denis wraz z oddziałem zostaje wysłany z misją. Podczas lotu również występują komplikacje i drużyna musi lądować awaryjnie. Nikomu nic się jednak nie stało więc wchodzimy do laboratorium…
Krótkie rozpoznanie w terenie – ‘’To miejsce wygląda jak pole bitwy!’’. Denis wraz z kolegą Rogerem przemierzają korytarze i starają się zdobyć most zwodzony. Podczas wykonywania zadania nasz kolega z oddziału zostaje zaatakowany przez Hydry (takie ślimako-robale) i mutuje. Denis widząc zmienionego partnera który zmierza ku niemu jest w szoku. Nagle na miejsce akcji wpada tajemnicza postać ubrana w kombinezon przeciwchemiczny i strzela do Rogera. Denisowi rzuca szczepionkę MTS i wykrzykuje, aby użył jej, jeśli nie chce skończyć jak jego przyjaciel…
Tyle jeśli chodzi o wstęp, więcej nie powiem. No, może tyle, że producenci z pewnością nawiązują (albo biorą całymi taczkami) z The Thing.
Akcje obserwujemy oczywiście zza pleców głównego bohatera. Z przeciwnikami walczymy za pomocą noża i karabinu maszynowego, który cały czas ulepszamy podczas gry, znajdując ukryte w walizach nowe części. Ważnym elementem gry jest bateria – tą ładujemy w specjalnie wyznaczonej do tego stacji, a używamy jej do otwierania drzwi, zasilania różnych bajerów czy… zapisywania stanu gry. Pomysł ten jest ciekawy. Aby zasilić sejwowarkę, musimy zużyć dwie kreski baterii (z sześciu). Jeśli nie ma w pobliżu nas stacji ładującej – nie możemy zapisać gry. Zginąć można szybko, ponieważ mamy tak jakby dwa paski życia. Jeden standardowy – HP, drugi – Infected. Jeśli przeciwnicy nas zarażą i procent zarażenia osiągnie sto, nasze podstawowe HP będzie malało z każdą minutą a obraz zacznie się kiwać. W takiej sytuacji szybko musimy odnaleźć kabinę która wstrzyknie nam MTS – o ile ze szczepionkami problemu nie ma, tak kabin nie znalazłem na swojej drodze zbyt wiele. Co do przeciwników – opiszę ich następnym razem, gdyż jak dotąd głównie walczę z jednym ich typem – wspomnianymi ślimorami.
Większych zagadek jak na razie nie uświadczyłem – czasem trzeba się trochę pokręcić żeby odnaleźć drogę czy przełącznik. Raz musiałem wpisać kod do komputera i to chyba tyle, jeśli chodzi o główkowanie. Sterowanie nie jest najlepsze – praca kamery pozostawia wiele do życzenia a odwróconych osi nie da się chyba przestawić. Do tego nie można dowolnie skonfigurować przycisków – mamy do wyboru trzy gotowe ustawiania i coś z tego musimy sobie wybrać.
Grafika z pewnością dziś nie zachwyca, w końcu to 2001 rok, ale z pewnością nie przeszkadza. Jest trochę zbyt szaro, wszędzie jest za dużo metalu, lokacje są robione na jedno kopyto - można było się pokusić o większe zróżnicowanie, wszak laboratorium może wyglądać bardzo różnie w każdym pomieszczeniu. Klimat miejscami jest jednak niezły, a gdy wyjdziemy na dwór aż czuć ten mróz. Śnieżyca hula w najlepsze i nawet sam bohater zakłada kurtkę. Dźwięk nie jest najmocniejszą stroną produkcji - wystarczy powiedzieć, że główny bohater dostał kiedyś zaszczytne miejsce w '50 najgorszych głosów w historii gier'. A tak nawiasem - straszny z niego suchar. Wolę grać schabem pokroju Marcusa Fenixa - to był kozak...
Na razie wystarczy, więcej napiszę gdy dojdę dalej. Jest 3:30, wypłatę za ten tekst u Kratosa mam marną a rano trzeba wstać…
![[Obrazek: Extermination_Coverart.png]](https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/2/27/Extermination_Coverart.png)
Extermination jest wyprodukowaną przez Deep Space a wydaną przez Sony Computer Entertainment w 2001 roku grą z gatunku survival horror. W zasadzie jest to jeden z pierwszych horrorków na konsoli PlayStation 2. Głównym protagonistą który dostąpił zaszczytu wystąpienia w tejże grze jest Denis Riley, członek oddziału zwiadowczego. Akcja gry rozgrywa się na Antarktydzie, gdzie prowadzone są badania nad formami życia spoza naszej planety. Coś jednak idzie nie tak, sytuacja wymyka się spod kontroli, komunikaty dobiegające z Fortu Stewart są mocno niepokojące aż w końcu – łączność z bazą zostaje zerwana. Denis wraz z oddziałem zostaje wysłany z misją. Podczas lotu również występują komplikacje i drużyna musi lądować awaryjnie. Nikomu nic się jednak nie stało więc wchodzimy do laboratorium…
![[Obrazek: ex3.jpg]](https://3.bp.blogspot.com/-HRJLREzrx9E/ULjBWpSS8oI/AAAAAAAAB1A/cq4M68HfcXo/s1600/ex3.jpg)
Krótkie rozpoznanie w terenie – ‘’To miejsce wygląda jak pole bitwy!’’. Denis wraz z kolegą Rogerem przemierzają korytarze i starają się zdobyć most zwodzony. Podczas wykonywania zadania nasz kolega z oddziału zostaje zaatakowany przez Hydry (takie ślimako-robale) i mutuje. Denis widząc zmienionego partnera który zmierza ku niemu jest w szoku. Nagle na miejsce akcji wpada tajemnicza postać ubrana w kombinezon przeciwchemiczny i strzela do Rogera. Denisowi rzuca szczepionkę MTS i wykrzykuje, aby użył jej, jeśli nie chce skończyć jak jego przyjaciel…
Tyle jeśli chodzi o wstęp, więcej nie powiem. No, może tyle, że producenci z pewnością nawiązują (albo biorą całymi taczkami) z The Thing.
Akcje obserwujemy oczywiście zza pleców głównego bohatera. Z przeciwnikami walczymy za pomocą noża i karabinu maszynowego, który cały czas ulepszamy podczas gry, znajdując ukryte w walizach nowe części. Ważnym elementem gry jest bateria – tą ładujemy w specjalnie wyznaczonej do tego stacji, a używamy jej do otwierania drzwi, zasilania różnych bajerów czy… zapisywania stanu gry. Pomysł ten jest ciekawy. Aby zasilić sejwowarkę, musimy zużyć dwie kreski baterii (z sześciu). Jeśli nie ma w pobliżu nas stacji ładującej – nie możemy zapisać gry. Zginąć można szybko, ponieważ mamy tak jakby dwa paski życia. Jeden standardowy – HP, drugi – Infected. Jeśli przeciwnicy nas zarażą i procent zarażenia osiągnie sto, nasze podstawowe HP będzie malało z każdą minutą a obraz zacznie się kiwać. W takiej sytuacji szybko musimy odnaleźć kabinę która wstrzyknie nam MTS – o ile ze szczepionkami problemu nie ma, tak kabin nie znalazłem na swojej drodze zbyt wiele. Co do przeciwników – opiszę ich następnym razem, gdyż jak dotąd głównie walczę z jednym ich typem – wspomnianymi ślimorami.
Większych zagadek jak na razie nie uświadczyłem – czasem trzeba się trochę pokręcić żeby odnaleźć drogę czy przełącznik. Raz musiałem wpisać kod do komputera i to chyba tyle, jeśli chodzi o główkowanie. Sterowanie nie jest najlepsze – praca kamery pozostawia wiele do życzenia a odwróconych osi nie da się chyba przestawić. Do tego nie można dowolnie skonfigurować przycisków – mamy do wyboru trzy gotowe ustawiania i coś z tego musimy sobie wybrać.
Grafika z pewnością dziś nie zachwyca, w końcu to 2001 rok, ale z pewnością nie przeszkadza. Jest trochę zbyt szaro, wszędzie jest za dużo metalu, lokacje są robione na jedno kopyto - można było się pokusić o większe zróżnicowanie, wszak laboratorium może wyglądać bardzo różnie w każdym pomieszczeniu. Klimat miejscami jest jednak niezły, a gdy wyjdziemy na dwór aż czuć ten mróz. Śnieżyca hula w najlepsze i nawet sam bohater zakłada kurtkę. Dźwięk nie jest najmocniejszą stroną produkcji - wystarczy powiedzieć, że główny bohater dostał kiedyś zaszczytne miejsce w '50 najgorszych głosów w historii gier'. A tak nawiasem - straszny z niego suchar. Wolę grać schabem pokroju Marcusa Fenixa - to był kozak...
![[Obrazek: ps2_extermination_02.jpg]](http://images.psxextreme.com/screenshots/ps2_extermination/ps2_extermination_02.jpg)
Na razie wystarczy, więcej napiszę gdy dojdę dalej. Jest 3:30, wypłatę za ten tekst u Kratosa mam marną a rano trzeba wstać…