[Recenzja] Sleeping Dogs
#1
Perypetie związane z wydaniem gry „Sleeping Dogs”  są na tyle ciekawe, że należy o nich wspomnieć we wstępie. Początkowo miała to być kontynuacja cyklu „True Crime”, ale pierwotny wydawca, Activision, nie był zadowolony z przebiegu prac i postanowił porzucić ten projekt. Kanadyjskie studio United Front Games chciało jednak dokończyć swoją grę i poszukało nowego wydawcy, którym okazało się studio Square-Enix. Ze względu na fakt, iż Activision zachowało prawa do serii, konieczna była zmiana tytułu. Powstała co prawda nowa marka, ale nie zmieniła się wizja, jaka przyświecała twórcom na początku projektowania gry.

Twórcy ze studia United Front Games przygotowali tytuł, którego stylistyka oparta jest na wschodnioazjatyckim kinie sensacyjnym. Miejscem akcji uczyniono Hongkong, w którym to dane nam będzie zapoznać się z działalnością miejscowych organizacji przestępczych, czyli zwalczających się wzajemnie triad. Do kryminalnego półświatka przeniesiemy się w skórze Wei Shena, któremu hongkońskie organy ścigania powierzyły misję przeniknięcia w szeregi Sun On Yee. Nasz bohater może bez problemu udawać jednego z gangsterów, ponieważ wychowywał się w dzielnicy kontrolowanej przez Sun On Yee, a więc zna realia tego środowiska. Co prawda spędził część swojego życia na emigracji w Stanach Zjednoczonych, ale powraca na stare śmieci, gdzie będzie musiał wieść podwójne życie. Furtkę do gangsterskiego cechu otworzył mu jego kumpel z dzieciństwa, który przynależy do szajki Sun On Yee w dzielnicy North Point. Od tego momentu Wei Shen stanie się policjantem udającym gangstera, a jego największym zmaganiem, prócz konieczności wykonywania obowiązków służbowych, będzie próba pogodzenia sprzeczności wynikających z dwóch odmiennych kodeksów moralnych. Przede wszystkim musi wykonywać czynności niegodziwe, żeby zdobyć zaufanie nowych towarzyszy i nie doprowadzić do dekonspiracji. Druga strona medalu wiąże się z dylematem, który za każdym razem towarzyszy protagoniście. Musi on odpowiedzieć sobie na pytanie – czy przywdziewana maska wraz z kolejnymi awansami w przestępczej hierarchii nie staje się jego prawdziwą twarzą? Odpowiedź na to pytanie możemy poznać wraz z rozwojem historii.

[Obrazek: med_7355SD_Screenshot_Wei_Market_JL_01.jpg]

Zabieg fabularny wykorzystany w „Sleeping Dogs” jest często spotykany w kinematografii. Jednak w grach wideo spotkałem się z czymś takim po raz pierwszy. Tak czy inaczej nie jest to zarzut, bowiem korzystanie z gotowych wzorców nie jest czymś złym. Oczywiście w przypadku, gdy jest to robione dobrze, czyli do pewnego schematu dodajemy coś od siebie. A tak właśnie jest w przypadku opisywanego tytułu. Wartością dodaną w „Śpiących psach” jest bez wątpienia kreacja głównego bohatera, a czynnikiem motywującym do dalszego poznawania jego historii są wszelkiego rodzaju wątpliwości i dylematy moralne, których doświadcza. Wei Shena charakteryzuje pewność siebie i opanowanie, ale od czasu do czasu dostrzec można, że podwójne życie ma negatywny wpływ na jego psychikę i czasami ponoszą go emocje. Widoczne jest to szczególnie podczas jego kontaktów z przełożonymi, gdy nie musi udawać kogoś innego, ale zdarzy się to także w sytuacjach kryzysowych w relacjach z gangsterami – zwłaszcza przeciwko konkurencyjnym triadom. Wei przywiązuje się do swoich nowych ziomków, w których dostrzega po prostu wartościowych ludzi. Imponuje mu przede wszystkim Winston, jeden z lokalnych liderów, który swoich ludzi traktuje jak rodzinę i nazywa ich braćmi. Nic dziwnego, że Wei dostrzega w nim kogoś więcej niż kryminalistę. Podczas ogrywania tego szpila poznacie też wiele innych postaci, które nie sposób nazwać papierowymi. Tyczy się to zarówno sojuszników, jak również antagonistów. Sama fabuła jest, jak już wspomniałem, oparta na pewnych kliszach z dalekowschodnich filmów akcji. Uświadczymy zatem wschodnie sztuki walki, widowiskowe pościgi piesze i samochodowe, różnego rodzaju wyścigi i strzelaniny. Trudno nie wspomnieć też o pięknych kobietach u boku potężnych gangsterów. Mimo tej sztampowości śledzi się wszelkie przerywniki filmowe z przyjemnością, gdyż jest to zasługa dobrze napisanych dialogów i dobrze odegranych postaci. Sami scenarzyści próbowali uatrakcyjnić opowieść zwrotem akcji pod koniec gry, który był nawet ciekawy, ale domyśliłem się takiego obrotu spraw jeszcze przed dotarciem do końcówki.

Pozostając przy stylistyce tego tytułu, warto odnieść się do samego miejsca akcji, czyli do Hongkongu. Gry z otwartym światem mają to do siebie, że swoistym głównym bohaterem jest także miasto. W przypadku tego tytułu również mamy z tym do czynienia, a więc wirtualna metropolia wykreowana na potrzeby gry pełni tutaj ważną funkcję, od której w zasadzie zaczyna się budowanie odpowiedniej atmosfery. Pomimo faktu, że topografia prawdziwego Hongkongu nie została odzwierciedlona, elektroniczny odpowiednik prezentuje się bardzo dobrze. Trzeba przyznać, że projektantom ze studia United Front Games udało się przygotować bardzo klimatyczną i różnorodną miejscówkę, która tętni życiem. Nie jest to co prawda poziom Liberty City czy Los Santos z najnowszych odsłon „Grand Theft Auto”, aczkolwiek dostrzegalny jest pewien wkład pracy w zapewnienie odpowiedniego wrażenia. Duża w tym zasługa szaty graficznej, dźwięków otoczenia i oprawy muzycznej.

[Obrazek: med_7378SD_Screenshot_Wei_Po_JL_01.jpg]

Hongkong w „Sleeping Dogs” jest miastem bardzo barwnym i żywym, co widoczne jest w szczególności nocą, gdy wszelkiej maści neony, banery i bilbordy budują żywą atmosferę. Momentami miałem wrażenie, że przemieszczam się po Washington Beach w Vice City, aczkolwiek Hongkong ma też swoje ciemniejsze strony, których możemy doświadczyć przechadzając się po krętych zaułkach i uliczkach oddalonych od głównych arterii komunikacyjnych. Najogólniej rzecz ujmując Hongkong ma swój urok i charakter, który dostrzec można poruszając się właśnie po takich miejscówkach, jak bazar w North Point, luksusowe hotele i biurowce w Central czy dzielnica portowa Aberdeen. Bardzo podobały mi się efekty pogodowe, czyli przede wszystkim deszcz, który najładniej prezentuje się nocą i idealnie współgra ze wspomnianymi wcześniej neonami. Oprawa wizualna w większości przypadków prezentuje się bardzo dobrze, choć dostrzegalny jest jej nierówny poziom. Mam na myśli fakt, że od czasu do czasu natrafić można na elementy graficzne odbiegające swoją jakością od otoczenia. Nierówny jest też poziom modeli postaci – wyglądają bardzo dobrze i ich animacja jest płynna, ale na niekorzyść działa drętwa mimika twarzy.

Dźwięki otoczenia są przyzwoite i ciężko cokolwiek im zarzucić. Odgłosy towarzyszące walce wręcz, dźwięki broni i pojazdów, voice-acting i głosy tła można ocenić patrząc na nie przez pryzmat zalety i wartości dodanej. Gra aktorów jest bardzo dobra, głosy pasują do postaci i nadają im odpowiedniego charakteru. Dialogi są odegrane w języku angielskim, a od czasu do czasu wrzucane jest jakieś chińskie słowo lub wyrażenie. W przypadku przechodniów i ich odzywek język chiński spotykany jest zdecydowanie częściej, co tylko buduje odpowiedni klimat. Ścieżka muzyczna jest dobrze dobrana do klimatu gry i do większości utworów nie można mieć zarzutów. Tym bardziej, że zaimplementowano system rozgłośni radiowych z odmiennymi gatunkami muzycznymi, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Niezależnie od preferencji gracza, poszczególne kawałki odpowiadają ogólnemu klimatowi gry.

[Obrazek: med_8538SleepingDogs_Screen_Throw.jpg]

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie rozgrywka w „Sleeping Dogs”. Pod tym względem możemy powiedzieć, że gra ma swoją własną tożsamość i w żadnym wypadku nie jest to gangsterska piaskownica w stylu innych klonów „Grand Theft Auto”, lecz produkt mający określoną wizję i szereg ciekawych patentów. Oczywiście pod względem gatunkowym jest to także trzecioosobowa gra akcji w otwartym świecie i rozgrywka toczy się według schematu charakterystycznego dla sandboxów. Gracz porusza się więc swobodnie po obszarze Hongkongu i odhacza kolejne znaczniki na mapie poprzez wykonywanie aktualnie dostępnych aktywności. Najważniejsze są oczywiście misje związane z wątkiem fabularnym, podczas których Wei wykonuje zadania dla triady. W ich trakcie doświadczymy przede wszystkim widowiskowej walki wręcz z wieloma przeciwnikami naraz. Wei Shen jest niesamowicie wytrenowany, dzięki czemu udaje mu się z łatwością pokonywać swoich adwersarzy w bijatykach na gołe pięści. Wykorzystane przez twórców rozwiązania w przypadku systemu walki przypominały mi „Batman: Arkham Asylum”, co jest bardzo dobrym skojarzeniem. Przede wszystkim opiera się to wszystko na wyprowadzaniu kontrataków w odpowiednim momencie, czyli gdy wróg podświetli się na czerwono. W międzyczasie konieczna jest też efektowna i efektywna eliminacja kolejnych przeciwników celem napełnienia paska combo. Gdy uda się nam to zrobić, nasz protagonista zadaje swym wrogom większe obrażenia, a każdy delikwent posłany na deski odnawia część naszych punktów życia. Do wyprowadzania ciosów wykorzystujemy , który, w zależności od sposobu przyciskania, odpowiada za ciosy lekkie i silne. Posługiwać będziemy się także , którym będziemy chwytać przeciwników oraz , który odpowiada za kontrataki. Wykorzystując poznane kombinacje zmierzymy się z czterema typami przeciwników, których odmienność polega na stosowanych przez nich taktykach. Poszczególne typy zbirów rozpoznać możemy przede wszystkim po ich posturze. Najszczuplejsi z nich (strikers) stosują podstawowe ciosy i możemy ich pokonać wykorzystując wszystkie swoje umiejętności bez żadnych obaw. Trochę inaczej wygląda walka z tzw. chwytaczami (grapplers), których rozpoznamy po potężnej sylwetce i ikonce wyświetlającej się pod nimi na początku walki. Od czasu do czasu próbują oni nas chwycić, a gdy to zrobią musimy szybko zareagować poprzez kliknięcie przycisku wyświetlającego się na ekranie. Jeżeli nie zrobimy tego prawidłowo, to rzucą naszym protagonistą o ziemię i będą próbowali go zdeptać. Walcząc z nimi nie możemy ich chwytać, lecz musimy używać kombinacji silnych ciosów i kontrataków. Trzecim typem są fajterzy, których rozpoznamy po muskulaturze (brawlers). Charakteryzują się oni tym, że lekkie ciosy nie robią na nich wrażenia i potrafią bronić się przed nimi skutecznie. Na szczęście można ich chwytać i wykorzystywać na nich najlepsze ciosy tj. łamanie kończyn. Oczywiście pod warunkiem, że nauczymy się ich. W każdym razie silne ataki i kontry rozwiążą ten problem. Jeszcze inaczej wygląda walka z przeciwnikami uzbrojonymi w broń białą – różnego rodzaju noże, pałki, tasaki. W takim przypadku ataki lekkie i chwyty nie działają w ogóle. Trzeba wówczas polegać na niezawodnych kontratakach i kombinacjach silnych ataków. Zawsze można też podnieść broń po pokonanym wrogu lub nauczyć się rozbrajania. Ogólnie rzecz ujmując system walki jest bardzo widowiskowy i przyjemny. W początkowym okresie gry wydawać się może, że jest toporny, a sama gra jest wymagająca. Jednakże wraz z nauczeniem się nowych ciosów i zwiększeniem ilości punktów życia wrażenie to okaże się bezpodstawne.

[Obrazek: med_8530SleepingDogs_Screen_Fire.jpg]

Warto zwrócić uwagę, że w trakcie misji oceniani jesteśmy pod względem pracy dla obydwu naszych pracodawców, czyli dla triady i dla policji. Ocena ta wyrażana jest poprzez trzy trójkąty, które musimy zapełnić – czerwone dla gangstera i niebieskie dla stróża prawa. Swoje notowania dla triady możemy zwiększać wyłącznie w czasie misji fabularnych, a robimy to poprzez stosowanie różnorodnych i brutalnych metod eksterminacji oponentów. Gra nagradza naszą pomysłowość i wymusza wręcz stosownie wielu kombinacji ciosów, gdyż stosowanie cały czas jednego, wyuczonego ciosu jest mało opłacalne pod kątem zdobywanych punktów doświadczenia. Doświadczenie policyjne w trakcie misji fabularnych dla triady zdobywane jest przede wszystkim poprzez unikanie nieeleganckich i nielegalnych zachowań. Trzy trójkąty policyjne zdobędziemy, gdy nie będziemy niszczyć mienia publicznego agresywną jazdą samochodem lub nie spowodujemy śmierci przypadkowych cywilów. Doświadczenie dla policji zdobywane jest ponadto poprzez wykonywanie śledztw oraz w trakcie tropienia dilerów narkotyków, które to polegają na spuszczeniu łomotu grupce gangsterów, zhakowaniu kamery i namierzaniu za jej pomocą dostawcy. W moim odczuciu rozwój głównego bohatera jest zaprojektowany bardzo dobrze. Protagonista zdobywając punkty doświadczenia awansuje na kolejne poziomy, których jest maksymalnie dziesięć. Z każdym awansem możemy wybrać nowy cios lub umiejętność, którą chcemy się nauczyć. Obok doświadczenia policyjnego i gangsterskiego Wei Shen rozwija także swoją rozpoznawalność i reputację (face-meter). Wyższe poziomy tego wskaźnika wpływają na dostępność towarów w sklepach i ich ceny.

Walka wręcz jest najczęściej wykorzystywanym argumentem w Hongkongu, bowiem broń polna nie jest tutaj tak powszechna, jak to bywa w Stanach Zjednoczonych. Mimo wszystko doświadczymy kilka misji, w których strzelanie będzie możliwe. Wymiana ogniem opiera się oczywiście na systemie osłon, a twórcy wzbogacili ten aspekt swoistym bullet-timem. Wyraża się on tym, że możemy przeskoczyć nad osłoną i wówczas uruchamia się spowolnienie czasu, które pozwoli nam dokładnie wycelować w głowy naszych adwersarzy. Samo strzelanie jest przyjemne, choć muszę przyznać, że walka wręcz jest o wiele bardziej dopracowana. W kilku misjach pojawią się także sekwencje drive-by, w których dostrzegamy inspiracje wschodnioazjatyckim kinem sensacyjnym. Dostrzec to można w nierealistycznych pościgach samochodowych, gdy trafienie w oponę powoduje, że samochód wyskakuje w górę niczym wystrzelony z procy. Nie jest to oczywiście żaden zarzut, ponieważ wygląda to bardzo fajnie, a w grach wideo nie chodzi o stuprocentowy realizm, lecz o zabawę. W pościgach samochodowych wykorzystamy także kilka innych efektownych rozwiązań. Nasz policjant może niczym kierowca z gry „Burnout 3: Takedown” uderzać w pojazdy jadące przed nim i doprowadzać do ich zniszczenia albo pobawić się w kaskadera i przejąć uciekające samochody osobowe lub ciężarówki. Ogólnie rzecz biorąc misje główne przeplatają sekwencje walki wręcz, pościgów pieszych i samochodowych oraz strzelanin. Czasami jedna misja może łączyć w sobie wymienione sekwencje i wzbogacić je jakąś inną mechaniką. W przypadku pościgów jest to coś w stylu elementów platformowych. Ścigając jakiegoś delikwenta biegniemy ile sił w nogach przed siebie i pokonujemy kolejne przeszkody w postaci przechodniów, murów, ścian itp. W odpowiednim momencie trzeba wcisnąć , gdyż wpływa to na szybsze przemieszczenie się. Sekwencje te wzbogacone są różnorakimi animacjami, spowolnieniem czasu lub dużą ilością przesadzonych wyskoków na wiele metrów (oczywiście przesadzonych in plus).

[Obrazek: med_9125SD_J2_Costume_Screen3.jpg]

Misje fabularne wykonywane dla triady oraz sprawy dla policji nie są jedynym istotnym punktem programu. Bardzo ważne są też dodatkowe aktywności, których będziemy się podejmować, a całość skonstruowana jest w taki sposób, że wszelkie niefabularne czynności gracz chce wykonywać i nie musi się do nich przymuszać. „Sleeping Dogs” jest grą, którą twórcy zaprojektowali w sposób zachęcający, czego wyrazem jest fakt, że bardzo często gracz jest nagradzany za swoją inicjatywę. Osoby, które skupią się tylko i wyłącznie na fabule stracą wiele. A na pewno ich przygoda z tym tytułem będzie trudniejsza. Wiąże się to przede wszystkim z faktem, że w wyniku dodatkowych aktywności zdobywamy najskuteczniejsze chwyty i umiejętności. Modląc się przy specjalnych kapliczkach możemy zwiększać ilość punktów życia, co jest bardzo pomocne w walce. Najlepiej punktowane ciosy nabędziemy dzięki pozyskaniu specjalnych figurek, które to trzeba odnieść do mentora naszego bohatera, a ten w zamian nauczy nas nowych ruchów. Znajdek jest jeszcze kilka i wszystkie mają wspólną cechę – dzięki nim uzyskujemy dodatkowe korzyści w postaci pieniędzy, punktów doświadczenia lub przedmiotów. Do tego mianownika można też sprowadzić inne poboczne zadania i aktywności do wykonania. Część z nich charakteryzuje się także tym, że są pomysłowe i wykorzystują ciekawe mechaniki. W „Sleeping Dogs” najbardziej podobają mi się z pozoru nic nieznaczące detale, które są jednak dobrze rozmieszczone i występują często. Niezależnie od tego, czy wykonujemy misję fabularną czy poboczną, możemy od czasu do czasu natrafić na proste minigierki. Tytuł ten jest bardzo interaktywny i możemy robić wiele z pozoru nieistotnych rzeczy. Czasami będziemy musieli włamać się za pomocą wytrychu, zhakować kamerę, podłożyć pluskwę, zainstalować kamerkę, namierzyć komórkę etc. Wei Shen oprócz wysokiej sprawności fizycznej i inteligencji wykorzysta także wiele gadżetów. Jeżeli chodzi o interaktywność to wyraża się ona przede wszystkim tym, że w trakcie walki możemy wykorzystywać elementy otoczenia. Część z nich jest podświetlona na czerwono i wykorzystując odpowiedni przycisk możemy wyeliminować przeciwnika w sposób bardzo szybki oraz nierzadko niezwykle brutalny. Twórcy nie bali się pójść na całość i niejednokrotnie wykończycie swych wrogów w sposób niepozostawiający dla nich nadziei. Bardzo pomocny okazać się może bagażnik naszego samochodu, do którego możemy wrzucić jakiegoś nieszczęśnika albo wyciągnąć z niego klucz, który posłuży za broń. Dość pomocne są także zakupy, które możemy dokonywać w sklepach. Chodzi mi przede wszystkim o ubrania, samochody i jedzenie. Specjalne zestawy ubrań dodają graczowi konkretne bonusy np. zwiększają ilość zdobywanego doświadczenia albo wpływają na ilość zadawanych obrażeń. Jedzenie określonych potraw dodaje czasowe usprawnienia, które będą pomocne w trakcie walki. Natomiast zakup samochodów wpływa na dostępność wyścigów. Poza tym można na coś wydać ciężko zarobione pieniądze.

[Obrazek: med_7354SD_Screenshot_Wei_Hostage_JL_01.jpg]

Sleeping Dogs” jest tytułem, przy którym bawiłem się bardzo dobrze. W trakcie rozgrywki byłem pod wrażeniem niektórych rozwiązań zastosowanych przez twórców. Osobiście uważam, że tego typu produkcje są dobrym przykładem na to, że pomysłowość i nieszablonowość pozwala stworzyć oryginalną grę. Programiści ze studia United Front Games przygotowali szpil oferujący multum dobrej zabawy. Na niekorzyść produktu działają przede wszystkim drobne problemy techniczne, które co prawda nie rujnują rozgrywki całkowicie, jednakże powodują one pewien niesmak i wybijają gracza z rytmu. Na początku gry można odnieść wrażenie, że sterowanie jest toporne, a Wei Shen wykonuje nasze polecania z opóźnieniem. W wyniku tego dochodziło czasem do moich porażek podczas sekwencji walk wręcz. Gdy jednak znalazłem kilka figurek, które pozwoliły mi nauczyć się skuteczniejszych kombinacji ciosów, a kolejne kapliczki zwiększyły mój pasek zdrowia, gra okazała się być łatwa i nie oferowała już takiego wyzwania, jak na początku. Tym bardziej, że wrogowie cierpią czasami na syndrom „Assassin's Creed”, co przejawia się tym, że stoją wokół nas i nie atakują nas od razu. Nie chciałbym jednak oceniać ich aż tak negatywnie, ponieważ czasami potrafi nas zaatakować jednocześnie dwóch przeciwników i wówczas, oprócz przycisku kontry, trzeba też wybrać właściwy kierunek. Jest to jednak rzadko występujący przypadek i w walce nie ma takich problemów. Mówiąc o wyzwaniu nie da się w żaden sposób zaliczyć do tej kategorii funkcjonariuszy policji, którzy to ścigają naszego bohatera, gdy ten narozrabia. Nie wiem, czy jest sens o nich wspominać, bowiem nie zasługują na to, gdyż bardzo łatwo jest im uciec. Podobnie, jak w grach konkurencji, ze zwiększającym się stopniem poszukiwań zwiększa się agresywność funkcjonariuszy i wykorzystywane przez nich środki. Zwiększa się także obszar poszukiwań, który musimy opuścić. Z innych elementów czasami miałem wrażenie, że model jazdy jest zbyt arcadowy. Na ogół jeździło mi się przyjemnie, aczkolwiek zdarzało się, że na bardziej krętych drogach co szybsze pojazdy wypadały regularnie z trasy. W niektórych wyścigach motocyklowych denerwowało mnie AI przeciwników, którzy w bezczelny sposób wpychali mnie w ścianę lub jadący z naprzeciwka samochód, co kończyło się tym, że spadałem z motocykla i wyścig trzeba było zacząć od nowa. Sporadycznie szwankował też GPS, który miał problemy z wyznaczeniem poprawnej trasy, gdy oznaczyło się punkt pod jakimś wiaduktem albo na uboczu. Takich pierdółek było jeszcze kilka – wspomniane tekstury gorszej jakości czy też przenikające się elementy graficzne. Kilka razy byłem świadkiem dziwnych zachowań przechodniów, którzy wchodzili w ścianę lub w jakiś inny obiekt. Ogólnie rzecz ujmując brak jakichś większych niedogodności, a wymienione przeze mnie wady obniżyły ocenę końcową ze względu na ich powszechność.

Kanadyjczycy z United Front Games stworzyli bardzo udaną grę i w pewnym sensie utarli nosa koncernowi Activision. Ciężko stwierdzić, czy wydawca kasowych serii pomylił się i porzucił solidnego szpila, czy też to właśnie pod kuratelą Square-Enix wprowadzono najlepsze rozwiązania, które przyczyniły się do ostatecznego kształtu projektu. Jestem ciekaw, czy szefostwo Activision żałowało później takiej decyzji. W moim odczuciu jest to bardzo prawdopodobne, a jeżeli rzeczywiście tak było, to w pewnym sensie można uznać to za dodatkową rekomendację.

Werdykt: 8/10
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#2
Bardzo dobra recenzja. Rzuciło mi się w oczy kilka drobnych potknięć gramatycznych, takich jak użycie pewnych wyrazów w niepoprawnej formie (vide doświadczymy kilka misji), ale nie jest to nic, czego nie można by wychwycić przy korekcie tekstu. Ogólnie rzecz biorąc recenzja bardzo ciekawa i w sposób rzetelny opisująca przedmiotową grę.

Mnie osobiście Sleeping Dogs nie zachwyciło i odbiłem się od tejże gry po kilkudziesięciu minutach rozgrywki, osądzając ją jako marny klon serii Grand Theft Auto. Z tego, co pamiętam w tej chwili (a w grę grałem w okresie jej premiery, więc stosunkowo dawno), to najbardziej kulał bardzo pudełkowy model jazdy i ogólne poczucie budżetowości tej produkcji, aczkolwiek to wrażenie mogło być spowodowane faktem, iż w tamtym okresie na rynku pojawiła się piąta odsłona serii Grand Theft Auto, z którą trudno konkurować w jakiejkolwiek kategorii.
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [Recenzja] Dead Space PaultheGreat 5 3271 02-04-2019, 16:22
Ostatni post: PaultheGreat
  Recenzja Sherlock Holmes: Crimes and Punishments Kratos 6 9781 28-03-2019, 14:02
Ostatni post: PaultheGreat
  [GTA V] Recenzja TabaQu 8 7330 23-01-2016, 13:18
Ostatni post: MrWahacz
  [Recenzja] Call of Juarez Gunslinger michalmca 13 14354 30-06-2015, 20:38
Ostatni post: michalmca
  [Recenzja] Back to the Future: the Game Spaidi 11 13502 25-06-2015, 15:09
Ostatni post: RafalKa
  [Recenzja] Battlefield 3 VortaL 0 4141 07-06-2015, 21:12
Ostatni post: VortaL
  [Recenzja] Batman: Arkham Asylum PaultheGreat 11 13610 26-04-2015, 18:16
Ostatni post: ida2015
  [Recenzja]Fallout New Vegas ashin 2 7376 19-01-2015, 23:03
Ostatni post: Kratos

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości