[Recenzja]Fallout New Vegas
#1
Recenzja gry Fallout New Vegas

Pamiętam jak dziś rozmowę z znajomym sprzed kilku miesięcy. Byłem na fali podniecony Falloutem 3, a ten śmiał twierdzić, że ta gra wcale nie jest dobra. Dopiero jak zobaczę New Vegas to dowiem się co to dobry nowy Fallout. Oczywiście ja wiedziałem swoje i broniłem trójki do krwi ostatniej, oczywiście nie tworzyłem tez, która z części jest lepsza. Nie mogłem, bo NV jeszcze nie miałem przyjemności ograć. Dziś jestem świeżo po tej produkcji, czy dziś zgodzę się z moim kumplem?
Po pierwszym uruchomieniu Nowego Vegas, od razu czuć swąd nostalgii. Jest to zrozumiałe, w końcu akcja dzieje się na terenach znanych z 1 i 2, pustynia Mojave, znane nam frakcje i ciągłe odniesienia do poprzednich części. Mój umysł został zalany nostalgicznymi obrazami z przeszłości, co miało przysłonić mi trzeźwą ocenę i już prawie zgodziłbym się z kumplem i zaczął się chłostać z poczucia winy, jednak wstrzymałem się z ocenami. Nowa odsłona Fallouta działa na tym samym silniku i rządzi się praktycznie takimi samymi prawami jak poprzedniczka. Jednak poprawia konwencje i rozwija większość idei z trójki. Dostęp mamy do craftingu, dość rozbudowanego opartego na różnorodnych zdolnościach, możliwość modyfikacji i ulepszania broni, oraz kilka rodzajów naboi do broni palnej. Naboje zwykłe, przeznaczone do przebijania ciężkich zbroi, no i takich z zwiększonymi obrażeniami przeciw lekko opancerzonym przeciwnikom. Dodano czasopisma, zwiększające tymczasowo premie do zdolności, no i perki otrzymujemy co drugi poziom. I tyle z ważniejszych zmian w mechanice. Warto wspomnieć o liczonej reputacji wśród różnych organizacji występujących w grze.

Graficznie gra niespecjalnie się poprawiła. Wygląda podobnie, jednak większe otwarte tereny i bardziej zazielenione otoczenie sprawia wrażenie, że gra wygląda dużo ładniej. Tutaj pustkowia są bardziej pełne, więcej różnych zniszczonych miejsc, które możemy odwiedzić i sama podróż jest mniej monotonna. Nie musimy przebijać się już przez pokręcone stacje metra, które przynajmniej dla mnie były koszmarem w przypadku Fallouta 3, no i przede wszystkim widzimy znane nam już obrazy. Powracają gekony, złote skorpiony i wiele przeciwników z starej dobrze znanej nam ferajny z poprzedniczek. Pod tym kątem ta część sprawia lepsze wrażenie.
Muzycznie mam kilka zażaleń. Zdecydowano się na tylko na tłumaczenie kinowe, z napisami. Brak tutaj polskiego dubbingu, przez co jestem niepocieszony. Po świetnej kreacji Three Doga, przez Skibę liczyłem na kolejne uderzenie ze strony nowej części. Tym większym problemem staje się to dla osób słabo znających angielski, szczególnie, że podczas gry wiele się dzieje i nie zawsze mamy okazję wsłuchać się w komunikaty z radia. Same utwory, które w nim lecą to już zupełnie inna liga. Jak i poprzednio doczynienia mamy z świetnym Soundtrackiem, którego nie powstydziłbym się posłuchać w samochodzie. Klimat jest bardziej country i utwory są zwyczajnie inne, aniżeli poprzednio. Jednak utrzymują specyficzny westernowy klimat gry.

Uzbrojenie również przeszło przez małe zmiany, pojawiły się nowe bronie, nowe zbroje. Jest tego ogółem więcej, powracają gangsterskie Tommy Gunny, powracają dobrze znane fanom dwójki działka plazmowe, tym razem w 3D. Ukłony w stronę fanów, aż wylewają się w stronę gracza. Niestety rola bractwa stali zeszła na dalszy plan i nie współpracujemy z nimi już tak ochoczo, występują jednak w grze i jeżeli obierzemy odpowiednią drogę, bądź udamy się w stronę dodatkowej kampanii, natkniemy się na pancerze wspomagane. Są one jednak dużo mniej spopularyzowane, aniżeli w trójce. Z jednej strony dobrze, bo to zachęca nas do szukania i kombinowania z innymi rodzajami pancerza, z drugiej strony to wizytówka Fallouta, którą z dumą się nosiło.

Po raz pierwszy nie jesteśmy potomkami mieszkańca krypty, bądź nim samym. Gra rozpoczyna się od naszej egzekucji, nieudanej zresztą. Jesteśmy kurierem, którego oszukano i naszym zadaniem stanie się dobranie do tyłka naszemu oprawcy. Gra szybko obierze inny obrót. Staniemy pomiędzy trzema frakcjami, walczącymi o tamę w tej okolicy ameryki. Ta da strategiczne możliwości jej posiadaczowi i pozwoli na dostarczanie życiodajnej wody, tak istotnej w przypadku postapokaliptycznej pustyni. Możemy się opowiedzieć po stronie RNK, dobrze znanego fanom serii, po stronie Legionu, dziwnego zbiorowisku łowców niewolników, zrzeszonym pod sztandarem Cezara i upodabniającym się do Rzymskiego imperium, tudzież pana House'a, przywódcy tytułowego miasta i trzymającego go w ryzach. To po jakiej stronie się opowiemy zależy od nas. Niestety bardzo smuci fakt, że mniej więcej w połowie, nie ważne od naszych poczynań możemy zmienić przynależność do danej frakcji. Co prawda nasze osiągnięcia mogą tłumaczyć taki ruch każdej z frakcji zabiegającej o nasze względy, jednak pozostaje pewien niesmak. To co ważne w tej produkcji bardziej odczuwamy nasze decyzje i stosunek danych frakcji wobec nas. Jeśli zaczniemy przeszkadzać, którejkolwiek z nich zaczną wysyłać na nas swoich zabójców. Poza tym, żadna z frakcji nie jest dobra, ani zła ma po prostu inną wizję świata. Do czego przyzwyczaili już nas twórcy wszystkich gier spod szyldu Fallout. Możliwość wyboru jest ważna i to daje nam poczucie większej swobody, niż w trójce w której praktycznie do końca zmuszeni byliśmy do współpracy z Bractwem Stali, a naszą możliwość ograniczyli zaledwie do ostatnich wyborów.

Wspominana nostalgia, jest wszechobecna w grze. Możemy spotkać Marcusa(kto nie wie, odsyłam do Fallout'a 2, należy odrobić pracę domową!), usłyszymy o Thandi, która stworzyła wielkie RNK(Znów odsyłam do Fallout'ów 1 i 2), usłyszymy o dokonaniach RNK, a nawet o tajemniczym przybyszu z krypty, niejednokrotnie. Niejednokrotnie postacie odniosą się do miejsc, które poznaliśmy w klasycznych częściach cyklu i to stanowi bardzo przyjemny smaczek dla fanów serii. Jednak nie tylko to wzbudza przyjemne odczucia w graczu. Również odniesienia do rzeczywistego świata, jak chociażby gang Królów, którzy są wypisz wymaluj fanami Elvisa. Ich ubiór przypomina ten z teledysku do piosenki Hound Dog, a jeszcze bardziej epickie jest to jak o nim się wypowiadają. My go doskonale znamy, dla nich był symbolem który poznają. Jednak to należy poznać samemu na własną rękę. Rozprawiać o takich odniesieniach mógłbym jeszcze długo. Warto wspomnieć, że rola krypt odeszła na dalszy plan, aniżeli w poprzedniczkach i w dużo mniejszym stopniu będziemy mogli je zwiedzać. Z jednej strony to dobrze, bo sam temat trochę się przejadł, z drugiej w trójce zaserwowano nam do każdej z krypt osobną fascynującą historię, którą składaliśmy w całość na podstawie strzępków informacji, dodając do nich własną historię.

Na minus jednak muszę zaliczyć niektóre misje w grze. Bywało tak, że nie mogłem dopasować się do mojej kreacji bohatera, bo niektóre misje po prostu wymagały jakiegoś uzbrojenia, czy zdolności, aby je wykonać. Przez co musiałem, albo niszczyć sobie reputację, albo podchodzić do misji w sposób nienaturalny dla mojej postaci. Dodatkowo chciałbym zganić twórców za podejście do broni palnej. Początkowo tworzyłem snajpera, który miał niszczyć przeciwników z dużej odległości za pomocą broni palnej. Niestety broń palna okazała się mało skuteczna, a jeden moment w grze ustawił mnie w martwym punkcie. Co zmusiło mnie do rozpoczęcia gry od początku. Przy drugim podejściu od razu przerzuciłem się na broń energetyczną i tak naprawdę na brak do niej naboi narzekałem tylko w niektórych momentach. Dużo łatwiej skomplementować taki rodzaj broni i zadają one dużo bardziej monstrualne obrażenia. Dodatkowym jej plusem, jest brak potrzeby dostosowywania naboi do przeciwnika, oraz większa ilość ulepszeń do niej. Trochę szkoda.

Przechodząc już do podsumowania New Vegas, muszę powiedzieć jedno: ta gra ani nie jest lepsza od Fallouta 3, ani gorsza. Ma po prostu inne priorytety. F3 chciał pokazać nam zupełnie inne pustkowie, oraz osadzał nas w bardziej epickiej batalii, aniżeli NV, które odnosi się garściami do poprzedniczek i umieszcza akcję w dobrze nam znanych rejonach gry. Mimo wszystko osobiście więcej postaci zapamiętałem z F3, natomiast NV dał mi większą swobodę w kreowaniu historii. Tak więc każda gra oferowała coś innego. Ponadto cieszy poprawia technikaliów, jednak jest to zrozumiałe, ze względu na czas wydawania poszczególnych części. New Vegas to kawał dobrego kodu, ma swoje momenty i jest na pewno bardziej żywe, aniżeli poprzednik. Stawia nas przed wieloma wyborami w grze, jednak nie uświadczymy tutaj wielkiej epickości. To na pewno gra warta polecenia, nie tylko fanom serii, ale również tym dla których pustkowia są czymś nowym. Fani cRPG śmiało mogą sięgnąć po tę produkcje, bo daje duże możliwości i niesamowitą przyjemność z gry. Nie polecałbym jedynie ortodoksyjnym zrzędom, dla których jedynym prawdziwym cRPG są gry z rzutem izometryczym.

[Obrazek: 558576-fallout-new-vegas-playstation-3-s...ntaurs.jpg][Obrazek: fallout-new-vegas-20100615014646593-3237508.jpg][Obrazek: 587572_full.jpg]

Będę wdzięczny za odwiedzenie mojego profilu na stronie perepele i kliknięcie good job, o ile się wam podobało Smile
http://perepele.pl/article/ecenzjaalloutewegas/1334

Odpowiedz
#2
Recenzja napisana przez fana serii, raczej dla fanów serii. Laik w temacie, taki jak ja chociażby, może się czuć lekko zagubiony w studiowaniu twojego tekstu. Myślę, że mogłeś poświęcić jeden akapit na ogólny opis filozofii rozgrywki w serii Fallout. Wówczas recenzja byłaby bardziej zrozumiała dla nowicjuszy.

Klimaty postapokaliptyczne generalnie mi się nie podobają. W przypadku Fallout New Vegas jest jednak inaczej. Pustynna tonacja zrywa wręcz ze stereotypem szarych, brudnych, mrocznych lokacji w tego typu grach.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#3
Twój tekst skierowany jest raczej do zaznajomionego z serią gracza, która mimo, iż jest mi znana to jednak nie na tyle, żebym mógł wyłapać sporo rzeczy, o których piszesz. Niestety mam wrażenie jakbyś chciał jak najszybciej odbębnić tę recenzję, strasznie się śpieszysz, a można było na chwilę się zatrzymać i wytłumaczyć od początku takim noobom jak ja o co tu chodzi. Szkoda też, że obrazki są dopiero na końcu, bo znacznie lepiej wyglądałyby wkomponowane w sam tekst. To, na czym mogłem się skupić to oczywiście pasja, która bije z tekstu. Widać, że wiesz o czym piszesz i masz jasno sprecyzowane zdanie na temat każdego z aspektów Fallouta New Vegas.

P.S. Good job w liczbie 3 punktów kliknięte.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [Recenzja] Sleeping Dogs PaultheGreat 1 3532 20-04-2019, 17:27
Ostatni post: Makaveli
  [Recenzja] Dead Space PaultheGreat 5 3271 02-04-2019, 16:22
Ostatni post: PaultheGreat
  Recenzja Sherlock Holmes: Crimes and Punishments Kratos 6 9781 28-03-2019, 14:02
Ostatni post: PaultheGreat
  [GTA V] Recenzja TabaQu 8 7330 23-01-2016, 13:18
Ostatni post: MrWahacz
  [Recenzja] Call of Juarez Gunslinger michalmca 13 14354 30-06-2015, 20:38
Ostatni post: michalmca
  [Recenzja] Back to the Future: the Game Spaidi 11 13502 25-06-2015, 15:09
Ostatni post: RafalKa
  [Recenzja] Battlefield 3 VortaL 0 4141 07-06-2015, 21:12
Ostatni post: VortaL
  [Recenzja] Batman: Arkham Asylum PaultheGreat 11 13610 26-04-2015, 18:16
Ostatni post: ida2015

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości