Recenzja Metal Gear Solid
#1
Recenzja Metal Gear Solid

Rok 1998 to był dobry rok. Hideo Kojima rozpoczął swój pochód do ścisłej czołówki największych wizjonerów w branży gier. Mimo, że seria Metal Gear została zainicjowana 11 lat wcześniej to dopiero wraz z wydaniem odsłony w pełnym 3D i dodaniem podtytułu „Solid” zyskała nową jakość. Dziś niepojawienie się Metal Gear Solid w pierwszej piątce zestawień najlepszych gier na PS1 traktowane jest już jako błąd i spore niedopatrzenie. Klasyki mają jednak to do siebie, że wysokie oczekiwania nie zawsze idą w parze z pozytywnym odbiorem i zawsze trafi się gracz, który nie będzie rozumiał ich fenomenu. Ja na pewno nim nie jestem.

Przebywający na emeryturze Solid Snake zostaje niemal uprowadzony do wykonania swojego kolejnego zadania. Zwleczony siłą z łóżka nie jest zbytnio tym faktem uradowany, ale jego zwierzchnik, pułkownik Campbell daje mu jasno do zrozumienia, że wyciągnie wszystkie brudy z jego przeszłości, jeżeli zacznie robić problemy. Terroryści zajęli wyspę Shadow Moses na Alasce grożąc, że wystrzelą w stronę Waszyngtonu bombę atomową. Zadaniem Snake’a jest po pierwsze zorientowanie się czy są w stanie tego dokonać, a jeżeli tak to ich powstrzymanie, a po drugie uratować dwójkę ważnych zakładników. I wszystko to do wykonania przez jednego człowieka. Wychodząca z dosyć banalnego punktu wyjścia fabuła potrafi wykrzesać z tematu tyle, ile się da, a historia gra tu zdecydowanie pierwsze skrzypce. Co chwila raczeni jesteśmy zaskakującymi faktami, wprowadzane są kolejne charyzmatyczne postacie, a fabuła zaczyna z czasem nabierać coraz więcej warstw i rumieńców. Tempo jest zabójcze, a czasu na poukładanie sobie w głowie wszystkich faktów niezbyt wiele. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że Kojima może nawet trochę przeszarżował z tymi zwrotami akcji. Ale jeżeli nawet to tylko trochę, a i tak go za to kochamy.

[Obrazek: 52069-metal-gear-solid-playstation-scree...mes-to.jpg]

Metal Gear Solid to w pierwszej kolejności skradanka, a dopiero dalej gra, w której korzystamy z siły ognia. Bez tej wiedzy trudno o sukcesy w czasie naszych poczynań. Snake musi lawirować między strażnikami starając się możliwie jak najmniej rzucać im w oczy. Ujrzenie nas przez któregoś ze strażników choćby kątem oka spowoduje wycie alarmu i zebranie się małego oddziału, z którym to nie będziemy mieli większych szans na przeżycie. Jeżeli uda nam się jakoś ponownie zniknąć z ich pola widzenia to wartość alarmu zacznie szybko pikować w dół. Przeczekanie drugiej fazy alarmu spowoduje, że strażnicy przestaną nas nie tylko szukać, ale stracą też pamięć i zapomną, że w ogóle nas tutaj widzieli. Dzięki specjalnemu radarowi w górnym rogu ekranu możemy śledzić zarówno pozycję nieprzychylnych nam jednostek, jak i kąt ich widzenia. Może nie jest szczytem realizmu fakt, że strażnicy widzą tylko to, co dzieje się metr przed nimi, ale to proste w założeniu rozwiązanie znacznie ułatwia nam życie. Kojarzycie sceny z kreskówek, kiedy uciekinier i ścigany okrążają jakiś obiekt próbując nawzajem się znaleźć? Cóż, tutaj również przyjdzie nam pobawić się w kotka i myszkę z przeciwnikami.

Żeby znowuż nie było tak łatwo to radar pokazuje nam zaledwie wycinek miejscówki, w której aktualnie się znajdujemy. Możemy pewnie kroczyć za strażnikiem, aż tu nagle na radarze wyłoni się kolejny robiący obchód i w ciągu krótkiej chwili musimy znaleźć bezpieczną ścieżkę do kryjówki. Pomimo, że wizualny kontakt to najważniejszy element, który może nas zdradzić to rzecz jasna nie jedyny. Strażnicy potrafią zainteresować się także głośniejszym stąpaniem po określonym podłożu (np. bieg po metalowej kratce) czy śladami na śniegu, które bez trudu doprowadzą ich do naszego położenia. Poznanie nawet tych podstawowych zasad nie gwarantuje, że będziemy cały czas kontrolować sytuację. Zdarzyło mi się, że idąc w bezpiecznej odległości Snake nagle kichnął, czym oczywiście zaciekawili się będący nieco dalej terroryści. Kojima bawi się z nami i dobitnie pokazuje, że nic w jego dziele nie jest pewne. Oprócz tego w niektórych miejscówkach sygnał z naszego radaru zostaje zakłócony, dzięki czemu na ślepo musimy stąpać w nadziei, że na nikogo się nie nadziejemy. Snake może także kucać czy czołgać się jak na prawdziwego węża przystało, co daje nam dodatkowe możliwości na pozostanie niezauważonym. Przyklejenie się do ściany w ciemnym zaułku może także uratować nam skórę, a jeżeli terroryści są niezbyt chętni do współpracy to można wywabić ich z pozycji pukając w ścianę, którą do siebie tulimy. W każdym razie nie ma parcia na lecenie do przodu. Gra nie trzyma się sztywnych reguł pozwalając samemu graczowi na wybranie odpowiedniego momentu, kiedy zdecyduje się ruszyć. Jeżeli ktoś nie czuje skradankowego charakteru rozgrywki to twórcy przygotowali głównym menu specjalny tryb treningu, gdzie w spokoju można potrenować bez żadnych konsekwencji.

[Obrazek: 3-MGS.jpg]

Gadżetem, bez którego Snake nic by praktycznie nie zdziałał jest kodek. Wszczepiony w ucho rodzaj radia, które słyszy tylko on i które po wybraniu określonej częstotliwości pozwala komunikować się z innymi osobami. Osobą, z którą najczęściej przyjdzie nam prowadzić dialog będzie naturalnie pułkownik Campbell, ale z czasem dojdą nowi gracze, w tym ekspert od broni czy specjalista od zabezpieczeń. Oprócz rozmów, które posuwają fabułę do przodu kodek to nieoceniona pomoc w przypadku, kiedy np. nie mamy pojęcia, co dalej robić. W każdej chwili wywołując go „selectem” możemy zapytać o radę dotyczącą sytuacji, w której się znaleźliśmy, a czasami radę taką dostaniemy nawet nie pytając. Miejscami pomaga on nam aż za bardzo zawstydzając naszą inteligencje np. kiedy dzwoni do nas porucznik oznajmiając nam, że mamy wcisnąć , żeby wejść na drabinę. Pomoc pomocą, ale trzeba też znać umiar. Kodek służy też do jeszcze jednej niezmiernie ważnej czynności, czyli zapisywania stanu gry. W każdym momencie możemy tego dokonać bez stresu, że nasz postęp przepadnie np. w wyniku nagłej awarii prądu. Jedyny minus tej sytuacji jest taki, że Chinka dokonująca zapisu lubi suszyć nam głowę głupotami i cytując klasyka: "naczytała się jakiś pierdół o żabach i próbuje na siłę wszystkich uszczęśliwić". Przydałaby się także opcja ekspresowego przewijania rozmów, które już raz odbyliśmy.

Choć Snake to raczej cichy pomykacz niż typ Johna Rambo to przyjdzie mu jednak czasami użyć i bardziej dosadnych argumentów, z którymi ciężko dyskutować. Mamy do tego pistolet, karabin maszynowy, wyrzutnię rakiet czy snajperkę i kilka rodzajów granatów. Każdą z tych broni elegancko rozwija się za pomocą jednego przycisku, co pozwala na zachowanie płynności w trakcie rozgrywki i w niczym nie rozprasza. Po drodze zbieramy amunicję, której raczej nie powinno nikomu zabraknąć jako, że co jakiś czas cudownie odradza się w odwiedzanych miejscówkach. Korzystanie z każdej broni zostało dopasowane w najmniejszych szczegółach. Po wybraniu wyrzutni przechodzimy w bardzo wygodny widok pierwszoosobowy (jedyny minus, że nie możemy wtedy ruszać się z miejsca), ale już totalnym szczytem perfekcjonizmu jest karabin snajperski. Wybranie go spowoduje, że automatycznie zostajemy sprowadzeni do pozycji leżącej, a przyspieszone bicie serca czy drgający na wszystkie strony celownik jeszcze bardziej umacniają nas w przekonaniu z jak potężną bronią mamy do czynienia. Jest to także jedyna broń, której użycie nie powoduje włączenia się alarmu. Można więc po cichu zdejmować strażników zgarniając w bonusie amunicję, którą po sobie zostawili.

[Obrazek: metal-gear-solid-hd.jpg]

Oprócz broni palnej mamy także drugą grupę niemniej praktycznych gadżetów rozwijaną w oddzielnym menu. Gogle, wykrywacz min, porcje żywności, maska przeciwgazowa czy karty otwierające drzwi określonego poziomu to tylko część z nich. Świetnym, choć trzeba uczciwie przyznać, że i dosyć absurdalnym gadżetem jest karton, pod którym możemy się schować. Karton ma to do siebie, że pozwala bez żadnej lipy ominąć strażników. Oczywiście ruszamy się w nim tylko wtedy, kiedy Baba Jaga nie patrzy. 10 razy możesz przejść niezauważenie, ale ten 11 raz ciekawski strażnik zajrzy pod tekturowe okrycie, usłyszymy charakterystyczny dźwięk alarmu i trzeba wtedy brać nogi za pas. Rzekłbym – typowy Kojima. Pozostawienie w menu racji żywnościowej spowoduje, że jeżeli w ferworze walki ktoś wyzeruje nam pasek życia to automatycznie jedzonko samo wchłonie się w nasz organizm z miejsca regenerując pasek. Bardzo praktyczne i miłe rozwiązanie, którym nie musimy zaprzątać sobie co chwila głowy.

Bossowie to kolejny aspekt, bez którego Metal Gear Solid nie byłby tym, czym jest. Absolutnie zjawiskowi i zapadający na długo w pamięć przeciwnicy stanowią o sile całej serii. Każdego z nich można załatwić w jeden określony sposób, a kluczem do sukcesu jest zawsze cierpliwość. Rzucenie się na przeciwnika może i uszczknie mu coś tam zdrowia, ale na dłuższą metę się nie sprawdzi. Trzeba mieć pomysł i konsekwentnie go realizować. Każdy z bossów ma coś do powiedzenia, każdy ma swoje grzeszki i tajemnice, a moment śmierci każdego z nich to zaiste wyjątkowa chwila. Trudno wybrać jednego, który wybija się ponad resztę, ale odpowiedzią, która najczęściej padałaby na to pytanie w Familiadzie byłby zapewne goszczący w Księdze Rekordów Guinessa Psycho Mantis. Intrygująca postać, która lubi sobie z nami pogrywać przełamując czwartą ścianę.

[Obrazek: Metal-Gear-Solid-TRAVIS-4.jpg]

Myślę, że rozwodzenie się nad grafiką 15 lat po premierze gry nie ma większego sensu. Nie nazwałbym dzisiaj Metal Gear Solid na pewno brzydkim kaczątkiem. Szarobure magazyny, w których to najczęściej przyjdzie nam przebywać mają swój niezaprzeczalny klimat. Gra nie zdezaktualizowała się nawet w najmniejszym stopniu i wciąż wzbudza podobne emocje jak przed laty. Podobne, a nie takie same, bo pod koniec XX wieku tytuł ten musiał wręcz szokować graczy nieprzygotowanych na doznania, które dostali. Animacja Snake’a i poruszanie się nim to czysta przyjemność. Żadnych sztywnych ruchów czy innych głupot, które psułyby radość czerpaną z gry. Zrealizowana w iście hollywoodzkim stylu fabuła nie pozwala nawet na chwilę zmrużyć oka przy długich i nacechowanych po brzegi dramatyzmem i emocjami filmikach, które są dzisiaj wizytówką serii. Dość powiedzieć, że zajmują one co najmniej tyle, co właściwa rozgrywka, a cały scenariusz gry to zapewne niezła cegła. Voice-acting w Metal Gear Solid prezentuje się po prostu obłędnie. Dziś już nikt nie wyobraża sobie (a może jednak?) Snake’a bez podkładającego mu głos Davida Hayter’a. Nawet najwięksi hejterzy chylą czoła przed barwą jego głosu. W kluczowych dla gry momentach załączają się patetyczne utwory idealnie wpisujące się w konwencję obraną przez Kojimę.

Metal Gear Solid to z pewnością gra, która wyprzedzała swoją epokę. Przełomowe dzieło Kojimy to absolutny klasyk, który wywarł niemały wpływ na to jak obecnie wygląda branża. Dojrzała, choć wymagająca i zawiła fabuła oraz jedne z najciekawiej wykreowanych przeciwników w grach po dziś dzień ekscytują graczy każdego pokolenia. Warto zobaczyć, jakie były początki legendy zwłaszcza, że te początki praktycznie w niczym nie ustępują późniejszym częściom.

Moja ocena: 10/10

Zapraszam do dzielenia się opinią na temat tekstu, gry i czegokolwiek, co choć trochę mieści się w temacie.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#2
Wspaniała recenzja wspaniałej gry. Naprawdę odwaliłeś kawał dobrej roboty Krata.

O MGS napisano już chyba wszystko. Zgadzam się z opinią, że to produkcja, która wyprzedziła swoją epokę. Wcześniej gra wideo była kojarzona z sympatyczną rozrywką, gdzie dominowały bijatyki, samochodziki, albo kolorowe zręcznościówką pokroju Mario. Kojima tworząc Metal Gear tak na dobrą sprawę stworzył gatunek skradanek. Metal Gear Solid z kolei to tytuł, który podniósł rangę i znaczenie gier wideo w masowej kulturze na poziom kilkukrotnie wyższy niż do tej pory. Pełne 3D, rozbudowana fabuła, wyraziste postacie, charakterystyczny soutrack dodający smaczku operacjom konspiracyjnym, szereg filmików. Bez cienia wątpliwości to była gra przełomowa dla całej branży. Prawdopodobnie po raz pierwszy gracze autentycznie przeżywali wydarzenia widoczne na ekranie. Produkcja ta sprawiła również, że "PS jedynka" zaczęła być postrzegana jako pierwsza "wielka" konsola.

Do tej pory ograłem MGS, MGS2 i MGS3 i w moim prywatnym rankingu identyczną kolejność ma ranking jakości tych gier. Pierwsza część najbardziej zapadła mi w pamięć. To kawał wyjątkowo grywalnego szpila.

Psycho Mantis rzeczywiście był ciekawy. Kojima puścił tutaj wodzy fantazji. Wymyślił coś wyjątkowego i tym samym ponownie złamał pewne granice. Niemniej jednak najbardziej przeżyłem dwa starcia ze Sniper Wolf. Pierwszy, rozgrywany między dwoma gigantycznymi, pionowymi ścianami to była kapitalna sprawa. Wspomniany w recenzji patent z karabinem snajperskim tutaj po raz pierwszy dał o sobie znać z taką siłą. Adrenalinka skakała konkretnie. Łyknąć gaz, uspokoić się, wycelować, trafić. Satysfakcja z udanej akcji była ogromna.
Drugie starcie i jego wzruszający finał to jeden z najbardziej wyjątkowych momentów w serii. Szkoda, że wówczas ograniczenia sprzętowe nie pozwalały na stworzenie lepszej grafiki. [spoiler]Śmierć Sniper Wolf poparta wyrazistą mimiką twarzy złamałaby serce niejednemu. A i bez tego urywa dupę.[/spoiler]

Cytat: Przydałaby się także opcja ekspresowego przewijania rozmów, które już raz odbyliśmy.
Z tego co pamiętam, to gadki przez kodek można błyskawicznie przewijać wciskając .

Czy to twoje pierwsze przejście MGS? Pamiętam, że zaliczyłeś kiedyś MGS3, ale o jedynce raczej nie wspominałeś.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#3
E tam grafika. Co prawda nie widać czy postać ma otwarte oczy czy nie, ale kto by na to zwracał uwagę ;) Naprawdę nie ma co się szczypać, bo jak dla mnie sterowanie jest dalej aktualne i nie czułem jakiegoś dyskomfortu np. z racji rzekomo archaicznej rozgrywki. Jedyne, co czasem mi przeszkadzało to, że Snake przyklejał się do ściany, kiedy od niego tego nie oczekiwałem. Uciekając przed strażnikami zwłaszcza jakimiś wąskimi korytarzami potrafiło to lekko zirytować.

Warto jeszcze wspomnieć o wykorzystaniu wibracji na taką skalę, bo to również zasługuje na wyrazy szacunku. Co do kodeka to chyba nie można przewijać szybko. Można którymś tam guzikiem jedynie wyłączyć głosy, ale każdą kwestię trzeba osobno tym guzikiem skippować.

Kraszu napisał(a):Czy to twoje pierwsze przejście MGS?

Kajam się i ze wstydem przyznaję, że tak. Nie wiem dlaczego, ale jakoś się z pierwszym MGS-em nie spotkaliśmy wcześniej na dłużej, ale teraz jak mnie wciągnął to za wszystkie czasy. Snake Eater rzeczywiście kiedyś skończyłem, a teraz następna w kolejce dwójka. Zobaczymy jak to będzie.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#4
Dwójka mile cię zaskoczy, ponieważ ostro utrzymuje poziom pierwszej części, a może nawet go przebija (kwestia gustu). Mnie osobiście obie odsłony - a, co mi tam, trzecia też jest genialna - trzy odsłony niesamowicie przypadły do gustu. Jedynka i dwójka stawiają bardziej na taktykę, a trójka to rasowa skradanka i umiejętności survivalowe.
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#5
Wracając jeszcze do przewijania: możliwe, że już mi się mylą poszczególne części. Na 100% przewijałem wielokrotnie długie gadki w mgnieniu oka. Całkiem możliwe jednak, że to było w późniejszych odsłonach. Aby nie pisać głupot, to już w tej kwestii zamilknę. Tongue

Dwójeczkę z czystym sumieniem polecam. Kawał świetnej gry. Pamiętam, że na starcie grafika zrobiła na mnie kolosalne wrażenie mimo, że od MGS2 kompletnie tego nie oczekiwałem.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#6
Kolejny bardzo dobry tekst. Niestety do tego tytułu podchodzę z rezerwą, gdyż ciągle mam na uwadze "Snake Eater", które zawiodło moje oczekiwania. Klimat rzeczywiście był potężny, a fabuła do momentu, w którym odstawiłem grę była wciągająca, lecz niestety mechanika rozgrywki była dla mnie zbyt toporna i męcząca przez to nie potrafiłem wciągnąć się w szpiegowską historię wykreowaną przez Kojimę. Może kiedyś dam tej serii szansę, ale nie liczę, że zdetronizuje w moim prywatnym rankingu konkurencyjny "Splinter Cell". W każdym razie "Metal Gear Solid 3: Snake Eater" budzi u mnie mieszane uczucia. Nie potrafię bowiem zapomnieć, że się na nim zawiodłem i jednocześnie nie mogę spoglądać obojętnie na wszelkie pochwały wśród graczy.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#7
Makaveli napisał(a):Dwójka mile cię zaskoczy

Wczoraj odpaliłem po raz pierwszy i od razu zdziwko, bo jestem dosyć niezdecydowanym człowiekiem, a tu na starcie otrzymuję nie 3, a całą ilość kombinacji jaki poziom w grze wybrać. Dla mnie to jakiś koszmar, ale w końcu zdecydowałem się na "I managed to clear the previous game, but action isn't my strong point!" i potem z easy, very easy i normal wybrałem ten ostatni, ale nie jestem do końca pewny czy nie porwałem się z motyką na słońce. Dobra, trochę się utwierdziłem w przekonaniu, że dobrze jednak wybrałem, bo ponoć jest to poziom porównywalny z "normalem" z jedynki. Co prawda jeden rozdział mnie ominął, bo zacząłem an tankowcu, ale widocznie tak musi być.

Kraszu napisał(a):Na 100% przewijałem wielokrotnie długie gadki w mgnieniu oka.

Wydaje mi się, że od dwójki to się zaczęło. W trójce kojarzę również taką opcję, a w jedynce jak mówię sprawdzałem i nie znalazłem tego.

PaultheGreat napisał(a):Może kiedyś dam tej serii szansę,

Na pewno dasz, bo nie można na poważnie rozmawiać o grach nie znając tej serii od środka. Prędzej czy później gra cię znajdzie i dopadnie ;D Mi z kolei Splinter nie podszedł, choć zacząłem dosyć nietypowo od Double Agent i nie poświęciłem mu zbyt dużo czasu, bo już przy początku się zniechęciłem całą tą technologią używaną w grze. W każdym razie Splintera by zapewne nie było, gdyby nie Metal Gear Solid i choćby z tego względu należy mu się przyjrzeć ;)
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#8
Jeżeli grasz od razu Snake'em, a nie Raidenem, to znaczy, że wybrałeś poziom od normal w górę. Wtedy gra wie, że znasz kogoś takiego jak Solid i zaczyna grę od niego. Jeżeli zacząłeś od razu na platformie, to analogicznie wiadomo. Grafika na tankowcu miażdży, zważywszy na datę wydania gry - efekty deszczu i ogólnej szarówki podczas morskiego sztormu powala.

Ja zacząłem od razu na levelu "so bring the action!", i gra ostro spoliczkowała mnie przy okazji jakiegokolwiek bossa. Z "mobkami" problemu nie mam, bo zazwyczaj w tego typu grach unikam konfrontacji. Natomiast walka z bossami, czy finał gry to istna miazga na takim poziomie trudności i wymaga nie lada umiejętności w kierowaniu postacią i rozporządzaniu itemami.

Co do przewijania - w jedynce da się przewijać kwestie mówione w stylu PSX-owych "Final Fantasy". Co do zupełnego ich omijania - raczej nie ma takiej możliwości, przynajmniej mi nie rzuciło się to w oczy.
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#9
Kraszu napisał(a):Na 100% przewijałem wielokrotnie długie gadki w mgnieniu oka.
O ile dobrze kojarzę to start kończy rozmowę a przytrzymanie kółka przewija na speedzie - będę mieć czas to sprawdzę
Kratos napisał(a):Wczoraj odpaliłem po raz pierwszy i od razu zdziwko, bo jestem dosyć niezdecydowanym człowiekiem, a tu na starcie otrzymuję nie 3, a całą ilość kombinacji jaki poziom w grze wybrać.
Na początku oprócz wyboru trudności poziomu masz do wyboru tanker, plant oraz tanker-plant czyli miejsca gdzie zaczynasz.

Moja kolekcja Smile
[Obrazek: 1cb1d96be20a.jpg]

jeszcze lektura Smile

[Obrazek: 164d386b1257.jpg]
Odpowiedz
#10
(14-11-2013, 21:04)RafalKa napisał(a): [..]Moja kolekcja Smile[..]

Że tak się spytam, po cóż Ci aż 3 wersje MGS4? Chyba niczym się one nie różnią, oprócz wgranego patcha, który dodawał trofea?
[Obrazek: 9458.png][Obrazek: piotros_org.png]
3DS FC: 2724-0392-0522
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [Recenzja] Alien: Resurrection Mr.Q 10 21809 20-08-2015, 21:02
Ostatni post: Michal_burnout
  [recenzja] Heart of Darkness Kraszu 10 15727 21-01-2015, 08:38
Ostatni post: Kraszu
  [Recenzja] Skullmonkeys. Makaveli 4 9482 16-01-2015, 22:29
Ostatni post: Mr.Q
  [Recenzja] Syphon Filter, czyli MGS dla ubogich. Makaveli 4 9376 14-01-2015, 14:34
Ostatni post: QDI
  [Recenzja] MediEvil 2 Makaveli 4 9756 09-01-2015, 02:44
Ostatni post: Berion
  [Recenzja[Dynasty Warriors ashin 0 5814 28-12-2014, 12:34
Ostatni post: ashin
  [Recenzja]Ape Escape ashin 0 5674 14-12-2014, 14:53
Ostatni post: ashin
  [Recenzja]Crusader No Remorse ashin 0 7418 30-10-2014, 14:35
Ostatni post: ashin

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości