27-11-2012, 20:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-11-2012, 20:36 przez Sandinista.)
Clock Tower 3 to czwarta odsłona cyklu, mimo iż w tytule występuje trójeczka. Za tę część tym razem zabrał się Capcom, z czym wiąże się także znaczna zmiana modelu rozgrywki. Seria zawsze stanowiła przygodówkę/horror point’n’click, teraz zaś dostajemy tytuł z gameplayem znanym chociażby z serii Resident Evil. W grze wcielamy się w postać Alyssy Hamilton, czternastoletniej uczennicy szkoły z internatem. Pewnego razu dziewczyna otrzymuje list od swojej matki, w którym ta ostrzega córkę, by ukryła się w bezpiecznym miejscu i pod żadnym pozorem nie wracała do domu. Nastolatka oczywiście olewa zakaz i przyjeżdża do domciu, gdzie zamiast matki zastaje tajemniczego faceta w kapeluszu.
Survival nieco inny od tego, co prezentują najbardziej znane serie w tym gatunku. Głównym założeniem zabawy jest ucieczka oraz chowanie się przed przeciwnikami. Strzelania prawie tutaj nie uświadczymy, jedynie podczas starć z bossami, które kończą dany epizod. Dosyć często podczas naszej wędrówki, napotkamy (oprócz płotek w postaci zjaw) goniących nas oprawców (m.in. miłego pana z dużym młotem czy kolesia z instalacją zawierającą kwas), którzy nie mogą się doczekać, by zrobić użytek ze swojego narzędzia. Bohaterka nie posiada żadnej broni, jednak może na chwilę ogłuszyć delikwenta w specjalnych punktach (których nie ma za wiele) oraz przy pomocy wody święconej. Całe szczęście ta jest odnawialna. Powiem szczerze, że motyw samej ucieczki nawet mi się podoba. Nigdy nie wiemy, kiedy wyskoczy oprawca, zaś kiedy już się pojawi serce zaczyna szybciej bić. Niestety z drugiej strony takie niespodzianki występują nad wyraz często i w nieodpowiednim momencie. Bardzo mnie to irytuje, szczególnie, gdy chcę zwiedzić daną lokację bądź wykonać jakąś ważną czynność posuwającą grę do przodu.
Ciekawym pomysłem jest pasek paniki, który rośnie, gdy zostajemy zaatakowani. Jego napełnienie jest równoznaczne z brakiem kontroli nad protagonistką – sama biegnie do przodu, potyka się, przystaje w miejscu, co wystawia ją na łatwy cel. Podnosi to ciśnienie. Gra ma specyficzny, niepokojący klimat, który podkreśla przygrywająca muzyka, ciekawie zrealizowane, dość dosadne jeśli chodzi o przemoc, przerywniki filmowe. Choć czasem zachowanie postaci jest takie teatralne. Niestety tytuł, trochę za mało straszy, prawie w ogóle. Większy nacisk nałożony jest właśnie na survival. W każdym razie póki co bardzo przyjemnie mi się gra, mimo kilku niedociągnięć. Standardzik, kto grał niech się wypowie.
Survival nieco inny od tego, co prezentują najbardziej znane serie w tym gatunku. Głównym założeniem zabawy jest ucieczka oraz chowanie się przed przeciwnikami. Strzelania prawie tutaj nie uświadczymy, jedynie podczas starć z bossami, które kończą dany epizod. Dosyć często podczas naszej wędrówki, napotkamy (oprócz płotek w postaci zjaw) goniących nas oprawców (m.in. miłego pana z dużym młotem czy kolesia z instalacją zawierającą kwas), którzy nie mogą się doczekać, by zrobić użytek ze swojego narzędzia. Bohaterka nie posiada żadnej broni, jednak może na chwilę ogłuszyć delikwenta w specjalnych punktach (których nie ma za wiele) oraz przy pomocy wody święconej. Całe szczęście ta jest odnawialna. Powiem szczerze, że motyw samej ucieczki nawet mi się podoba. Nigdy nie wiemy, kiedy wyskoczy oprawca, zaś kiedy już się pojawi serce zaczyna szybciej bić. Niestety z drugiej strony takie niespodzianki występują nad wyraz często i w nieodpowiednim momencie. Bardzo mnie to irytuje, szczególnie, gdy chcę zwiedzić daną lokację bądź wykonać jakąś ważną czynność posuwającą grę do przodu.
Ciekawym pomysłem jest pasek paniki, który rośnie, gdy zostajemy zaatakowani. Jego napełnienie jest równoznaczne z brakiem kontroli nad protagonistką – sama biegnie do przodu, potyka się, przystaje w miejscu, co wystawia ją na łatwy cel. Podnosi to ciśnienie. Gra ma specyficzny, niepokojący klimat, który podkreśla przygrywająca muzyka, ciekawie zrealizowane, dość dosadne jeśli chodzi o przemoc, przerywniki filmowe. Choć czasem zachowanie postaci jest takie teatralne. Niestety tytuł, trochę za mało straszy, prawie w ogóle. Większy nacisk nałożony jest właśnie na survival. W każdym razie póki co bardzo przyjemnie mi się gra, mimo kilku niedociągnięć. Standardzik, kto grał niech się wypowie.