@Up
Nic nie idzie wywnioskować z tych waszych opowieści...
Spędzam ostatnio przy konsoli mniej czasu, z powodu jego braku. Płyta z Finest Hour czekała ze 2 tygodnie, zanim została umieszczona w czytniku konsoli. Dziś usiadłem przed Czarną i wkładając Call'a, znów przeniosłem się w czasy II Wojny Światowej.
Aktualnie jestem chyba w 5 czy 6 misji kampanii rosyjskiej i gra wywarła na mnie spore wrażenie. Powiem szczerze, odczułem powiew świeżości. Misje i lokacje jak do tej pory są zróżnicowane, nie nudzę się.
Już pierwsza misja rzuca nas w wir walki - wraz z towarzyszami broni dopływamy do Stalingradu, choć dużo już z niego nie zostało. Wszędzie słychać strzały i krzyki, na ziemi leżą ciała zabitych, w porcie panuje chaos. Idziemy za radzieckim kapralem, który grozi nam, że jeśli spróbujemy uciec, zabije nas na miejscu. W ten sposób zostajemy wciągnięci, w sam środek walki o Stalingrad.
Przed zagraniem czytałem narzekania graczy dotyczące kolorów - fakt, na niektórych screenach gra wygląda dziwacznie, ale Ja chyba nie doszedłem jeszcze do tego momentu. Na razie grafika wręcz mnie momentami zachywyca. Jak na możliwości PS2, gra wygląda bardzo dobrze i chodzi raczej płynnie. Co prawda zdarzają się małe bugi graficzne - mówię tutaj np. o lewitujących na wysokości oczu broniach.
Animacje zachowań przeciwników są szczegółowe. Dokładnie widać jak wróg przewraca się czy traci równowagę. Postacie nie są zbudowane z przysłowiowych ''trzech polygonów na krzyż''.
Bronie wyglądają równie dobrze, choć momentami może się wydawać, że animacja ich przeładowania jest nieco dziwna.
Gra wykorzustuje jeszcze system apteczek, wtedy nie było pulsujących czerwienią ekranów. Nie mogę się do tego przyzwyczaić, często ginę bo po prostu zapominam użyć health-packa
Mam nadzieję że gra utrzyma poziom do samego końca, jak dotąd jest bardzo dobrze.