Area 51 - opinie
#11
Właśnie wczoraj skończyłem te greBig Grin Po odblokowaniu filmiku po ukończeniu gry hahaaha dowiedziałem się że głos pod bohatera podkłada David Duchovny . Gierka dość trudna nawet na poziomie easy ale klimat i wygodne sterowanie ciągnie grywalnosć o czym najlepiej świadczy fakt że pogrywałem w nią prawie rok.
Odpowiedz
#12
Nawet na pudełku jest napisane że głosu głównemu bohaterowi użyczył David Duchovny, oprócz niego w grze usłyszałeś także głos Marilyna Mansona. A gra naprawdę bardzo przyjemna dlatego nie dziwne że Ci się spodobała Smile
Playstation 2 Slim SCPH-77004, 3xDS2, FMCB
Inne konsole: SMS II, MegaDrive, PSOne, Dreamcast, Xbox, Xbox 360

[Obrazek: XsKg1.gif]
[Obrazek: 1N8cslJ.jpg]
Odpowiedz
#13
No cóż... Należy się tutaj zrobić małe sprostowanie.
Każdy popełnia błędy, choć i to nie usprawiedliwia mojego czynu. Zmieszałem z błotem całkiem dobrą grę.
Temat założyłem gdy PlayStation 2 stało na mojej półce czwarty czy piąty miesiąc, widocznie żyłem wówczas jeszcze FPSami z Xboxa360. Na grę zacząłem narzekać niczym przysłowiowa baba przed okresem, a tymczasem Area 51 jest bardzo solidnym shooter'em, któremu należą się przeprosiny. Proszę o niekojarzenie tego postu z pierwszym w temacie, treść w nich zawarta będzie zupełnie odmienna.

Jak już pisałem, w grze wcielamy się w Ethana Cole'a, dowódcę oddziału sił specjalnych. Naszym zadaniem jest zbadanie kompleksu na terenie Strefy 51, z którym to armia amerykańska straciła kontakt. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że w bazie panuje epidemia, zainfekowane wirusem osoby przeobrażają się w monstra. Naszym zadaniem jest oczywiście zbadanie sprawy od środka, a co za tym idzie, wejście do samego serca Strefy 51...

Przy drugim podejściu znowu w oczy rzuciło mi się niezbyt trafnie dobrane sterowanie. służy do przeładowywania broni. Poprzez wciśnięcie lub zmieniamy giwery. R2 uaktywnia celowanie, które zaprogramowane jest niestety na tryb włącz/wyłącz. Nie ma możliwości szybkiego wycelowania poprzez wciśnięcie i przytrzymanie przycisku. Skok wykonujemy za pomocą L1, kucamy L2.

No dobra, krótki samouczek i ruszamy do środka. Akcja od samego początku jest bardzo szybka, od razu padają pierwsze strzały, trup ściele się gęsto. Przeciwnicy atakują z każdej strony. Idąc do przodu nie możemy być pewni, że mutant nie spadnie nam z nieba na głowę. Wnętrze bazy jest w tragicznym stanie. Pomieszczenia są zniszczone, na ziemi leżą zwłoki naukowców, wszędzie coś płonie, z sufitu wiszą pozrywane kable. W niektórych pomieszczeniach panuje całkowita ciemność (to moje ulubione), którą rozświetlić możemy jedynie światłem latarki. Tą możemy włączyć w dowolnym momencie gry. W ciemnościach również czają się przeciwnicy, należy więc zachować szczególną ostrożność i dobrze się rozglądać. Klimat produkcji budowany jest stopniowo. Z czasem nasz oddział zaczyna liczyć coraz mniejszą liczbę członków, gracz zdany jest tylko na siebie, sytuacja z minuty na minutę wygląda coraz gorzej. Szkoda jednak, że gra nie ma atmosfery horroru – w rzadko których lokacjach panuje mrok, modele przeciwników momentami bardziej bawią niż straszą. Na próżno szukać tutaj klimatu Dead Space 2. Za design postaci odpowiadają ponoć twórcy kreatur znanych z Powrotu Batmana, Jurassic Park, Predatora, Obcego czy Terminatora. Tego niestety nie widać, przeciwnicy są jednym z najsłabszych elementów gry. Nie wywołują strachu, większość z nich cały czas skacze po ekranie i czeka aż rozdysponujemy między nich zawartość magazynka. Szkoda, bo zepsuło to klimat produkcji. Bardziej wymyślne stwory oraz filtr zmniejszający jasność w lokacjach i było by z pewnością na tym polu dużo lepiej...

Prócz samego strzelania często przyjdzie nam szukać informacji, przekładać dźwignie, odnajdywać i przynosić potrzebne przedmioty, otwierać drzwi i wykonywać inne dość standardowe dla FPSów zadania. Broni może nie ma zbyt dużo, ale strzelanie z niej sprawia satysfakcję. Jak dotąd na swojej drodze znalazłem shotgun, karabin, pistolet, granaty i snajperkę. Jest też jeszcze jeden rodzaj 'broni', ale omawiając go, zdradziłbym po nieco fabułę gry. Sprawę więc przemilczę...

Zaraz wracam do Strefy 51 i mam nadzieję, że gra utrzyma dotychczasowy poziom. Jak dotąd jest dynamicznie i dość ciekawie.
Odpowiedz
#14
Ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów, a przyznanie się do błędu to przecież żadna zbrodnia, a często wręcz przeciwnie - akt odwagi. W takim razie może i ja szybciej zdobędę się na tę grę, choć FPS-y na PS2 trochę mi już bokiem wychodzą. Zastanawia mnie tylko czemu niemal każdego swojego posta w tym temacie dzisiaj edytowałeś? ;)
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#15
Nie zmieniałem treści, co chyba zresztą widać Wink Przeczytałem każdy post od nowa i stwiedziłem, że napisane są wyjątkowo niechlujnie. Wiedziałem, że po dodaniu nowego postu, stare znowu zostaną wystawione na światło dzienne, postanowiłem je więc edytować...

Przerwa od FPSów w twoim przypadku to chyba dobry pomysł, rzeczywiście ogrywasz ich chyba nawet więcej niż Ja. Niemniej jednak, za grę kiedyś powinieneś się zabrać... Smile
Odpowiedz
#16
Sam wielokrotnie spotykałem się z podobną sytuacją, gdy jeszcze grywałem na PC (czyt. zasilacz na to pozwalał). Wspominałem już we wcześniejszych postach, że jestem typem gracza, który zdecydowaną większość pozycji ogrywa jeden raz i więcej już do nich nie powraca. Oczywiście notowałem powroty, które w głównej mierze tyczyły się tych najlepszych tytułów lub gier z dzieciństwa, ale zdarzała się też, że dawałem drugą szansę tym szpilom, które mnie zawiodły. Czasami przytrafiało mi się to, z czym teraz do czynienia ma Mr.Q. Najbardziej spektakularny comeback zanotowało "Age of Empires III", które początkowo skreśliłem, a obecnie uznaję ją za jedną z najlepszych gier ogranych na PC. W zasadzie nie jestem w stanie wytłumaczyć skąd zaszła taka diametralna zmiana u mnie, aczkolwiek wydaje mi się, że było to podyktowane nastawieniem i nastrojem, które to towarzyszyły mi w momencie pierwszej styczności z tym tytułem.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#17
Przed chwileczką udało mi się ukończyć Area 51. Generalnie z gry jestem zadowolony i cieszę się, że dałem jej drugą szansę. Do konsoli wracałem z chęcią każdego wieczora, rozgrywka nie była więc nużąca. Żałuję jednak, że tytuł nie poszedł w nieco inną stroną, ponieważ potencjał produkcji został zmarnowany – mógł wyjść z tego prawdziwy hit, a jak dobrze wiemy, gra przeszła bez większego echa.
Nie jestem fanem Sci-Fi, nie lubię Gwiezdnych Wojen, nie oglądałem Star Treka. Mimo wszystko, seria Dead Space zawsze potrafiła wciągnąć mnie po uszy. Ma ona przede wszystkim świetny klimat, którego Strefie 51 według mnie brakuje. Wolałbym, żeby Area poszła trochę bardziej w stronę straszenia, ona tymczasem nie może pochwalić się ani modelami przeciwników, ani ciekawymi lokacjami. Ci pierwsi są totalnie nieprzemyślani – wyglądają jakby byli zrobieni na szybko przez garstkę programistów i wrzuceni do gry, bez pytania kogokolwiek o opinie. Nie lepiej jest niestety z lokacjami – niektóre może i potrafią zaciekawić swoim wyglądem i obiektami które się wewnątrz nich znajdują, ale większość jest do siebie bardzo podobna. Wszędzie zobaczyć możemy komputery, kolorowe neony, jakieś wyświetlacze, hologramy i inne tego typu rzeczy, które kojarzą się ze statkiem kosmitów już na pierwszą myśl. Wszędzie jest jasno i kolorowo, początkowy pomysł wykonania lokacji nieoświetlonych szybko poszedł w zapomnienie, a co za tym idzie, również latarka okazała się zbędnym i niepotrzebnym gadgetem. O ile na początku gry z chęcią z niej korzystałem, tak potem nie było już ku temu nawet okazji. Szkoda, tak jak pisałem wyżej – filtr zmniejszający kontrast i poziom jasności, a może coś by z tego było...
Strzelanie sprawia na szczęście sporą frajdę. Bronie są efektowne a wymiany ognia bardzo dynamiczne. Poziom trudności rozgrywki nie jest jednak wysoki, praktycznie na każdym kroku znaleźć możemy zielone strzykawki zwiększające nasz stan zdrowia. Dodatkowo checkpointy są dość częste, choć nie zawsze robią się w miejscach, w których byśmy sobie tego życzyli.
Kolejne zadania stawiane przed graczem również nie są niestety urozmaicone. A to musimy znaleźć kartę dostępu, a to przełożyć wajchę, a to wcisnąć guzik na kompie. W efekcie zabawa sprowadza się do ciągłego parcia do przodu i wybijania przeciwników w kolejnych miejscówkach. Ze 2-3 razy będziemy mieli w grze do czynienia z większymi przeciwnikami, choć i oni nie są w stanie przysporzyć graczowi większych trudności. Nie będzie chyba dużym spoilerem jeśli napiszę, że w grze nie ma walki finałowej – oczekiwałem na koniec jakiegoś grubego bossa, ale twórcy niestety o takowym nie pomyśleli. Szkoda, bo zepsuło to trochę efekt finalny.

Tak jak pisałem – Area 51 to gra nierówna. Dobre elementy przeplatają się ze słabszymi, w efekcie czego otrzymujemy dość przeciętny shooter. Produkcja ma jednak w sobie to coś, co przyciąga do ekranu i mimo wad, nie pozwala wyjąć płyty z czytnika przed ukończeniem. Cieszę się jednak, że dałem jej drugą szansę, ponieważ spędziłem z tym tytułem kilka naprawdę przyjemnych godzin.

Czy polecam? Jeśli lubisz tematykę przybyszów z kosmosu - powinieneś się tym tytułem zainteresować. Jeśli ukończyłeś już większość dobrych FPSów na PS2 i ciągle ci mało - powinieneś się tym tytułem zainteresować. Jeśli jednak oba powyższe zdania cię nie dotyczą, grę możesz spokojnie odłożyć na później albo całkowicie o niej zapomnieć...
Odpowiedz
#18
5. 03. 2014

Halo halo czy są kosmity? Kosmity słyszyta mnie? Halo... Chyba jednak ich nie ma. Są za to w grze Area 51, to jest teoretycznie są, bo jeszcze ich nie spotkałem. Mam za sobą 2 sesyjki w tym tytule, więc mogę coś niecoś o nim powiedzieć. Tak, jak pewnie większość czytających temat wie (ja tradycyjnie zagłębię się w niego i odniosę jak będzie do czego po skończeniu gry), Area 51 to FPS. Większość chyba kojarzy też tę nazwę, więc wie z czym się grę je. Mamy oddział, który biega po laboratoriach i wybija resztki jakiś mutantów. Fabuła mimo, że próbuje zaciekawić dosyć częstymi wstawkami, to zupełnie mnie w tego typu gatunku nie interesuje. Mamy lektora, który co jakiś czas karmi nas sentymentalnymi tekstami typu: "Dobry chłop z niego, a zginął." Nieważne, pierwsze na co się rzuciłem to rzecz jasna opcje i zmieniłem kierunki. Można też sobie ustawić czułość celowniczka jak komuś nie pasuje.

Przez pierwsze levele przebijamy się z grupką kompanów, którzy odwalają za nas sporo roboty. Mutanty wyskakują bez ostrzeżenia i łatwo pomylić ich z naszymi koleżkami, bo w trakcie wymiany ognia panuje ładny chaos. Co ciekawe brak w grze opcji autocelowania, więc każdego brzydala musimy sami ręcznie przycelować, najlepiej naturalnie w łebek. A krwi tu co nie miara. Ołów wchodzi we wrogów bardzo soczyście, choć tytuł nie ustrzegł się pomniejszych absurdów typu latające w powietrzu jak lalki nasi przeciwnicy, którzy akurat dostali granatem. Na początku miałem dostęp jedynie do pistoleciku wyposażonego zaledwie w 8 naboi w magazynku, a każde przeładowanie to spory stresik, bo trwa niestety za długo. Można w tym czasie walnąć gościa z kolby, ale nie zawsze się udaje. Potem dorwałem się do karabinków i shotguna i tu już zaczyna się prawdziwa zabawa. Choć bestie są dosyć ruchliwe i skoczne to w zasadzie idzie się do przodu i pruje ołowiem bez zbędnego zastanawiania się czy aby nie lepiej schować się za pudło i stamtąd prowadzić ostrzał. Zresztą nawet by nam nie pozwolili, bo po prostu skaczą na nas i wymachują łapskami lub strzelają takimi samymi spluwami, co my. Checkpointy są dosyć często rozmieszczone i jak do tej pory nie miałem z nimi problemu, choć po pierwszej sesji byłem trochę wydygany, że stracę cały progres. Gra niezbyt jasno daje do zrozumienia, że oto właśnie dokonał się zapis i możesz być od teraz spokojny.

Przy drugiej sesji nabyłem dosyć ciekawą umiejętność, to jest alter ego naszego herosa, który w każdej chwili może na moment zmienić się w krwiożerczą bestię. Taką samą, z jaką walczy. Nie możemy wtedy co prawda strzelać, ale można pluć insektami, co jest równie zabójczą bronią. Ciekawy patent jak mamy za mało zdrowia. Specjalny skaner pozwala zbierać po drodze tajne dokumenty i tym samym zdobywać secretsy i extrasy, ale jego używanie zawsze wiąże się ze sporym ryzykiem, że w trakcie tych 2-3 sekund skanowania znalezionych akt ktoś nas dupnie. Mógłby też być pod osobnym guzikiem, bo szukanie go "trójkątem" wśród broni nie jest zbytnio wygodne. Niemal zawsze mamy zielony kursor, który pokazuje nam odległość, jaka dzieli nas od celu, więc znika problem z wracaniem się i gubieniem na planszy. Można kucać, można skakać, co czasem doprowadza do kuriozalnych sytuacji typu spadnięcie z windy. Trzeba się pilnować, bo można głupio zginąć. Stanąłem w jednej lokacji, gdzie wysadzają mi mostek zanim zdążę po nim przejść i chcą jakiejś karty, której ni mom ;( Nie wiem czego ode mnie chcą. Mam snajperkę to coś może wymyślę. Jak na razie pomysłu na rozwiązanie problemu brak. Póki co niezła, niezbyt skomplikowana i mocno arkejdowa strzelanka.

EDIT z 6. 03.2014

Rozkminiłem, o co co chodziło i rozwiązanie mnie utwierdziło kolejny raz w przekonaniu, że skakanie pełni tu dosyć ważną i irytującą rolę. Znowu spadłem z windy i nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się tak bał schodzenia ze schodów. Dorobiłem się za to nowej fajnej broni Obcych, która szybko się sama regeneruje. Niezły bajer trzeba przyznać. Cofam trochę to, co mówiłem o parciu do przodu bez patrzenia, bo są momenty, że można się na tym przejechać. Bestii jest coraz mniej, a więcej żołnierzy, którzy choć głupi to w grupie potrafią zaszkodzić. Mimo wszystko można ich łatwo zaskoczyć, bo jak na FPSa gra ma dosyć spory margines wychylenia się, kiedy wróg nas nie widzi. Można z oddali łatwo znaleźć punkt, gdzie mamy idealne miejsce do oddania perfekcyjnego strzału np. ze snajperki, a przeciwnik niby na nas patrzy, ale strzelić to już nie łaska. Oczywiście nie zawsze się da, bo czasem do nas podbiegają. Ogółem nie ma większych przestojów i co chwila pojawia się ktoś chętny do odstrzału. Fajnie rzuca się granatem, ale trzeba dosłownie trafić nim gościa w łeb, bo jak spadnie jakieś 15 cm obok to owszem wybuchnie, ale nie zrobi żadnej krzywdy. Da radę też samemu się nim wysadzić. Zapomniałem o dosyć ważnej kwestii, która dodaje +50 do rozpierduchy, czyli można pruć na 2 takie same spluwy. Niestety nie można ich wtedy przeładowywać, a jak skończą nam się naboje to gra sama nie przełączy nas do tej, do której mamy ołów. Trzeba więc co jakiś czas zerkać na licznik naboi, bo można się zdziwić w trakcie pasjonującej wymiany ognia.

Gra zapisuje nie tylko misje, ale i checkpointy, co symbolizuje mała ikonka karty, której jakoś wcześniej nie dojrzałem. Fajnie, że wszelkie zeskanowane dokumenty wystarczy zebrać raz, bo od razu się zapisują. Dalej nie wiem, co odblokowuję, ale namiętnie je zbieram jak zauważę. Oprócz strzelania w zasadzie jedynie biegamy i szukamy przełącznika, który przełączy przełącznik do następnego przełącznika. Taka sytuacja. Niestety lokacje są bardzo jednolite, cały czas laboratoria porozdzielane masywnymi drzwiami.


EDYTA z 8. 03. 2014 (przy okazji wszystkiego najlepszego wszystkim paniom odwiedzającym forum i oczywiście temat o strzelance z kosmitami)

Przeszedłem dosłownie mały kawałeczek, który choć jest małym krokiem dla człowieka, ale wielkim skokiem dla mnie (pozdro dla kumatych). A propos zmieniła się nieco sceneria, nie będę zdradzał na jaką, ale wraz ze zmianą scenerii, a może ciut wcześniej przyszła zmiana poziomu trudności gry. Area 51 zrobiła się bardzo wymagająca, a nawet rzekłbym miejscami dosyć irytująca. Jak do tej pory najcięższą przeprawę miałem w etapie Rafinerii, który zaczynałem nieskończoną ilość razy i próbowałem podejść z każdej strony. Krok po kroku w końcu udało mi się przebrnąć i wyniosłem ciekawe doświadczenia z niego (chociażby ucząc się kilku nowości, których prawdopodobnie nie odkryłbym gdybym parł dalej beztrosko do przodu). Trzeba było przejść przez malutki kawałek terenu, gdzie okazyjnie były porozkładane butle z gazem, kilku przeciwników sobie biegało, ale gwoździem programu były 2 działka pilnujące bramy, które w mgnieniu oka kasowały mi pasek zdrowia. I jak już udało mi się wszystko i wszystkich porozwalać to na drodze stanęła mi inna pierdoła - przepaście. Wszedłem sobie na metalową kratkę, potem zeskok i jak się okazuje w zupełnie złym miejscu, z którego jedynym rozwiązaniem jest skok w przepaść. Wcześniej kilka razy udało mi się wypaść z planszy, co jest mega irytujące i miałem ochotę dać tej grze w mordę. Nie powinno się tak robić i nie powinno tak być, że pozbywając się wrogów wciąż łapy i pad zalane potem, bo przecież muszę jeszcze bezpiecznie przejść nie wpadając w jakąś dziurę. Zręcznościowy FPS się znalazł kurna mać... Ale dobra, jakoś trza z tym żyć.

Zapoznałem się bliżej z mechanizmem wypuszczania pasożytów. Otóż mamy 2 paski odpowiedzialne za 2 nasze wcielenia. Jak wspominałem, w każdej chwili strzałką do góry (którą nota bene często mylę z "trójkątem" odpowiadającym zmianie broni) możemy zamienić się w bestię, która nie potrafi strzelać, ale może wyrzucić z siebie parę robaczków. Każdorazowe użycie robaczka powoduje, że pasek zdrowia bestii się kurczy, ale bez lipy, bo po jego wyczerpaniu automatycznie przechodzimy do formy ludzkiej, a nie giniemy. W każdym razie o co chodzi z tymi robaczkami. Wciskamy R1 i para pasożytów leci w stronę, którą wskazuje celownik. Pasożyty jak to one wysysają część energii z wroga i co najciekawsze dodają ją do naszego paska zdrowia (tego drugiego, ludzkiego). Mówiąc prościej - świetne rozwiązanie jak nie wiemy co czai się za rogiem i/czy mamy niedobór w pasku zdrowia, bo choć strzykawki do jego napełnienia leżą po planszach w dosyć ciekawych ilościach to jak wyskoczy nam 2 czy 3 żołnierzy to szybko potrafią nam skrócić nasz pasek.

Żołnierzyki nie tylko coraz celniej strzelają, ale potrafią przybrać przezroczystą barwę, czyli de facto niektórzy są niewidzialni. Tu z pomocą znowu przychodzi forma bestii, w której widzimy ich jak na dłoni albo po prostu śledzimy skąd lecą naboje. Wyposażeni są też w tą bajerancką broń Obcych, której pociski odbijają się od ścian. Momentami panuje naprawdę niezłe zamieszanie i ciężko wyłapać skąd naciera kawaleria, a zanim się zorientujemy już kiwamy się na bok i znowu zaczynamy od ostatniego checkpointa. Uczenie się pozycji wroga to w niektórych przypadkach niestety konieczność.

Doszedłem do pojedynków na snajperki, jakimś cudem udało mi się wszystkich położyć przesuwając się centymetr po centymetrze i... nie wiem co mam zrobić. Drugi raz nie wiem co mam w grze zrobić. Drzwi wszystkie pozamykane, można sobie poskakać w ciemno, ale dojście do tego momentu kosztowało mnie sporo wysiłku i łatwo dało się wyczuć, że checkpoint jest tuż za rogiem. Nie miałem w sobie dość samozaparcia i ten jeden raz skorzystałem z solucji. Rozwiązanie było dosyć przekombinowane i tradycyjnie jak na ten FPS przystało, trzeba było sobie poskakać. Mimo wszystko dobrze, że wymiękłem, bo kolejna głupia śmierć skończyłaby się pewnie i złamanym na kolanie padem.


EDIT: 9. 03. 2014

Lamus ze mnie. Przez kolejne skrawki poziomów przedzierałem się w ślimaczym tempie i zupełnie opadł mi zapał do tej produkcji, a miałem w planach ją skończyć jeszcze tego weekenda. Gra zrobiła się strasznie upierdliwa i dawno tyle bluzgów nie rzuciłem przed telewizorem. Pomimo, że trochę czasu przed konsolą spędziłem to owoców tej przysiadówki było naprawdę mało. Najbardziej zapamiętałem fragment, w którym należy ekspresowo wcisnąć 3 przełączniki, a w tym czasie atakują nas jakieś świecące kule, których za nic w świecie nie da się ujarzmić i których zachowania nie idzie przewidzieć. Ile podchodziłem do tego króciutkiego momentu to szkoda gadać. Pojawiły się w końcu kosmity w swojej najbardziej znanej roli, czyli łyse małe stworzonka, wielkie głowy i puste czarne oczy i rzecz jasna eksperymenty na ludziach. Doszedłem do miejsca, gdzie jeden z nich zamknięty jest w kapsule chronionej przez jakiś rodzaj tarczy i wypuszcza stamtąd kulki, z których wykluwają się żołnierze. Hmm... w grze aż tak głupio to nie wygląda. W każdym razie wrogów jest kupa, mają zabójczą skuteczność i często nie wiadomo nawet skąd prowadzą ostrzał, a potrafią go prowadzić np. 2 piętra wyżej. Tam, gdzie jestem obecnie nie ma nawet jakieś osłony, za którą można by się skryć, więc póki co jest słabo. Gra niestety nie sprawia mi już takiej przyjemności jak na początku. Mam wrażenie, że za bardzo wywindowano poziom do góry albo to ja zapomniałem jak się w FPSy gra. Zacisnę jednak zęby i pozabijam ich na śmierć.

FINAL EDIT z 11. 03. 2014

Kulminejszon. Zrobiłem to! Przeszedłem nie tylko omawiany wyżej moment, ale i całą grę, która kończy się w ulubionym stylu szczególnie FPS-ów, czyli wybuch i ucieczka, na całe szczęście krótka i prosta. Myślę, że to nie weźmiecie tego jako spoiler, bo nie sądzę, żeby komukolwiek zależało na ten informacji. Ostatnie chwile w grze to znowuż kilka wymagających sytuacji. Po dwóch ufokach zamkniętych w kapsułach przyszedł czas na bossa. To już drugi boss w grze, w zasadzie chyba i ten sam, choć głowy uciąć nie dam, bo wszystkie te obrzydliwości takie do siebie podobne. Po raz pierwszy panie i panowie zabrakło mi w grze amunicji! Wycyckałem się co do jednej sztuki i już wiem dlaczego dali nam broń Obcych, która sama się napełnia. Przy okazji nie jest taka fajna jak myślałem. Wyrzuca z siebie 2-3 pociski, po czym jakaś sekunda przerwy i dopiero znowu można taką mini-serię zarzucić. Trochę dupnie, zwłaszcza, że na wroga trzeba ich posłać takie 2 serie, a w trakcie tej sekundy ten nie próżnuje. To przy okazji wiąże się też z przeładunkiem, który jak już pewnie wspominałem, a nie chce mi się drugi raz czytać tych wypocin, odbywa się dosyć mało zwinnie. Zdecydowanie za długo czekamy na przeładowanie. W ostatniej najbardziej hardkorowej akcji, kiedy zaś mamy ufoka zamkniętego w kapsule, ale który tym razem pluje większą ilością wrogów, w szczególności to odczułem. Szukanie tej właściwej broni w ferworze walki nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że po drodze przełączamy się także między skanerem, który w walce nam nie pomoże w ogóle jak i broniami, do których nie mamy nawet jednego naboju. Kolejne cenne sekundy mijają, a pasek naszego życia się kurczy. Szkoda, że nie można brać strzykawek ze zdrowiem na zapas i w dowolnym momencie sobie zaaplikować.

Może czas na małe podsumowanko. Area 51 to nie jest tytuł wybitny, w gruncie rzeczy jest bardzo prosty i cierpi na kilka pierdółek. Do tego non stop ci sami przeciwnicy (najpierw mutanci, potem mutanci z karabinami, żołnierze i żołnierze niewidzialni plus bonusowo ufok w kapsule i irytujące kulki) i dosyć monotonna rozgrywka. Idziemy przez korytarze, szukamy przełącznika, wtedy uruchamiamy przy okazji nowe zastępy wrogów, zabijamy ich itd. Przeciwnicy są kumaci i w końcowych fragmentach nic nam nie da nawet chowanie się za jakąś osłoną, bo zaraz jednym chórem do nas przybiegają w niezbyt pokojowych zamiarach. Wystarczy wtedy wycelować w jedno miejsce i nacisnąć spust do oporu, ale szybko magazynek się ulatnia, a ty przeładowuj, a w tym czasie wycieczka dalej w ciebie pruje z ołowiu. Bardzo ciekawie przedstawia się ta przemiana w bestię. Można zaczaić się, o ile to możliwe, wypuścić pary robaczków, które nie tylko wyeliminują pojedyncze jednostki wroga, ale i wyssą z nich energię dodając ją do naszego paska życia. Obczaiłem trochę tych secretsów i jak zapewne większość wie 2 główni celebryci obsadzeni w 2 głównych rolach to sam David Duchovny i Marilyn "Szatan" Manson. Jeden z producentów gry w filmiku dotyczącym voice-actingu w Area 51 nazwał go "creepy alien", czym chyba utrafił w sedno tego pana ;D

Dobra w sumie to może i nie ostatni edit, bo poczytam co tam jeszcze ciekawego w temacie piszeta, a głównie chyba pan Q.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Silent Hill 3 - Opinie Mr.Q 27 12460 21-11-2022, 13:40
Ostatni post: carenzop
  Darkwatch - opinie Kratos 9 6616 11-02-2020, 09:59
Ostatni post: Kraszu
  Opinie o ''XIII'' - czyli objawienie w sobotnią noc... Mr.Q 15 9150 14-03-2019, 10:27
Ostatni post: Kraszu
  Gran Turismo 3 - wasze opinie Antek2008 30 20984 24-01-2018, 20:51
Ostatni post: Draco
  Seria WRC - opinie Draco 8 8266 20-01-2018, 16:04
Ostatni post: Yohokaru
  Grand Theft Auto: Vice City, Vice City Stories... - Opinie Mr.Q 53 29050 24-09-2015, 09:21
Ostatni post: tomas1395
  POP:The Sands of Time-wasze opinie Kraszu 19 11521 17-06-2015, 18:18
Ostatni post: Spaidi
  Need for Speed: Most Wanted - opinie Mr.Q 5 3505 05-06-2015, 18:38
Ostatni post: miauryc

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości