12-11-2014, 09:13
Za mną jakieś trzy sesje z Residentem czwartym i jak do tej pory jestem nieprzyzwoicie zadowolony, żeby nie powiedzieć zachwycony. Co prawda sterowanie jest z lekka toporne, ale z tego co wiem, jest to celowy zabieg twórców stosowany już we wcześniejszych osłonach. Leon porusza się machinalnie, niczym robot. Denerwuje mnie również ten widok TPP. Odnoszę wrażenie, że postać Leona zasłania mi pół ekranu. Nigdy, w żadnej grze nie odczuwałem takiego dyskomfortu.
Powyższe narzekania należy jednak traktować jako szczegóły. Niemniej jednak warte odnotowania. Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale jest to mój debiut w obcoweniu z serią RE. Sam nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu nie ciągnieło mnie do tej marki mimo, że jestem w pełni świadom jej popularności w świecie gier wideo. To w zasadzie prawie mój prywatny szczyt "kupki wstydu". Prawie, bowiem prym wiedzie tutaj bezsprzecznie seria GTA, która jest mi zupełnie obca.
Resident Evil 4 posiada bezdyskusyjną zaletę, która już po tych kilku sesjach pozwala mi na stwierdzenie, że jest to gra co najmniej bardzo dobra. Mianowicie - produkcja ta nie pozwala mi na oderwanie się od konsoli.
Ponadto już dawno nie byłem tak zafascynowany wykreowanym światem. Lokacje mają w sobie coś mistycznego, innego, coś czego nie spotkałem jeszcze w żadnej innej grze. Mam tu delikatne skojarzenia z Soul Reaver 1/2, ale i tak Resident Evil 4 jest w moim odczuciu wyjątkowy. Śmiało mogę napisać, że delektuję się każdym kolejnym krokiem i bacznie obserwuję otoczenie.
Rajcująca jest również walka z przeciwnikami. Z początku trochę panikowałem, ale teraz wiem, że lepiej postawić na spokój. Te pseudo zombiaki raczej inteligencją nie grzeszą i idą w stronę Leona jak po sznurku. Przy chłodnej głowie można ich spokojnie przycelować kilka sekund wcześniej. Lubię w grach czuć moc broni. Ta produkcja oferuje mi coś takiego. Strzał z shotguna ma swoją wymowę, a oddany z bliska pozbawia głowy i ze trzech truposzy naraz. Lubię to! Sympatycznie jest również podrzucić grupkę wieśniaków granatami wszelakiej maści. Sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - po Leona stronie. Satysfakcjonującą opcją do dyspozycji jest również kopniak głównego bohatera. Chłopaczyna kopie niczym koń! Moja ulubiona akcja to jeden strzał z pistoletu w celu odrzucenia oponenta, kopniak ogłuszający, a kiedy truposz już leży, dobijam dziada nożem. Skutecznie i oszczędnie.
Podobała mi się batalia z szefolem na jeziorze. Aktualnie zaatakował mnie jakiś kolejny wielki gad. Za pierwszym razem szybko skopał mi tyłek i sobie odpuściłem. Może dziś wieczorem, jeżeli czas pozwoli, pokażę mu kto tu naprawdę rządzi.
Póki co gierkę oceniam jak najbardziej pozytywnie i liczę na kolejne owocne sesje.
Powyższe narzekania należy jednak traktować jako szczegóły. Niemniej jednak warte odnotowania. Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale jest to mój debiut w obcoweniu z serią RE. Sam nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu nie ciągnieło mnie do tej marki mimo, że jestem w pełni świadom jej popularności w świecie gier wideo. To w zasadzie prawie mój prywatny szczyt "kupki wstydu". Prawie, bowiem prym wiedzie tutaj bezsprzecznie seria GTA, która jest mi zupełnie obca.
Resident Evil 4 posiada bezdyskusyjną zaletę, która już po tych kilku sesjach pozwala mi na stwierdzenie, że jest to gra co najmniej bardzo dobra. Mianowicie - produkcja ta nie pozwala mi na oderwanie się od konsoli.
Ponadto już dawno nie byłem tak zafascynowany wykreowanym światem. Lokacje mają w sobie coś mistycznego, innego, coś czego nie spotkałem jeszcze w żadnej innej grze. Mam tu delikatne skojarzenia z Soul Reaver 1/2, ale i tak Resident Evil 4 jest w moim odczuciu wyjątkowy. Śmiało mogę napisać, że delektuję się każdym kolejnym krokiem i bacznie obserwuję otoczenie.
Rajcująca jest również walka z przeciwnikami. Z początku trochę panikowałem, ale teraz wiem, że lepiej postawić na spokój. Te pseudo zombiaki raczej inteligencją nie grzeszą i idą w stronę Leona jak po sznurku. Przy chłodnej głowie można ich spokojnie przycelować kilka sekund wcześniej. Lubię w grach czuć moc broni. Ta produkcja oferuje mi coś takiego. Strzał z shotguna ma swoją wymowę, a oddany z bliska pozbawia głowy i ze trzech truposzy naraz. Lubię to! Sympatycznie jest również podrzucić grupkę wieśniaków granatami wszelakiej maści. Sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - po Leona stronie. Satysfakcjonującą opcją do dyspozycji jest również kopniak głównego bohatera. Chłopaczyna kopie niczym koń! Moja ulubiona akcja to jeden strzał z pistoletu w celu odrzucenia oponenta, kopniak ogłuszający, a kiedy truposz już leży, dobijam dziada nożem. Skutecznie i oszczędnie.

Podobała mi się batalia z szefolem na jeziorze. Aktualnie zaatakował mnie jakiś kolejny wielki gad. Za pierwszym razem szybko skopał mi tyłek i sobie odpuściłem. Może dziś wieczorem, jeżeli czas pozwoli, pokażę mu kto tu naprawdę rządzi.
Póki co gierkę oceniam jak najbardziej pozytywnie i liczę na kolejne owocne sesje.