Resident Evil 4
#91
Za mną jakieś trzy sesje z Residentem czwartym i jak do tej pory jestem nieprzyzwoicie zadowolony, żeby nie powiedzieć zachwycony. Co prawda sterowanie jest z lekka toporne, ale z tego co wiem, jest to celowy zabieg twórców stosowany już we wcześniejszych osłonach. Leon porusza się machinalnie, niczym robot. Denerwuje mnie również ten widok TPP. Odnoszę wrażenie, że postać Leona zasłania mi pół ekranu. Nigdy, w żadnej grze nie odczuwałem takiego dyskomfortu.

Powyższe narzekania należy jednak traktować jako szczegóły. Niemniej jednak warte odnotowania. Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale jest to mój debiut w obcoweniu z serią RE. Sam nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu nie ciągnieło mnie do tej marki mimo, że jestem w pełni świadom jej popularności w świecie gier wideo. To w zasadzie prawie mój prywatny szczyt "kupki wstydu". Prawie, bowiem prym wiedzie tutaj bezsprzecznie seria GTA, która jest mi zupełnie obca.

Resident Evil 4 posiada bezdyskusyjną zaletę, która już po tych kilku sesjach pozwala mi na stwierdzenie, że jest to gra co najmniej bardzo dobra. Mianowicie - produkcja ta nie pozwala mi na oderwanie się od konsoli.
Ponadto już dawno nie byłem tak zafascynowany wykreowanym światem. Lokacje mają w sobie coś mistycznego, innego, coś czego nie spotkałem jeszcze w żadnej innej grze. Mam tu delikatne skojarzenia z Soul Reaver 1/2, ale i tak Resident Evil 4 jest w moim odczuciu wyjątkowy. Śmiało mogę napisać, że delektuję się każdym kolejnym krokiem i bacznie obserwuję otoczenie.

Rajcująca jest również walka z przeciwnikami. Z początku trochę panikowałem, ale teraz wiem, że lepiej postawić na spokój. Te pseudo zombiaki raczej inteligencją nie grzeszą i idą w stronę Leona jak po sznurku. Przy chłodnej głowie można ich spokojnie przycelować kilka sekund wcześniej. Lubię w grach czuć moc broni. Ta produkcja oferuje mi coś takiego. Strzał z shotguna ma swoją wymowę, a oddany z bliska pozbawia głowy i ze trzech truposzy naraz. Lubię to! Sympatycznie jest również podrzucić grupkę wieśniaków granatami wszelakiej maści. Sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie - po Leona stronie. Satysfakcjonującą opcją do dyspozycji jest również kopniak głównego bohatera. Chłopaczyna kopie niczym koń! Moja ulubiona akcja to jeden strzał z pistoletu w celu odrzucenia oponenta, kopniak ogłuszający, a kiedy truposz już leży, dobijam dziada nożem. Skutecznie i oszczędnie. Smile

Podobała mi się batalia z szefolem na jeziorze. Aktualnie zaatakował mnie jakiś kolejny wielki gad. Za pierwszym razem szybko skopał mi tyłek i sobie odpuściłem. Może dziś wieczorem, jeżeli czas pozwoli, pokażę mu kto tu naprawdę rządzi.
Póki co gierkę oceniam jak najbardziej pozytywnie i liczę na kolejne owocne sesje.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#92
Łelkom streńdźa. Łot ar ju bajin? Łot ar ju selyn?

Kraszu napisał(a):Moja ulubiona akcja to jeden strzał z pistoletu w celu odrzucenia oponenta, kopniak ogłuszający, a kiedy truposz już leży, dobijam dziada nożem. Skutecznie i oszczędnie.

I to jest znakomita taktyka, szczególnie na Proffesionalu. Może i trochę żmudna, ale odpłaca z nawiązką i łatwo można dorobić się sporej ilości amunicji czy innych itemów pozostawianych przez truchła. Tak sporej, że z czasem brakuje na nią miejsca i trzeba sprzedawać, by zwolnić miejsce.

Kraszu napisał(a):Lokacje mają w sobie coś mistycznego, innego, coś czego nie spotkałem jeszcze w żadnej innej grze.

Dokładnie. Już sama wioska, szczególnie wieczorową porą jest mocno klimatyczna i mroczna. Jedna z lepszych miejscówek w grze.

Kraszu napisał(a):liczę na kolejne owocne sesje.

O to się nie musisz martwić, hehe. Gra jest dość długa, a po ukończeniu do dyspozycji dostaniesz poboczny wątek i kilka mini-gierek, które warto ukończyć. Miodny szpil.
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#93
Mam z RE 4 miłe wspomnienia. Parę lat temu mój komputer (a konkretnie zintegrowana grafika ATi) ledwo co ciągnął grę - tylko w trybie okna, rozdzielczość mała, a lagi i tak były Smile Nie znałem wtedy taktyk gry, zatem strzelałem we wszystko jak w starych RE - doszedłem do zamku, gdzie Ashley kręci korbami aby utworzyć przejście przez wodę. No...i zabrakło mi wtedy kompletnie amunicji, czym byłem zdziwiony Big Grin

Zakupiłem wersję na PS2 i przeszedłem całą od deski do deski + Separate Ways z bananem na twarzy.

Pierwsza wioska niezmiernie klimatyczna, kiedy zapada zmrok jeszcze bardziej. Co prawda od momentu opuszczenia wioski klimat gdzieś ulatuje i na wyspie to już tylko gra Action z klimatem, ale jest nadal OK.

Całkiem niedawno odkurzyłem grę i przeszedłem znów na PS2, tylko...kurczę - dawniej nie zauważyłem jak niesamowicie wielkiego gra ma nałożonego blura. Często zwyczajnie gra wygląda jak kiepska kinówka albo patrzenie spod wody. Niemniej znacznie naturalniej rozmycia wyglądają, kiedy odpali się grę w 60Hz (RE 4 jest kolejną z gier, które w PAL wyglądają niby lepiej z pozoru, ale jednak gorzej).

W następnego Resident Evil 5 już się nie wciągnąłem - jak kupiłem grę tak wyłączyłem po paru minutach i sprzedałem.
Odpowiedz
#94
(12-11-2014, 10:40)Sandinista napisał(a): Łelkom streńdźa. Łot ar ju bajin? Łot ar ju selyn?

Usłyszałem to normalnie. Big Grin
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#95
Kraszu zrobił coś, co Ja odwlekam już ponad 3 lata Tongue RE 4 mam odkąd kupiłem PlayStation 2, ale jeszcze nie włożyłem tej produkcji do czytnika. RE4 jest bardzo często numerem 1 na liście TOP PS2, o tej grze słyszałem same dobre rzeczy jeszcze przed zakupem konsoli. Mam jednak w pamięci ograny przeze mnie RE5 z X360, który był dość przeciętny. Chyba właśnie obawa o to że się zawiodę, jest przyczyną mojego odwlekania tej produkcji. Druga sprawa, klimaty zombie to nie jest coś, co w horrorach lubię najbardziej.

Ostatnio zastanawiałem się nawet nad ograniem tej gry na Wii gdyż mam akurat taką możliwość, ale wrażenia z rozgrywki mogą być chyba wybiedzone względem PS2.
Odpowiedz
#96
Resident Evil 5 był przeciętny - biedniejsza kalka RE4, tylko nieco wyprana z klimatu i rzucona w odmienne scenerie. Osobiście odbiłem się po niecałych 30 minutach. Nie sugeruj się jednak częścią piątą.

Ha - no i zombie nie występują w Resident Evil 4 Big Grin Zatem spokojnie :-) Mnie szczęka opadła ze dwa razy nad inteligencją przeciwników - skubańce trochę myślą, choć może nie jest to jakoś zaawansowane.

Jeśli masz możliwość ogrania na Wii - bierz w ciemno. Sterowanie Wiilotem jest świetne - tego było trzeba. Dodatkowo grafika jest podpakowana nawet względem GameCuba, a z tego co pamiętam są też dodatki z PS2, zatem niczego nie tracisz, a tylko zyskujesz - świetne sterowanie i oczwyście lepszą grafikę względem PS2 (ostrzejsze tekstury, brak silnego blurowania na terenach otwartych).
Odpowiedz
#97
(12-11-2014, 14:52)Mr.Q napisał(a): Kraszu zrobił coś, co Ja odwlekam już ponad 3 lata Tongue RE 4 mam odkąd kupiłem PlayStation 2, ale jeszcze nie włożyłem tej produkcji do czytnika. RE4 jest bardzo często numerem 1 na liście TOP PS2, o tej grze słyszałem same dobre rzeczy jeszcze przed zakupem konsoli. Mam jednak w pamięci ograny przeze mnie RE5 z X360, który był dość przeciętny. Chyba właśnie obawa o to że się zawiodę, jest przyczyną mojego odwlekania tej produkcji. Druga sprawa, klimaty zombie to nie jest coś, co w horrorach lubię najbardziej.

Mam tak samo jak ty. Od dłuższego czasu siedzę w temacie najlepszych gier na PS2 i byłem w pełni świadomy faktu, że RE4 od premiery ma status hitu. Niemniej jednak gdzieś mi było z tą serią nie po drodze. Dodatkowo miałem w podświadomości uraz po przelotnym kontakcie z RE2 na PS1. Tamta gra była tak toporna, że po godzince poszła w śmieci. Byłem wówczas zafascynowany zręcznościowymi grami z dobrą mechaniką i dwójka na tle chociażby Crasha 2 była dla mnie pozycją praktycznie niegrywalną. Uznałem grę/serię za nic nie wartę kupę. Teraz wiem, że była to pochopna opinia. Toż to inny gatunek, inna filozofia rozgrywki, nie o wygodne sterowanie tutaj chodzi. Do wszystkiego trzeba chyba dorosnąć.

Wracając do czwóreczki. Ubiłem tego ogromnego potwora, ale przyznaję, że walkę musiałem kilkukrotnie powtarzać. W ogóle poziom trudności wzrósł i podziwianie napisu "You are dead" nie jest w tej chwili dla mnie rzadkością. Gra jest całkiem wymagająca poprzez swoją nieprzewidywalność. Jestem ciekaw kto za pierwszym razem uszedł z życiem jak wyskoczyły te baby z piłami mechanicznymi!? Normalnie jazda bez trzymanki. Jedno solidne cięcie i Leon gryzie piasek. Albo inwazja zombie na zabarykadowany domek? Konkret. Ze względu na takie smaczki gra mi się podoba i skutecznie wprowadza klimat horroru. Design szeregowych przeciwników bardzo mi się podoba. Najbardziej pociągające w swojej brzydocie są przedstawicielki płci pięknej. Tongue Filmiki mi się podobają, bossowie mi się podobają (skończyłem sesję na kolejnym, którego jeszcze nie pokonałem), córka prezydenta mi się podoba i cały czas podoba mi się zwiedzany świat. To jest wyjątkowa gra.

Uważam, że niesłusznie przyjęło się, że Resident nie straszy. Tutaj chyba częściej podskakuję na wyrku niż w przypadku obcowania z serią Silent Hill. Fakt faktem, że Ciche Wzgórze mocniej wssysa ogólnym klimatem i działa bardziej psychologicznie. RE4 z kolei to holywoodzkie zagrywki w sensie jumpscenek. Muszę jednak przyznać, że takie proste zagrywki przynoszą efekt. Na przykład rozwalam sobie skrzynkę nożem, a tu żmija! To naprawdę działa.

Trochę denerwujące jest natomiast szperanie w inwentarzu. Na bieżąco w trudniejszych momentach trzeba żonglować bronią i jest to lekko uciążliwe. Taki chyba jednak urok tej serii.



EDIT 24.11.2014
Pragnę zakomunikować wszystkim zainteresowanym i tym, którzy zwątpili, że ta gra jest rewelacyjna. Resident Evil 4 przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Odpaliłem tego szpila trochę od niechcenia, a teraz jestem wkręcony po uszy. Wędrówka Leona, zwiedzanie kolejnych lokacji, batalie z bossami, rozwiązywanie prostych zagadek i strzelanie do potworków już dawno nie sprawiało mi takiej frajdy. Podpisuję się pod każdym postem sugerującym, że jest to ścisła czołówka najlepszych gier na PS2.
Na czarnulę powstało wiele wspaniałych gier, które mogą się po prostu podobać. Niemniej jednak RE4 i tak się wyróżnia. Świat gry jest ślicznie wykonany i z przyjemnością się to wszystko zwiedza. Moi przedmówcy podkreślali, że wioska znana z początku gry jest tą najlepszą miejscówką. Może i po części się z tym zgadzam, ale późniejsze lokacje również intrygują. Mnie chyba nawet bardziej. Niezwykły klimat zagrożenia tworzą charakterystyczne odgłosy przeciwników, po których to, mniej więcej, można się zorientować z kim za moment będziemy mieli do czynienia. I tak odgłos piły mechanicznej momentalnie podnosi ciśnienie i zmusza do myśli taktycznych. To i tak jednak mały pryszcz. Obecnie rozpocząłem chaptery z cyferką 5 z przodu i tutaj spotkałem po raz pierwszy przeciwników znanych jako "regeneratory". Skurczybyki są masakrycznie wytrzymali i już dwukrotnie ratowałem się ucieczką przed nimi. Poważnie odczuwam teraz braki w uzbrojeniu i aż nie wiem czy sobie poradzę z tym, co mam w ekwipunku.

Jednocześnie jednak podoba mi się to balansowanie na krawędzi i poczucie zagrożenia. "Właśnie straciłem wszystkie naboje do shotguna. Co będzie za kolejnym rogiem? Jakie maszkary rzucą się na mnie za kolejnymi drzwiami? Jak je teraz załatwię?" Takie myśli skutecznie uczą szacunku dla tego dzieła Capcomu. Jedyny minus to trochę drętwe sterowanie ruchami Leona. Mam tu na myśli tylko i wyłącznie sposób chodzenia/biegania, bo już celowanie spisuje się rewelacyjnie. Rajcujące są również same pukawki. Podstawowy gnat, shotgun, karabin snajperski i magnum, to od ponad dwudziestu godzin moi najlepsi przyjaciele. Zabawki te zacnie się prezentują na ekranie. Animacje przeładowań również cieszą oko. No i system ulepszeń powoduje, że gracz wręcz integruje się z orężem. Wiem, że trochę głupio to brzmi, ale tak właśnie jest.

RE4 na nowo rozbudził we mnie zajawkę na ostre granie. To jest ze wszech miar pro giera, która autentycznie zrobiła na mnie wrażenie.

EDIT 06.12.2014
RE4 niszczy, miażdży i zabija. Pierwsze przejście gry zajęło mi, bagatela, 29:59:49. Jak widać nie byłem demonem szybkości, bowiem 30 godzin bez jedenastu sekund z pewnością nie jest czasem rzetelnie oddającym średni czas potrzebny na ukończenie tej produkcji. Zresztą sam to dosyć szybko zweryfikowałem przechodząc grę po raz drugi. Wyszło mi wówczas jakoś 16 godzin z groszami, także chyba wszystko ze mną w porządku. Gra potwornie mi się podobała.

To jednak nie wszystko. Odpaliłem sobie extrasy i tryb Separete Ways i pękły kolejne godziny gry. Z tego co pamiętam ponad 6h. Z początku odnosiłem wrażenie, że to tryb wciśnięty trochę na siłę, ponieważ Ada zwiedzała te same lokacje. Z czasem jednak zaczęło być inaczej, by w chapterze 4 zaliczać coś zupełnie innego i bardzo miodnego. Fantastyczna sprawa spojrzeć na grę z innej perspektywy, pokonać znanego bossa w innych okolicznościach, skorzystać z nowej, przydatnej broni.

Kolejny tryb dla Ady również mnie wciągnął i solidnie wymęczył na samym końcu, kiedy przyszło mi się zmierzyć z potwornie szybkim Krauserem. Kombinowałem i próbowałem wszystkiego, ale długo czułem się wręcz bezsilny. W końcu jednak walkę oparłem na sile rażenia snajperki. Zauważyłem, że bossa można trafić nie tylko w nogi, ale i prosto w facjatę, kiedy ten jest tuż przed Adą. Dosłownie 4 udane akcje i ten skurczybyk skapitulował. Co się jednak tutaj umęczyłem, to moje.

To jednak również nie wszystko. Jest jeszcze tryb Mercenaries, czyli rzeźnia na wesoło. Byłem już zmęczony i dosłownie przez chwilę testowałem, o co tutaj biega. Nie jestem w tej chwili przekonany do tej formy zabawy, bo odnoszę wrażenie, że sporo będzie tutaj wartkiej akcji opartej na zręczności. A niestety RE4 ma to toporniaste sterowanie. Chwila gapiostwa i koleś z piłą pozbawia gracza główki i w zasadzie nic nie można z tym zrobić. Ucieczka z zaułka, czy unik nie wchodzą przecież w grę.

Na tę chwilę gra otrzymuje ode mnie ocenę 9/10. 0,5 pkt odejmuję za wspomniane sterowanie. Zaznaczam jednak, że w grze właściwej spisuje się ono dobrze. Problem pojawia się tylko w tych szybszych momentach. Drugie 0,5 pkt, to w moim odczuciu poważniejsza sprawa i w pełni zasłużony minus. Chodzi mi o to pieprzone, beznadzieje i durne QTE, które wymusza na graczu czas reakcji na poziomie ułamka sekundy. No normalnie porażka. RE4 sprawił, że jestem przeciwnikiem tego rozwiązania w grach. Przynajmniej na tak wyśrubowanym poziomie. Bardziej luzacki czas reakcji i byłoby miodnie. A tak człowiek się tylko stresował.

Niemniej jednak składam przed Capcom'em pokłony i wysyłam im laurkę za to, że na PS2 udało im się stworzyć tak wspaniałą grę. Warto wspomnieć, że RE4 jest najdłużej powstającą odsłoną w historii marki. Ta produkcja powstawała przecież w bólach. Wielokrotnie zmieniane były pomysły, design przeciwników, jak i cała filozofia rozgrywki. Starzy wyżeracze zapewne wiedzą, że skutkiem ubocznym prac nad RE4 był ... Devil May Cry wydany już w 2001 roku. Z tego względu jestem podwójnie wdzięczny twórcom RE4, bowiem przygody Dantego są mi wyjątkowo bliskie. Lata pracy nie poszły jednak na marne. Powstała perła tworząca legendę PS2. Bez problemu na forach można natknąć się na opinię, że RE4 jest najlepszą odsłoną serii. Ile w tym prawdy? Niestety nie wiem, bom w inne Residenty nie grał.
Czwórkowy model rozgrywki bardzo mi się jednak podoba i po zakupie PS3 z pewnością zainteresuję się kolejnymi częściami stawiającymi na akcję. Viva Capcom!
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Resident Evil: Code Veronica X piotros 1 2325 24-08-2015, 08:43
Ostatni post: Makaveli
  Resident Evil: outbreak intruder 9 5818 04-09-2009, 21:33
Ostatni post: Wedd

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości