[recenzja]Soul Calibur V
#1
Soul Calibur V

Seria Soul Calibur została zapoczątkowana na automatach w roku 1995, jej pierwsza część nazywała się Soul Edge i była pierwszą grą w historii serii. Dała ona początek nowemu podejściu do bijatyk i zapoczątkowała uniwersum Soul Calibur. Rok później została portowana na PS One. W pierwszej części główna oś fabularna kręciła się wokół Cervantesa i tytułowego Soul Edge’a demonicznego ostrza, który daje niesamowitą potęgę jego posiadaczowi. Już w pierwszej części mieliśmy do czynienia z systemem różnych broni odblokowywanych dla postaci i już wtedy zostały nakreśleni jedni z najważniejszych bohaterów dla serii. W trzy lata później narodziła się docelowa seria Soul Calibur, kontynuująca tematykę pierwowzoru. Wydana została na Dreamcasta i muszę przyznać, że do dziś wygląda bardzo ładnie. Co ważniejsze, ona stworzyła spór pomiędzy dwoma mieczami Soul Caliburem i Soul Edgem, tworząc niezwykle ciekawe uniwersum z nie mniej interesującymi postaciami.

[Obrazek: soul1.jpg]

Lata mijają i mamy rok 2012, zupełnie nowe technologie i kolejna generacja konsol. Piąta część bijatyki wychodzi na Playstation 3 i Xboxa 360. Jako, że jest to nowa część wykonana jest na modłę nowoczesnych bijatyk i poza przepiękną grafiką próbuje pewnych nowych zabiegów, które zaczynają być widoczne w większości bijatyk. W tej części również przedstawiono nowych bohaterów, rezygnując z niezrozumiałych dla mnie powodów(być może jest to luka wywołana przez brak zapoznania się z częścią czwartą) kilku bardzo ważnych dla serii bohaterów takich jak Taki, Kilik, czy Xianchua. Również oś fabularna kieruje się w stronę dwóch nowych bohaterów Patroklosa i Pyrrhy, potomków Sophiti. Co wyszło z tego wesołego misz masza?

[Obrazek: SoulCalibur-V-Patroklos-Nightmare-Final-...-Fight.jpg]

Białe! Białe! Czyli słów kilka o grafice...
Ta jest bardzo szczegółowa, rendery postaci są wykonane z dbałością o szczegóły, również jak i otoczenie. Areny są pełne szczegółów, ruchomych elementów, podobnie jak i ubrania naszych postaci. Spódniczki swobodnie podwiewają podczas skoku, elementy zbroi również się poruszają wraz z wykonanym ruchem. Dobrze wykonane włosy postaci, jednak ten element zawsze trudno wykonać i wygląda to nieco sztucznie. Jednak nie wyobrażam sobie tworzenia pojedynczej animacji dla każdego włosa. Tak czy inaczej również mimika twarzy jest dobrze odwzorowana, a animacje są bardzo płynne i efektowne, a i ciężar broni jest wizualnie odwzorowany. Ciężkie miecze poruszają się dużo toporniej, aniżeli lekkie i szybkie sztylety, chociaż to bardziej wpływa na rozgrywkę, aniżeli na odczucia wizualne. Jednak podczas dynamicznych starć nie będziemy mieli za wiele czasu by to podziwiać.
Same udźwiękowienie to klasyka serii. Miłe ambienty w stylu fantasy przygrywają w menu głównym i podczas pojedynków. Odgłosy broni przyjemnie trzeszczą, słychać szczęk stali. To dobrze, to przyjemny metaliczny odgłos dla moich uszu podczas pojedynków. Postacie również podczas nich się odzywają, tak samo podczas przerywników filmowych. Nie zdecydowano się na japoński dubbing i tłumaczenie kinowe, szkoda mnie z reguły bardziej odpowiadało takie rozwiązanie. Mimo wszystko jednak głosy dobrano starannie i wszystko brzmi należycie. Jest to plus i bardzo cieszy to nasze uszy.

[Obrazek: Soulcalibur-V-character-creation1.jpg]

Prawie 20 lat tradycji...
Jednak przychodzi czas by nieco udoskonalić system walki. Wprowadzono przede wszystkim paski ataków specjalnych, które wcześniej nie występowały. Dają one nam możliwość wykonania specjalnego ataku, który przypomina X-Ray z MK9, czy też ataki specjalne z SFIV. Zbliżenie kamery, sekundowe zatrzymanie czasu i wykonanie efektownego i efektywnego ciosu. Możemy również użyć paska do przerwania serii przeciwnika i pomniejszych akcji. To ciekawy zabieg nie wiem jednak czy potrzebny serii. Pozostały trzon serii pozostał niezmienny od lat. Atakować może w pionie i poziomie bronią, dodatkowo blokować się i używać nóg. Sam system tworzenia kombinacji pozostaje bardzo swobodny i wiele ciosów łączy się ze sobą tworząc dłuższe i krótsze kombinacje. Kluczem do sukcesu jest dobre wyważenie ciosów, niektóre przebijają obronę, inne pozwalają na kontrę, tego typu okazje musimy natychmiast wykorzystać i wystosować kombinację ciosów na naszym celu. Wszystko wygląda przyjemnie, a każda postać to zupełnie nowe doznania i zupełnie inny styl walki, oparty na broni jakiej używa. To dalej stary dobry Soul Calibur!

[Obrazek: soul-calibur-v-tira_102271-1600x1200.jpg]

A fantazja jest od tego, aby bawić się nią na całego!
W grze zaimplementowano również kreator postaci. Jednak nie taki rodem z trzeciej części, który był moim zdaniem genialny. Uproszczono go. Nie ma już stylów walki przypisanych do broni, gdzie niekoniecznie musieliśmy tworzyć kolejnego Siegfrieda, ale wybrać indywidualny styl walki mieczem dwuręcznym, różniącym się od wieloma ciosami od błędnego rycerza. Teraz możemy stworzyć nową postać, jednak styl walki musimy wybrać spośród bohaterów, brak również tworzenia losowych postaci w locie, co było bardzo fajnym elementem przy rozgrywce kanapowej w SC3. Powstawały naprawdę wykręcone kreacje postaci, no i nietypowe style walki, ponieważ te różniły się od postaci głównych. Oczywiście mamy duże możliwości przy kreowaniu wyglądu naszego bohatera. Nic nie stoi na przeszkodzie w stworzeniu wątłej pokojówki władającej równie zręcznie mieczem dwuręcznym co wyszkolony Siegfried. Wygląda to groteskowo, jednak tutaj przy okazji muszę zganić twórców. Zdzieranie pieniędzy za dodatkowe elementy ubioru to skandal, jednak wszechobecny w dzisiejszych czasach. Mam wydać 9zł za to, że moja postać założy szkolny mundurek? To chyba lekka kpina?

[Obrazek: 2114199-169_soulcalibur_v_gameplay_x360_013012_m5.jpg]

This is the story about souls and swords...
Ten wstęp towarzyszy nam od lat w serii w tej części jednak uproszczono kampanię. Tryb Arcade służy tylko do opanowania stylu walki z przeciwnikiem, jednak nijak nie nagradza nas za jego ukończenie. Chyba, że satysfakcją. Całą oś fabularną ujednolicono i przedstawiono od razu w kanoniczny sposób za pomocą kampanii. Szkoda, bo lubię odblokowywać różne endingi, nawet jeśli to kilku sekundowa animacja, pokazująca naszą postać podczas zdobywania miecza. Sama fabuła jak wspomniałem kręci się wokół rodzeństwa. Partoklosa i Pyrrhy, ten pierwszy podczas fabuły zostanie wybrany na osobę dzierżącą Soul Calibura, to miła odmiana bo przez większość części wybrany był Siegfried, ten jednak został odrzucony przez miecz. Biedna Pyrrha zostaje wybrana przez Soul Edga i tak dochodzi do epickiego starcia pomiędzy rodzeństwem. Oczywiście jest to okraszone pomniejszymi przygodami i przedstawione nie tylko za pomocą przerywników filmowych generowanych na silniku gry, ale także statycznymi obrazami, stylizowanymi na stare papirusy. Jak zawsze będzie towarzyszyć nam niezmienny od lat głos narratora. Fabuła sama w sobie ma nawet zwrot akcji i potrafi chwycić za serce. To w pewnym sensie miła odmiana, od poszukiwania kanonicznego zakończenia w sieci, czy też w ochłapach rzucanych przez twórców. Świat staje się spójny. Jednak MK2011 nie widziało problemu w zaimplementowaniu alternatywnych zakończeń dla każdego wojownika po ukończeniu Arcade. Nieładnie kochani twórcy obdarliście mnie z kilku godzin zabawy z waszym tytułem!

[Obrazek: 2114596-169_soulcalibur_v_natsu_viola_as...021312.jpg]

Forever alone...
No właśnie, a co dla samotnych wilków? Czasami trudno zebrać przed konsolą znajomych, a tryb multiplayer dla tej gry wydaje się całkowicie martwy. Rzucono nam tak naprawdę ochłapy. Tryb wyzwań, gdzie zmierzymy się z przeciwnikami, którzy prezentują sobą dość wysoki poziom trudności(Kilik obedrę Cię ze skóry! A wątrobę usmażę na patelni!), to pozwoli nam odblokować kilka postaci, oraz aren na których możemy toczyć boje. Fajnie, jednak nie umywa się to do wyzwań z pierwszych części, czy też trybu fabularno-strategicznego z trójki. Dodatkowo możemy zagrać w trybie arcade, czy też time atack. O ile ten drugi pozwoli nam sprawdzić nasze umiejętności walki i szybkość w pokonywaniu gry, tak ten pierwszy zdaje się średnio potrzebny, wszak zawsze uczyć się walki możemy w Time Atack. Oczywiście jest również tryb Practice, którego chyba nikomu nie muszę tłumaczyć. Szkoda bo Soul Calibury naprawdę rozpieszczały singlowców i zawsze mogły poszczycić się sporą ilością contentu do odblokowania. Jak widać coraz więcej twórców idzie na łatwiznę.

[Obrazek: 2114201-169_soulcalibur_v_gameplay_ps3_013012_m2.jpg]

I challenge You!
No właśnie rozgrywka również pozwala nam na korzystanie z dość rozbudowanego systemu Multiplayer. Gdzie nie tylko będziemy mieli możliwość zmierzyć się z żywymi przeciwnikami wybieranymi w locie, ale także tworzyć pokoje i turnieje. To mogłoby być dość ciekawe. Dlaczego mogłoby? Próbowałem zagrać tydzień z kimkolwiek i nie udało mi się to, próbowałem w naprawdę różnych godzinach, raz nastawiłem budzik na 4 i próbowałem się połączyć, w końcu gdzieś na świecie jest pewnie 13. Niestety wszystko skończyło się fiaskiem. Rozgrywka kanapowa jest jak najbardziej okej i fajnie się gra, niestety odebrano wspomniane niekanoniczne style postaci i możliwość generowania wojowników w locie. Szkoda to była fajna ruletka, teraz możemy co najwyżej wybrać losowego wojownika, albo wybrać jedną z postaci która co rundę losuje styl. Tak więc bez kolegów raczej się nie obejdzie.

[Obrazek: 2108479-169_soul_calibur_v_pyrrha_v_sieg...072311.jpg]

Czy Soul Calibur V to zła gra? Stanowczo nie, to stara dobra bijatyka którą wielu zna i kocha. Jej nietypowe podejście do rozgrywki, zrezygnowanie z walk na pięści, czy ciosów specjalnych, a czysta walka broniami przekonała do siebie wielu graczy. Dodatkowo ciekawy świat i interesujące postacie przemawiają do wielu graczy(Oddajcie cycata Taki chamy!), a sama seria od Namco wypełniała pewną lukę, jaką stanowiły walki broniami. To bardzo dobrze. Szkoda, że multiplayer umarł śmiercią tragiczną, albo mi się nie udało po prostu z nikim zagrać, trudno mi powiedzieć. Szkoda też, że mocno okrojono możliwości dla singlowców, ja wiem teraz Internet rozgrywka z znajomymi przez sieć, picie do TV piwa i w sumie nikt nie musi nawet dupy ruszać sprzed telewizora, jednak ja z trzecią odsłoną tej serii spędziłem wiele godzin przed TV sam, a 3 krotnie więcej ze znajomymi i bawiłem się świetnie. Dziś niestety raczej odkurzam ‘piątkę’ tylko przy okazji odwiedzin kumpli, a mamy również tekkena i w tym wypadku niestety ta produkcja trochę przegrywa w derbach...

Odpowiedz
#2
Bardzo dobra recka Tekkena 6 również czekamy na wiecej ;-) SC: V nie miałem,lecz baardzo dużo przegrałem w SC:Broken Destiny (wersja Na PSP) ilość przegranych godzin dokładnie 85H 12MIN 35SEC wciągneła mnie bez reszty wszystkie ciosy prawie każdej postaci opanowane oprócz Algola.Najcześciej wymiatałem Mitsurghim,Maxim oraz Kratosem- postać dodatkowa na PSP. Teraz bede ogrywał SC:IV,ciekawe czy na PS3 online bedzie mi tak dobrze szło.
Odpowiedz
#3
A dziękuję za miłe słowo to zawsze budujące.
Nie wiem jak w przypadku SCIV, ale SCV multik chyba jest martwy, albo coś za mną nie przepadają te wyszukiwarki przeciwników, możliwe że spróbuję pograć w weekend, zawsze więcej osób. SC4 ma chyba stary dobry system tworzenia postaci, przynajmniej z tego co napomknął mi kumpel, który grał w wersję na X360.
Swoją drogą istnieje darmowa wersja Soul Calibur na PS3, analogiczna do wersji Tekkena. Warto się zapoznać, na początku wybierasz jedną z trzech postaci. Nie wiem czy są losowe, czy zawsze ten sam zestaw, ja miałem Siegfrieda, Sophitie i Mitsurugiego do wyboru, a z tego co widziałem głównie te postacie się pojawiały. Udostępniono dość rozbudowany system ekwipunku, oparty na kreatorze postaci z SCV, oraz prosty system enchantingu broni. Inne postacie z tego co się orientowałem odblokować można przez misje.
Niestety walki są przynajmniej na etapie na którym ja grałem, sterowane przez AI i o walce z przeciwnikiem żywym raczej nie ma mowy.
Moim numero uno od soul edge jest Siegfried i miłość trwa nieprzerwanie od lat, w wersji na Dreamcasta trzeba było go odblokować, miałem łezki w oczach jak go nie było i Nightmare przejął jego styl, sądziłem, że z biedaka zrezygnowali Big Grin

Jeszcze raz mówię, szkoda że singiel był w piątce taki lipny. To była zawsze mocna strona serii i powiem szczerze, że gdyby nie to, że kumple i ja też woleliśmy tekkena, pewnie przy samym 'zaliczeniu' gry dwukrotnie więcej czasu spędziłbym przy grach z serii Soul Calibur, a część trzecia wręcz mnie rozpieściła pod tym kątem.

Odpowiedz
#4
Powyższy tekst jest bardzo wartościowy, ponieważ jako zadeklarowany fan bijatyk masz spore doświadczenie w tym gatunku. Nie trzeba wspominać, że przekłada się to na rzetelniejszą ocenę, bowiem na grę patrzysz przez pryzmat innych mordobić, w które grałeś. Samą recenzję bardzo przyjemnie mi się czytało, gdyż przyzwyczaiłem się do Twojego stylu. Odnośnie samej gry nie miałem nigdy wyrobionego zdania i raczej nie planowałem jej ogrania. Bijatyki to nie mój konik i pewnie nie prędko się to zmieni (o ile w ogóle). Pod koniec ubiegłego roku grałem w "Soulcalibur II", które wspominam bardzo dobrze z racji przystępnego modelu walki.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [Recenzja] Sleeping Dogs PaultheGreat 1 3879 20-04-2019, 17:27
Ostatni post: Makaveli
  [Recenzja] Dead Space PaultheGreat 5 3414 02-04-2019, 16:22
Ostatni post: PaultheGreat
  Recenzja Sherlock Holmes: Crimes and Punishments Kratos 6 9924 28-03-2019, 14:02
Ostatni post: PaultheGreat
  [GTA V] Recenzja TabaQu 8 7467 23-01-2016, 13:18
Ostatni post: MrWahacz
  [Recenzja] Call of Juarez Gunslinger michalmca 13 14603 30-06-2015, 20:38
Ostatni post: michalmca
  [Recenzja] Back to the Future: the Game Spaidi 11 13724 25-06-2015, 15:09
Ostatni post: RafalKa
  [Recenzja] Battlefield 3 VortaL 0 4204 07-06-2015, 21:12
Ostatni post: VortaL
  [Recenzja] Batman: Arkham Asylum PaultheGreat 11 13781 26-04-2015, 18:16
Ostatni post: ida2015

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości