Ostatnio pękły:
„Atlas chmur”. Można się zrazić, bo książka momentami jest piekielnie trudna. Szczególnie pierwsze kilkadziesiąt stron, w polskim tłumaczeniu, jest ciężkostrawnych. Całościowo jednak uważam Atlas za wybitny twór literatury światowej. Jedna z najlepszych książek, które dane mi było przeczytać. Znajdziecie tu 6 teoretycznie niezwiązanych ze sobą historii różnych ludzi żyjących w różnych czasach. Autor poprzez błyskotliwe przedstawianie ich losów zmusza czytelnika do zastanowienia nad naturą ludzką. W szczególności nad jej ciemniejszą stroną, nad skłonnościami do autodestrukcji, nad ślepym dążeniem do władzy , nad wyzyskiem innych… Wszystkie historie się ze sobą przeplatają i wyłania się z nich obraz człowieka – istoty genialnej, która najpierw wg własnych pragnień tworzy technologie pozwalające władać światem, by w pewnym momencie obrócić to wszystko przeciwko sobie i spaść z samego szczytu. Czy człowiek musi co kilkadziesiąt/kilkaset lat schodzić do jaskiń i później tworzyć wszystko od nowa? Ode mnie 10/10.
Powyższe pytanie jeszcze bardziej pasuje wobec historii przedstawionej w „Metro 2033”, którą to wczoraj ukończyłem. W książce autor przedstawia postapokaliptyczną wizję świata. Po wojnie atomowej ostatnie strzępki ludzkości schodzą do moskiewskiego metra, by tam zacząć tworzyć mini cywilizacje. Na powierzchni nie ma bowiem warunków do życia. Teren skażony promieniowaniem nie nadaje się do życia dla ludzi. Ale jak to pokazała historia – śmierć jednego gatunku tworzy miejsce dla nowych istot, które potrafią się do nowych warunków dostosować. To z kolei oznacza walkę z człowiekiem, który ciągle żyje. Co prawda tylko w metrze, ale jednak.
Fabuła przedstawia wędrówkę głównego bohatera Artema przez kilometry tuneli. Dostał on od tajemniczego „Myśliwego” arcyważne zadanie, od którego zależą losy ludzkości. „Nowi” z góry zaczynają nachodzić metro. Ludzie zaciekle się bronią, ale jest im coraz ciężej. Artem wyrusza w drogę, ale tak na dobrą sprawę nie wie nawet dokąd zmierza i jakie ma zadanie. To ma się dopiero okazać. Na swojej drodze spotyka mnóstwo przygód i wiele różnych stacji. Człowiek po katastrofie jest zmuszony żyć ramię w ramię ze szczurami, ale jego pokrętna natura nawet tutaj – pod ziemią daje o sobie znać. Niczym w starożytnej Grecji mamy do czynienia z czymś na wzór Polis. Mikropaństewka ze swoimi zasadami powstają praktycznie na każdej stacji. Tworzą się sojusze, konflikty, religie, ideologie, kasty społeczne itd.
Książkę cechuje bardzo przystępny język. Bardzo łatwo się to czyta. „Metro 2033” uchodzi za jedną z najlepszych książek fantasy, która ukazała się w ostatnich latach. W tej chwili mamy już do czynienia z całym uniwersum, które zahacza o wiele sfer kultury. Metro Gluhovskiego stało się również inspiracją dla świata gier wideo. No właśnie, grał ktoś może w Metro na PC? Gry nie znam, książkę polecam.
Duży plus ode mnie za zakończenie, które mnie szczerze zaskoczyło. Ostatnimi czasy staram się wybierać literaturę z przesłaniem. Coś mnie na filozofowanie wzięło. 7/10
Byłbym zapomniał… Zaliczyłem również pierwszy tom światowego bestsellera „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”. I … jest mi po prostu smutno. Jak coś tak żenującego, tak potwornie słabego może zawładnąć wyobraźnią milionów kobiet na całym świecie? Najlepsi userzy z naszego forum pisząc swoje recenzje/posty mają nieporównywalnie lepsze zdolności językowe od Pani, która stworzyła tego crapa. Jest to w zasadzie pornos opisujący znajomość super przystojnego bogacza, z przeciętną dziewuszką, którą to poznał z sklepie metalowym. On miał dziesiątki kobiet i jest boski. Ona jest dziewicą i myśli, że nie ma u niego szans. Oczywiście los sprawia, że ich drogi się łączą no i zaczyna się historyjka rodem z tanich harlequinów. Kicz podczas scen łóżkowych wylewa się litrami. Jest tak słabo, że aż śmiesznie. Syf, kiła, mogiła, bagno i trzy metry mułu. Ponoć powstała cała trylogia, ale nie zamierzam marnować swoich młodych lat na obcowanie z tymi „bestsellerami”. Jedynka w zupełności mi wystarczy. Jak na mojej drodze stanie któregoś dnia kobieta i powie mi, że „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a” to zajebista książka, to ja z tą panią nie chcę mieć nic wspólnego. Od lat wiadomo, że kobieta to inny człowiek, ale żeby aż tak? Za nic w świecie nie potrafię zrozumieć, dlaczego coś tak słabego odniosło tak oszałamiający sukces? Przecież to mógłby napisać każdy polski gimnazjalista z trójką na świadectwie z języka polskiego. 1/10
„Atlas chmur”. Można się zrazić, bo książka momentami jest piekielnie trudna. Szczególnie pierwsze kilkadziesiąt stron, w polskim tłumaczeniu, jest ciężkostrawnych. Całościowo jednak uważam Atlas za wybitny twór literatury światowej. Jedna z najlepszych książek, które dane mi było przeczytać. Znajdziecie tu 6 teoretycznie niezwiązanych ze sobą historii różnych ludzi żyjących w różnych czasach. Autor poprzez błyskotliwe przedstawianie ich losów zmusza czytelnika do zastanowienia nad naturą ludzką. W szczególności nad jej ciemniejszą stroną, nad skłonnościami do autodestrukcji, nad ślepym dążeniem do władzy , nad wyzyskiem innych… Wszystkie historie się ze sobą przeplatają i wyłania się z nich obraz człowieka – istoty genialnej, która najpierw wg własnych pragnień tworzy technologie pozwalające władać światem, by w pewnym momencie obrócić to wszystko przeciwko sobie i spaść z samego szczytu. Czy człowiek musi co kilkadziesiąt/kilkaset lat schodzić do jaskiń i później tworzyć wszystko od nowa? Ode mnie 10/10.
Powyższe pytanie jeszcze bardziej pasuje wobec historii przedstawionej w „Metro 2033”, którą to wczoraj ukończyłem. W książce autor przedstawia postapokaliptyczną wizję świata. Po wojnie atomowej ostatnie strzępki ludzkości schodzą do moskiewskiego metra, by tam zacząć tworzyć mini cywilizacje. Na powierzchni nie ma bowiem warunków do życia. Teren skażony promieniowaniem nie nadaje się do życia dla ludzi. Ale jak to pokazała historia – śmierć jednego gatunku tworzy miejsce dla nowych istot, które potrafią się do nowych warunków dostosować. To z kolei oznacza walkę z człowiekiem, który ciągle żyje. Co prawda tylko w metrze, ale jednak.
Fabuła przedstawia wędrówkę głównego bohatera Artema przez kilometry tuneli. Dostał on od tajemniczego „Myśliwego” arcyważne zadanie, od którego zależą losy ludzkości. „Nowi” z góry zaczynają nachodzić metro. Ludzie zaciekle się bronią, ale jest im coraz ciężej. Artem wyrusza w drogę, ale tak na dobrą sprawę nie wie nawet dokąd zmierza i jakie ma zadanie. To ma się dopiero okazać. Na swojej drodze spotyka mnóstwo przygód i wiele różnych stacji. Człowiek po katastrofie jest zmuszony żyć ramię w ramię ze szczurami, ale jego pokrętna natura nawet tutaj – pod ziemią daje o sobie znać. Niczym w starożytnej Grecji mamy do czynienia z czymś na wzór Polis. Mikropaństewka ze swoimi zasadami powstają praktycznie na każdej stacji. Tworzą się sojusze, konflikty, religie, ideologie, kasty społeczne itd.
Książkę cechuje bardzo przystępny język. Bardzo łatwo się to czyta. „Metro 2033” uchodzi za jedną z najlepszych książek fantasy, która ukazała się w ostatnich latach. W tej chwili mamy już do czynienia z całym uniwersum, które zahacza o wiele sfer kultury. Metro Gluhovskiego stało się również inspiracją dla świata gier wideo. No właśnie, grał ktoś może w Metro na PC? Gry nie znam, książkę polecam.
Duży plus ode mnie za zakończenie, które mnie szczerze zaskoczyło. Ostatnimi czasy staram się wybierać literaturę z przesłaniem. Coś mnie na filozofowanie wzięło. 7/10
Byłbym zapomniał… Zaliczyłem również pierwszy tom światowego bestsellera „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”. I … jest mi po prostu smutno. Jak coś tak żenującego, tak potwornie słabego może zawładnąć wyobraźnią milionów kobiet na całym świecie? Najlepsi userzy z naszego forum pisząc swoje recenzje/posty mają nieporównywalnie lepsze zdolności językowe od Pani, która stworzyła tego crapa. Jest to w zasadzie pornos opisujący znajomość super przystojnego bogacza, z przeciętną dziewuszką, którą to poznał z sklepie metalowym. On miał dziesiątki kobiet i jest boski. Ona jest dziewicą i myśli, że nie ma u niego szans. Oczywiście los sprawia, że ich drogi się łączą no i zaczyna się historyjka rodem z tanich harlequinów. Kicz podczas scen łóżkowych wylewa się litrami. Jest tak słabo, że aż śmiesznie. Syf, kiła, mogiła, bagno i trzy metry mułu. Ponoć powstała cała trylogia, ale nie zamierzam marnować swoich młodych lat na obcowanie z tymi „bestsellerami”. Jedynka w zupełności mi wystarczy. Jak na mojej drodze stanie któregoś dnia kobieta i powie mi, że „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a” to zajebista książka, to ja z tą panią nie chcę mieć nic wspólnego. Od lat wiadomo, że kobieta to inny człowiek, ale żeby aż tak? Za nic w świecie nie potrafię zrozumieć, dlaczego coś tak słabego odniosło tak oszałamiający sukces? Przecież to mógłby napisać każdy polski gimnazjalista z trójką na świadectwie z języka polskiego. 1/10