Gracie dla trofików czy nie?
#51
A ja krótko. Gram dla funu a więc trofea mnie kompletnie nie interesują. Jak wpadają jakieś to luzik ale nic poza tym. Wolę delektować się grą, fabułą niż przechodzeniem po kilka razy jakiegoś tytułu dla trofków Smile

Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#52
Oj tam, oj tam, osiem przejść dla platynki w MGS4 to jeszcze nie uzależnienie!
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#53
Makaveli napisał(a):Oj tam, oj tam, osiem przejść dla platynki w MGS4 to jeszcze nie uzależnienie!

Kawka z mleczkiemSmile
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#54
Ja the last of us przeszedlem chyba z 5 razy dla platyny Tongue
[Obrazek: spaidi1987.png]
Odpowiedz
#55
(05-06-2016, 22:05)Sandinista napisał(a):
Kraszu napisał(a):Jeszcze się w trofki bawię, ale może któregoś dnia mi przejdzie i powrócę do normalności.

To jest trudne, przynajmniej u mnie. Na początku ciulałem w to jak chory, udało mi się to jakoś opanować, ale jak mnie coś wzięło i spojrzałem na listę gier - o tu brakuje kilka pucharów, to może zrobię, będzie platyna. I tak leci. Szczerze powiem, ale ja nie wiem kiedy zrobiłem tyle najcenniejszych dzbaniorów. Myślę, że to też wiąże się z takim nawykiem kolekcjonowania, a ja na swój sposób nie potrafię się tego pozbyć. Taka natura.

Ale patrząc na Twój profil Krasz, to Ty napierdalasz jak burza te trofy. Szacun za chęci.

Cały czas się z tym tematem gryzę i w zasadzie chciałbym odpuścić, ale kurna jakoś nie potrafię. Taka natura. Big Grin
Wczoraj po raz pierwszy spotkałem się z tzw. "farmieniem". W KNACK oznacza to zdobywanie konkretnych kryształów, których określona ilość odblokowuje inne, potężniejsze formy postaci. Pożądane kryształy znajdują się w zamkniętych, ukrytych skrzyniach. Znalezienie takiej skrzynki nie stanowi większego problemu. Kilka można przegapić, ale generalnie łatwo je znaleźć. Problem polega na tym, że kryształy są w skrzyniach generowane losowo.

I tak na przykład nie ma żadnego problemu z odblokowaniem KNACK'a wampira, bo aby to zrobić wystarczy zebrać powiedzmy 20 kryształków rubinowych. A tych jest w skrzyniach zatrzęsienie. Są to po prostu kamienie często spotykane. Z kolei aby znaleźć szmaragdy, albo diamenty, to naprawdę trzeba mieć szczęście, albo ... farmić. Patent polega na tym, że kiedy natrafisz na ten chu...owy, popularny kamień, to nie akceptujesz tej znajdźki, zamykasz aplikację z grą, odpalasz ją ponownie, zaczynasz od początku chaptera, dochodzisz do tej samej skrzynki, otwierasz ją i ... prawdopodobnie ponownie natrafiasz na ten syfiasty kamyk! I tak w kółko. Aż do skutku - czyli do momentu, w którym wylosujesz pożądany, cenny kamień. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z satysfakcją płynącą z grania. Grę kupiłem za równowartość flaszki w wersji cyfrowej, która to, na całe szczęście, hula naprawdę szybko. Częste zamykanie i odpalanie gry nie było aż tak uciążliwe w moim przypadku i dosyć szybko udało mi ogarnąć to farmienie. Gdybym miał wersję pudełkową, to chyba dostałbym szału przez takie maltretowanie napędu i lasera.

Najbardziej poronione jest to, że po odblokowaniu wspomnianego wampira (w zamian za te popularne kamyki), te popularne kamyki nadal wyskakują ze skrzyń i nadal są najpopularniejsze! To nic, że nie są później już absolutnie do niczego potrzebne. Ale nadal twardo walają się po skrzyniach. A potrzebne graczowi szmaragdy i diamenty to nadal rzadkość. I nie ma na to żadnej reguły. Trzeba mieć szczęście, albo ... farmić. Taki babol w gameplayu powinien być wyeliminowany na poziomie wczesnych testów. Po odblokowaniu wampira rubinowe kryształki nie są już potrzebne, więc nie powinny już wyskakiwać ze skrzyń. Proste jak konstrukcja pieprzonego cepa k... jego mać. Ale nie - SONY pokazało faka wszystkim trophy hunterom i to na premierę PS4. Chcesz platynę? Przejdź grę kilka/kilkanaście razy zanim odblokujesz wszystkie formy KNACK'a. Taką filozofię obrali chłopaki z SONY kompjuter entertejnment.

Miałem przy tym kryzys emocjonalny i miałem wszelkie dowody na poparcie tezy: "Zdobywanie trofeów nie ma sensu. To strata czasu, który powinienem wykorzystać na naturalne ogrywanie kolejnego tytułu, albo na picie piwka". I nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - jest diament, szafir. Chwila farmienia i kolejny szafir. Kolejna sesja z grą i mam wszystkie formy odblokowane! Patrzę sobie na listę wyzwań i zaczynam wbijanie dzbanków. I w tym momencie te zaczynają wpadać jeden po drugim, bo po odblokowaniu innych form KNACK'a zaliczanie punktowanych zadań okazuje się banalne.
Otrzymałem wirtualną zapłatę za ten wcześniejszy trud, co okazało się z kolei satysfakcjonujące. I profity w tej chwili mogę zbierać aż do 100%, bo calak nie będzie już większym problemem. A przynajmniej tak mi się wydaje.

No i tak to się kręci. Temat trofeów chyba dla każdego łowcy oznacza sinusoidę nastrojów i mieszane odczucia. Bo każdy kij ma dwa końce. Naprawdę chciałbym dać sobie z tym spokój, ale kurna za każdym razem jak odpocznę od konsoli, to zawziętość bierze górę po jej ponownym włączeniu. Big Grin Choroba?
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#56
Ja mimo że nie mam jeszcze ani jednej platyny lubie pograć pod trofea. Co prawda jeżeli chodzi o te wyżej wspomniane platynowe trofea to mam kilka na wyciągnięcie ręki (heavy rain, minecraft, assassins creed 2 i rogue) ale jakoś nie mogę się zebrać na zdobycie ich. Jest to spowodowane zapewne tym iż np. w AC 2 muszę znaleźć 100 piór co nie jest jakąś trudnością ale jest to zajęcie nudne i mozolne. Możecie powiedzieć że wystarczy mapa ale mam już ponad 50 piór więc... I tak właśnie mam z platynowaniem gier z jednej strony fajnie by było ale z drugiej tak mi się nie chce.

Wysłane z mojego C1505 przy użyciu Tapatalka
Konsola posiadana
PS3
12 gier pudełkowych
4 gry z pss
2 pady
Odpowiedz
#57
Traktuje jako miły dodatek. Fajnie, że inni mają dodatkową zajawkę. Smile
Odpowiedz
#58
Nie jestem graczem hardcore'owym, ale nie jestem też casualem. Jestem graczem, który posiada przeciętne umiejętności gamingowe, które nie pozwalają mi na przynależność do elitarnej kasty graczy hardcore, ale nie jestem też pospolitym noobem i niedzielnym graczem, który ogrywa mało ambitne gry na najniższych poziomach trudności. Ten pośredni typ graczy, który ja lubię określać mianem pasjonatów (używając języka ojczystego) lub graczy core'owych - bez przedrostka "hard". To nastawienie do gier powoduje, że ogrywają kolejne tytuły największą przyjemność czerpię z poznawania świata gry, jego historii i bohaterów. W trakcie gry szukam różnych smaczków, śledzę fabułę, wciągam klimat nosem, a po zakończeniu gry szukam ciekawostek w różnego rodzaju zestawieniach i growych encyklopediach. Kilka dni po ujrzeniu napisów końcowych lubię też sobie zapuszczać ścieżkę dźwiękową szpila, który przypadł do mojego gustu (oczywiście, gdy sam soundtrack jest na wysokim poziomie). Jeżeli chodzi o kwestie masterowania gier i pogoni za znacznikami, osiągnięciami, trofeami, znajdźkami, to bywa z tym u mnie różnie i wszystko zależne jest od jakości samej gry, choć nie jest to na tej zasadzie, że im lepsza gra, tym chętnie biorę się za coś więcej niż kampania fabularna. Dostrzegłem, że chętniej zabieram się za maxowanie gier, których osiągnięcia wiążą się w jakiś sposób z fabułą i klimatem pozycji. Tyczy się to znajdziek, wyzwań i innych dodatkowych aktywności. Lubię znajdźki, które dają mi namacalne korzyści w świecie gry - bonusy w postaci zwiększonej ilości punktów życia, pancerza, waluty lub broni. Ale to także nie jest regułą. Myślę, że to bardziej kwestia mojego podejścia, bo grając w gry napalam się jak pershing na szynkę, jeżeli chodzi o fabułę i klimat, a po zobaczeniu napisów końcowych czuję się na tyle nasycony, że nie mam już motywacji na szukanie jakichś flag, pucharków czy czego tam jeszcze się szuka w grach.

Widzicie po mojej sygnaturce, że mam na swoim koncie dwie platyny. Obydwie wiążą się z faktem, że gry, w których zdobyłem platynowe trofeum zaciekawiły mnie swoją fabułą i ich konstrukcja ułatwiała platynowanie - "Assassin's Creed II" jako sandbox ułatwiał spokojne odhaczanie pucharków, a w "Tomb Raider: Underworld" można było odpalić ukończone poziomy bez przeciwników, dzięki czemu szukanie pucharków odbywało się bez presji czasu i ryzyka zgonu. Istotny jest również fakt, że obydwa tytuły były pozbawione trofeów sieciowych lub kooperacyjnych. Jestem graczem singlowym, który uwielbia wirtualną podróż po różnych uniwersach, a nie dziką rywalizację w trybach multiplayer z ludźmi, których nie znam.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#59
Łojeja, temat rzeka dla mnie - aż zerknąłem na swoje ostatnie posty w tym wątku aby sobie przypomnieć co tam ostatnio nakłamałem. Jestem już względnie doświadczony w temacie i wraz z upływem czasu moje podejście do trofików jest coraz bardziej negatywne.

Plusy wszyscy znamy: fajnie wyglądający profil, poczucie spełnienia i satysfakcji z wymaksowania tytułu, od czasu do czasu komuś zaimponujemy...

Minusy, o których przekonałem się na własnej skórze: ogromna strata czasu wynikająca z potrzeby wielokrotnego przejścia gry, albo obecności elementów do grindowania/farmienia, strata pieniędzy (konieczność aktywnego abonamentu PS+, konieczność wykupienia DLC), konieczność robienia ustawek z innymi graczami (każdy ma swoje życie - czasami naprawdę ciężko jest się dogadać z jednym graczem na dany dzień i godzinę, a w swojej "karierze" miałem sesje na łącznie 4 graczy i to jest dopiero sztuka), ogólne wypaczenie schematów myślowych i tym samym niszczenie ukochanego hobby (nie odpalę tej gry bo ma trudną platynę, nie odpalę tej gry bo mi zniszczy ładny profil, nie kupię tej gry bo multiplayer jest już nieaktywny, w drugą stronę też to działa - wystarczy spojrzeć ile ludzi kupiło "My name is Mayo" tylko i wyłącznie dla łatwej platyny). Wszystko o czym napisałem w minusach ostatecznie składa się na dosyć ponury wizerunek trophy huntera i w konsekwencji doprowadza do tego, że GRA schodzi na drugi plan. Ważniejsze od satysfakcji i wrażeń płynących z samego grania          staje się wypełnianie "paska" procentów aż do 100%. To z kolei prowadzi do mechanicznego podejścia do gier. W tym miejscu trzeba sobie zadać pytanie: "Czy naprawdę warto uczestniczyć w tej maskaradzie?". Uważam, że zdecydowana większość trophy hunterów to pozerzy, którzy sztucznie chcą sobie i światu wmówić, że są lepsi.

Jeżeli ktoś wejdzie w temat trochę głębiej to zorientuje się, że trofików trudnych nie ma w sumie wiele. Zazwyczaj autentyczna trudność mylona jest z czasochłonnością. Zorganizowani trophy hunterzy w swoim gronie mnóstwo dzbanów rozwalają na ustawkach, pomagają sobie. To w tej chwili już społeczność zorganizowana pod "calaki". Mój profil to generalnie też jest ściema i rzeczy trudnych tam praktycznie nie ma. Osobie niedoświadczonej mogą imponować moje "dokonania", ale osobiście uważam, że zrobiłem tylko jedno jedyne trofeum wybijające się ponad przeciętność - "Like a boss" z gry Killzone Shadow Fall. Nie jest to jakiś mega hardcore, ale jednak zmusiło mnie do wysiłku, do taktycznego myślenia i do walki z własną frustracją.

Mało osób się u nas udziela żebym mógł ocenić dokonania społeczności, ale uważam, że @Mak coś tam ugrał trudniejszego bo jednak rozwalił wszystkie Soulsy i zdaje się, że w Gran Turismo na PS3 też coś trudniejszego ustrzelił. Generalnie trofea to kwestia charakteru - setki i platyny to NIE jest naturalne granie i nie każdy chce się w to babrać. To prawie zawsze jest sztuczne granie pod trofea. Każdy kto twierdzi inaczej moim zdaniem kłamie. Krasz wie już swoje.

Każdemu kto ma z tym problem polecam filmik znanego YouTube'ra NRgeek'a pt. "O trofeach na poważnie". Widać, że facet zna się na rzeczy, że swoje przeszedł i że szybko doszedł do właściwych wniosków. Generalnie lubię tego faceta czasami posłuchać bo jest autentyczny i ma fajny bagaż doświadczeń.       

Ultra hardcore to dla mnie platyna w DMC4 na PS4 - jeżeli to kiedyś zrobię, to z satysfakcją spojrzę w lustro i powiem "Jesteś dobry draniu".
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#60
Obejrzałem materiał tego YouTubera, o którym wspomniałeś, Kraszu. Rzeczywiście bardzo przyjemnie się go słucha i ma dużą wiedzę w odniesieniu do tematu trofeów na konsolach PlayStation. Słuchając kolejnych argumentów tego jegomościa oraz czytając Twój post, Kraszu, nietrudno dojść do wniosku, że system trofeów jest wadliwy ze względu na nieumiejętną implementację dokonywaną przez deweloperów. 

W głównej mierze wynika to z faktu, że dodane do gry trofea mają na celu sztuczne jej wydłużenie - ich trudność polega na czasochłonności procesu wbijania takich platyn. Jak usłyszałem o niektórych trofeach, z którym zmierzył się autor tego materiał, to czasami nie dowierzałem, że ktoś mógł wpaść na pomysł tak absurdalnych i niemiodnych wyzwań. Liczby zabójstw lub pieniędzy do zgromadzenia wzięte z czapy i prowadzące do wielotygodniowych batalii, różnej maści utrudniacze prowadzące do przechodzenia gry od nowa po ewentualnym zgonie, tudzież trofiki online, które po wyłączeniu serwerów powodują, że gra staje się niemożliwa do splatynowania, to tylko wierzchołek góry lodowej. Tego typu problemy faktycznie potrafią zniechęcić potencjalnych graczy do platynowania gier, a tym, co podejmą się wyzwania odbierają przyjemność z gry. Ja na całe szczęście nie spotkałem się z tymi problemami, bo po prostu nie jestem zainteresowany w platynowaniu KAŻDEJ gry. Osobiście rozważam możliwość wymaksowania tylko takich gier, które swoim uniwersum pochłonęły mnie całkowicie. A po drugie trofea, które są w nich umieszczone są ze mną fair. Nie mam nic przeciwko trofeom związanym z przechodzeniem gry na wyższym poziomie trudności albo na przechodzeniu gry jeszcze raz na poziomie trudności+. To jest bardzo fajne i bez systemu trofików zachęca do ponownego ukończenia gry. Nie akceptuję natomiast trofeów, które tworzą sztuczne ograniczenia i narzucają konkretny styl gry. 

W każdym razie robienie platyn nie jest obowiązkowe, więc nie jest to coś, co irytowałoby mnie. Jestem jednak świadom, że niektórym graczom może to doskwierać i może to stanowić dla nich pewien problem. Zwłaszcza, gdy chcą mieć przejrzysty profil i lubują się w odhaczaniu wymasterowanych gier. W takim przypadku absurdalne trofea lub brak możliwość ich uzyskania ze względu na wyłączone serwery faktycznie mogą zniechęcić do uruchomienia gry, która zepsuje statystyki. Mnie ten problem nie dotyczy, ale rozumiem argumenty tych graczy, którym to przeszkadza.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości