14.05.
Na liczniku trochę poniżej 5 godzin i zaledwie 6% ukończenia gry. Mam już kilka sesji za sobą w tę grę i dalej to dla mnie dosyć skomplikowany tytuł. Może to kwestia tego, że grywam małymi partiami i do tej pory z kilkudniowymi czy nawet tygodniowymi przerwami. Gra jest rozbudowana bez dwóch zdań, ale można się w niej strasznie zaplątać. W najbliższych tygodniach okaże się czy gra jest chaotycznie rozbudowana, czyli wrzucamy jak najwięcej pierdół (kupowanie szafek do swojej posiadłości?!) czy wszystko to się jakoś wyklaruje w miarę kolejnych godzin, które będą mi przy Scarface upływały.
Sporo misji powtarzam, bo często policja wchodzi mi w paradę, robi jakiś szalony pościg i od tej chwili mamy określony czas, żeby im uciec. Nie zawsze się to udaje, bo a to mam za słaby wózek a to po prostu nie zdążam zwiać i oglądam bardzo niemiły komunikat "You're fucked". W ciągu następnej sekundy lub dwóch zostaję rozstrzelany, cały hajs czy dragi, których nie zdążyłem zapisać przepadają, co jest dosyć deprymujące. W ogóle misje czy ta główna kariera, jeżeli tak to mogę nazwać została potraktowana po macoszemu. Żadnych filmików (!), a do misji wprowadzani jesteśmy przez jej streszczenie w postaci kilku zdań na czarnym ekranie. I jak tu poczuć klimat? Nawet nie chce mi się czytać tego opisu. Charakter misji póki co też jest za bardzo odtwórczy - podrzucanie paczek (w tym czasie wrogi gang nas ostrzeliwuje, ale mamy to w nosie, bo jedziemy opancerzonym wozem), obrona jakiejś szychy przez określony czas czy jedź na miejsce i zabij wszystkich. Albo ja na starość zrobiłem się za bardzo wymagający albo te misje są robione na jedno kopyto. W każdym razie to dopiero początek, więc szczerze liczę na to, że będą potem bardziej urozmaicone.
Podoba mi się bardzo tryb "Rage". Po napełnieniu określonego paska (poprzez bluzgi

, jazdę pod prąd czy inne wariactwa) można na kilka sekund przełączyć się w tryb FPS, kiedy to dokonujemy zniszczenia ze zdwojoną mocą. Martwi mnie niestety, że naboje się szybko kończą. Mam tu na myśli jakiś automat, bo praktycznie cały czas strzelam z pistoletu, co nie jest jakoś zabójczo skuteczne. Niedawno dopiero odblokowałem shotguna, więc wnoszę, że arsenał w miarę postępów się powiększa. Przydałby się jakiś sklepik z bronią, ale pojęcia nie mam czy coś takiego w ogóle w grze istnieje.
Klimat to klimat. Trudno go grze odmówić, choć póki co Scarface'owi w moim odczuciu bliżej do Just Cause aniżeli Vice City. Obie gry nie powalają grafiką (ktoś w temacie pisał o dobrej grafice?), a momentami i fizyką. Mimo to posiadając tak bogaty soundtrack, który każdy uwielbia, nietrudno stworzyć klimat tamtych czasów. Rozwalanie gangów przy "The Passenger" Iggy Poppa to po prostu przekozak ;D Jest sporo luda na ulicy, do każdego można zagadać i prowadzić konwersacje, choć niestety nasze kwestie są narzucone i wduszamy po prostu raz za razem

, a nie możemy wybrać określonego tekstu. Branie sobie samochodów z ulicy jest bardziej utrudniono wydaje mi się niż choćby w takim GTA. Można rzucić bluzgiem na kierowcę i

próbować wejść do auta, ale często kierowca zamiast potulnie wypierdzielać z auta po prostu nim rusza i nas przejeżdża.
Planuję powybijać trochę gangów, bo łażą i się panoszą, jakby byli u siebie, ale wystrzeliwanie ich pistoletem to chyba nie będzie taka prosta sprawa. W grze mamy wskaźnik zainteresowania policji i właśnie gangów, które to wskaźniki możemy obniżać poprzez dawanie im kasy. Oczywiście rzadko z tego korzystam, bo Tony Montana nie będzie nikomu płacił ;D Mamy rzecz jasna pasek życia, ale co ciekawe i pasek stanu naszego auta. Muszę więcej spędzić czasu z grą, żeby wydać ostateczny werdykt, ale póki co jest średniawo. Czuję się trochę w tej grze jak Europejczyk w Tokio, czyli po prostu zagubiony.
EDIT: 16.05.
Dobra trochę więcej się pokręciłem w grze i od razu śpieszę z wyjaśnieniami. Oczywiście są filmiki przed misjami, ale tymi ważniejszymi. Po prostu co innego zaliczałem do kariery i się okazuje, że to, o czym pisałem (rozwożenie paczek, ochrona danej osoby przez określony czas) to misje poboczne, choć też nie do końca. Żeby wykonać główną misję trzeba czasami po drodze zaliczyć kilka pobocznych. Przykładowa sytuacja - musisz wykupić klub za milion dolców. Jasnym jest, że takiej kasy prawdopodobnie nie mamy, więc żeby pchnąć dalej karierę musimy nazbierać odpowiedni hajs. A hajs można natrzepać w mniej lub bardziej nielegalny sposób. Mniej nielegalne będą właśnie misje poboczne, ale prawdziwy Tony Montana zrobi to w bardziej widowiskowy sposób, czyli zaatakuje gang, a po wybiciu ich do pnia zainkasuje pokaźną sumkę plus jakieś tam dragi. To zdecydowanie szybszy sposób na wzbogacenie się, ale i oczywiście bardziej ryzykowny, bo w pojedynkę i często na otwartym terenie musimy załatwić pokaźną grupkę zbirów.
Mam już za sobą, znaczy zdobyte 2 dzielnice z 4 dostępnych w grze i zdobywanie nowych terenów/pieniędzy/posiadłości wciąga jak bagno. Nie dziwię się dealerom, że nie potrafią powiedzieć stop, bo mi też było ciężko, a przecież mówię tu o całkowicie wirtualnych pieniądzach. W rzeczywistości to brzmi jak bajka takie trzepanie kasy. No prawie jak bajka... W miarę posuwania się do przodu idą w grę coraz większe pieniądze.
Broń możemy bez przeszkód zakupić od typków, którzy czają się gdzieś w zakamarkach. Prawdą jest natomiast, że kolejne spluwy odblokowujemy w wyniku zdobywania kolejnych poziomów reputacji. Reputację z kolei zdobywamy wykupując jakieś budynki, kupując różne bzdety do swojej posiadłości itd. Jak widać gra rzeczywiście jest złożona, ale już zdążyłem skumać, o co w niej chodzi, więc jest jak najbardziej do ogarnięcia. Powiem więcej, że wszystko to jest naprawdę przemyślane. Przykładowo, jeżeli mamy zbyt wysoko na pieńku z gangami to nie sprzedamy koki ulicznym dealerom. Z kolei w drugą stronę - sprzedaż dealerom koki (zamiast w swoich posiadłościach) spowoduje, że zainteresowanie nami przez gangi spadnie. Można też opłacić gang i wtedy również ich uwaga w stosunku do nas zmaleje, ale jak już pisałem takie rozwiązanie mnie nie satysfakcjonuje. W każdej z 4 dzielnic jest tak pi razy oko po 20 grupek gangsterskich. W pierwszej dzielnicy Little Havana udało mi się wyeliminować ich niemal do pnia (został mi 1 gang, którego coś nie mogę znaleźć). Szukanie gangów też zostało dosyć pomysłowo wykonane. Wystarczy wejść na ich teren, a na mapce automatycznie pojawi się ikonka czaszki, która daje jasno do zrozumienia, że w tych okolicach można stracić głowę i to bynajmniej nie za sprawą pięknych widoczków.
Bardzo ważnym elementem Scarface jest zapis gry. Jeżeli przejmiemy jakieś pieniążki czy narkotyki to musimy je wyprać jak najszybciej. W tym celu znajdujemy na mapce bank i w zależności od tego, jakie mamy wyczucie poprzez mini-grę sami narzucamy sobie marżę, jaką pobierze bank. Może to być 3%, a może i około 30%, jeżeli za szybko lub za późno puścimy przycisk. Jeżeli zgarniemy hajs i go nie wypierzemy w banku, a zginiemy czy zostaniemy złapani przez policję to wszystko bezpowrotnie przepada.
Po pierwszym dosyć sceptycznym wrażeniu przekonałem się nieco bardziej do tej gry. Po wykupieniu szybkiego sportowego autka jest zupełnie inna bajka. Jeżeli nie mieści się w naszym sumieniu kradzież pojazdu to wystarczy zadzwonić po szofera, a ten przyjedzie w ciągu kilku sekundach naszym autkiem. W wodzie można sobie zamówić łódeczkę po wcześniejszym jej zakupieniu i wykupieniu pilota, który ją nam dostarczy. Misje główne są dosyć zróżnicowane, jest także jedna z nieśmiertelną piłą. Zresztą czy to krojenie czy rozstrzeliwanie innych daje sporo zabawy. Twórcy nie ukrywają, że gra skierowana jest do dorosłego odbiorcy. Można nacelować w konkretną część ciała, a po odstrzeleniu głowy z karku przez chwilę leje się jeszcze krew na wszystkie strony. Zresztą mięcho lata tu bardzo często. Nie wspominam już o tym mięchu w postaci nieprzyzwoitego słownictwa. Moje ulubione - "You fuckin' fuck!" ;D Tony zresztą ma niezły bajer. Idziemy do banku wyprać pieniążki, a on ni stąd ni zowąd potrafi do kasjerki wypalić: "Lubisz ananasy?" albo "Masz duże stopy jak na kobietę". I tak się właśnie wyrywa panienki ;D
EDIT: 19.05.
To się okazało, że oprócz 4 dzielnic Miami do dyspozycji mamy jeszcze kompleks wysepek poza miastem! Właśnie w nich utknąłem i trzeba tam jednemu gościowi pomóc w przejęciu biznesu na wysepkach, a ten wyświadczy nam przysługę innego rodzaju. Wysepki rządzą się nieco innymi prawami niż miasto. Nie ma na ten przykład na nich policji, co jest oczywiście super, bo nie musisz się nimi martwić. Nie ma też jako takich gangów, a są małe grupki nieoznaczone na mapie. Możesz więc ich załatwić, a za kilka minut wrócić w to samo miejsce i znowu będą. Plus jest taki, że można trzepać na nich kasiorę. Na wyspach nie można też sprzedawać dragów albo ja jestem jeszcze na takim etapie, że mi tego nie udostępniono. O wysokiej marży banku przy praniu pieniędzy (16% to najniższy próg, gdzie normalnie jest 3-4%) już nie wspomnę.
Niestety gra wymusza jednak kupowanie tych pierdółkowatych szafek i innych komód czy ogólnie rzeczy zwanych Exotics. Naszym zadaniem, które popchnie dalej fabułę jest zwiększenie poziomu reputacji, a ten jak wspominałem możliwy jest poprzez na przykład wykupowanie Exotics. W efekcie kupuję masę zupełnie zbędnych aut, łódek, a o dekoracjach do naszej posiadłości nie wspominając, których bym normalnie nie kupił. Wykonywanie misji dla tego gościa o ksywie Sandman nie daje nam zbyt wielu punktów reputacji, a większość z tych misji to schemat podpłyń łódką i wyczyść plażę ze zbirów czy wyeliminuj piratów na wodach.
I tak utknąłem na tych wysepkach mozolnie wykonując te misje czy raczej podmisje. Z gangiem mam już konkretnie na pieńku i osiągnąłem ich maksymalne zainteresowanie, a nie mam pojęcia jak je zbić (poza wyłożeniem kasy), więc na każdym winklu czają się chcąc mnie odstrzelić. Doczytywanie elementów odbywa się dosyć późno i można czasami się nieźle nadziać. Żeby nie być gołosłownym to przykładowo, jeżeli jedziemy szybkim autem to jest to najbardziej widoczne - auta z naprzeciwka czy kamienie zwane głazami dosłownie wyrastają nam przed oczyma. Przy całej swojej zajebistości Tony "fuckin" Montana nie potrafi skakać! Mimo, iż brzmi to trochę jak niesmaczny żart to sporo wskazuje na to, że to prawda. Kiedy więc normalnie przeskoczylibyśmy barierkę, która oddziela drogę od plaży tak w Scarface musimy szukać luki czy oficjalnego wejścia na plażę, co czasami zabiera trochę czasu.
Na razie mam nieco poniżej 40% i dosyć mieszane uczucia. Spokojnie można by było ukrócić o połowę te monotonne misje typu jedź i zabij oraz przyspieszyć nabijanie punktów reputacji, które są niezbędne do dalszych postępów w grze.
EDIT: 22.05.
Kolejne postępy w grze i coraz większa kasa, a co za tym coraz więcej kłopotów. Kasiora jest naprawdę konkretna, ale np. rozprowadzając dragi bardzo łatwo narazić się gangom, które wykorzystują to, że jesteśmy zajęci i atakują nasze posiadłości. Jeżeli nie dojedziesz na czas i ich nie powybijasz to potrafią narobić naprawdę sporych szkód, które potem musimy naprawiać. Zdołałem wyrwać się z wysp i obecnie zacząłem zdobywanie 3 z 4 dzielnic. Nie jest jednak łatwo - gangi są coraz potężniejsze, a policja lubi kręcić się w pobliżu strzelanin tym samym psując nam szyki. Jak nie zdążymy w odpowiednim momencie uciec to tracimy całą żmudnie zbieraną kasę. A kasa jak już pisałem pełni bardzo ważną rolę w grze. Potrzebna jest do opłacania glin/gangów, do wykupywania różnych bajerów, do naprawiania aut czy pojazdów, do napraw naszych posiadłości, rozprowadzania dragów itd. Trzeba przyznać, że dosyć ambitnie twórcy podeszli do tej gry. Mam niecałe 18 godzin na liczniku i 47% ukończenia zaledwie.
EDIT: 23.05.
Zacznę może od cytatu:
Mr.Q napisał(a):No i niestety czar prysł. Gra pod koniec jest sztucznie przedłużana. Ciągle musimy zbierać duże ilości gotówki bądź respectu, by pchnąć fabułę do przodu. Dziś w nocy 3h męczyłem się z zebraniem 2 milionów dolarów na zakup hotelu. Wybijałem gangi, zajmowałem się przemytem, w końcu udało uzbierać się żądaną sumę. Zakupiłem hotel. Następna misja - kup drugi hotel za 5 milionów.
Ja już chyba podziękuję...
Dokładnie to samo sobie dzisiaj pomyślałem po którejś nieudanej próbie zdobycia chociaż części tej wielkiej kasy. Gra nas stopniowo jak dotąd przyzwyczajała do coraz większych sum, ale w wykupywaniu posiadłości w 3 dzielnicy przegięli. Nagle bajońskie sumy - 2 mln i 2 hotele po 5 mln. A zdobywanie takich ilości kasy nie jest wcale łatwe mimo, że opiera się na dosyć znanym schemacie. Najszybciej zdobyć część takiej kasy poprzez dealowanie wielkimi dragami liczonymi w kilogramach. Tyle, że jest to dosyć żmudny proces, a przerwanie go w jednym momencie powoduje utratę skrupulatnie zbieranej kasy. W dodatku, jeżeli chcemy mieć szansę na taki zarobek to musimy posiadać niezbyt wysoki wskaźnik zainteresowania gangów skoro to z nimi dokonujemy transakcji. Wskaźnik ten rośnie w dosyć szybkim tempie, a zbić go możemy poprzez wyłożenie kasy... I koło się zamyka. Tu zapłać, tam zapłać, nie wykonasz głównej misji, jeżeli nie masz wystarczającej liczby hajsu, więc musisz łapać się za schematyczne misje poboczne.
Do tej pory grało mi się z przyjemnością i w ogóle gites, ale teraz zaczyna mnie to nieco irytować, że muszę gonić za piniondzem jak obecnie EA, a i tak w trakcie może coś pójść nie tak. Przy przewożeniu dragów musimy uważać na swoje posiadłości, które w każdej chwili mogą zostać zaatakowane przez gangi, a próba obrony takiej posiadłości często nie obywa się bez interwencji policji, która zaczyna nas gonić jak głupia. W tym czasie zostaje zaatakowana druga posiadłość, my musimy uciekać, bo inaczej wszystko trafi w łeb, ale jak nie obronimy posiadłości to nie tylko nie zbierzemy sporej kasy, ale i sporo stracimy. Czasami robi się taki kocioł bałkański, że już nie wiadomo, gdzie schować ręce. Dojechałem do tych 58% i w tym momencie moje giercowanie w Scarface zostało wystawione na sporą próbę. Niby się wszystko zgadza z realiami, bo nikt nie powiedział, że dystrybucja dragów to prosta sprawa i trzeba czasem liczyć się ze stratami, ale coś tu chyba jednak nie zagrało. Może twórcy za dużo chcieli naraz, a ten cały system dealowania działał tylko do pewnego momentu.
EDIT: 26.05.
Wykupiłem te przecenione hotele, a tu kolejne zadanie, jakie dostaję to zwiększ swój poziom reputacji... Krótko mówiąc normalne misje i kariera zostaje zawieszona dopóty dopóki nie natrzepię tyle kasy, żeby kupić kilka różnych przedmiotów, które nabiją mi poziom reputacji. Powiedzieć, że to sztuczne wydłużanie gry to tak, jakby skłamać. W każdym razie opanowałem jako tako sposób na sporą kasę. Szturmy na gangi i przejmowanie ich kasy czy dragów nie są aż tak lukratywnym biznesem i przyjemnym jak się może wydawać. Najlepiej jest więc ugiąć kolano, dumę schować do kieszeni, wyłożyć czasem sporą sumkę liczoną w setkach tysięcy dolarów i obniżyć poziom zainteresowania gangów nami. Następnie wziąć się za interesy z nimi. Musimy wyłożyć kolejną sumę pieniędzy, żeby zakupić stosowną ilość dragów na wyspach. Z wysp wsiadamy za stery łodzi i musimy bezpiecznie przewieźć dragi do naszego magazynu w mieście. Najlepiej nie wdawać się w żadne strzelanki z innymi łódkami. Jest to dosyć trudna sprawa, bo kiedy nas zauważą automatycznie zaczynają nasze ostrzeliwanie, potem pojawiają się kolejne, które są naszym gwoździem do trumny. Najlepiej tylko kiedy zobaczymy ich na horyzoncie od razu odbić w drugą stronę. Potem dopłynąć do końca wód, a dalej już na obrzeżach miasta dopłynąć do swojego magazynu. Tu już nie uciekamy przed bandytami, a musimy pozostać niezauważeni przez policję, co jest dosyć łatwym zadaniem. Potem rozpoczynamy dystrybucję na wielką skalę, w czasie której dojdzie do kilku szkód, bo gangi jak już wspominałem atakują bezczelnie nasze posiadłości. Zdarza się, że nie zdążyłem do nich dojechać, więc po prostu rozwoziłem sobie dragi i już nie zwracałem uwagi na to, że te zbiry coś mi plądrują. Po udanej akcji i dojechaniu do banku jesteśmy bogatsi o kilka milionów, ale wskaźnik zainteresowania gangów znowu będzie na niemal maksymalnym poziomie. I taką akcję musimy przeprowadzić kilka razy bez żadnych błędów, jeżeli mamy ochotę robić w grze postępy.
Ta pogoń za pieniędzmi i nieustanne wymuszanie ich zarabiania kilka razy skłoniły mnie do refleksji czy aby na pewno wszystko robię dobrze. Wydaje się, że tak i każdy gracz musi przejść przez te etapy. Trzeba mieć do tego sporo cierpliwości, bo szybko się to nudzi. I tak jak już pisałem twórcy gry zrobili za duże te progi, do których trzeba dobić, żeby dalej pchnąć grę do przodu. W efekcie tego gra jest rozwleczona i mamy normalne misje, które co jakiś czas muszą być przeplatane syzyfowym nabijaniem kasy. Same Exotics, czyli rzeczy do kupienia też w sporej mierze są wepchnięte na siłę. Mamy więc jakieś szafki, kostiumy astronauty czy sztuczne żurawie, które nie są nam w niczym potrzebne. Mimo wszystko zdarzają się rzeczy warte uwagi jak możliwość wykupienia przedmiotu, który sprawi, że banki nie będą już na nas wymuszać swojej marży (a tak przy praniu pieniędzy ich gaża, którą nam zabierały wynosiła czasem aż 30%) czy policja o połowę będzie się nami interesować. Ale na tego typu rzeczy trzeba wyłożyć już odpowiednio wysoką sumę (40 czy 50 mln dolców). Samochody też wykupiłem prawie wszystkie mimo, iż jeżdżę tylko 2, góra 3, która w pełni mnie zadowalają.
Mam jeszcze trochę miejsca to napiszę o małych różnicach względem serii GTA. Po pierwsze nie możemy strzelać do przechodniów! Wydaje się to trochę dziwne zważywszy na fakt jak brutalna i bezprecedensowa to gra. Nawet jeżeli jakiś gangster stoi za przechodniem to nie możemy go utrafić, a on nas tak. Brakuje grze nieco solidności. Samochody czasami irracjonalnie się zachowują, gdy np. lekko stuknięta limuzyna podnosi się do góry jak uderzona czołgiem (czołgów w grze nie znalazłem, a szkoda). Fajnym patentem jest dzwonienie po auto, które w przeciągu kilku sekund zjawia się blisko naszego położenia. Warunkiem przyjechania auta jest, że musimy być blisko drogi, auto na plażę do nas nie przyjedzie. Czasami też nawet je wzywając nie przyjeżdża. Brak w grze póki co motocykli, o rowerach nie wspominając, a i samolotów nie ma, choć helikoptery się zdarzają, ale zazwyczaj w takim charakterze, że musimy je zestrzelić. Mamy więc jedynie autka, które są dosyć brzydkie z technicznego punktu widzenia, bo grafika nie zachwyca i różne odmiany pojazdów pływających. Broni jest spory wybór i choć czasami zacina się autocelowanie to nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Można je zakupić w menu po zakupieniu handlarza, a potem odebrać np. z auta, które zamówiliśmy lub uzupełnić naboje. Zaczynać będę właśnie przejmowanie 4 i ostatniej dzielnicy Miami i zobaczymy jak to będzie. Na pewno nie będzie łatwo, bo poziom trudności wyraźnie rośnie. Pojawia się milion ludków i samemu musimy ich wszystkich wykosić, a zdrowia czy apteczek jest jak na lekarstwo (yyy...). Nie podobają mi się misje, w których jesteśmy za kogoś odpowiedzialni albo kiedy musimy ochraniać jakiś pojazd przed zniszczeniem. Wolałbym większe urozmaicenie, ale mówi się trudno. Na razie Scarface to gra na 7 w mojej opinii.