27-02-2013, 19:38
Zakładam ten temat, ponieważ chciałbym przedstawić wam jedną grę. Tytuł ten od blisko 10 lat widnieję na wysokim szczeblu listy moich ulubionych gier, wspominałem o nim na forum już kilka razy. Spędziłem z ów grą całe miesiące, ukończyłem ją kilkukrotnie. Jest ona dla mnie prawdziwą perłą – świat nie ujrzał drugiej tak rozbudowanej gry, traktującej o przygodach korsarzy z Karaibów. Nie zamierzam oczywiście ''zmuszać'' was do ogrania tego tytułu, chcę po prostu pokrótce wam ten cud przedstawić...
Może na początek trochę historii – gra pierwotnie miała nazywać się Sea Dog's II. Był to jednak rok 2003, na ekrany kin wejść miała ''Klątwa Czarnej Perły''. Producenci wyczuli więc swoją szansę i pracę nad Sea Dog's zostały wstrzymane, przerobiono ją na 'Pirates of the Caraibbean''. Gra z filmem nie ma w zasadzie wiele wspólnego, łączy je jeden nieistotny szczegół o którym wspomnę później.
Karaiby, wiek XVII – złota era piractwa. Do portu Oxbay zawija Lugier z którego schodzi Nathaniel Hawk, główny bohater gry. Nasz bosman przypomina nam, że w mieście musimy załatwić kilka spraw – zlecić naprawę kadłuba i takielunku, zwerbować załogę, zakupić niezbędny sprzęt i wykonać kilka innych drobiazgów. Gra jest RPGiem, akcję obserwujemy więc zza pleców bohatera. Poruszamy się biegnąc lub idąc i możemy swobodnie przemieszczać się po świecie gry. Po wejściu do miasta sami zlokalizować musimy stocznie, sklepy, tawerny czy ratusz – mapy nie ma, a każde miasto wygląda inaczej. W każdym z tych miejsc załatwić możemy inne interesy, czynimy to za pomocą prowadzonych dialogów oraz interfejsu gry. Gdy pierwszy quest zostaje wypełniony, możemy znowu nabrać wiatru w żagle i odpłynąć z wyspy.
W tym momencie rozgrywka zaczyna się na dobre. Po naszym odpłynięciu angielska kolonia Oxbay zostaje zaatakowana i podbita przez Francuzów. Nam udaję się w uciec przed działami najeźdźcy i czym prędzej obieramy kurs na Redmond. Tam gubernatorem jest Slinkhard, któremu płyniemy złożyć informacje o podbiciu jednej z angielskich kolonii. Ten proponuję nam układ – sowite wynagrodzenie w zamian za pomoc koronie, albo więzienie za odmowę wzięcia udziału w obronie ojczyzny. No cóż, wybór jest raczej oczywisty. Od tej pory wykonywać będziemy dla gubernatora rozmaite zadania. Są one naprawdę ciekawe, zróżnicowane, pomysłowe – przyjdzie nam wcielać się w szpiega i wślizgiwać potajemnie do Oxbay w celu wydobywania informacji, eskortować angielskie oddziały na pobliskie wybrzeża, odbijać przyjaciół z więzień, kazać zdrajców czy dostarczać więźniów. Oczywiście koniec końców weźmiemy udział w prawdziwej bitwie o wolność kolonii. Praca dla gubernatora jest tylko jednym z całej listy questów. Wątek główny jest częściowo powiązany z drugim dużym questem – rozwiązaniem zagadki statku widmo o nazwie Czarna Perła. Historia ta powiedzie nas w wiele niesamowitych miejsc i powiązana jest oczywiście z ogromnym skarbem, klątwą i innymi tego typu smaczkami pirackiego życia.
Karaiby opływamy okrętami które dzielą się na siedem klas. Te różnią się od siebie wielkością okrętów, liczebnością załogi, prędkością maksymalną, ilością dział okrętowych czy zwrotnością. Statki pozyskiwać możemy na dwa sposoby – kupując je w stoczniach, bądź kradnąc poprzez abordaż. Druga opcja wiąże się z przeprowadzeniem bitwy morskiej z wrogiem, a następnie przeprowadzeniem abordażu, wybiciu wrogiej załogi i przejęciu okrętu. Na początku gry jest to oczywiście fikcja – nasze umiejętności są nierozwinięte, statek mały, działa słabe. Zanim dorobimy się czegoś większych rozmiarów, zadowolić musimy się małym okrętem. Jak przystało na grę RPG, możemy rozbudowywać umiejętności naszej postaci oraz przydzielać jej nowe zdolności. Robimy to dzięki punktom doświadczenia i awansom, które uzyskujemy za postępy w fabule i imponujące czyny.
Gra jest oczywiście całkowicie nieliniowa, pomiędzy wykonywanymi zadaniami możemy robić co nam się żywnie podoba. Archipelag dzieli się na osiem wysp. Na każdej z nich znajdziemy porty, miasta, obrzeża, jungle, jaskinie, katakumby, tawerny, stocznie, sklepy, ratusze, plaże, biura lichwiarzy i wiele innych miejsc wartych uwagi. Dla przykładu, tawerny służą nam za punkty werbowania załogi. To właśnie tutaj też przyjąć możemy pierwszych oficerów, wyspać się, posłuchać nowin, pograć w kości czy spić się do nieprzytomności. W sklepach znajdziemy przedmioty które możemy zakupić dla siebie. Im nasza postać jest bardziej doświadczona, tym lepsze szable czy pistolety w sklepach znajdziemy. To tutaj możemy też sprzedać legalny towar który przywieźliśmy ze sobą. Stocznie służą do nabywania nowych okrętów, sprzedawania starych, naprawy aktualnie używanych, montowania nowych dział. U lichwiarzy pożyczymy pieniądze na procent. Oczywiście jeśli postanowimy nie spłacać długów, ci wyślą za nami wierzycieli którzy będą starać się uprzykrzać nam życie.
Wszędzie na swojej drodze spotkać możemy rabusiów i korsarzy. Kryją się oni w dżunglach, na plażach, jaskiniach, katakumbach. Jeśli nie oddamy im zawartości naszej sakiewki, zagrożą nam skróceniem o głowę. Zawsze atakują w grupach, dobrze jest więc mieć przy sobie oficera znającego się na szermierce. Ta ostatnia jest podstawą w grze – wszędzie możemy napotkać wrogów i nawet picie rumu w knajpie może skończyć się zbiorową masakrą. Niejednokrotnie przyjdzie nam też walczyć z plagą podziemia – mam na myśli żywe trupy czyhające na nas w jaskiniach oraz nocami w dżunglach.
W grze umieszczono kilka nacji: Anglicy, Hiszpanie, Francuzi, Holendrzy, Portugalczycy, Holendrzy oraz piraci. Na początku gry uważać musimy na Francuzów i piratów – spotkanie z nimi na morzu kończy się bitwą, przy czym Francuzi dowodzą zdecydowanie potężniejszymi od nas okrętami. Nasze stosunki z poszczególnymi nacjami zależą od nas, ale nie ma co robić sobie wrogów – zdecydowanie źle się na tym wychodzi.
Bitwy morskie to kolejny perfekcyjny element gry. Dym z dział, kule lecące w stronę statków wroga, odpryskujące deski, podziurawione żagle, oczekiwanie na przeładowanie dział, obserwacja ruchów przeciwnika – miód. Początkowo walka przysparza mnóstwo trudności i mało która kończy się pomyślnie – szczególnie jeśli walczymy przeciwko kilku okrętom. Sami możemy też zostać zaabordażowani. Przeciwnik wystrzeliwuję w naszym kierunku kilka serii z kartaczy (małe kule które robią duże obrażenia wśród załogi statku), a następnie przechodzi na nasz pokład. Zostajemy w tym momencie przeniesieni do widoku zza pleców. Rozpoczyna się walka na pokładzie oraz pod nim. Jeśli nie odeprzemy ataku, będzie to dla nas oznaczać koniec gry i konieczność wczytania sejwa. Jeśli uda nam się wytępić wroga – możemy przejąć jego statek, załogę oraz zawartość ładowni. Na każdym pokładzie są też skrzynie – w nich możemy znaleźć złoto czy klejnoty.
To o czym wam opowiedziałem, to zaledwie ułamek przygody jaką jest gra w Piratów z Karaibów. Kupiłem ją przez przypadek, wybierając sobie prezent na gwiazdkę 2003. Ściągnąłem ze sklepowej półki pudełko z tym tytułem, przeczytałem informacje na odwrocie i stwierdziłem, że wydaję się ona być ciekawa – to był najlepszy wybór jakiego mogłem wtedy dokonać. Choć ukończyłem ją już kilkakrotnie, co jakiś czas do niej wracam.
Może na początek trochę historii – gra pierwotnie miała nazywać się Sea Dog's II. Był to jednak rok 2003, na ekrany kin wejść miała ''Klątwa Czarnej Perły''. Producenci wyczuli więc swoją szansę i pracę nad Sea Dog's zostały wstrzymane, przerobiono ją na 'Pirates of the Caraibbean''. Gra z filmem nie ma w zasadzie wiele wspólnego, łączy je jeden nieistotny szczegół o którym wspomnę później.
Karaiby, wiek XVII – złota era piractwa. Do portu Oxbay zawija Lugier z którego schodzi Nathaniel Hawk, główny bohater gry. Nasz bosman przypomina nam, że w mieście musimy załatwić kilka spraw – zlecić naprawę kadłuba i takielunku, zwerbować załogę, zakupić niezbędny sprzęt i wykonać kilka innych drobiazgów. Gra jest RPGiem, akcję obserwujemy więc zza pleców bohatera. Poruszamy się biegnąc lub idąc i możemy swobodnie przemieszczać się po świecie gry. Po wejściu do miasta sami zlokalizować musimy stocznie, sklepy, tawerny czy ratusz – mapy nie ma, a każde miasto wygląda inaczej. W każdym z tych miejsc załatwić możemy inne interesy, czynimy to za pomocą prowadzonych dialogów oraz interfejsu gry. Gdy pierwszy quest zostaje wypełniony, możemy znowu nabrać wiatru w żagle i odpłynąć z wyspy.
W tym momencie rozgrywka zaczyna się na dobre. Po naszym odpłynięciu angielska kolonia Oxbay zostaje zaatakowana i podbita przez Francuzów. Nam udaję się w uciec przed działami najeźdźcy i czym prędzej obieramy kurs na Redmond. Tam gubernatorem jest Slinkhard, któremu płyniemy złożyć informacje o podbiciu jednej z angielskich kolonii. Ten proponuję nam układ – sowite wynagrodzenie w zamian za pomoc koronie, albo więzienie za odmowę wzięcia udziału w obronie ojczyzny. No cóż, wybór jest raczej oczywisty. Od tej pory wykonywać będziemy dla gubernatora rozmaite zadania. Są one naprawdę ciekawe, zróżnicowane, pomysłowe – przyjdzie nam wcielać się w szpiega i wślizgiwać potajemnie do Oxbay w celu wydobywania informacji, eskortować angielskie oddziały na pobliskie wybrzeża, odbijać przyjaciół z więzień, kazać zdrajców czy dostarczać więźniów. Oczywiście koniec końców weźmiemy udział w prawdziwej bitwie o wolność kolonii. Praca dla gubernatora jest tylko jednym z całej listy questów. Wątek główny jest częściowo powiązany z drugim dużym questem – rozwiązaniem zagadki statku widmo o nazwie Czarna Perła. Historia ta powiedzie nas w wiele niesamowitych miejsc i powiązana jest oczywiście z ogromnym skarbem, klątwą i innymi tego typu smaczkami pirackiego życia.
Karaiby opływamy okrętami które dzielą się na siedem klas. Te różnią się od siebie wielkością okrętów, liczebnością załogi, prędkością maksymalną, ilością dział okrętowych czy zwrotnością. Statki pozyskiwać możemy na dwa sposoby – kupując je w stoczniach, bądź kradnąc poprzez abordaż. Druga opcja wiąże się z przeprowadzeniem bitwy morskiej z wrogiem, a następnie przeprowadzeniem abordażu, wybiciu wrogiej załogi i przejęciu okrętu. Na początku gry jest to oczywiście fikcja – nasze umiejętności są nierozwinięte, statek mały, działa słabe. Zanim dorobimy się czegoś większych rozmiarów, zadowolić musimy się małym okrętem. Jak przystało na grę RPG, możemy rozbudowywać umiejętności naszej postaci oraz przydzielać jej nowe zdolności. Robimy to dzięki punktom doświadczenia i awansom, które uzyskujemy za postępy w fabule i imponujące czyny.
Gra jest oczywiście całkowicie nieliniowa, pomiędzy wykonywanymi zadaniami możemy robić co nam się żywnie podoba. Archipelag dzieli się na osiem wysp. Na każdej z nich znajdziemy porty, miasta, obrzeża, jungle, jaskinie, katakumby, tawerny, stocznie, sklepy, ratusze, plaże, biura lichwiarzy i wiele innych miejsc wartych uwagi. Dla przykładu, tawerny służą nam za punkty werbowania załogi. To właśnie tutaj też przyjąć możemy pierwszych oficerów, wyspać się, posłuchać nowin, pograć w kości czy spić się do nieprzytomności. W sklepach znajdziemy przedmioty które możemy zakupić dla siebie. Im nasza postać jest bardziej doświadczona, tym lepsze szable czy pistolety w sklepach znajdziemy. To tutaj możemy też sprzedać legalny towar który przywieźliśmy ze sobą. Stocznie służą do nabywania nowych okrętów, sprzedawania starych, naprawy aktualnie używanych, montowania nowych dział. U lichwiarzy pożyczymy pieniądze na procent. Oczywiście jeśli postanowimy nie spłacać długów, ci wyślą za nami wierzycieli którzy będą starać się uprzykrzać nam życie.
Wszędzie na swojej drodze spotkać możemy rabusiów i korsarzy. Kryją się oni w dżunglach, na plażach, jaskiniach, katakumbach. Jeśli nie oddamy im zawartości naszej sakiewki, zagrożą nam skróceniem o głowę. Zawsze atakują w grupach, dobrze jest więc mieć przy sobie oficera znającego się na szermierce. Ta ostatnia jest podstawą w grze – wszędzie możemy napotkać wrogów i nawet picie rumu w knajpie może skończyć się zbiorową masakrą. Niejednokrotnie przyjdzie nam też walczyć z plagą podziemia – mam na myśli żywe trupy czyhające na nas w jaskiniach oraz nocami w dżunglach.
W grze umieszczono kilka nacji: Anglicy, Hiszpanie, Francuzi, Holendrzy, Portugalczycy, Holendrzy oraz piraci. Na początku gry uważać musimy na Francuzów i piratów – spotkanie z nimi na morzu kończy się bitwą, przy czym Francuzi dowodzą zdecydowanie potężniejszymi od nas okrętami. Nasze stosunki z poszczególnymi nacjami zależą od nas, ale nie ma co robić sobie wrogów – zdecydowanie źle się na tym wychodzi.
Bitwy morskie to kolejny perfekcyjny element gry. Dym z dział, kule lecące w stronę statków wroga, odpryskujące deski, podziurawione żagle, oczekiwanie na przeładowanie dział, obserwacja ruchów przeciwnika – miód. Początkowo walka przysparza mnóstwo trudności i mało która kończy się pomyślnie – szczególnie jeśli walczymy przeciwko kilku okrętom. Sami możemy też zostać zaabordażowani. Przeciwnik wystrzeliwuję w naszym kierunku kilka serii z kartaczy (małe kule które robią duże obrażenia wśród załogi statku), a następnie przechodzi na nasz pokład. Zostajemy w tym momencie przeniesieni do widoku zza pleców. Rozpoczyna się walka na pokładzie oraz pod nim. Jeśli nie odeprzemy ataku, będzie to dla nas oznaczać koniec gry i konieczność wczytania sejwa. Jeśli uda nam się wytępić wroga – możemy przejąć jego statek, załogę oraz zawartość ładowni. Na każdym pokładzie są też skrzynie – w nich możemy znaleźć złoto czy klejnoty.
To o czym wam opowiedziałem, to zaledwie ułamek przygody jaką jest gra w Piratów z Karaibów. Kupiłem ją przez przypadek, wybierając sobie prezent na gwiazdkę 2003. Ściągnąłem ze sklepowej półki pudełko z tym tytułem, przeczytałem informacje na odwrocie i stwierdziłem, że wydaję się ona być ciekawa – to był najlepszy wybór jakiego mogłem wtedy dokonać. Choć ukończyłem ją już kilkakrotnie, co jakiś czas do niej wracam.