Liczba postów: 1582
Liczba wątków: 173
Dołączył: 14-02-2012
No to i ja dopisuję się do grona osób, które ukończyły POP: WW... 
Dzisiaj po długich zastanawianiach się w jednej z lokalizacji, w końcu wpadłem na rozwiązanie i po kolejnych 30-50 minutach skończyłem grę.
Kaileenę też niestety zabiłem i może kiedyś wrócę do tego tytułu, żeby poznać drugie zakończenie.
Jestem w sumie zadowolony, gdyż grę postanowiłem przejść bez pomocy poradników i mi się udało...
Porównując do pierwszej części, to gra faktycznie jest bardziej mroczna graficznie jak i muzycznie, co do końca mi nie odpowiadało. W Sands of Time było "milej". 
System walki pomimo, że rozbudowany jest za skomplikowany. Moje ataki sprowadzały się do "głupiego" wciskania na przemian kwadratu i trójkąta, a czasami dorzucałem krzyżyk, żeby zrobić wyskok. Innymi słowy system walki przekombinowali. No i dodatkowa trudność ze zużywającą się drugą bronią, ale to akurat ciekawe utrudnienie...
Na plus w porównaniu do części pierwszej stawiam poziom trudności w rozwalaniu przeciwników. Nie miałem w sumie momentu, gdzie na długo potrafili mnie zatrzymać, co było bardzo denerwujące w SoT.
Generalnie gra warta zagrania do końca. Wiele rzeczy się wyjaśnia...
Przy okazji grania w WW włączyłem sobie kolejną część do ogrania PoP Revelations na PSP i jakież było moje zdziwienie jak przez długi moment grałem w to samo, co na PS2. Dopiero po dłuższym czasie zaczęło pojawiać się coś innego. Teraz przyjdzie pora na skończenie tej części, ale mam nadzieję, że nie będzie dalszych powtórek...
Na bardzo duży minus tej części uważam brak mapy. Jednak w WW pozwalała ona się zorientować w tym, gdzie trzeba akurat podążać, a tak trzeba iść po omacku...
No, ale najpierw Silent Hill 2...  Już się nie mogłem doczekać ukończenia PoP WW i znowu zapuściłem SH Origins na PSP, które akurat szybko się kończy...
![[Obrazek: 9458.png]](http://card.exophase.com/2/0/9458.png) ![[Obrazek: piotros_org.png]](http://card.psnprofiles.com/1/piotros_org.png)
3DS FC: 2724-0392-0522
Liczba postów: 959
Liczba wątków: 45
Dołączył: 11-01-2011
Drugie podejście do Two Thrones zakończone sukcesem. Drugie, gdyż za pierwszym razem, po chwili szarpania grę odłożyłem. To co mnie nużyło w Piaskach Czasu, całe szczęście w Dwóch Tronach zostało lepiej zbalansowane – elementy akrobatyczne nie są tu tak uwypuklone względem walki, co mnie niezmiernie cieszy. Całe szczęście dość często przyjdzie nam poszlachtować przeciwników, a co więcej w niektórych sytuacjach będzie można wykończyć ich po cichu dzięki specjalnym stealth/speed killom. Wystarczy zakraść się do wroga i wdusić trójkąt. Ekran robi się wówczas szary, czas nieco spowolnia, a my na zasadzie QTE, w odpowiednich chwilach musimy wcisnąć klawisz odpowiedzialny za atak. Przydatna rzecz, tym bardziej, że w określonych punktach, w których zdobywamy upgrady do umiejętności, czają się „strażnicy” mogący przywołać dodatkowych kompanów. Oczywiście jeśli narobimy hałasu lub zostaniemy dostrzeżeni. Czasem także bohater jest w stanie wykonać multi kille, przeskakując z wroga na wroga, zadając im śmiertelne ciosy. Niestety trzeba być mocno skoncentrowanym i wyczuć moment, kiedy zadać cios, w przeciwnym razie oponent zablokuje nasz ruch i będzie czekać nas normalna walka. Choć i na to jest sposób – od czego jest możliwość cofnięcia czasu? Wachlarz combosów jest nawet spory, jednak ich przydatność to już kwestia sporna. Sam korzystałem z dwóch czy trzech podstawowych kombinacji i bez problemów dawałem radę.
Kolejnym dość dobrym motywem jest przemiana Księciunia w jego mroczne alter-ego. Hiroł, wówczas staje się potężniejszy, zadaje mocniejsze ciosy, przez co jesteśmy w stanie szybko rozprawić się z grupami wrogów. Niestety w tej formie nie można podnosić broni, ale za to posiadamy przytwierdzony do ramienia łańcuch, który stanowi naszą alternatywną broń i narzędzie. Wadą i to nie małą drugiego „ja” bohatera jest stale ubywająca energia. Podczas walk nie stanowi to problemu, gdyż większość poległych zostawia piaskowe kule, które odnawiają HP. Gorzej jeśli musimy przedostać się w normalnie niedostępne miejsce. Zanim znalazłem rozwiązanie, jak wleźć na daną półkę, moja energia zdążyła spaść do zera i czekało mnie powtarzanie sekcji odnowa. I to nieraz kilka razy. Radą jest rozbijanie waz czy koszyków, jednak nie zawsze to pomaga. Chyba najbardziej frustrujące chwile, obok koślawych skoków, kończących się śmiercią, po których z moich ust leciały wiązanki.
Spodobały mi się także walki z bossami, które w pewnym stopniu są wymagające. Na każdego trzeba znaleźć sposób, dlatego nieraz trzeba z początku kombinować, aby dobrać się do ich skóry. Jeśli chodzi o zręcznościowe możliwości naszej postaci, to chyba coś tam dodali, w każdym razie nawet przyjemnie się lawirowało miedzy między lokacjami, choć ten element jakoś mnie nie porwał i jak już wspomniałem dobrze, że nie przeważa. Ogólnie rzecz biorąc Dwa Trony to solidna gra, w którą dobrze mi się grało, ale nie obyło się też bez nerwicy :). O wiele większą radochę czerpałem tutaj niż w przypadku Piasków. Ot, dobra gra, jednak raczej do niej już nie wrócę, tak jak do części pierwszej. Z drugiej strony atmosfera baśni z tysiąca i jednej nocy to nie moje klimaty. Natomiast na pewno nie mówię nie Warrior Within.
Wiedziałem że mroczna strona Księciunia ma jakąś tam dysfunkcję, ale nie byłem świadomy, że aż tak odbija się ona naszych poczynaniach. Rozwiązanie bardzo słabe. Sam wkrótce biorę się za Dwa Trony i mam nadzieję, że gra mnie nie zanudzi.
Jak dotąd w tytuł ten pograłem już kilka minut i mam wrażenie, że niektóre akrobacje zostały dołożone trochę na siłę. Czy tylko dla mnie odskakiwanie po skosie od wystających w ścianie kratek wygląda głupio? Książę wygląda w tym momencie jakby włączył dopalacze w kapciach.
Zastrzeżenia też mam do animacji łapania się wystających belek. W poprzedniej części były zrobione dobrze, tutaj można odnieść wrażenie, że Książę łapie się powietrza.
Liczba postów: 1538
Liczba wątków: 534
Dołączył: 02-08-2012
(18-11-2012, 20:37)Sandinista napisał(a): Wadą i to nie małą drugiego „ja” bohatera jest stale ubywająca energia.
W "Warrior Within" również zastosowano patent ze spadającymi punktami życiowymi, lecz w tym przypadku otrzymywaliśmy w zamian nieograniczoną ilość piasków czasu. Rozwiązanie to zastosowano podczas końcowych fragmentów naszej przygody, gdy nasz protagonista zdobył maskę i zamienił się w Upiora. Pamiętam, że podczas przechodzenia "Duszy Wojownika" niejednokrotnie obawiałem się, że skończy się energia życiowa Księcia i tak po prostu sobie umrze. Z tego powodu podczas pokonywania przeszkód spieszyłem się i popełniałem banalne błędy, lecz później poszedł po olej do głowy i uporałem się z tym fragmentem bezbłędnie, a to dlatego, że moje obawy z utratą wszystkich PŻ były niesłuszne.
(18-11-2012, 20:37)Sandinista napisał(a): Kolejnym dość dobrym motywem jest przemiana Księciunia w jego mroczne alter-ego.
Na czym polega ta przemiana? Możemy po prostu w każdej chwili, ot tak za pomocą jednego przycisku zmieniać się w inne oblicze Księcia, czy jednak rozwiązanie to jest zależne od naszych postępów? Przykładowo, w określonym przez twórców miejscu i czasie rozgrywki gracz przejmuje kontrolę nad konkretną postacią Księcia. Pytam, bo grałem kiedyś na komórce [sic!] w "Prince of Persia 3" i tam również był ten patent z Mrocznym Księciem - stawaliśmy się nim w określonym przez twórców momencie.
Tak samo jest w Dwóch Tronach. Książę przemienia się w określonych fragmentach gry.
Liczba postów: 959
Liczba wątków: 45
Dołączył: 11-01-2011
Dokładnie, tak jak piszesz. Niestety, albo stety tylko w wybranych miejscach, z góry ustalonych przez twórców, następuje przemiana Księcia w mroczną formę. Ot, przechodzimy parę lokacji zwykłym Princem, po czym nagle załącza się krótka scenka, po której prowadzimy już jego alter-ego, aż do chwili gdy wleziemy źródło wody, również z góry umiejscowione na naszej drodze. Jak wspominałem główną zaletą jest o wiele szybsze rozprawienie się z wrogami.
(19-11-2012, 15:19)PaultheGreat napisał(a): W "Warrior Within" również zastosowano patent ze spadającymi punktami życiowymi, lecz w tym przypadku otrzymywaliśmy w zamian nieograniczoną ilość piasków czasu.
No tutaj tak różowo nie ma, gdyż piaski nie są nieograniczone, ale niemal każdy zabity wróg zostawia po sobie piaskową kulkę. Ogólnie walka w tym trybie jest przyjemna.
Liczba postów: 1538
Liczba wątków: 534
Dołączył: 02-08-2012
To już rozumiem skąd się wzięło stwierdzenie, że "The Two Thrones" łączy w sobie elementy charakterystyczne dla poprzedniczek. Za sprawą Mrocznego Księcia możemy poczuć się jak podczas gry w "Warrior Within" tzn. lwią część rozgrywki spędzamy walcząc. Natomiast będąc w skórze "normalnego" Księcia robimy to, z czego słynie ogółem cała trylogia - wszelkiej maści akrobacje oraz elementy zręcznościowo-platformowe. Nie mogę się już doczekać świąt i tym samym więcej czasu wolnego, który zamierzam przeznaczyć na ogranie "Dwóch Tronów" (oczywiście najpierw musiałbym je nabyć).
(19-11-2012, 15:55)PaultheGreat napisał(a): Nie mogę się już doczekać świąt i tym samym więcej czasu wolnego, który zamierzam przeznaczyć na ogranie "Dwóch Tronów"
To jest nas dwóch  Z tym że ja biorę się ponownie za całą serię Silent Hill.
Liczba postów: 1693
Liczba wątków: 89
Dołączył: 28-11-2010
To jest nas trzech  Ja również jednak najpierw muszę nabyć Dwa Trony. Póki co postaram się zamknąć inną wielką trylogię i zaatakuję "Metal Gear Solid 3".
Wczoraj skończyłem Hitmana, przysiadłem więc na godzinkę do Persji. Wszystko było OK dopóki... nie zostałem Mrocznym Księciem. Pomysł z ubywaniem życia jest jakąś totalną porażką! Energia ubywa szybko, cały czas należy zabijać przeciwników albo bić gary. Jak mam się zastanowić nad pokonaniem lokacji skoro ciąglę muszę machać łańcuchem?
Nie wiem jak jest dalej, ale dla mnie w tym momencie wizja przejścia tej gry to istny kosmos. Jestem na pierwszej arenie w której przeobraziłem się w Mrocznego, wrogowie cały czas się respawnują, a Ja stoję na środku i macham łańcuchem jak głupi. Nie mam nawet zbytnio czasu się rozejrzeć i obadać, gdzie należy iść. Byłem pewny, że przemiana w złego Księcia to opływająca krwią relaksująca masakra, a nie zastanawianie się skąd wziąć upływającą w zastrzaszającym tempie energię. Nie podoba mi się ten pomysł.
|