Za mną pierwsza sesja (o charakterze testowym) i mam mieszane uczucia… Gra pozytywnie rozbroiła mnie od samego początku, ale gdy przyszło do grania było już gorzej.
Kicz za sprawą zachowania Dantego wylewa się z ekranu litrami. Młokos w intrze wcinał sobie pizzę, aż tu nagle jego spokój odważyły się zakłócić maszkary z kosami wysłane przez złego braciszka – Vargila. Dante się wkurzył. Co on tutaj wyczyniał. Wyrzucił pizzę w powietrze, urządził sobie przejażdżkę na truchle demona przy jednoczesnym strzelaniu z pistoletów, posiekał wszystkich mieczem i jeszcze zdążył złapać spadającą pizzę.

Mnie się to podoba. Japońce to jednak mają wyobraźnię.
Gracz od początku zostaje rzucony na głęboką wodę. Pierwsza misja to bezprecedensowa, dynamiczna sieczka. W drugiej to samo. Myślę sobie „lipa”. Gdzie tajemnicze lokacje, gdzie eksploracja, gdzie odpoczynek o walki? Dodatkowo już tutaj poczułem wymagający poziom trudności za sprawą pierwszego bossa. Ten latający skurczybyk był twardy i rozwalał mnie kilkukrotnie. Podczas tej potyczki dała mi się we znaki nienajlepsza praca kamery, która potrafi się gubić. Rozgrywka jest tak dynamiczna, że przez pierwsze dwa poziomy nie wiedziałem o co chodzi.
Poziom numer 3 wlał trochę nadziei w moje serce. Dwa pierwsze nie oferowały graczowi nic poza sieczką i dobrym soudrackiem. W końcu można było sobie przejść kawałek i po wytłuczeniu oponentów poskakać i pooglądać level. Pojawiła się pierwsza „secret missions”. Wisienka na torcie to walka z lodowym Cerberem. Kapitalny boss. W końcu poczułem przyjemność z grania. Miałem przebłyski świadomej gry. Piesek padł szybciej niż pierwszy szef.
Generalnie gra mnie lekko przytłoczyła rozbudowanym menu. Nie wiem na który styl walki się zdecydować. Zauważyłem, że walcząc Swoardmasterem koszmarnie robi się uniki, a to podstawa do przetrwania. Podobno Trickster pod tym względem wygrywa. Chyba w niego będę inwestował, bo nie zdzierżę tych trudnych uników.
Chciałem rozpocząć rozgrywkę od poziomu „easy”, ale na starcie jest tylko domyślny „normal”. Po kilkukrotnej śmierci wyświetliło mi się coś w stylu „easy automatic”, ale nadal nie wiem jak zmienić poziom trudności na łatwiejszy.
Czuję się obecnie jak rekrut w świecie DMC. Tytuł z pewnością ma potencjał. Łatwo się nie poddam. Ostatecznie o wiele trudniej było mi odnaleźć się na początku w DMC1, a później szpil ten mnie pochłonął. Mam nadzieję, że z trójką będzie podobnie.