Alien: Resurrection
#1
[Obrazek: areslogo.jpg]

Napakowany pozytywną energią po ograniu świetnego Quake’a dwójeczki, nabrałem ochoty na kolejne FPSy. Przekopałem kilka starszych for o tematyce konsolowej i przeczytałem łącznie 4-5 opinii o Alien: Resurrection. Zaledwie kilka zdań wystarczyło, abym złapał maksymalną podjarę i wyczekiwał wolnego, samotnego wieczoru przed konsolą. Wczoraj właśnie takowy nastał, toteż zalałem kawę, podłączyłem CALe pod wzmacniacz, chwyciłem pad i uruchomiłem konsolę. Na ekranie pojawiła się informacja, że w Aliena najlepiej grać jest w ciemności. Jestem nocnym markiem i uznaję tylko nocne granie, ale w tym przypadku trudno się nie zgodzić, gdyż zabijać światłem dnia tak dobrze zbudowany klimat to spory nietakt…

Fabuła gry opiera się na serii filmów o tym samym tytule. Osobiście oglądałem tylko część pierwszą, czyli „Ósmy pasażer Nostomo”, dlatego po krótce streściłem sobie główny wątek filmu:

Cytat: Akcja toczy się na stacji kosmicznej Aurgia w dwieście lat po wydarzeniach przedstawionych w "Obcym 3". Grupa naukowców dokonuje eksperymentu i klonuje Ellen Ripley wraz z przerażającym płodem w jej łonie.Tymczasem na stację przylatuje statek z zahibernowanymi na pokładzie ludźmi, których naukowcy z Aurgi wykorzystują jako nosicieli zarodków "obcych". Nikt nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się w laboratoriach. W wyniku zamieszania eksperyment wymyka się spod kontroli, a "obcy" mnożący się z zastraszającą szybkością dziesiątkują załogę. Pozostali przy życiu mają bardzo mało czasu, by zapobiec katastrofie, zwłaszcza, że Aurgia kierowana jest autopilotem w stronę Ziemi. Jedyną osobą, która może znaleźć wyjście z sytuacji jest Ripley (Sigourney Weaver). Nikt tak jak ona nie rozumie "obcych", zwłaszcza, że w wyniku klonowania nabyła ich cechy.

Źródło: Filmweb

Gra rozpoczyna w jednym z korytarzy promu. Statek jest zniszczony, wszędzie widać ślady awarii. Większość lamp nie działa, z rur ulatnia się gaz a prąd lata po uszkodzonych kablach. Jest ciemno. W słuchawkach słychać ciągły szum, trzaski i puste odgłosy butów Ripley, odbijające się z echem od ścian. Co jakiś czas z oddali dochodzi wrzask ludzi i charakterystyczne, wysokie piski obcych. Na podłodze leżą porozrywane, zakrwawione ciała załogi. Ze zwłok żołnierzy wyciągamy karty dostępu do kolejnych pomieszczeń. Akcja jest bardzo filmowa – wchodząc do kolejnych lokacji widzimy sceny egzekucji wykonane przez obcych, którzy „akurat wychodzą’’. Widać jakieś zarysy, coś przemknie po suficie, coś kręci się koło wentylatora, coś puka w sufit… Pierwszy Alien chwalony był za klimat, drugi wynoszony pod tym względem na ołtarze i naprawdę jest za co, bo to co słyszymy w słuchawkach brzmi miodnie. Archaiczna grafika wcale nie przeszkadzała mojemu sercu w osiągnięciu mocno podwyższonego tętna w kilku momentach.

[Obrazek: latest?cb=20120202132315]

Gdy w końcu dochodzi do konfrontacji okazuje się, że gra (tak jak czytałem) rzeczywiście jest trudna i wymagająca. Broni nigdy nie ma za wiele, właściwie przez całe 3 godziny rozgrywki albo miałem jej na styk, albo było jej zbyt mało. Podobnie jak apteczek ze zdrowiem które choć znajdujemy w miarę regularnie, nie starczają nam zbyt długo. Klony obcych wyskakują na nas w niespodziewanych momentach a niezauważenie jegomościa i nierozpoczęcie ostrzału zazwyczaj skończy się dla Ripley śmiercią, gdyż wystarczy 1-2 ataki. Podobnie rzecz ma się gdy przeciwnicy atakują w grupie, po 3-4 osobniki. Ginąłem często… Największą bolączka obcego jest sterowanie. Niektórzy twierdzą, że bez myszki nie ma co podjeżdżać. Bez przesady, ale rzeczywiście nie jest łatwo. Celowanie jest trudne i nieprecyzyjne, kamera obraca się jakoś inaczej niż w innych FPSach, bardziej kwadratowo.

Jak wspomniałem, gra potrafi dobrze przestraszyć. Dźwięk jest genialny a statek świetnie zaprojektowany. W większości pomieszczeń jest bardzo ciemno. Na suficie widać pełno kabli, szybów wentylacyjnych, wentylatorów. Czasem wchodzimy do pomieszczenia kilkupiętrowego z mostkami. Przeciwnik nas obserwuje, skrada się i dosłownie może spaść nam na głowę… Kilka razy podskoczyłem z wrażenia, gdy idąc przed siebie zdążyłem zobaczyć tylko wielki sunący się na wysokości oczu ogon, a w następnej sekundzie bestię rzucającą się na środek ekranu. Obcy mogą pojawić się w każdym momencie, przemieszczają się po sufitach, skaczą po ścianach, chodzą zarówno na czterech jak i na dwóch łapach, są w szybach wentylacyjnych, czają się za drzwiami które zamierzamy otworzyć, często potrafią je nawet sami rozerwać. Do ich unicestwiania służy mi na ten moment zwykły pistolet (bardzo słaby), niezły shotgun i karabin strzelający wiązką lasera, który szybko traci amunicję ale sprawdza się wyśmienicie. Ammo nie ma zbyt dużo, zapasy są co prawda porozrzucane ale przeciwników jest wielu i wymagają 3-4 strzałów. Ważnym przedmiotem jest też latarka która rozświetli nam ciemności. Jest ona jednak na baterię, świeci przez kilkanaście sekund po czym musi się naładować. Kolejnym ciekawym gadgetem jest widniejący w lewym dolnym rogu ekranu radar. Jeśli widzimy na nim zakłócenia, oznacza to, że wróg jest blisko. Oba patenty dodają grze oczywiście jeszcze więcej klimatu…


Słowem wstępu tyle. Ktoś z forum miał kontakt z Obcym?Wink




[Obrazek: 36105484391037499718.jpg]




========================================
========================================
========================================


Edit:

Tytuł z pewnością ciężki i niecasualowy, nie nadaje się na niedzielne granie po kościele. Gra wymaga skupienia i refleksu, do ogrania wyłącznie w ciemności i moim zdaniem, koniecznie w samotności. Eksploracja statku wymaga uwagi i koncentracji. Obcy cały czas atakują znienacka. Przejście przez drzwi i rozejrzenie się po pustym pomieszczeniu nie oznacza, że jesteśmy bezpieczni. Gra jest oskryptowana po brzegi, każdy ruch może spowodować, że z sufitu spadną na nas trzech Obcych. Nigdy nie należy tracić czujności, nawet jeśli wchodzimy do tego samego pomieszczenia drugi czy trzeci raz – jeśli po drodze wykonaliśmy czynność która mogła uruchomić skrypt (nawet wzięcie apteczki), nie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Tym bardziej, że statek jest opanowany nie tylko przez same klony. Równie groźnymi przeciwnikami są face-huggery.

[Obrazek: latest?cb=20080712194332]

Ten rodzaj przeciwników również jest śmiertelnie groźny. Twarzołapy przyklejają się do twarzy bohatera i wpuszczają zarodek do naszego organizmu. Ten zaczyna się rozwijać i jeśli w porę nie użyjemy skanera który go zlokalizuje i naświetli, zabije nas podczas swojego porodu. Face-huggery wykluwają się z wielkich jaj które napotkać możemy na całym pokładzie. Uwielbiają atakować z cienia, chowają się w szybach wentylacyjnych. Często atakują w grupach, co jest szczególnie groźne, gdyż ustrzelenie ich nie jest łatwe.

Za co należą się programistom brawa, to sposób w jaki rozwiązali ekrany ładowania. Gra nigdy nie staje w miejscu, nie musimy oglądać napisu loading. Wczytywanie trwa podczas jazdy windą z jednego poziomu na drugi, oraz podczas otwierania przyciskiem niektórych drzwi. Postać nie staje jednak na ten moment w miejscu, dlatego ładowania są dla gracza niezauważalne. Brawo…

Klimat gry wciąż uważam za kapitalny. Amunicji nigdy nie ma zbyt wiele (czasem nie ma jej wcale), z apteczkami sprawa ma się identycznie. Graczowi towarzyszy uczucie zaszczucia. Ciągłe skupienie i koncentracja, rozglądanie się z każdym krokiem, niedobór zdrowia oraz amunicji, odległe sejwy wykonywane tylko w określonych miejscach, rozszarpane zwłoki, złożone jaja, szyby wentylacyjne, ciemne korytarze… Jeśli ktoś lubi takie klimaty to jest naprawdę miodnie. Znowu nie przeszkadza mi to, że nie lubię Sci-Fi a akcja gry dzieje się w kosmosie. Alien naprawdę daje radę.
Odpowiedz
#2
Grałem 4 bite godziny z dwiema pięciominutowymi przerwami na złapanie oddechu. Ile przeszedłem? Praktycznie całe nic, bo może jakąś godzinę gry.
Nie mogąc uwierzyć w to co widzę stwiedziłem, że na razie muszę skończyć. Odpaliłem Google i zacząłem czytać…
xdeadly napisał(a):Gra jest full wypas, ale to najtrudniejsza gra w jaka kiedykolwiek grałem!!!

emas napisał(a):Ja to pamiętam, że gra była strasznie wymagająca i cholernie trudna. Facehugger'ów było pełno na każdym poziomie, a jeśli jeden cię dopadł to jedynym ratunkiem był specjalny medical kit, którego było tyle ile kot napłakał. Jeśli takiego nie miałeś i facehugger cię dorwał to po jakimś czasie (nie pamiętam jakim) oglądałeś animację jak alien wyskakuje ci z klatki piersiowej. Alieny też były wymagającym przeciwnikiem. Jeden potrafił sprawić masę kłopotów a dwóch lub trzech to był prawdziwy hardkor. Ginąłem dużo i szybko.

MaRcin41 napisał(a):Zdecydowanie jedna z najlepszych gier w klimacie Aliena, poziom trudności rzeczywiście wyżyłowany ;P

Gandalfinho napisał(a):Gra jest naprawdę trudna, żeby nie powiedzieć potworna.

Papieros napisał(a):Alien Resurrection na padzie to masakra. Jesli ktos z was przeszedl to respekt.

I Ja się pod tym podpisuję. Nie myślałem że to kiedyś powiem, ale oba Medale to przy tej grze lekki i spokojny spacerek. Kilka dni temu miałem problemy z Quakiem, ale wiedziałem, że tytuł pęknie tak czy siak. To co zobaczyłem w Alienie po raz pierwszy wzbudziło we mnie wątpliwości. Jeszcze nigdy nie grałem w tak hardcorowy tytuł. Jeszcze nigdy nie zastanawiałem się, czy dam radę przejść grę…
Najtrudniejsza gra w jaką kiedykolwiek grałem… Bez dwóch zdań.
Odpowiedz
#3
Skoro piszesz że tak ciężko ją przejść to jak dla mnie wyzwanie,
Pytanko skąd ją wytrzasnąłeś - na allegro niet Sad no i na jakim poziomie chadzałeś po (o ile się nie mylę) Nostromo ?
Odpowiedz
#4
Statek to Aurgia. Gram na normalnym poziomie trudności. Mam kolegów na Theisozone i Emuparadise, pożyczyli mi Tongue
Odpowiedz
#5
Fakt,
jak na normalu to pytanie jak w to się gra na hardzie?
Odpowiedz
#6
Pojęcie nie mam. Mam wolne i weekend spędzam z wybranką więc odpuszczę sobie giercowanie, do dalszego naparzania zasiadam w poniedziałek, ale marnie to widzę. Gra pokazuje, że dojście do momentu w którym teraz jestem zajęło mi 3 godziny. To jest czas liczony bez zgonów, od sejwa do sejwa. Rzeczywisty czas gry wynosi już z pewnością ~10h. Idzie jak krew z nosa.

Nie wspomniałem o walce z bossem, to też było dobre... Przed walką był trudny, dwudziestominutowy odcinek w którym nie było sejwa -po prostu pomiędzy jednym a drugim punktem zapisu było dwadzieścia minut eksploracji statku z dużą liczbą przeciwników. Grałem dobrych kilka razy zanim udało mi się przejść ten ładny kawałek, lecz gdy zapisałem grę, nie miałem już zapasu apteczek - wszystko zużyte. Okazało się, że za kolejnymi drzwiami czeka boss. No OK, byłem pewny, że zaraz znajdę składzik z amunicją i zdrowiem. Broń co prawda znalazłem, ale apteczka była jedna, i to o najmniejszym rozmiarze...
Nie pytajcie ile się nalatałem żeby utłuc bossa...
Odpowiedz
#7
Dla tej gry miałem zamiar kupić PSOne, ale padło na PS2 fat.
Klimat jak dla mnie jeden z lepszych o ile nie najlepszy... Pamiętam jak dziś, kilka lat wstecz, szaraczek siostrzeńca i początek gry, wow, kapitalne dźwięki i drgający pad, ciarki na plecach... Przechodziłem mozolnie penetrując każdy zakątek gry, siostrzeniec utknął na bossie co miał broń i naparzał jak czołg(daleko to?) A ja dużo wcześniej Smile A kiedyś miałem pismo o grach na PlayStation i tam była solucja, wtedy zapragnąłem w nią zagrać a to była jeszcze era PSXa...

Na allegro nie tak dawno było kilka ogłoszeń z Alien Resurrection platinum za małą kasę.
Jeśli pędzisz z prędkością 299 km/h, to co widzisz przed sobą jest już historią...

Discord: Michal_burnout#5434

Królowa jest tylko jedna...

[Obrazek: PS2.jpg]
Odpowiedz
#8
Michal_burnout napisał(a):Dla tej gry miałem zamiar kupić PSOne, ale padło na PS2 fat.
Z tego co piszesz to nic straconego - wiesz że dwójka kocha starsze dzieci Wink
Odpowiedz
#9
@RafalKa,

To raczej PS2 właśnie opiekuje się matką, za to wnuczka i prawnuczka już od rodziny się odcinają Wink
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#10
Michal napisał(a):siostrzeniec utknął na bossie co miał broń i naparzał jak czołg(daleko to?)
Pojęcia nie mam, jeszcze nie doszedłem. Pokonałem jak dotąd jednego bossa i miałem z nim niezły problem... Najgorsze jest to, że on nie miał broni ;D

Dla tej gry 2-3 godziny wolnego czasu to mało. Jest długa a przechodzenie singla wymaga dłuższych posiedzeń. Dwugodzinna sesja w moim przypadku kończy się przesunięciem o mały odcinek. Jestem mniej więcej w środku gry i naprawdę jest masakra. Ciągły niedobór apteczek i amunicji, rzadkie sejwy. Na godzinę nie ma nawet co siadać, bo można nie ruszyć się nawet o krok. Poziom trudności jest mega wymagający. W zeszłym tygodniu non-stop byłem w pracy, ale dziś w nocy postaram się ruszyć do przodu. Ten Alien mnie wymęczy, ale wziąłem sobie za punkt honoru przejść ten tytuł...

Grę trzeba przechodzić na pamięć, ucząc się kolejnych lokacji i opanowując je do perfekcji. Od zapisu do zapisu giniesz 20x, aż w końcu zapamiętujesz wszystko na tym odcinku i wiesz co robić, dochodzisz do sejwa i uczysz się kolejnego poziomu. Inaczej się nie da, niedobór apteczek dobija raz-dwa. Najgorsze, że twój wynik w każdym momencie może okazać się zbyt słaby. Jeśli do bossa czy trudnego momentu dojdziesz bez odpowiedniej ilości ammo czy med-kitów, to lepiej od razu wczytać sejw o godzinę do tyłu i spróbować zaoszczędzić więcej. Składów z amunicją i życiem przed trudnymi momentami nie ma...

Jak tak to czytam to sam nie do końca mogę uwierzyć w poziom trudności tej gry...
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Alien: Trilogy Mr.Q 1 3584 18-11-2015, 12:38
Ostatni post: Iksar

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości