Oddworld: Abe's Oddysee
#11
Późno bo późno, ale opiszę może po krótce z czym to się je, bo osobiście przed rozgrywką miałem inne wyobrażenie o tym szpilu:

Bohaterem gry jest sympatyczny „ludzik” imieniem Abe. Reprezentuje on rasę Mudokonów i wspólnie z gromadą innych przedstawicielami tej rasy ciężko pracuje w fabryce, którą rządzą Glukkonowie. On sam trudni się konserwacją powierzchni płaskich. Pewnego pięknego dnia podczas wykonywania swoich obowiązków, Abe przez przypadek podsłuchuje rozmowę szefostwa i odkrywa przerażającą prawdę – Mudokonowie mają zostać przerobieni na mięso! Nasz dzielny protagonista, co zrozumiałe, postanawia zatem uciec z fabryki i uratować przy tym swoich braci. Tego wszystkiego dowiadujemy się w genialnym intro.

Podstawowym celem gry jest po prostu pokonywanie kolejnych lokacji i brnięcie dalej. Praktycznie możemy olewać innych Mudokonów i dbać jedynie o własny tyłek. Możliwe jest ukończenie gry z zerowym dorobkiem uratowanych braci. Powiem więcej – złośliwy gracz sam może ich zabijać. Jeżeli jednak Abe będzie postępował w ten sposób, to czeka go przykra niespodzianka w filmiku końcowym (złe zakończenie)… Zbrodnia i kara, jak pisał klasyk Dostojewski, do końca świata będą szły w parze. Nie inaczej jest w Oddworld.

Opisane wyżej postępowanie zabiera tej grze 99% wartości i zdecydowanie jest niegodne naszego uroczego brzydala. Wszak to osobnik z wielkim sercem i honorem! Właściwym celem gry jest zatem pokonywanie lokacji przy jednoczesnym ratowaniu braci. Problem w tym, że Mudokonowie nie są tak sprytni jak nasz bohater. Nie potrafią nawet skakać. Na trasie roi się od wrogo nastawionych istot, min, detektorów ruchu, przepaści i innych pułapek. Abe musi myśleć za pobratymców i doprowadzać ich do specjalnych portali, co oznacza dla nich ujście z życiem.

Wczoraj zakończyłem swoją wędrówkę w skórze Abe’a. Udało mi się uratować wszystkich 99 Mudokonów, z czego zresztą jestem bardzo dumny. Tak szczerze powiedziawszy brakuje mi w tym momencie przymiotników na opisanie fenomenu tej gry. Dla wielu będzie to zwykła, logiczna platformówka z elementami skradanki. Dla mnie jednak, była to jedna z najwspanialszych growych przygód życia. Przez kilka długich posiedzeń przed konsolą nie było mnie na tym świcie. Byłem w Oddworld…

Wykreowany przez twórców świat, to jedna z największych zalet gry. Jest tajemniczo, posępnie, ale jednocześnie pięknie. Sfera audio odgrywa dużą rolę w budowaniu klimatu. W zasadzie wystarczy odpalić grę, obejrzeć intro, a już czuć namiastkę magii. Duża w tym zasługa wspaniałego głosu głównego bohatera. Z przyjemnością się go słucha. Kolejne wstawki filmowe, w których narratorem jest Abe oglądałem jak zahipnotyzowany. Wisienką na torcie jest zakończenie, które wyszło mistrzowsko. Mowa oczywiście o pozytywnym zakończeniu. Uzyskuje się je po uratowaniu minimum 50 braci. Po ukończeniu gry wszystkie te filmiki można obejrzeć raz jeszcze.

Dłuuuuugo zwlekałem z zaliczeniem tego tytułu. Teraz już rozumiem dlaczego produkcja ta uznawana jest za ponadczasowy klasyk. Pewne gry się nie starzeją. Ta jest jedną z takich gier. Grafika, soudtrack najwyższych lotów. Idealnie zbalansowane sterowanie. Znakomita mechanika chodzenia, sprintu, skoków. Pomysłowość gameplay’u i zagadek jest imponująca. Jedyny minus to irytujące rozmieszczenie checkpointów, o czym wspominałem wyżej. Tylko z tego względu muszę zaniżyć ocenę końcową.
9,9/10
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości