[Recenzja] The Great Escape
#1
II wojna światowa jest motywem często wykorzystywanym w kulturze. To właśnie realia tego najkrwawszego w historii ludzkości konfliktu zbrojnego są nam przybliżane w znacznej ilości filmów, książek, czy też gier wideo. Znakomitym przykładem zastosowania wspomnianych wcześniej mediów są wydarzenia mające miejsce w rzeczywistości, które to opowiedziano za ich pośrednictwem.

W czasie II wojny światowej w okolicach Żagania znajdował się obóz Stalag Luft III, który był przeznaczony do przetrzymywania alianckich lotników. Umiejscowienie obozu oraz zastosowane w nim rozwiązania mające na celu zniechęcić do podejmowania się ucieczki spowodowały, że umieszczano w nim głównie jeńców, którzy próbowali już nawiać. Niemcy zapomnieli jednak o bardzo ważnym szczególe - umieszczenie w jednym miejscu specjalistów od ucieczek spowodowało, że prędzej czy później musiało dojść do czegoś większego, aniżeli zwykłego opuszczenia obozu przez pojedynczego uciekiniera. Była to tzw. „Wielka ucieczka” w nocy z 24 na 25 marca 1944 roku.

[Obrazek: 496056-xbox_greatescape0700_009.jpg]

W tym miejscu skończę z przytaczaniem faktów znanych z przeszłości - jesteśmy w końcu na forum o grach konsolowych, a nie traktującym o historii. Przechodząc jednak do rzeczy, przytoczona przeze mnie historia została spisana przez jednego z uczestników, Paula Brickhilla, którego książka pt. „Wielka ucieczka” posłużyła później jako podstawa do stworzenia jednego z bardziej znanych filmów o tematyce wojennej. Mowa o pozycji z 1963 roku, zatytułowanej tak samo, jak wspomniana książka. W realizacji filmu udział wzięła prawdziwa plejada gwiazd ze Steve'em McQuenn'em i Charlesem Bronsonem na czele. Nie trudno więc było o wykreowanie charyzmatycznych, wyrazistych bohaterów. Film ten zdobył moje uznanie stając się jednym z moich ulubionych, jednocześnie rozpalając we mnie zainteresowanie realiami tej wojny.

W lipcu 2003 roku ukazała się gra „The Great Escape” studia Pivotal Games (seria gier ze słówkiem „Conflict” w nazwie), która okazała się dla mnie swoistym must have'em, grą, w którą koniecznie muszę zagrać. Sam jeszcze nie wiedziałem o istnieniu tej pozycji, gdyż były to początki moich internetów. Poza tym kompletnie nie spodziewałem się, że film z 1963 roku mógł doczekać się swojej gry na licencji. W każdym razie o istnieniu tego tytułu dowiedziałem się całkowicie przypadkowo, bowiem od kolegi z klasy, z którym regularnie wymieniałem się grami zakupionymi w czasopismach growych. Jestem niezwykle ciekaw jak z perspektywy osób trzecich musiał wyglądać mój wyraz twarzy w momencie, gdy na biurku kumpla ujrzałem kopertę z napisem „The Great Escape”, artworkiem ukazującym Steve'a McQueen'a i dwoma płytkami w środku. Grę oczywiście pożyczyłem i ukończyłem ją dwukrotnie, co w moim przypadku jest rzadko spotykane (większość gier kończę tylko raz). Dodatkowo biorąc pod uwagę fakt, iż pomiędzy pierwszym ukończeniem, a drugim rozpoczęciem była niewielka przerwa, możemy mówić o prawdziwym ewenemencie.

[Obrazek: 515376-great_003.jpg]

Po zakupie konsoli PlayStation 2 postanowiłem, że powrócę do kilku gier wcześniej ogranych na PC. Takim tytułem było chociażby „Grand Theft Auto: Vice City”, dlatego też postanowiłem, że kolejny raz sięgnę po pozycję mi już znaną. Wybór padł na konsolową wersję „The Great Escape”, którą to właśnie przedstawię w dalszej części tego tekstu.

Kilka chwil po włożeniu płytki do napędu konsoli wsiąknąłem w atmosferę znaną mi bardzo dobrze za sprawą wielokrotnie obejrzanego filmu. Już na samym początku w menu głównym możemy usłyszeć niezwykle charakterystyczny i bardzo klimatyczny główny motyw muzyczny. Oprócz niego w grze zawarto także pozostałe utwory pochodzące z filmu, ale również inne kawałki odpowiednio dopasowane do przygodowo-wojennego klimatu pozycji. Oczywiście słyszana kompozycja jest całkowicie zależna od tego, co dzieje się na ekranie. W momentach wartkiej i dynamicznej akcji towarzyszą odpowiednio szybkie, rytmiczne kawałki. Zaś gdy pozostajemy w ukryciu, słyszymy spokojniejsze melodie (albo słyszymy jedynie dźwięki otoczenia, co jest dość często stosowanym zabiegiem w grach), które czasami w ciekawy sposób współgrają z krokami kontrolowanego w danym momencie bohatera. Pozostałe dźwięki otoczenia są tylko przyzwoite, czy nawet poprawne, ale tylko dlatego, iż nie jest to równy aspekt. Niektóre dźwięki są bardzo dobre np. odgłosy środowiska, rozmawiający ze sobą więźniowie, strażnicy, czy też pomocne dla nas, bo sygnalizujące położenie nieprzyjaciół, dźwięki stawianych kroków. Gorzej ma się sprawa z mocno przeciętnymi odgłosami wystrzeliwanych pocisków (MP40 brzmi bardzo sztucznie) i dość dziwnie rozchodzącym się dźwiękiem (np. w czasie etapu w pociągu, gdy okręcając się bohaterem, dźwięk jest raz głośniejszy, a raz ledwo słyszalny. Sprawę komplikuje voice-acting, który z jednej strony jest bardzo dobry - główni bohaterowi mają głosy podobne do swoich filmowych odpowiedników, a niektórzy (np. Kapitan Hilts) mają kwestie wycięte z filmu, a z drugiej ciężko o niedostrzeżenie powtarzalności wypowiadanych przez Niemców linii dialogowych i małej ilości zaangażowanych aktorów, ale to ostatnie można wytłumaczyć małym budżetem, ponieważ studio Pivotal Games nie należy do gigantów naszej branży.

[Obrazek: 493991-ps2_greatescape_005.jpg]

O oprawie wizualnej również można napisać, iż jest nierówna. Nie da się ukryć, że „The Great Escape” nie jest grą wyznaczającą nowe standardy w kwestii grafiki w grach wideo, czy wyciskającą ostatnie poty z poczciwej czarnulki. Szata graficzna posiada swój nieodparty urok i spełnia z całą pewnością swoją główną rolę tj. budowanie odpowiedniej atmosfery. Niektóre z widoków naprawdę mogą się podobać, co może być dowodem na tezę postawioną przeze mnie w popularnym ostatnio na forum wątku dotyczącym grafiki w grach. Dla przypomnienia - napisałem tam, że nie liczy się wyłącznie zastosowana technologia i silnik, lecz ważny jest równie projekt lokacji i zamysł artystyczny, który pozwala zrobić klimatyczne miejscówki i omijać ograniczenia. Tak właśnie jest w pozycji autorstwa Pivotal Games. Najlepiej prezentuje się właśnie otoczenie i zaprojektowane lokacje, a zwłaszcza te inspirowane motywami znanymi z filmu. Przyjemnie ogrywało mi się misje rozgrywające się we francuskim lesie oraz w innych pozamiejskich krajobrazach. W szczególności nocą, gdy jest ciemno i wszelkie słabsze elementy są niewidoczne, możemy poczuć najlepszy klimat. Najgorzej prezentują się modele postaci - nie da się ukryć, że główne postacie nie są w ogóle podobne do aktorów wcielających się w dane role (pomijając oczywiście takie same ubrania).

Mechanika łączy w sobie elementy charakterystyczne dla kilku gatunków. Rozgrywka zawiera patenty wykorzystywane w szeroko pojętych przygodowych grach akcji, skradankach, czy nawet strzelankach z perspektywy trzeciej osoby. W dużym skrócie można powiedzieć, iż „The Great Escape” to gra akcji z elementami skradanki i przygodówki. Główny nacisk został co prawda położony na działanie w ukryciu, co jest jak najbardziej oczywiste, gdy weźmiemy pod uwagę w jakiej sytuacji się znajdujemy, czyli po prostu tematykę podejmowaną przez grę i film. Nie uznałbym jednak tej gry jak typowego przedstawiciela gatunku skradanek i nie zestawiałbym go w jednym szeregu z takimi grami, jak „Splinter Cell” i „Metal Gear Solid”. Można to przyrównać do serii „Prince of Persia”, gdzie główny nacisk jest postawiony na pokonywanie przeszkód terenowych, ale sama gra nie jest przecież platformówką.

[Obrazek: 515402-great_029.jpg]

Kampania została podzielona na 18 misji, podczas których wcielimy się w czterech alianckich lotników znanych z filmu. Granie poszczególnymi jeńcami nie jest jakoś diametralnie odmienne, chociaż autorzy próbowali nas do tego przekonać - każdy bohater posiada inną umiejętność. MacDonald potrafi płynnie rozmawiać po niemiecku, widoczny na okładce Hilts umie otwierać zamki, Sedgewick jest złotą rączką i za pomocą jednego klucza potrafi naprawić niemiecki transporter opancerzony, a Hendley ma lepkie i zwinne ręce, które wykorzystuje do kradzieży kieszonkowej. Niestety ta odmienność posiadanych umiejętności nie wpływa znacząco na gameplay, a to dlatego, że wykorzystywanie konkretnych umiejętności jest z góry zaplanowane przez twórców. Przykładowo zamknięte drzwi spotkamy tylko grając Hiltsem, a etapy, w których trzeba coś naprawić, jak możecie się domyślić, przypadają wyłącznie Sedgewick'owi. Zauważyć można również to, że poszczególne postacie nie mają zbliżonej ilości misji do rozegrania. Naprawdę wygląda to bardzo dziwnie, gdy porównamy ilość misji przypadających MacDonaldowi (siedem) i Hendleyowi (tylko dwie). Nie wpływa to oczywiście na odbiór gry i nie jest wadą, ale rzuca się w oczy.

Misje, jakie przyjdzie nam wykonywać, można podzielić na dwa rodzaje: stricte skradankowe, nastawione na ciche przemieszczanie się za plecami strażników oraz nastawione na czystą akcje, gdy nie musimy się ukrywać za przeszkodami i używać przycisku odpowiedzialnego za skradanie się. W czasie tych pierwszych jesteśmy zwykle zobowiązani do znalezienia jakiegoś przedmiotu umożliwiającego nam ucieczkę i późniejsze opuszczenie terenu misji lub po prostu przejście z punktu A do punktu B. Wszystkie cele misji są bardzo dobrze zaznaczone w dzienniku, więc nie należy się niczym przejmować. Tyczy się to również zaznaczenia miejsc, w których znajdują się ważne dla przebiegu misji przedmioty np. klucze, dokumenty lub ubrania (będąc w niemieckim mundurze lub cywilnym ubraniu będziemy musieli się legitymować). Jest to trochę dziwne, bo niby skąd przebywający w niewoli żołnierz może wiedzieć, gdzie znajdują się klucze w niemieckiej bazie. Rozumiem, że Sam Fisher może być w posiadaniu takiej wiedzy, ale to nie powinno nikogo dziwić, ponieważ jest on tajnym agentem odpowiednio do tego przygotowanym i ma specjalistyczny sprzęt.

[Obrazek: 496054-xbox_greatescape0700_007.jpg]

Również skradanie się nie jest rzeczą szczególnie ciężką. Dopiero w końcowych misjach trzeba odpowiednio wyczuć moment na przebiegnięcie z jednej osłony do drugiej. W początkowych etapach strażnicy są rozmieszczeni w taki sposób, że nie większych problemów z przemieszczaniem się po wrogiej bazie. Warto zaznaczyć, że nie trzeba stosować metod wyuczonych w innych grach. Mam tutaj na myśli swoiste „oczyszczanie” bazy z nieprzyjaciół tj. zabijanie strażników jeden po drugim. Tutaj naprawdę nie trzeba być ekspertem żeby ładnie i po cichu omijać przeciwników, aczkolwiek kilka razy znajdzie się potrzeba żeby zakraść się do takiego delikwenta od tyłu i go udusić. Jest to jedyna skuteczna metoda, gdyż humanitarne uderzenie pięścią nie jest opłacalne (taki gagatek szybko wstanie i zacznie krzyczeć, czym zaalarmuje swoich kumpli). Skoro już o alarmowaniu kumpli mowa, trzeba wspomnieć o systemie alarmowym. Gdy zostaniemy odkryci, wokół naszego radaru zaczyna migać żółty okrąg, który oznacza, że Niemcy chcą nas złapać żywcem. W tym momencie musimy uciec z widoku naszych nieprzyjaciół, ponieważ przebywając w ich pobliżu (a jeszcze gorzej, gdy się zatrzymamy) możemy zostać otoczeni i nasz bohater podda się podnosząc ręce do góry. Ucieczka jest zadaniem bardzo trudnym i często jedynym rozwiązaniem jest konieczność wczytania ostatniego zapisu. Co prawda da się uciec Niemcom, ale komplikuje to bardzo nasze przyszłe działania. Po kilkudziesięciu sekundach uciekania alarm zmienia kolor na czerwony, co oznacza tylko jedno - śmierć.

[Obrazek: 514404-g_007.jpg]

Patrolujący nieprzyjaciele zwracają uwagę na różne bodźce, ale ich zachowanie czasami powoduje, że można mieć wątpliwości do poziomu ich inteligencji. Sztuczna inteligencja ma swoje lepsze i gorsze momenty, więc ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, jaki poziom reprezentuje, aczkolwiek skłonny jestem uznać to jako drobną wadę. Niemcy potrafią nas zauważyć z większej odległości i od razu robiąc nam problemy. Częściej jednak zdarza się, że wychodząc na sekundę zza osłony zostaniemy potraktowani jako przywidzenie (pojawia się pytanie „Czy jest ktoś tutaj?”, a zaraz później „Musiało mi się przywidzieć...”). Wiem, że jest to celowy zabieg twórców, ale gdy zdarzy się to kilka razy pod rząd, to wygląda bardzo dziwnie.

Etapy nastawione na akcje powodują, że gra jest urozmaicona. Przyjdzie nam w ich trakcie pojeździć niemieckimi pojazdami (chociaż zdarzy się to również w etapach skradankowych) i wymieniać się ogniem z wykorzystaniem kilku modeli broni. Muszę zaznaczyć, że mechanizm odpowiedzialny za tą czynność jest bardzo toporny. Celownik w trybie pierwszoosobowym porusza się bardzo wolno, a auto-celowanie w TPP jest niezbyt udane. W dodatku w niektórych etapach ilość amunicji jest bardzo mała i nie można podnosić amunicji po zabitych przeciwnikach. Wrogowie charakteryzują się dużą odpornością, co nieraz doprowadzi do śmiesznie wyglądających sytuacji np. strzał w głowę z bliskiej odległości nie robi na nich wrażenia.

[Obrazek: 514412-great_005.jpg]

The Great Escape” posiada niezbyt wygórowany poziom trudności, co jest szczególnie widoczne w trakcie misji skradankowych. Większe wyzwanie sprawiają misje nastawione na akcję, ale nie jest to zasługa umiejętności napotkanych przeciwników, lecz topornego sterowania i nieprzemyślanej mechaniki. Nie jest to jednak rzecz niesamowicie hardkorowa i po kilku próbach powinno się udać. Gra byłaby jeszcze łatwiejsza, gdyby niezastosowane przez twórców rozwiązanie dotyczące sposobu zapisywania gry. Otóż stan naszej gry możemy zapisać w dowolnym momencie, jednak czynność ta została ograniczona do tylko 3 zapisów na misję. Ja nie miałem z tym większych problemów, bo dobrze zapamiętałem przebieg misji, ale domyślam się, że osoby mające pierwszy raz styczność z tą grą będą mogły mieć z tym problem np. nie będą wiedzieć, kiedy jest dobry moment na zapisanie gry i jak długa jest ogrywana misja.

Odbiór każdej gry jest zawsze sprawą indywidualną zależną od gustu grającego, a jej ocena subiektywna. Muszę jednak zaznaczyć, że do filmu „Wielka ucieczka” odczuwam ogromny sentyment i prawdopodobnie mój stosunek do gry (oraz wysoka ocena) będą w głównej mierze od tego zależne. Próbowałem jednak przybliżyć Wam rzeczy, które nie przypadły mi do gustu, dlatego też udało mi się uciec od zbytniego entuzjazmu i tekst nie stracił na wiarygodności. Moim zdaniem panowie z Pivotal Games spisali się perfekcyjnie i udało im się w całości utrzymać w swojej grze atmosferę znaną z filmu. Tytuł ten jest godny zaszczytu bycia grą na podstawie kultowego filmu i jednocześnie jest to jedna z lepszych pozycji tego typu (gra na podstawie filmu). Można odnieść wrażenie, że twórcy również byli fanami tego filmu, dlatego też ich gra została stworzona z pasją, a nie jak w innych tego typu grach wyłącznie celem zarobienia dodatkowej gotówki na zainteresowaniu spowodowanym premierą.

Werdykt: 8/10
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#2
Świetny tekst, szczegółowy i konkretny. Zdaje się, że oceniłeś wszystko, co najważniejsze i wiem, czego miałbym się po tym tytule spodziewać. Bardzo dobrze, że nie szczędziłeś grze również gorzkich słów jako fan filmu. Też się akurat zbieram do ogrania jednego tytułu na podstawie filmu, który może nie jest moim ulubionym, ale oglądam go z wielką przyjemnością, ale to na razie tajemnica, bo w sumie nie wiem czy się do tego zbiorę. Zabrakło mi może wspomnienia o różnicach względem wersji PC ewentualnie nadmienienia o tym, że obydwie wersje niczym się nie różnią. Chyba, że to przegapiłem.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#3
W zasadzie nie było żadnych diametralnych różnic względem wersji na PC. Jedynie strzelanie z broni palnej było dla mnie bardziej toporne i to w zasadzie jedyna różnica, bowiem lokacje nie różniły się od siebie w ogóle i dlatego też przejście gry nie zajęło mi dużo czasu, a sam szedłem jak po sznurku. Mogę powiedzieć, że to taka typowa gra multiplatformowa.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#4
Kolejny bardzo dobry artykuł twojego autorstwa. I tym razem moje oko wypatrzyło, żeby nie skłamać - 3 miejsca, w których jest jakiś błąd natury językowej. Tak jak poprzednio - nie jest to nic, czego nie dałoby się wyeliminować przy sprawdzeniu tekstu pod tym kątem.

W Wielką Ucieczkę miałem okazję grać jakieś dobre 10 lat temu w wersji PC. Mnie również bardzo spodobał się klimat produkcji, chociaż nie widziałem filmowego pierwowzoru. Gra była dosyć świeża pod względem tematyki "ucieczkowej" - przedtem chyba tylko jeden tytuł - Prisoner of War, o ile się nie mylę - dawał nam możliwość ucieczki z obozu jenieckiego. Tematyką nawiązywał nawet zresztą do Wielkiej Ucieczki, toteż była to gra ciekawa. Niestety nie ukończyłem recenzowanej przez ciebie produkcji ze względu na niemożliwy do obejścia dla mnie wówczas etap w pociągu, gdzie trzeba na dachu strzelać do nazistów. Mimo celowania w nich postać chybia o centymetry, co widać śledząc tor pocisku. Z tego powodu traciłem amunicję i byłem zmuszony zaczynać od nowa, co bardzo mnie irytowało.
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#5
Ja na początkowych screen'ach widzę grafikę a'la "Medal of Honor". Nawet kółeczko-kompas jest.

Ciekawy tekst. Cenne jest to, że zdobyłeś się na obiektywizm i wytknąłeś słabości tej produkcji. Jesteś na forum prawdopodobnie największym pasjonatem tematyki podejmującą realia drugiej wojny światowej. Ja jestem z kolei zaraz za tobą. Tongue Muszę się w tym miejscu przyznać, że nie oglądałem tak chwalonego przez ciebie filmu. Pora nadrobić zaległości.
Podejrzewam, że obraz ten może mi się spodobać. Dobrze zatem wiedzieć, że jest solidna gra na podstawie Wielkiej Ucieczki.

P.S. Biblioteka interesujących gier wydanych na PS2 zdaje się nie mieć końca. Raz za razem czytam o produkcji godnej uwagi. Grając na tej platformie mam tylko jeden kłopot - kłopot bogactwa.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [PS2][Recenzja] King Kong Furious 11 10759 03-04-2020, 08:35
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- Beverly Hills Cop miauryc 4 7257 26-08-2016, 21:52
Ostatni post: Sandinista
  [Recenzja] Forbidden Siren Sandinista 10 13386 15-06-2016, 14:34
Ostatni post: Makaveli
  (Krótka recenzja) Ojciec Chrzestny Szymon 10 12509 22-01-2016, 23:14
Ostatni post: Makaveli
  [Recenzja] Glass Rose Sandinista 7 8474 18-06-2015, 08:02
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- FlatOut miauryc 1 4542 05-06-2015, 19:07
Ostatni post: Kratos
  Project Zero - Recenzja MrBrut 4 6490 30-04-2015, 00:22
Ostatni post: juno
  Recenzja Ico Kratos 9 9874 04-01-2015, 09:27
Ostatni post: 1903

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości