Recenzja Destroy All Humans! 2
#1
Recenzja Destroy All Humans! 2

"Być kosmitą, być kosmitą..." czy jakoś tak śpiewała przed laty Alicja Majewska. Destroy All Humans! 2 daje nam niepowtarzalną okazję wyżycia się na ludzkiej rasie. Wcielając się w kosmitę przyjdzie nam stawić czoła całej palecie narodów i grup społecznych od hippisów zaczynając, a na mutantach czy agentach KGB skończywszy.

Druga część serii o obcych sobie kpi, wyśmiewa oraz osiąga Himalaje absurdu. Akcja gry toczy się w dekadę po wydarzeniach z „jedynki”. Już sam podtytuł „Make war, not love” wyraźnie sugeruje z jakimi ramami czasowymi mamy do czynienia. Końcówka lat 60. – ZSRR i KGB mają zamiar zniszczyć Amerykę. Fałszywy prezydent USA w przebraniu kosmity Crypto, którym kierujemy oczywiście nie może do tego dopuścić. Idzie więc na wojnę z rosyjskimi służbami rozsianymi po kilku zakątkach Ziemi i nie tylko. Fabuła w moim skromnym odczuciu została przedobrzona, jest chaotyczna i podobna w raczej mało przystępny sposób. Podchodzimy do określonej persony i prowadzimy z nią dialog w postaci złudnego wrażenia wybierania określonych tematów czy decydowania o kształcie, w jakim rozwinie się fabuła. Wszystko zazwyczaj w moim przypadku sprowadzało się do naduszania jak leci bez zbędnych ceregieli. Zresztą misje w głównym wątku w sporej mierze powtarzają się i oparte zostały na podobnym schemacie. Zabij wszystkich ewentualnie zabij wszystkich, a przy okazji uważaj na sierotę, którą eskortujesz. Nie muszę chyba dodawać, że niańczenie drugiej persony uważam za niezbyt trafiony pomysł w grach. Tak jakby samo uważanie na siebie było za małym wyzwaniem. Destroy All Humans! 2 to jeden z niewielu przykładów sandboxów, gdzie misje poboczne są znacznie ciekawsze od tych priorytetowych. Jeżeli zaliczenie głównego wątku to jakieś 10-12 godzin gry to dodatkowe zadania oferują co najmniej drugie tyle, ale w dużo lepszym stylu.

[Obrazek: hires108--screenshot_large.jpg]

Przemieszczanie się po aż 5 otwartych światach możemy uskuteczniać za pomocą biegania jako kosmita, pożyczenia sobie ciała wybranego szczęśliwca spośród tłumu przechodniów lub latania jedynym godnym UFO środkiem transportu, czyli spodkiem. Kicanie w oryginalnym opakowaniu nie jest aż tak beztroskim zajęciem, jak może się wydawać. Możemy być pewni, że policja nie przymknie oka na lewitującego ponad ulicami kosmitę. Nie trzeba więc nawet nic specjalnie robić, wystarczy być. Zwolennicy równouprawnienia cywilizacji pozaziemskich mają się do czego przyczepić. Zacznij odpowiadać na ich ogień, a poziom alarmu wzrośnie, pojawi się armia, czołgi i albo polegniemy na polu walki albo dosłownie wejdziemy w skórę któregoś z przedstawicieli służb porządkowych i odwołamy posiłki. Służą do tego rozsiane gęsto po całej mapie telefony. Przywdzianie ludzkiego przebrania nie daje nam zbyt wielu możliwości, ale czasami jest konieczne. W zasadzie główną naszą „bronią” w tym wcieleniu jest skanowane ludzkich umysłów i zdobywanie potrzebnych w misji informacji, jak chociażby namierzenie określonej lokacji czy poznanie głęboko skrywanych sekretów przechodniów. W dodatku mamy określony czas, po którym skóra się zużywa, że tak brzydko to ujmę. Czas ten ulega drastycznym cięciom, jeżeli ktoś pruje w nas z ołowiu, bo np. weszliśmy na rejon, na którym być nas nie powinno. Przejmowanie ciała odbywa się w banalny sposób poprzez wciskanie przed wymarzoną sylwetką. Jeżeli akurat ktoś był w pobliżu i widział całe zajście to musi naturalnie przejść podejrzewam mało komfortowy proces wymazania pamięci. Kosmici się nie patyczkują.

Cechą charakterystyczną całej serii, której ambicją jest zniszczenie wszystkich ludzi jest prześmiewczy humor. Druga część również nie odstępuje ani na krok od tej zasady i obfituje w masę odniesień do filmów sięgających początków lat 50 nie tylko w dialogach, ale i tytułach misji. W czasie jednej z nich przyjdzie nam nawet zmierzyć się z sobowtórem Godzilli, a parodia lądowania na Księżycu mogłaby z powodzeniem znaleźć się w ramówce programów satyrycznych. Kolorowa grafika dodatkowo wzmaga uczucie, że mamy do czynienia z całkowicie wyluzowaną produkcją.

[Obrazek: destroy-all-humans-2-20061024102926160.jpg]

Świat w Destroy All Humans! 2 podzielony został na 5 różnych regionów odblokowywanych jeden po drugim. I choć posiadają fikcyjne nazwy to nietrudno przypasować je do określonych prawdziwych miejsc. Zaczynamy w mieścinie wzorowanej na San Francisco, dalej Londyn, Tokio, Moskwa, na końcu wywieje nas nawet na Księżyc. Każda z lokacji bazuje na sprawdzonych stereotypach, a twórcy we właściwy sobie sposób przedstawiają znane każdemu krajobrazy. I tak np. mamy spowity w siarczystej mgle Londyn, pełne wcale nieprzyczajonych ninja Tokio czy Rosję znaną bardziej jako stan umysłu aniżeli państwo, gdzie w ciemnych lasach Syberii spotkamy nawet Yeti.

Jak na kosmitę przystało Crypto dysponuje całkiem zaawansowanymi środkami destrukcji. Zaczynamy od zwykłego paralizatora, żeby w miarę postępów odblokować kolejne bronie w postaci karabinu plującego złowieszczym ogniem, bomb czy meteorów idealnych do burzenia budynków. Każdą broń można uprgrade’ować za pomocą czytelnego systemu zielonych itemków, które zgarniamy za misje lub znajdujemy poukrywane w lokacjach. Amunicję zdobywamy przetwarzając napotkane na drodze przedmioty – samochody, ławki czy śmietniki. I o ile sianie rozpierduchy z poziomu ulicy jest miodne to maksimum wrażeń doznamy tylko podczas rozwałki z niebios. W określonych miejscach na mapie, które wcześniej należy odblokować możemy wsiąść za stery latającego spodka. Spodek ten również posiada swój zestaw broni, który pozwala nam szybko kłaść do parteru całe budynki. Możemy także porywać ludzi, mieszać im geny i tym samym zyskiwać nowe umiejętności jak chociażby przejmowanie ciał określonej grupy ludzi. Podładowanie odporności naszego pojazdu uzyskujemy wysysając energię z ulicznych środków transportu.

Pomimo, iż w grze występuje kilka akwenów wodnych to nasz bohater niezbyt się w nich odnajduje. Mówiąc krótko – każdy jego kontakt z wodą kończy się natychmiastowym zgonem. Nie ma co jednak żałować braku umiejętności pływalniczych, bo lewitacja w pełni rozwiązuje sprawę. Co ciekawe leczenie Crypto odbywa się automatycznie po upływie kilku sekund. Warunkiem powrotu do pełni zdrowia jest spokojny upływ czasu. I choć w Destroy All Humans! 2 próżno szukać apteczek to wydaje się, że pomysł z samoistnym podreparowaniem zdrowia został idealnie zbalansowany. Do pełni szczęścia brakuje auto-celowania, bo czasami trudno nadążyć za grupką przeciwników, która naciera z różnych stron i miota się po ekranie jak oszalała.

[Obrazek: e3-2006-destroy-all-humans-2-screens-200...7_640w.jpg]

Z racji tego, iż ukończenie głównego wątku fabularnego to zaledwie 60% gry, to z pewnością jest co robić w dalszej kolejności. Jak już wspominałem dodatkowe zadania, które często wciśnięte są do sandboxów na zasadzie kilku oklepanych schematów, tutaj przybierają zgoła odmienną formę. Zasadniczo dzielą się na pomoc mieszkańcom oraz budowanie kultu bożka z obcej cywilizacji. Każdy z tych typów w przeciwieństwie do głównej linii fabularnej charakteryzuje się zróżnicowaniem i powiewem świeżości. Gra posiada także rozbudowany tryb multiplayerowy w postaci zarówno swobodnej eksploracji, jak i przechodzenia gry we dwójkę.

Grafika w grze w początkowej lokacji świeci się jak psu dupa, a rozmazanie ekranu kłuje nieco w oczy. Przy większej rozwałce gra potrafi wyraźnie przyciąć. Nie jest to jakiś tragiczny poziom, który każe nam skreślić ten tytuł na starcie, ale niemniej jednak jest to widoczne. Silnik Havoc sprawia, że wybuchy ogląda się przyjemnie. Oczywiście o ile nie są to wybuchy z nami w roli głównej. Trzeba pochwalić dobór głosów na czele z sarkastycznym, acz czarującym Crypto.

Destroy All Humans! 2 to zabawa na bite 30 godzin. Jeżeli przedrzecie się przez niezbyt porywający główny wątek to później będzie już tylko znacznie lepiej. Lekki tytuł z wykręconymi pomysłami.

Zapraszam do dzielenia się opiniami dotyczącymi tekstu, gry czy cokolwiek innego, co jako tako mieści się w temacie. Zainteresowanych początkiem serii odsyłam do tekstu ashina.

Moja ocena: 7+/10
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [PS2][Recenzja] King Kong Furious 11 10759 03-04-2020, 08:35
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- Beverly Hills Cop miauryc 4 7257 26-08-2016, 21:52
Ostatni post: Sandinista
  [Recenzja] Forbidden Siren Sandinista 10 13386 15-06-2016, 14:34
Ostatni post: Makaveli
  (Krótka recenzja) Ojciec Chrzestny Szymon 10 12509 22-01-2016, 23:14
Ostatni post: Makaveli
  [Recenzja] Glass Rose Sandinista 7 8474 18-06-2015, 08:02
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- FlatOut miauryc 1 4542 05-06-2015, 19:07
Ostatni post: Kratos
  Project Zero - Recenzja MrBrut 4 6490 30-04-2015, 00:22
Ostatni post: juno
  Recenzja Ico Kratos 9 9874 04-01-2015, 09:27
Ostatni post: 1903

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości