Medal of Honor: Airborne
#1
[Obrazek: medal-of-honor-airborne.jpg.adapt.crop191x100.628p.jpg]

Pierwszoosobowe strzelanki w realiach drugiej wojny światowej to jeden z najbardziej lubianych przeze mnie typów gier wideo. Na PlayStation 2 zapoznałem się już z większością przedstawicieli tego gatunku i do pełni szczęścia (czyt. skompletowania wszystkich wojennych FPS'ów na PS2) zabrakło mi już ich niewiele. Nie powinno więc nikogo dziwić, że prędzej czy później zabiorę się za taką grę również na PS3, na którym niestety II wojna światowa przestała być wiodącym tematem na rzecz współczesnych konfliktów zbrojnych czy realiów futurystycznych. Rozumiem, że dla większości graczy taka tematyka może wydawać się oklepana, jednak mimo wszystko jestem tego zdania, że klasyczna wojenna kampania dla pojedynczego gracza jest rzeczą o wiele bardziej rajcującą od gry w trybach sieciowych z wykorzystaniem nowocześniejszych giwer. W każdym razie wczorajsza wieczorna sesja zaowocowała zobaczeniem napisów końcowych i happy endem, czyli zwycięstwem dzielnych Amerykanów i porażką złych niemieckich nazistów.

"Medal of Honor: Airborne" miał być próbą odświeżenia tematyki II wojny światowej w FPS'ach poprzez podjęcie się niewykorzystywanej jeszcze tematyki operacji powietrznodesantowych. Jak łatwo można się domyślić, kontrolowany przez nas amerykański żołnierz jest spadochroniarzem, dlatego też każdą misję rozpoczynamy na pokładzie samolotu, z którego musimy później wyskoczyć i bezpiecznie wylądować. W odróżnieniu do wydanego na PS2 "Medal of Honor: Vanguard", które również przedstawia losy 82. dywizji powietrznodesantowej, teren działań jest otwarty i mamy większe możliwości wyboru miejsca do lądowania. Po wyskoczeniu z samolotu mamy kilka sekund na podjęcie decyzji, które miejsce będzie najlepsze do rozpoczęcia naszej misji, gdyż rzeczywiście ma to wpływ na przebieg misji. Wylądowanie w niewłaściwym miejscu często doprowadza do szybkiej śmierci, gdy jeszcze na dobrą sprawę zabawa się nie zaczęła. Nawet jeżeli uda nam się wylądować w niebezpiecznej strefie i wyjąć broń, to i tak będziemy na straconej pozycji ze względu na odniesione rany. Wszystko spowodowane jest tym, że wrogowie zaczynają do nas strzelać jeszcze przed wylądowaniem, a my będziemy bezbronni jeszcze kilka chwil, gdyż minie kilka sekund zanim nasz wojak wyciągnie broń. Dla ułatwienia dowództwo oznaczyło bezpieczne strefy, w których powinniśmy wylądować za pomocą zielonych dymów. W pobliżu tego miejsca można liczyć na obecność innych towarzyszy oraz skrzynki z amunicją i zdrowiem. W błędzie jest jednak ten, który sądzi, iż miejsca oznaczone zielonym dymem są całkowicie bezpieczne i pozbawione obecności nieprzyjaciół. Owszem, w większości przypadków jest to gwarancja łatwiejszego rozpoczęcia misji, aczkolwiek zdarzyło się, że kilka razy zginąłem dosłownie chwilę po wylądowaniu, gdyż jak już wspominałem musimy przeczekać animację wyciągania broni przez bohatera. Dobrym pomysłem jest lądowanie na dachach, balkonach, czy w pobliżu miejsc z możliwymi osłonami i kryjówkami. Z jednej strony skoki z samolotu dają nam wiele możliwości taktycznych, z drugiej zaś są ryzykowne, gdyż mamy ograniczoną ilość czasu na wybór miejsca do lądowania.

[Obrazek: ss_cda291aab1ecdb40329141292f3fb70e9555c...1447352551]

Rozgrywka opiera się na pewnym schemacie. Każda misja poprzedzona jest krótką odprawą, na której dowódca opowiada o naszych przyszłych celach, a my widzimy mapę ukazującą teren działań i bezpieczne miejsca oznaczone na zielono (w czasie właściwej gry oznaczone zielonym dymem). Po odbyciu odprawy stajemy przed wyborem broni, której będziemy używali w czasie misji. To rozwiązanie bardzo mi się spodobało i przyznam szczerze brakowało mi go we wcześniej ogranych tytułach. Teraz nie musimy już używać broni narzuconych nam przez twórców i sami możemy sobie dobierać ekwipunek pod kątem naszych umiejętności. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszystkimi giwerami dysponujemy od początku, a niektóre bronie nie nadają się do wszystkich typów misji. Wtedy też warto będzie zainteresować się zestawem rekomendowanym przez dowództwo, czyli zestawem widocznym jeszcze przed zmianami dokonanymi przez gracza. Dostępny arsenał to broń charakterystyczna dla tego okresu, więc nie spodziewajcie się, że coś Was zaskoczy m.in. pistolet maszynowy Thompson, MP40, karabin maszynowy BAR, czy karabin samopowtarzalny M1 Garand. Przy sobie możemy nosić jednocześnie dwa egzemplarze, pistolet i aż 3 typy granatów, więc możliwości taktycznych mamy całkiem sporo. Dodatkowym faktem wartym odnotowania jest zdobywanie doświadczenia w użytkowaniu danej broni. W prawym dolnym rogu widoczny jest kontur naszej broni, który z każdym zabitym przeciwnikiem zostaje napełniany niebieskim kolorkiem określającym nasze doświadczenie. Po zapełnieniu go, w zależności od broni, dostajemy jakiś bonus np. przyspieszone ładowanie, zmniejszenie odrzutu, czy usprawnienie celowania, a poziomów do nabicia mamy trzy. Trzeba oddać twórcom, że system ten jest niezwykle rajcujący. Tym bardziej, że nasze postępy obrazuje zmieniający się wygląd broni o jakiś szczegół np. połączone taśmą dwa magazynki w niemieckim karabinku automatycznym StG44 po otrzymaniu bonusu przyspieszającego przeładowywanie (trochę dziwne jest to, że niemieckich broni możemy używać już od samego początku misji). Skoro rozmawiamy już o broniach, to trzeba pochwalić twórców jeszcze raz, tym razem za ich wykonanie od strony wizualnej.

Strona audiowizualna tej pozycji to również bardzo wysoka jakość wykonania. Już ogrywane na PS2 "Medal of Honor: Vanguard" potrafiło mnie oczarować różnej maści filtrami czyniącymi rozgrywkę bardziej dynamiczną, czy szczegółowo wykonanymi miejscówkami. Nie powinno więc nikogo dziwić, że "Medal of Honor: Airborne" także świetnie się prezentuje. Lokacje jakie przyjdzie nam zwiedzić charakteryzują się mnogością elementów i zostały zaprojektowane w odpowiednim charakterze, co tylko sugeruje nam kunszt artystyczny grafików. Kto by pomyślał, że w wojennym FPS'ie można się na chwilę zatrzymać i podziwiać krajobrazy... Zwłaszcza w przypadku misji rozgrywającej się w Normandii, gdy mamy widok na plażę i w oddalimy widzimy nadciągające łodzie, a w powietrzu latają samoloty, co jakiś czas dostarczające kolejnych spadochroniarzy gotowych do walki. Pisząc o grze z serii "Medal of Honor" ciężko nie wspomnieć o klimatycznej ścieżce dźwiękowej i pojawiającym się od wielu lat głównym motywie muzycznym. To tylko pokazuje, że muzyka jest istotnym elementem gier wideo potrafiącym zbudować odpowiedni dla prezentowanych realiów klimat oraz nadać swoistej epickości i patosu, które tylko zachęcają gracza do walki.

[Obrazek: 1479833077-3259162807.jpg]

Nie ma gier pozbawionych wad, a tezę tą potwierdza opisywany tytuł. Nie da się ukryć, że długość kampanii dla pojedynczego gracza, a raczej ilość misji, nie powala na kolana. Tytuł ten jest niezwykle krótki i gdyby nie to, że zdecydowałem się na jego dawkowanie (dwa wieczory po trzy misje), to mógłbym go ukończyć w czasie jednego posiedzenia. Pod tym względem gra nie wypada o wiele lepiej o przytaczanego tutaj "Medal of Honor: Vanguard". Kolejnym czynnikiem wpływającym na niekorzyść jest słaba końcówka, która pod względem klimatu różni się diametralnie od wcześniejszych misji. Mam tutaj na myśli obecnych w tych etapach przeciwników - ubranych na czarno niemieckich żołnierzy w maskach gazowych dzierżących karabiny maszynowe, którzy swoją odpornością na pociski przypominali Helghastów z gry "Killzone". Wyglądem w zasadzie też... Do pełni "szczęścia" zabrakło tylko pomarańczowych ślepi. Aby powalić takiego gagatka potrzebna była cała zawartość magazynku, bądź też kilka celnych strzałów w głowę. Dziwiło mnie również to, że zginięcie po zaliczeniu punktu kontrolnego wymaga od gracza oddania kolejnego skoku na spadochronie. Checkpoint zapisuje jedynie nasze postępy.

Przechodząc do podsumowania. "Medal of Honor: Airborne" jest solidnym, konkretnym przeżyciem. Gra w żadnym wypadku nie jest crapem, który nie ma startu do wojennych strzelanek z poprzedniej generacji. Tytuł ten oferuje kampanię dla pojedynczego gracza w klasycznym stylu, również za sprawą poziomu trudności i zaimplementowanymi w mechanice gry rozwiązaniami (system apteczek z częściową regeneracją życia podobny do tego z gry "Far Cry 2"). Sam grałem na średnim poziomie trudności i mogę powiedzieć, że jest to gra nieznacznie łatwiejsza od "MoH: Wojna w Europie" ze względu na obecność punktów kontrolnych. Można powiedzieć, że "Airborne" to takie połączenie wybranych cech "European Assault" i "Vanguard".
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#2
Jeden z moich ulubionych FPSów osadzonych w tych czasach. Bardzo fajnie zaprojektowane misje i kilka świeżych pomysłów. Może całość jest nieco monotonna przy dłuższym posiedzeniu ale klimat jest rewelacyjny. Moim zdaniem Medale sprawdzały się znacznie lepiej od Codów w tym aspekcie. A gdybyś miał ułożyć ranking shooterów o IIWŚ to jakby on wyglądał? Tak z ciekawości pytam bo z tego co się orientuje sporo ich przeszedłeś Smile
Odpowiedz
#3
Tak naprawdę nigdy się nad tym zagadnieniem nie zastanawiałem. Ułożenie takiego rankingu jest zadaniem trudnym, ale nie niewykonalnym. Na chwilę obecną jednak nie podejmę się próby sporządzenia takiej listy, gdyż jeszcze nie ograłem wszystkich wojennych FPS'ów dostępnych na konsole Sony. Gdybym jednak miał wybrać, który dotychczas ograny przedstawiciel gatunku jest tym najlepszym, to wybrałbym bez dwóch zdań "Medal of Honor: European Assault" ze względu na rewelacyjny sposób prowadzenia misji i ogólnie samo ukazanie wojennego klimatu (tutaj ogromna zasługa muzyki, która w każdym "Medalu" jest wybitna, lecz w tym przypadku podobała mi się najbardziej).
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#4
(10-12-2013, 09:40)PaultheGreat napisał(a): Gdybym jednak miał wybrać, który dotychczas ograny przedstawiciel gatunku jest tym najlepszym, to wybrałbym bez dwóch zdań "Medal of Honor: European Assault"

Ooo, zaskoczyłeś mnie wyborem. Spodziewałem się czegoś nowszego, i z nowszych platform. Jeszcze bardziej mnie tym nakręciłeś na ogranie tego tytułu. Od jakiegoś czasu miałem taki zamiar ale nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego. Byłem nastawiony na poporstu porządny shooter, nic wielkiego. Do tego teraz w media markt u mnie jest za 30 zl wiec jutro po szkole wstąpię i kupie Tongue
A mój ulubiony fps w tych realiach to Brothers in Arms: Hell's Highway Smile
Odpowiedz
#5
W "Hell's Higway" nie grałem, ale na 100% się za niego wezmę, gdy najdzie mnie chęć na ogrywanie takich gier. Miło wspominam wcześniej ograne odsłony tej serii wydane na PS2 i mam nadzieję, że będzie to tytuł na podobnym poziomie. Seria "Brothers in Arms" swoją koncepcją różni się znacząco od konkurencyjnych strzelanek spod znaku "Call of Duty" i "Medal of Honor", ale kompletnie mi to nie przeszkadzało i bawiłem się znakomicie.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#6
Polecam. Moim zdaniem HH jest nawet lepsze od poprzedników. Sporo poprawek względem wcześniejszych części. Widać, że twórcy się przyłożyli chcąc stworzyć jeszcze lepszą odsłonę a nie tylko zarobić na popularności poprzednich. Większy nacisk położyli na fabułę, jest trochę psychologiczna, trochę dołująca. Do tego ładna grafika, która do dziś cieszy oko.
Odpowiedz
#7
Powoli nadchodząca premiera Call of Duty WW2 spowodowała, że zacząłem wracać do gier o tematyce wojennej z lat 39-45, które ukazały się na PS3 i PS3. Przeszedłem ponownie MoH Airborne:

i wiecie co? Mimo kilku niedoskonałości wciąż przyjemnie strzela się do nazistów. Grafika może się zestarzeć, ale ścieżka dźwiękowa nigdy! Wink
Kanał o grach/gadżetach/konsolach: https://www.youtube.com/c/GRYzoniePolska
Patronite: https://patronite.pl/GRYzoniePolska
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Medal of honor 2010 sebol91 0 946 15-08-2020, 19:08
Ostatni post: sebol91

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości