inFAMOUS 2.
#1
Zainwestowanie w zupełnie nową markę przy sukcesie obecnej może być nie lada ryzykiem. Niewielu producentów gier może pochwalić się powodzeniem takiej operacji. Jednym z nich jest Sucker Punch - twórcy legendarnego już dzisiaj platformera o złodziejskim szopie Sly'u. Postanowili wraz z nową generacją udostępnić nam zupełnie nowy tytuł, którego premiera w 2009 roku odbiła się sporym echem od sceny elektronicznej rozrywki. Mowa oczywiście o tytule inFAMOUS, który swoim nowatorstwem przyciągnął do siebie tłumy. Zakończenie jasno zdradzało kontynuację, która kilka miesięcy po pojawieniu się gry na sklepowych półkach została zapowiedziana. Dwa lata później, latem roku 2011, do rąk graczy trafia sequel gry, która na nowo zdefiniowała pojęcie bycia komiksowym bohaterem. Czy udało się utrzymać, powiedzieć by można „raczkującą” markę na równie wysokim poziomie?

[Obrazek: i2_logo.jpg]
inFAMOUS 2


Gra rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach z pierwowzoru. Miesiąc po pokonaniu głównego antagonisty części poprzedniej, Cole przygotowuje się do pojedynku z niejaką „Bestią”, która została przepowiedziana przez wspomnianego wcześniej złoczyńcę. Cole oraz Zeke, jego przyjaciel, kontaktują się z agentką Kuo, która proponuje im nawiązanie współpracy z doktorem Wolfem. Doktor ten twierdzi, że ma w rękach urządzenie znacznie potężniejsze od znanej z poprzednich wydarzeń sfery promieni, co pozwoli naszemu elektrogońcowi na osiągnięcie jeszcze większej mocy. Cole bez wahania zgadza się na spotkanie i całą paczką kierują się na statek, aby popłynąć do obecnej siedziby doktora - miasta New Marais. Opuszczając Empire City dzieje się rzecz niespodziewana - znikąd pojawia się Bestia. Jest to ogromna postać o kształcie człowieka, przypominająca na pierwszy rzut oka bossów występujących w grach z serii „God of War”. Kreatura jest tak silna, na jaką wygląda. Po krótkiej potyczce i wydawać by się mogło zwycięstwie MacGratha stworzenie wyłania się znowu z wody i niszczy Cole’a bez żadnego trudu. Okazuje się, że jego dotychczas już pokaźne siły nie stanowiły żadnego zagrożenia dla nowego problemu świata - Bestii. Nasz protagonista kuruje się w drodze do New Marais z jedną myślą - zniszczeniu jego pogromcy i dopełnieniu proroctwa. Niedługo po przybyciu okazuje się, że sfer, które z ludzi (podobnie, jak w przypadku Cole’a) robią supermocnych conduitów było więcej (o skutkach takiej kolei rzeczy później). Dowiadujemy się również, że Bestia zrównała z ziemią całe Empire City i zmierza w naszą stronę niszcząc wszystko, co stanie jej na drodze.

[Obrazek: 5314.610.jpg_2D00_610x0.jpg]

Miasto wykreowane w nowej części przygód naszego akumulatorka wzorowane jest mocno na Nowym Orleanie. Jest dużo palm, uliczki są dosyć wąskie, często brukowane. Na budynkach są ogromne tarasy, które zapewne znajdują zastosowanie podczas słynnych nowoorleańskich karnawałów. Pogoda sprzyja wypadom na zewnątrz, na które z pewnością sobie pozwolimy. Nie ma już trzech wysp, jak było to w części pierwszej - tym razem są dwa, całkiem spore kawałki lądu. Wyspa pierwsza, na której rozpoczniemy rozgrywkę, wygląda fenomenalnie. Bardzo ciekawe, zabytkowe kamienice, wielka katedra w centrum dzielnicy. Wszędzie wspomniane palmy, skąpo ubrane dzierlatki, ulicą sunie zabytkowy tramwaj... a obok idzie Milicja, która nie daje mieszkańcom spokoju. Od razu, zanim jeszcze staniemy na miejskim chodniku, w telewizji spotykamy audycje niejakiego Bertranda. Kojarzy mi się bezpośrednio z wielkimi dyktatorami pokroju Fidela Castry, którzy siejąc propagandę ustawiają mieszkańców pod preferowany kąt myślenia. Aby rządziło się lepiej. Koleżka ten zmataczył ludność do tego stopnia, że nawet mu uwierzyli. Zgotował nam nie lada powitanie na nie do końca nowej wyspie. Wmówił mieszkańcom, że Cole jest diabłem, który przybył unicestwić ich piękne miasto, a on jest wielkim zbawcą, który za pomocą milicji wypleni zepsucie z miasta i uchroni je przed zagładą. Prawda o samym Bertrandzie jest również zupełnie inna, stopniowo odkrywana będzie wraz z postępem fabuły.
Druga wyspa natomiast jest zalana powodzią, tak jak niegdyś Nowy Orlean. Dowiadujemy się, że to właśnie tutaj Cole nauczył się sztuki parkour zanim jeszcze wybuch nadał mu nowe moce. Przemierzanie tej wyspy wymaga umiejętności z powodu wszechobecnej wody, która nie lubi się z prądotwórczym MacGrathem. Zdecydowaną zaletą nowego terenu jest jego znaczne zróżnicowanie, którego brakowało w części pierwszej.

[Obrazek: infamous.jpg]

Ponownie mamy możliwość wyboru, po jakiej stronie chcemy się opowiedzieć. Przecież posiadanie supermocy nie zobowiązuje nas do bycia istnym aniołem i wzorem do naśladowania. Po uruchomieniu gry możemy, o ile posiadamy w konsoli, załadować zapisy z poprzedniej części, co spotka się z otrzymaniem bonusów w postaci jednego dodatkowego zbiornika energii oraz paroma tysiącami punktów doświadczenia do wykorzystania. Po załadowaniu odpowiedniego zapisu (jeżeli ma się zapisy z obu przejść - dobrego i złego, pojawi się stosowna opcja), rozpoczynamy rozgrywkę. Tym razem wielkim plusem jest większa różnorodność wyborów fabularnych, które nie sprowadzają się jedynie do obejrzenia kosmetycznie zmienionego przerywnika filmowego. Na swojej drodze spotykamy Nix, która, co się okazuje, była świadkiem eksplozji sfery promieni (identycznej, którą w rękach miał Cole, a która zrobiła z niego elektrycznego conduita) i dzięki posiadaniu specjalnego, niezmiernie rzadkiego genu nie została starta na proch, a uzyskała specjalne moce. W tym momencie dowiadujemy się, że nie jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i inni ludzie również mogą posiadać supermoce. Na pierwszy rzut oka widać, że reprezentuje ona stronę zła. Kolor ubrań oraz mocy oraz szalone zachowanie mówią same za siebie. Powiecie zapewne - a kto będzie reprezentował dla równowagi dobrą stronę? Tutaj niestety muszę zdradzić pewien, w zasadzie nieistotny względem zakończenia szczegół fabularny - poddana eksperymentom przez drugiego głównego antagonistę oprócz Bestii, Bertranda, agentka Kuo. Okazuje się, że ma ona moce władania lodem. Reprezentuje ona zatem stronę dobra - jest szlachetna, wyglądem również przynosi na myśl „niebieskość” dobrej strony kreowanej przez studio Sucker Punch. Momenty, w których możemy wybrać „złe” lub „dobre” przejście są tym razem zupełnie inne. Możemy dla przykładu wspomóc sobie odbicie fortu dzięki uwolnionym policjantom, lub też wysadzić główną bramę za pomocą wypełnionego po brzegi ładunkami wybuchowymi ambulansu. Zdecydowana poprawa i trafiony pomysł.

[Obrazek: I2_cole-nix-flood-town.jpg]

Cole, oprócz nowych mocy, zyskał również nowego aktora głosowego. Brzmiący prawie tak samo, jak znany z The Walking Dead Norman Reedus, Eric Ladin wypadł w tej roli oszałamiająco! W końcu MacGrath zyskał osobowość, której tak bardzo brakowało w poprzedniej części. Nie wypowiada już swoich kwestii beznamiętnie jak jego kolega po fachu, Bruce Wayne. Głos ma w sobie nutkę pewnego zacięcia, czasami nawet jadu, pewności siebie, zarozumiałości. Znakomicie pasuje on do Cole’a złego oraz dobrego. Słucha się go z przyjemnością, a rzucane niekiedy kąśliwe uwagi czy też dowcipy tylko dodają pikanterii całokształtowi. Szczerze mówiąc, gdy dowiedziałem się o zmianie aktora głosowego, nie byłem zachwycony. Myślałem, że nie będę mógł identyfikować się z gońcem tak, jak mogłem zrobić to w poprzedniej części. Moje obawy okazały się mylne, ponieważ zabieg ten wyszedł zdecydowanie na plus.
Jeśli jesteśmy już przy oprawie dźwiękowej, warto również zwrócić uwagę na resztę tego, co usłyszymy podczas gry. Wszelkie kwestie są wypowiadane znacznie bardziej aktorsko, akcentowane odpowiednio do sytuacji. Czuć tam, że było to robione fachowo i nie ma wrażenia „losowości” kwestii, które często występuje w produkcjach, w których podkłada się głos. Dźwięki supermocy, nie tylko elektrycznych, ale i lodowych są wykonane jak najbardziej poprawnie i brzmi to tak, jak byśmy sobie to wyobrażali.

[Obrazek: infamous-2-enemy.jpg]

Mechanika gry pozostaje bez zmian. Mamy do wyboru natomiast znacznie więcej mocy niż poprzednio. Po wykupieniu odpowiedniej ich ilości możemy wracać do poprzedniej, słabszej toteż innej wersji danego skill’a. Robimy to za pomocą przytrzymania strzałki w lewo i wciśnięcia przycisku, który odpowiada za użycie danej mocy. Spowoduje to zmianę wybranej przez nas umiejętności na inną, która jest odblokowana. Dodaje to element strategii, której nie będzie może trzeba na niższych poziomach trudności, ale która jest niezbędna na poziomie najwyższym. O mocach pisał nie będę. Mogę powiedzieć jedno - dało się zrobić równie ciekawe, nowe moce. Na pewno nie będziecie zawiedzeni czy też znudzeni, a umiejętności odblokowane podczas gry szybko okażą się przydatne w praktyce. Do walki wręcz posłuży nam nowość w grze - skonstruowany przez Zeke'a „dwójząb” zwany Amp. Ładuje się on naszą mocą i pozwala na wykonywanie efektownych ciosów kończących.
Wrogowie są bardzo inteligentni jak na tego typu grę. Stojący na dachu milicjant strzelający do Cole’a znajdującego się na poziomie ulicy odejdzie od gzymsu, żeby przeładować broń, przygotować granat czy przegrupować się z kolegami z oddziału. Nikt nie stoi w oczekiwaniu na odstrzelenie głowy elektryczną wiązką. Przeciwnicy są bardzo czujni, pozostają bez przerwy w ruchu oraz popisują się znakomitą celnością, której współczynnik zależny jest od poziomu trudności, na jakim gramy. Nie posiadają oni żadnych supermocy. Oprócz milicjantów w mieście grasują również dziwne kreatury, przywodzące na myśl te, które pojawiały się w Silent Hill. Są to zmutowani ludzie, którzy zamiast rąk posiadają wielkie coś przypominające ostrza. Nie powiem, że byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem to pierwszy raz. W dalszej części fabuły dowiadujemy się, co powoduje te mutacje i rozjaśnia się przyczyna obecności milicji w mieście.

[Obrazek: infamous-2-cole-behemoth.jpg]

System Karmy również nie doczekał się jakichś znacznych zmian. Wszystkie nasze poczynania skutkują zbliżeniem nas do bohatera lub tytułowego „niesławnego”. Pomóc w tym mogą debiutujące „zdarzenia losowe”, które kojarzyć można z gry Red Dead Redemption. Wadą jest niestety ich ilość - dobrych i złych zdarzeń jest po cztery. Możemy zatem zatrzymać przesłuchujących niewinnego przechodnia milicjantów, uwolnić mieszkańców prowadzonych na egzekucję oraz rozbroić bombę z odłamkiem sfery i uleczyć pulsem rannych ludzi. W złych natomiast przyjdzie nam zabić człowieka, który odłamek sfery ma przy sobie i ją zabrać, możemy napaść na patrolujących teren policjantów, uciszyć ulicznego grajka (?) oraz rozgonić spacerującą ulicami miasta manifestację wyraźnie wyganiającą naszego „diabła”. Widać podobieństwa dla każdego zdarzenia losowego, odpowiednio dla przejścia złego i dobrego. Jest tego mało i niestety szybko się nudzi, ale okazuje się przydatne w zdobywaniu kolejnych poziomów karmy, co pozwoli uzyskać nowe moce. Oprócz zdarzeń losowych, które nie są co prawda mocną stroną, nudzie w mieście zapobiegać mają misje poboczne. Technicznie nie odbiegają one niczym od misji z części pierwszej - wykonujemy zlecone zadanie i odbijamy dzięki temu część wyspy. Wielkim plusem jest natomiast ich zróżnicowanie - o ile poprzednio potrafiły potwarzać się po kilka razy, co zmuszało mnie do robienia ich na siłę, tak tutaj są zupełnie inne i zauważyłem bodajże tylko jedno, częściowe powtórzenie. Na pewno nie robiłem ich na siłę i sprawiały nawet sporo frajdy, ponieważ są całkiem złożone. Dopełnieniem aktywności pozafabularnej są, znane i (nie)lubiane odłamki sfery. Ponownie zebranie ich spowoduje zwiększenie pojemności akumulatorów naszego herosa. Jest ich nieco mniej niż w części pierwszej, ale nadal nie jest to mała liczba - 305. Tym razem białej gorączce związanej z ominięciem jednego czy też dwóch odłamków zapobiegnie „zmysł odłamków”. Cóż za genialna umiejętność! Wciśnięcie lewego analoga spowoduje znalezienie brakujących odłamków na całym terenie gry, nie tylko w bezpośredniej okolicy. Przeczesywanie miasta w poszukiwaniu ostatniego odłamka i związane z tym masakrowanie lewego grzybka - żegnaj!

[Obrazek: infamous2_0b.jpg]

Graficznie opisywana produkcja prezentuje się znakomicie. Widać rażący postęp od czasów premiery części pierwszej, spowodowany lepszym poznaniem architektury i możliwości systemu PlayStation 3. Miasto prezentuje się bardzo dobrze, tekstury są wyraźne i szczegółowe, ilość polygonów w budynkach oraz innych elementach otoczenia również wzrosła. Nadal jednak czuć, że jest to inFAMOUS, co jest zdecydowanie zaletą, ponieważ gra wypracowała sobie specyficzny klimat, który zachował się do części drugiej. Postacie spotykane na ekranie również zostały znacznie poprawione. Cole wygląda nieco inaczej, aby lepiej pasował do swojego nowego głosu. Nadal nosi kurierską torbę z logiem Sly’a. Wzrost ilości polygonów widać również w samych postaciach, które w przerywnikach filmowych są bardzo ładnie oskryptowane i posiadają ciekawą mimikę twarzy. Efekty specjalne w postaci lodu, prądu, ognia oraz innych źródeł oświetlenia również wypadają bardzo dobrze. Cieniowanie spisuje się znakomicie - cienie są bardzo wyraźnie zarysowane i odpowiadają temu, co je aktualnie rzuca. Efekty broni oczywiście są jak najbardziej poprawne i cieszą oko. Płynność animacji również została poprawiona i jest bardzo blisko płynności. Odwrócenie się plecami do miasta i obrócenie kamery w jego kierunku nie powoduje tak wyraźnego dropu animacji, jaki mieliśmy okazję widzieć w części pierwszej.

[Obrazek: 9993682_1299968163.jpg]

Nowością jest również Kreator Misji. Pozwala nam on na stworzenie dowolnego scenariusza za pomocą wielu różnorodnych narzędzi. Jest on dosyć rozbudowany, można nawet tworzyć kwestie dialogowe wypowiadane przez poszczególne postacie, oczywiście nie ma możliwości dodania głosu. W zasadzie można by powiedzieć, że taki tam bezużyteczny gadżet. Otóż nie! Mamy dostęp do wyszukiwarki misji stworzonych przez innych graczy! Do dyspozycji mamy najróżniejsze filtry, które dosyć szczegółowo sortują misje. Po potwierdzeniu wyszukiwania, na mapie pojawią się zielone kółka symbolizujące misje stworzone przez graczy. Jest niestety jeden minus tego przedsięwzięcia - 90% stworzonych misji jest albo beznadziejna, albo niedopracowana, albo polega głównie na grindowaniu Karmy pod trofea. W zasadzie nie korzystałem z nich wcale poza wymaganymi do trofeów liczbami misji, które trzeba rozegrać. Zdarzają się owszem misje ciekawe, ale nie jest to już tak fajne, jak misje poboczne czy też fabularne.

--

Podsumowując, inFAMOUS 2 to produkcja znacznie lepsza od pierwowzoru. Fabuła jest bardziej rozbudowana i wielowątkowa niż w części pierwszej, mimo mniej spektakularnego zakończenia. Graficznie tytuł wyciska praktycznie wszystko z konsoli, zapewniając płynną i wyraźną animację. Nowy głos Cole’a zapada w pamięci jako jeden z najciekawszych głosów w grach, podobnie jak voice-acting Kratosa z przygód „God of War”. Niektóre elementy co prawda nie sprawdziły się zgodnie z oczekiwaniami twórców, ale zapewniają jako taki sposób na nudę. Część z nich, jak na przykład system wspinaczkowy, można by usprawnić i odświeżyć. Mimo właśnie tych nielicznych wad tytuł broni się jeszcze ciekawszą historią i pieszczącą zmysły oprawą. Ponownie już polecam przejście oboma ścieżkami, celem poznania obu zakończeń, które też są zupełnie inne i nie stanowią już tylko lekko przerysowanego przerywnika filmowego.
Odpowiedz
#2
Nie będę się specjalnie rozpisywał. Seria inFAMOUS już od dawna ma u mnie wypracowaną bardzo pozytywną opinię. Tekst czytało się bardzo dobrze. Zdążyłeś nas już zresztą przyzwyczaić do wysokiego poziomu swoich prac i nie za bardzo masz ochotę zejść chociażby o szczebel niżej.

Wyłapałem dwie literówki, które nie wpływają w żadnym stopniu na odbiór całości i (prawdopodobnie) jeden błąd logiczny:

Cytat: Powiecie zapewne - a kto będzie reprezentował dla równowagi dobrą stronę? Tutaj niestety muszę zdradzić pewien, w zasadzie nieistotny względem zakończenia szczegół fabularny - poddana eksperymentom przez drugiego głównego protagonistę oprócz Bestii, Bertranda, agentka Kuo.

Bestia i Bertrand są źli zatem należałoby użyć słowa "antagonista" w stosunku do nich.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#3
(31-12-2014, 11:24)Kraszu napisał(a): Bestia i Bertrand są źli zatem należałoby użyć słowa "antagonista" w stosunku do nich.

Racja. Nie wiem, dlaczego wpisałem pro. Prawdopodobnie przetwarzałem coś w głowie na temat Cole'a. Dzięki za czujność.
[Obrazek: senna1.png][Obrazek: Makaveli0160.png] [Obrazek: senna%202.png]
Odpowiedz
#4
Obrazki większe mogłeś dać.
[Obrazek: 1104259.png]
Odpowiedz
#5
Kolejny, świetny tekst twojego autorstwa. Wtop nie zaliczasz, więc było to oczywiste już w chwili zobaczenia przeze mnie autora tematu. Każdy element starasz się opisać tak szczegółowo jak to tylko możliwe, a przy tym pilnujesz się, żeby zbytnio nic nikomu nie zaspoilerować. To dla mnie podstawa, bo sypnąć spoilerem jest bardzo łatwo, a ugryźć się w język już niestety nie. Co do samej gry to po raz drugi rozbudziłeś mój apetyt na tę serię, która mimo wszystko jakoś mi umyka. I jeszcze będzie umykać, bo mam sporo innych zaległości czekających już do ogrania.

P.S. Ale ten ostatni obrazek to rzeczywiście mógłby być większy hehe.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  inFAMOUS. Makaveli 4 6786 08-10-2014, 06:03
Ostatni post: VortaL
  [Recenzja] Infamous Spaidi 4 4210 15-06-2014, 15:25
Ostatni post: Makaveli

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości