Forbidden Siren
#1
[Obrazek: 36956170.jpg]

Gatunek gier określany jako "Survival Horror" jest powszechnie kojarzony z kultową marką "Silent Hill". Trudno się temu dziwić skoro pierwsza część SH była niemalże "matką" tego gatunku i grą, która wyznaczyła standardy straszenia poprzez wpływ na psychikę gracza. Twórcą tej legendarnej pozycji jest niejaki Keiichiro Toyama, który jak się później okazało ma wyjątkowy talent do wymyślania chorych scenariuszy... Dlaczego? Ano dlatego, że...

"Forbidden Siren" to dzieło właśnie wspomnianego wyżej gentelman'a. Gra zainteresowała mnie ze względu na ciekawy pomysł fabularny. Mianowicie:

Akcja toczy się w pewnej wiosce położonej nad morzem. Podczas odprawiania dziwnych rytuałów nagle rozległ się tam ryk syren morskich, wioskę spowiła gęsta mgła, a morze przybrało czerwony odcień. Wydarzenia te sprawiły, że garstka ludzi musi zacząć walczyć o przetrwanie, ponieważ reszta mieszkańców została zmieniona w krwiożercze zombiaki, które bynajmniej nie mają dobrych zamiarów wobec ocalałych.

Oprócz ciekawej otoczki fabularnej gra oferuje kilka barwnych, grywalnych postaci i mnóstwo misji do wykonania. Mam wrażenie, że tytuł ten ewidentnie pozostaje w cieniu serii SH, ale z pewnością zasługuje on chociażby na to, aby go przetestować.

Jeżeli mieliście do czynienia z tą pozycją, słyszeliście o niej, lub po prostu chcecie przekazać jakieś info na jej temat, to zachęcam do wypowiedzi.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#2
Forbidden Siren jest dla mnie jednym z lepszych horrorów na PS2, pokazujący, że w tym gatunku można/można było jeszcze podejść do tematu z innej strony, wdrażając do niego troszkę świeżości i ciekawych rozwiązań. Seria tak jak wspomniałeś czerpie troszkę z Silent Hill właśnie za sprawą mgły, mroku, latarki czy dźwięku syreny (jak ja lubię ten sygnał), jednak wyrobiła przy tym, że tak to ujmę swój oryginalny styl. Co jest w tym najlepsze gra naprawdę potrafi wystraszyć, zaś ten element jest znacznie inny od tego co już wcześniej widzieliśmy. Resident Evil nastawiony jest bardziej na strzelanie, gdzie oprócz jump scenek, ciśnienie ma podnieść brak amunicji (odpowiednie taktyka potrafi zaoszczędzić naboi), jednak summa summarum to gracz jest tutaj górą, ma przewagę względem masy przeciwników. Podobnież jest w przypadku Cichego Wzgórza. Zakazana Syrena odwraca role i to my jesteśmy zwierzyną, zaś Shibito myśliwymi. Przeważnie na misje wyruszamy bez żadnej broni, czasem do dyspozycji mamy jakąś broń białą, zaś rzadziej dysponujemy pukawką, gdzie dodatkowo naprawdę doskwiera brak amunicji. Co więcej przeciwnicy również posiadają broń i również często jest to broń palna, z której potrafią zrobić śmiertelny użytek. Wszystkiego dopełnia fakt, że wrogów nie można zabić, a jedynie ogłuszyć na jakiś czas, po którym wstają i dalej czekają na nasz błąd. I powiem, że taki miks jest jednym z elementów sprawiających, że nasze ciało przeszywają dreszcze. Nie możemy sobie beztrosko hasać po lokacjach, trzeba ukrywać się przed umarlakami i ich obserwować.

Tutaj do gry wchodzi swoista wisienka, powiew świeżości w postaci Sightjacka. Opcja ta pozwala nam wejść w oczy Shibito i obserwować ich zachowanie, ścieżkę po której się poruszają, dzięki czemu będzie nam łatwiej ich wymanewrować czy zdobyć jakieś cenne wskazówki. Widok z oczu oponentów do przyjemnych nie należy i sprawia, że serce przyśpiesza - pocharkiwania, szaleńczy śmiech czy spazmatyczne ruchy (kopanie w ogródku jakby w transie) zagęszczają klimat. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z tym horrorkiem. Grając, w pewnej chwili zauważyłem, że zbliża się do mnie zmarlak, jednak na szczęście nie zauważył mnie. Przystanął, po czym jak gdyby nic zaczął wyć. Ze strachu (myślałem, że mnie zauważył) zacząłem uciekać, co zakończyło się napisem game over, gdyż wpadłem na drugiego ze strzelbą.

Na uwagę zasługuje również sam wygląd Shibito, który dokłada swoją cegiełkę w potęgowaniu strachu. Zgarbione, owinięte szmatami postacie, dzierżące w łapie różne narzędzia, to tylko preludium do bardziej wykręconych osobników jakimi są pajęczaki, ludzie - ważki czy w końcu zmutowane przyjemniaczki z naroślami na twarzy (pielęgniarka czy nauczycielka rządzi). Wszystkie te elementy sprawiają, że gra jest mocno poschizowana, strasząc niemal na każdym kroku.

Jak już wspomniał Kraszu fabuła gry jest interesująca, gracz zagłębia się dalej w historię wioski i tajemniczego rytuału, przy okazji dorzuca trochę japońskiego folkloru (ale nie tylko), również za sprawą poukrywanych po konkretnych planszach archiwów. Co może drażnić niektórych i odrzucić ich od konsoli to niespójna historia. Podczas gry spotkamy się wiele razy z przeskokami fabuły czy to do przodu (o kilka godzin) czy wstecz, co może sprawić trudność w połączeniu niektórych wątków, bądź po prostu sprawi, że o niektórych zapomnimy. Wiążę się to z podziałem rozgrywki na kilku bohaterów, co uważam za plus. Wcielenie się w dziadygę, młodą reporterkę czy dziewczynkę, daje inne doświadczenia, a to tylko kilka z dostępnych postaci. Cieszy natomiast masa zadań do wykonania. Prócz tych głównych, które zazwyczaj opierają się o dojście z punktu A do B, do wykonania są misje dodatkowe i alternatywne, które są już bardziej zróżnicowane. Fakt do rozgrywki wkrada się lekki backtracking, jednak zadania te trzeba wykonać, by pchnąć fabułę do przodu, a i zmuszają gracza do ekploracji danej miejscówki, często naszpikowanej Shibito, co nadaje adrenalinki rozgrywce.

Nie porównywałbym Forbidden Siren do Silent Hilla, gdyż jest to gra w dużym stopniu różniąca się od wcześniejszego dokonania Toyamy. Przyznaję Ciche Wzgórze ryło banie, jednak myślę, że FS robi to jeszcze bardziej, właśnie za sprawą klimatu zaszczucia, coś wisi w tym powietrzu czy charakterystycznych przeciwników, którzy swoim designem wywołują u gracza lęk. To nie to samo co potwory z SH. Polecam zarówno pierwszą jak i drugą odsłonę tego survivalu, która swoją drogą jest troszkę ulepszona m.in. w kwestii Sightjacka.
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#3
Grał ktoś jeszcze? Mam wrażenie, że gra jest strasznie toporna przez co trudna. Mam rację Sandi?
Odpowiedz
#4
Mnie ostatnio wpadła pierwsza odsłona FS i chodź pograłem może ze 45 min , to śmiało mogę zgodzić się z Sandini że klimat jest bardzo gęsty i ciężki .Narazie waham się z odpaleniem gry gdy spoglądam na płytę , wiem ze tytuł pokocham i znienawidzę za sprawą tego namacalnego strachu którego ciężko szukać w innych tytułach .
Odpowiedz
#5
Miałem styczność z obiema grami, najwięcej z częścią drugą, którą udało mi się dostać za ok ~50zł :-) Normalnie ludzie wymyślają na te gry kosmiczne ceny na Allegro, więc trafiłem na okazję. Bardzo zaskoczył mnie lecz pozytywnie patent, z nakładaniem skanowanych tekstur twarzy na modele. Właśnie na twarze zwróciłem uwagę po raz pierwszy z myślą w stylu: "jak oni to zrobili na PS2?".

Generalnie jako założenie i klimat, to gry bardzo fajne. Niestety jak wielu odbiłem się od nich dość szybko z powodu przekombinowania.

Konkretnie irytowało mnie to, że muszę wykonać pewną czynność/odwiedzić miejsce aby odblokować następną misję. A skąd ja do diaska mam wiedzieć gdzie i co?! Kiedy tak parę razy kompletnym przypadkiem odblokowałem następne misje, będąc często zaciętym w toku fabuły - podziękowałem po prostu i odsprzedałem.
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [SOLUCJA] Forbidden Siren Sandinista 1 6657 22-06-2012, 15:56
Ostatni post: Sandinista

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości