12-01-2015, 10:04
![[Obrazek: oe1sl.jpg]](http://i57.tinypic.com/oe1sl.jpg)
Dziś postanowiłem podzielić się z Wami moim kolejnym, czwartym już tekstem, który opublikowałem na tym forum.
Dobra, przechodzimy do konkretów. Tym razem cofniemy się w czasie, ano tak... dotychczas wraz ze mną tylko cofaliście się w czasie. No cóż, teraz konkretnie, bo do 11 dnia marca roku 2005, ponieważ wtedy miała swoją europejską premierę pierwsza część ulicznej kopanki od studia EA BIG. Tak jak można domyśleć się po tytule, chodzi o Fifę Street. Myślę, że to na tą chwilę dobry tytuł do zrecenzowania, gdyż poprzednio wziąłem się za część drugą oraz trzecią. Także dziś ocenię grę od której zaczęła się seria STREET oraz porównam ją względem wcześniej wspomnianych edycji.
Rozpocznę nietypowo, gdyż wcześniej tego nie robiłem. Zaczniemy od samej oceny okładki z grą, bo myślę, że warto poświęcić jej kilka ciepłych słów. Twarzą FIFY STREET został Ronaldinho, który w ówczesnym czasie był niewątpliwie największą gwiazdą, a także topowym zawodnikiem w piłce nożnej. Ronaldinho jak nikt inny słynął z efektywnych zwodów, był graczem błyskotliwym, widowiskowym, a także kreatywnym, z czym trzeba się wyróżniać w ulicznych potyczkach, bo tutaj liczy się przede wszystkim fun i piękno gry, jaką jest piłka nożna. Także - właściwy człowiek na właściwym miejscu i z całym szacunkiem dla Leo Messiego, jest to gracz, który jak najbardziej indywidualnie zachwyca, aczkolwiek nigdy nie słynął z efektywności, szalonych sztuczek i uważam, że nie pasuje jako twarz serii STREET tym bardziej, że na każdym kroku, aż do obrzydzenia spotykamy go w tradycyjnej Fifie. Co jeszcze mnie urzekło w okładce? Tło, które bardzo dobrze współgra z postacią Ronaldinho oraz charakterystyczny napis "FIFA STREET" koloru czerwonego, co przykuwa uwagę. Bardzo ładny efekt końcowy, co sprawia, że ma się ochotę sprawdzić ten tytuł. Na tylnej części mamy kilka ciekawych obrazków, a w środku standardową instrukcję wraz z podstawowymi informacjami odnośnie gry. Płyta jak i książeczka wykonane są w ten sam sposób jak okładka i wyglądają bardzo ładnie. Prosta forma - zawodnik na tle ulicznego boiska, do tego ciekawe efekty wizualne, pod tym względem pierwsza część prezentuje się najkorzystniej, takie jest moje odczucie.
Po odpaleniu gry wybieramy język jakim chcemy się posługiwać w menu głównym. Dostępnych mamy ich siedem, a są to: angielski, francuski, niemiecki, hiszpański, włoski, holenderski oraz szwedzki. Tak, nie ma języka polskiego. Następnie wyjawia nam się tradycyjne dla serii intro, o ile w Fifie Street 2 była to mieszanka realnych zmagań wraz z wirtualnymi, tutaj zaprezentowano całość z gry wraz z efektownymi fragmentami. Na pierwszym planie oczywiście nie kto inny jak bohater okładki. Oprócz Ronaldinho spotkamy tam innych Brazylijskich piłkarzy, jak Ronaldo, czy Roberto Carlos, który w dziecinny sposób ogrywają rywali. Naście sekund z fragmentami rozgrywki ukazane w dynamiczny sposób, w części drugiej zdecydowanie bardziej się przyłożono do tego aspektu i zadbano o klimat, ale te fragmenty jak najbardziej da się obejrzeć, mogło być lepiej, zresztą... mało kto przywiązuje do tego wagę, także nie ma sensu się nad tym dłużej rozwodzić, lecimy dalej. Menu główne zawiera 7 opcji, a są to kolejno: Szybka gra, mecze towarzyskie, tryb - Rule The Street, budowanie zespołu "Star Team", opcje gry oraz uliczny trening. Ogólnie, wygląda jak najbardziej w porządku, całość widzicie poniżej na grafice.
W grze dostępnych jedenaście aren rozsianych po całym globie, a znajdują się one w takich miastach jak Amsterdam, Barcelona, Berlin, Ciudad del Este, Lagos, Londyn, Marsylia, Mexico City, Nowy Jork, Rio de Janeiro oraz Rzym. Areny są wykonane w charakterystyczny sposób, w ulicznym klimacie. Gramy po trzech zawodników z pola plus bramkarz, czyli tak jak w części drugiej. Sztuczek, zwodów jest znacznie mniej niż w części drugiej, a głównie są to typowo boiskowe zwody, gdyż w grze nie mamy dostępnej opcji freestylera, przez co typowe triki gdzie trzeba żonglować futbolówkę zostały dodane w niewielkiej ilości, aczkolwiek są one bardzo przydatne, gdyż dzięki takim zagraniom szybciej zapełniamy pasek punktów, dzięki zapełnieniu naszego paska zdobywamy GAMEBREAKERA, czyli MEGA POWERA, moc którą bardzo trudno powstrzymać, co daje nam niemalże pewną bramkę zdobytą z przytupem. Reprezentacje - mamy ich szesnaście, są to głównie ekipy zawierające największą ilość gwiazd w swoich szeregach, oczywiście nie ma w tym gronie reprezentacji Polski. Mimo to, mamy między innymi Brazylię, Hiszpanię, Portugalię, Niemców, czy też Włochów, także nie ma się o co martwić, jest kim grać.
Ścieżka dźwiękowa - Tutaj jest mniej błyskotliwie niż w dwójce, aczkolwiek jak najbardziej klimatyczne kawałki, pasujące do rozgrywki, choć z czasem stają się strasznie monotonne, dominują głównie latynoskie utwory w stylu samby oraz coś a'la electro, natomiast mi osobiście brakowało ciekawszych utworów, co oferowała cześć druga - Astounded, Funk Academy, czy też ociekające zarąbistością Rock the boat, Shy Fx & The Power, co w deszczowym Amsterdamie robiło niesamowity klimat, aż chciało się grać. Pod względem muzycznym jest lepiej niż w trójce, która zawierała fatalną ścieżkę audio, co tu gadać, cała gra była niemalże nieporozumieniem, a z częścią drugą równać tego soundtracku nie będę, bo tam mamy dostępną zdecydowanie najlepszą składankę utworów w całej serii.
Grafika: W tej chwili nie zrobi na was wrażenia, jednakże w roku 2005 wrażenie robiła i to bardzo pozytywne, myślę. Porównując modele postaci do ówczesnej Fify oraz Pesa widać zdecydowanie różnicę, zawodnicy wyglądają dużo korzystniej. Taki Ronaldinho, Beckham, czy Ronaldo zostali odwzorowani w świetny sposób, natomiast niektórych graczy także spaprano, przykład - Roberto Carlos, tutaj niestety graficy EA spaprali sprawę, facet jest odwzorowany znacznie słabiej niż wspomnieni przeze mnie Panowie. Graficznie twórcy starali się w realny sposób odwzorować graczy oraz areny, które nas otaczają i myślę, że wypadli w miarę przyzwoicie, choć w tym względzie gra ustępuje drugiej części, co raczej zaskoczeniem nie będzie, wiadomo.
Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę, tak jak wspominałem, arsenał zwodów jest znacznie mniejszy niż w późniejszych edycjach, mimo to jest dużo większy aniżeli w tradycyjne Fifie. Mecze przebiegają w szybkim tempie, 2, 3 podania, zwód i możesz strzelać, klepanie zbędne, zresztą tutaj mija się z celem, gdyż realizm został odstawiony na drugi plan, a mamy głównie klasyczne elementy arcade, bo FIFA STREET to pozycja, która stawia na beztroską rozgrywkę opartą na efektownych akcjach i tego uświadczymy podczas zabawy. Co szczególnie mnie drażniło podczas ogrywania tej części? Sporo sytuacji stykowych, które powinny być usprawnione, a nie były. Po wykonaniu zwodu w ekspresowym tempie wpadaliśmy na rywala, częste przypadkowe zderzenia z graczami drużyny przeciwnej były chwilami bardzo irytujące i zamulały rozgrywkę, więc lepszym rozwiązaniem było delikatne ograniczenie takich sytuacji. W grze duże znaczenie ma wspominany wcześniej przeze mnie Gamebreaker, dzięki któremu możemy bardzo szybko zakończyć spotkanie oraz mamy wielkie szanse na pewnego gola, bo głównie sytuacje przypadkowe powodują, że piłka nie ląduje w siatce, jak choćby uderzenie w zawodnika z pola. Strzały - tutaj mamy dostępne tzw - auto celowanie i w zależności od tego jak ustawiony jest nasz zawodnik, tam leci futbolówka, a my mamy na to niewielki wpływ, siła uderzenia ustalana jest automatycznie.
Teraz przejdźmy do sztandarowego dla serii głównego trybu, który nosi nazwę Rule The Street, na nasze "Panowanie na ulicy" coś w ten deseń. Tutaj zdecydowanie będziemy czerpać największą satysfakcję z gry i dzięki niemu posłuży nam ona na dłużej. Zaczynamy od nazwy swojego gracza, czyli możemy zarzucić swoim nickiem, czy też realnym imieniem, cokolwiek zechcemy rzecz jasna.
Następnie zostaniemy przeniesieni do kreacji swojej postaci, w której tworzymy swoją osobę od podstaw. Od karnacji przez twarz do ubioru, a w między czasie możemy sobie nawet walnąć jakiś tatuaż na klatę. Jeżeli chodzi ubrania, mamy dostępne markowe ciuszki gigantów w dziedzinie odzieży sportowej, także będziecie mogli lansować się w najkach, adidachach, czy pumach, nie martwcie się. Skoro już stworzyliśmy naszego zawodnika, czas zwiększyć jego boiskowe umiejętności. Do tego na start dostajemy 2,000 pkt, które możemy na ten cel przeznaczyć i poprawić nieco zerowe atrybuty naszego zawodnika. Po wykonaniu tejże czynności tworzymy swój skład. Na początek wybieramy logo, które będzie znakiem rozpoznawczym naszego teamu, następnie nazwę drużyny oraz zawodników, którzy w niej wystąpią. Na starcie nie jest kolorowo, gdyż mamy dostępnych kilku graczy, wybór jest niewielki, a ich overall równie nie wzbudza zachwytu, ale jakoś trzeba sobie radzić, także nie poddawaj się. Po wykonaniu wszystkich czynności, możemy zaczynać. Dostępne mamy początkowe mapy, na których będziemy rywalizować z innymi drużynami i budować swoją hierarchię na ulicznym gruncie. Po każdym zwycięskim spotkaniu będziemy mogli wykupić zawodników z drużyn, które wcześniej pokonaliśmy, dzięki czemu umocnimy nasz skład. Do tego oczywiście potrzebne będą nam punkty, które zdobywamy z każdym zwycięskim spotkaniem. Dzięki nim można również ulepszać atrybuty naszego zawodnika, dzięki czemu jego overall się zwiększa. Poziom trudności zwiększa się z każdym spotkaniem, im dalej jesteśmy tym spotykamy na swojej drodze bardziej renomowanych rywali. I tak gramy sobie do finałowego starcia w Londynie, gdy wygramy, to my właśnie zostaniemy legendami ulicy! Jak widzicie, sprawa poważna. Jest o co się bić. Względem części drugiej, tryb ograniczony, gdyż nie mamy tutaj choćby rozgrywek międzypaństwowych, mimo wszystko, jest równie długi i wciągający i to jest zdecydowanie najlepsza opcja zabawy w Fifie Street.
Cóż. To chyba wszystko co miałem do powiedzenia na temat pierwszej Fify Street. Czas podsumować całość. Zacznijmy może od tego, czy warto zagrać w Fifę Street w przypadku, gdy ograliśmy już dwójkę, tak było ze mną. Więc myślę, że jak najbardziej tak, pod warunkiem, że będziesz liczył się z pewnymi ograniczeniami, zwodami, czego po prostu może zabraknąć w pierwszej części, przyzwyczajenia z dwójki muszą odejść na bok, bo wszystko co znajdziesz w części pierwszej w dwójce masz dostępne, co sprawia, że pierwsza edycja może sprawiać wrażenie okrojonej, mimo to, długa kampania Rule The Street sprawi, że będziesz miał przed sobą nowe wyzwanie i grę na innych arenach, dzięki czemu można równie dobrze się bawić. Z opisywanych przeze mnie wersjach Street, debiutancką stawiam na drugim miejscu, bo gra zdecydowanie lepsza aniżeli wydana na PS3 FIFA STREET 3.
Uważam, że debiut ulicznej Fify był dobry i obiecujący. Grze można było wiele zarzucić, mimo wszystko, dawała nam to, czego oczekujemy - czyli radość w gry w piłkę w najefektowniejszym wydaniu! Jeżeli miałbym przyznać ocenę w skali 1/10, to myślę, że na siódemkę jak najbardziej ten tytuł zasługuje, także to tyle w dzisiejszym tekście. Tobie czytelniku dziękuję za to, że przetrwałeś (Mam nadzieję.) do końca i przeczytałeś powyższy tekst, a jego zawartość zachęciła, bądź zniechęciła Cię do sprawdzenia tego tytułu, co było moim głównym zamiarem.
Dobra, przechodzimy do konkretów. Tym razem cofniemy się w czasie, ano tak... dotychczas wraz ze mną tylko cofaliście się w czasie. No cóż, teraz konkretnie, bo do 11 dnia marca roku 2005, ponieważ wtedy miała swoją europejską premierę pierwsza część ulicznej kopanki od studia EA BIG. Tak jak można domyśleć się po tytule, chodzi o Fifę Street. Myślę, że to na tą chwilę dobry tytuł do zrecenzowania, gdyż poprzednio wziąłem się za część drugą oraz trzecią. Także dziś ocenię grę od której zaczęła się seria STREET oraz porównam ją względem wcześniej wspomnianych edycji.
Rozpocznę nietypowo, gdyż wcześniej tego nie robiłem. Zaczniemy od samej oceny okładki z grą, bo myślę, że warto poświęcić jej kilka ciepłych słów. Twarzą FIFY STREET został Ronaldinho, który w ówczesnym czasie był niewątpliwie największą gwiazdą, a także topowym zawodnikiem w piłce nożnej. Ronaldinho jak nikt inny słynął z efektywnych zwodów, był graczem błyskotliwym, widowiskowym, a także kreatywnym, z czym trzeba się wyróżniać w ulicznych potyczkach, bo tutaj liczy się przede wszystkim fun i piękno gry, jaką jest piłka nożna. Także - właściwy człowiek na właściwym miejscu i z całym szacunkiem dla Leo Messiego, jest to gracz, który jak najbardziej indywidualnie zachwyca, aczkolwiek nigdy nie słynął z efektywności, szalonych sztuczek i uważam, że nie pasuje jako twarz serii STREET tym bardziej, że na każdym kroku, aż do obrzydzenia spotykamy go w tradycyjnej Fifie. Co jeszcze mnie urzekło w okładce? Tło, które bardzo dobrze współgra z postacią Ronaldinho oraz charakterystyczny napis "FIFA STREET" koloru czerwonego, co przykuwa uwagę. Bardzo ładny efekt końcowy, co sprawia, że ma się ochotę sprawdzić ten tytuł. Na tylnej części mamy kilka ciekawych obrazków, a w środku standardową instrukcję wraz z podstawowymi informacjami odnośnie gry. Płyta jak i książeczka wykonane są w ten sam sposób jak okładka i wyglądają bardzo ładnie. Prosta forma - zawodnik na tle ulicznego boiska, do tego ciekawe efekty wizualne, pod tym względem pierwsza część prezentuje się najkorzystniej, takie jest moje odczucie.
Po odpaleniu gry wybieramy język jakim chcemy się posługiwać w menu głównym. Dostępnych mamy ich siedem, a są to: angielski, francuski, niemiecki, hiszpański, włoski, holenderski oraz szwedzki. Tak, nie ma języka polskiego. Następnie wyjawia nam się tradycyjne dla serii intro, o ile w Fifie Street 2 była to mieszanka realnych zmagań wraz z wirtualnymi, tutaj zaprezentowano całość z gry wraz z efektownymi fragmentami. Na pierwszym planie oczywiście nie kto inny jak bohater okładki. Oprócz Ronaldinho spotkamy tam innych Brazylijskich piłkarzy, jak Ronaldo, czy Roberto Carlos, który w dziecinny sposób ogrywają rywali. Naście sekund z fragmentami rozgrywki ukazane w dynamiczny sposób, w części drugiej zdecydowanie bardziej się przyłożono do tego aspektu i zadbano o klimat, ale te fragmenty jak najbardziej da się obejrzeć, mogło być lepiej, zresztą... mało kto przywiązuje do tego wagę, także nie ma sensu się nad tym dłużej rozwodzić, lecimy dalej. Menu główne zawiera 7 opcji, a są to kolejno: Szybka gra, mecze towarzyskie, tryb - Rule The Street, budowanie zespołu "Star Team", opcje gry oraz uliczny trening. Ogólnie, wygląda jak najbardziej w porządku, całość widzicie poniżej na grafice.
![[Obrazek: a4phlx.jpg]](http://i57.tinypic.com/a4phlx.jpg)
W grze dostępnych jedenaście aren rozsianych po całym globie, a znajdują się one w takich miastach jak Amsterdam, Barcelona, Berlin, Ciudad del Este, Lagos, Londyn, Marsylia, Mexico City, Nowy Jork, Rio de Janeiro oraz Rzym. Areny są wykonane w charakterystyczny sposób, w ulicznym klimacie. Gramy po trzech zawodników z pola plus bramkarz, czyli tak jak w części drugiej. Sztuczek, zwodów jest znacznie mniej niż w części drugiej, a głównie są to typowo boiskowe zwody, gdyż w grze nie mamy dostępnej opcji freestylera, przez co typowe triki gdzie trzeba żonglować futbolówkę zostały dodane w niewielkiej ilości, aczkolwiek są one bardzo przydatne, gdyż dzięki takim zagraniom szybciej zapełniamy pasek punktów, dzięki zapełnieniu naszego paska zdobywamy GAMEBREAKERA, czyli MEGA POWERA, moc którą bardzo trudno powstrzymać, co daje nam niemalże pewną bramkę zdobytą z przytupem. Reprezentacje - mamy ich szesnaście, są to głównie ekipy zawierające największą ilość gwiazd w swoich szeregach, oczywiście nie ma w tym gronie reprezentacji Polski. Mimo to, mamy między innymi Brazylię, Hiszpanię, Portugalię, Niemców, czy też Włochów, także nie ma się o co martwić, jest kim grać.
Ścieżka dźwiękowa - Tutaj jest mniej błyskotliwie niż w dwójce, aczkolwiek jak najbardziej klimatyczne kawałki, pasujące do rozgrywki, choć z czasem stają się strasznie monotonne, dominują głównie latynoskie utwory w stylu samby oraz coś a'la electro, natomiast mi osobiście brakowało ciekawszych utworów, co oferowała cześć druga - Astounded, Funk Academy, czy też ociekające zarąbistością Rock the boat, Shy Fx & The Power, co w deszczowym Amsterdamie robiło niesamowity klimat, aż chciało się grać. Pod względem muzycznym jest lepiej niż w trójce, która zawierała fatalną ścieżkę audio, co tu gadać, cała gra była niemalże nieporozumieniem, a z częścią drugą równać tego soundtracku nie będę, bo tam mamy dostępną zdecydowanie najlepszą składankę utworów w całej serii.
Grafika: W tej chwili nie zrobi na was wrażenia, jednakże w roku 2005 wrażenie robiła i to bardzo pozytywne, myślę. Porównując modele postaci do ówczesnej Fify oraz Pesa widać zdecydowanie różnicę, zawodnicy wyglądają dużo korzystniej. Taki Ronaldinho, Beckham, czy Ronaldo zostali odwzorowani w świetny sposób, natomiast niektórych graczy także spaprano, przykład - Roberto Carlos, tutaj niestety graficy EA spaprali sprawę, facet jest odwzorowany znacznie słabiej niż wspomnieni przeze mnie Panowie. Graficznie twórcy starali się w realny sposób odwzorować graczy oraz areny, które nas otaczają i myślę, że wypadli w miarę przyzwoicie, choć w tym względzie gra ustępuje drugiej części, co raczej zaskoczeniem nie będzie, wiadomo.
![[Obrazek: 16gionm.jpg]](http://i61.tinypic.com/16gionm.jpg)
Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę, tak jak wspominałem, arsenał zwodów jest znacznie mniejszy niż w późniejszych edycjach, mimo to jest dużo większy aniżeli w tradycyjne Fifie. Mecze przebiegają w szybkim tempie, 2, 3 podania, zwód i możesz strzelać, klepanie zbędne, zresztą tutaj mija się z celem, gdyż realizm został odstawiony na drugi plan, a mamy głównie klasyczne elementy arcade, bo FIFA STREET to pozycja, która stawia na beztroską rozgrywkę opartą na efektownych akcjach i tego uświadczymy podczas zabawy. Co szczególnie mnie drażniło podczas ogrywania tej części? Sporo sytuacji stykowych, które powinny być usprawnione, a nie były. Po wykonaniu zwodu w ekspresowym tempie wpadaliśmy na rywala, częste przypadkowe zderzenia z graczami drużyny przeciwnej były chwilami bardzo irytujące i zamulały rozgrywkę, więc lepszym rozwiązaniem było delikatne ograniczenie takich sytuacji. W grze duże znaczenie ma wspominany wcześniej przeze mnie Gamebreaker, dzięki któremu możemy bardzo szybko zakończyć spotkanie oraz mamy wielkie szanse na pewnego gola, bo głównie sytuacje przypadkowe powodują, że piłka nie ląduje w siatce, jak choćby uderzenie w zawodnika z pola. Strzały - tutaj mamy dostępne tzw - auto celowanie i w zależności od tego jak ustawiony jest nasz zawodnik, tam leci futbolówka, a my mamy na to niewielki wpływ, siła uderzenia ustalana jest automatycznie.
Teraz przejdźmy do sztandarowego dla serii głównego trybu, który nosi nazwę Rule The Street, na nasze "Panowanie na ulicy" coś w ten deseń. Tutaj zdecydowanie będziemy czerpać największą satysfakcję z gry i dzięki niemu posłuży nam ona na dłużej. Zaczynamy od nazwy swojego gracza, czyli możemy zarzucić swoim nickiem, czy też realnym imieniem, cokolwiek zechcemy rzecz jasna.
![[Obrazek: 99kxmg.jpg]](http://i62.tinypic.com/99kxmg.jpg)
Następnie zostaniemy przeniesieni do kreacji swojej postaci, w której tworzymy swoją osobę od podstaw. Od karnacji przez twarz do ubioru, a w między czasie możemy sobie nawet walnąć jakiś tatuaż na klatę. Jeżeli chodzi ubrania, mamy dostępne markowe ciuszki gigantów w dziedzinie odzieży sportowej, także będziecie mogli lansować się w najkach, adidachach, czy pumach, nie martwcie się. Skoro już stworzyliśmy naszego zawodnika, czas zwiększyć jego boiskowe umiejętności. Do tego na start dostajemy 2,000 pkt, które możemy na ten cel przeznaczyć i poprawić nieco zerowe atrybuty naszego zawodnika. Po wykonaniu tejże czynności tworzymy swój skład. Na początek wybieramy logo, które będzie znakiem rozpoznawczym naszego teamu, następnie nazwę drużyny oraz zawodników, którzy w niej wystąpią. Na starcie nie jest kolorowo, gdyż mamy dostępnych kilku graczy, wybór jest niewielki, a ich overall równie nie wzbudza zachwytu, ale jakoś trzeba sobie radzić, także nie poddawaj się. Po wykonaniu wszystkich czynności, możemy zaczynać. Dostępne mamy początkowe mapy, na których będziemy rywalizować z innymi drużynami i budować swoją hierarchię na ulicznym gruncie. Po każdym zwycięskim spotkaniu będziemy mogli wykupić zawodników z drużyn, które wcześniej pokonaliśmy, dzięki czemu umocnimy nasz skład. Do tego oczywiście potrzebne będą nam punkty, które zdobywamy z każdym zwycięskim spotkaniem. Dzięki nim można również ulepszać atrybuty naszego zawodnika, dzięki czemu jego overall się zwiększa. Poziom trudności zwiększa się z każdym spotkaniem, im dalej jesteśmy tym spotykamy na swojej drodze bardziej renomowanych rywali. I tak gramy sobie do finałowego starcia w Londynie, gdy wygramy, to my właśnie zostaniemy legendami ulicy! Jak widzicie, sprawa poważna. Jest o co się bić. Względem części drugiej, tryb ograniczony, gdyż nie mamy tutaj choćby rozgrywek międzypaństwowych, mimo wszystko, jest równie długi i wciągający i to jest zdecydowanie najlepsza opcja zabawy w Fifie Street.
![[Obrazek: xd37k.jpg]](http://i59.tinypic.com/xd37k.jpg)
Cóż. To chyba wszystko co miałem do powiedzenia na temat pierwszej Fify Street. Czas podsumować całość. Zacznijmy może od tego, czy warto zagrać w Fifę Street w przypadku, gdy ograliśmy już dwójkę, tak było ze mną. Więc myślę, że jak najbardziej tak, pod warunkiem, że będziesz liczył się z pewnymi ograniczeniami, zwodami, czego po prostu może zabraknąć w pierwszej części, przyzwyczajenia z dwójki muszą odejść na bok, bo wszystko co znajdziesz w części pierwszej w dwójce masz dostępne, co sprawia, że pierwsza edycja może sprawiać wrażenie okrojonej, mimo to, długa kampania Rule The Street sprawi, że będziesz miał przed sobą nowe wyzwanie i grę na innych arenach, dzięki czemu można równie dobrze się bawić. Z opisywanych przeze mnie wersjach Street, debiutancką stawiam na drugim miejscu, bo gra zdecydowanie lepsza aniżeli wydana na PS3 FIFA STREET 3.
Uważam, że debiut ulicznej Fify był dobry i obiecujący. Grze można było wiele zarzucić, mimo wszystko, dawała nam to, czego oczekujemy - czyli radość w gry w piłkę w najefektowniejszym wydaniu! Jeżeli miałbym przyznać ocenę w skali 1/10, to myślę, że na siódemkę jak najbardziej ten tytuł zasługuje, także to tyle w dzisiejszym tekście. Tobie czytelniku dziękuję za to, że przetrwałeś (Mam nadzieję.) do końca i przeczytałeś powyższy tekst, a jego zawartość zachęciła, bądź zniechęciła Cię do sprawdzenia tego tytułu, co było moim głównym zamiarem.