Tekken 5 - Recenzja
#1
Czas najwyższy na recenzję jednej z najbardziej rozpoznawalnych gier na konsolę PlayStation 2. Jest nią oczywiście Tekken 5. Czemu ten tytuł? O tym dowiecie się już za moment…


Pierwsze Wrażenie

Patrząc na grę pierwszy raz, wielu osobom gra się spodoba. Jednak nieliczni uznać mogą, że gra jest zbyt „kolorowa”. Przecież bijatyka to tylko krew, brutalność i jeszcze więcej krwi. Otóż nie… NAMCO wyszło poza stereotypy i postanowiło, że w Tekken 5 przywiąże wagę do wykonania nawet takich drobnostek, jak wygląd menu. Duży + dla NAMCO.


Stara Gwardia

Kolejnym tematem który omówię, będą zawodnicy. W Tekken 5 jest kilku nowych zawodników , jak i powraca „Stara Gwardia” znana czasem nawet jeszcze z PSX’a. Każda z postaci ma oddzielną historię, i odmienne zamiary. Łączy ich jedno – Chęć wygranej „Piątego Turnieju Żelaznej Pięści”. Co ciekawe wprowadzono nawet powiązania pomiędzy różnymi postaciami, wobec czego możemy się spodziewać, że w trakcie drogi na szczyt będziemy musieli stoczyć walkę z naszym wrogiem osobistym. Ilość dostępnych zawodników jest na tyle spora, że możemy spodziewać się równie wielu powiązań, co daje nam naprawdę ciekawy Mix.


I ruszyli na Grunwald…

Jak pewnie zdążyliście zauważyć po tytule, naszym kolejnym tematem będą areny. Lokacje w których przyjdzie się nam pojedynkować są zróżnicowane i jest ich naprawdę sporo. Zależnie od postaci z którą przyjdzie nam walczyć, dobrana zostanie również odpowiednia lokalizacja, wobec czego, gra buduje świetny klimat walki. Lokacji jest na tyle dużo, że nie powtarzają się one często. Dodatkowo wspomnę, że miejsca walk są różnorodne, oraz rozbudowane. Tutaj także otoczenie jest całkiem miłym atutem gry. Otóż podczas walk towarzyszyć będą nam efekty w tle, takie jak płonące budynki, czy ludzie podbudzający walkę swoimi krzykami.


Co tam słychać panie, na drugim planie…

Teraz zabierzemy się za oprawę Audio. I tutaj panowie z NAMCO nie odstawili lipy. Widać, że w grze dużą uwagę przywiązuje się do klimatu, bo muzyka jest kolejnym elementem „Klimatycznej Układanki”, który dopełnia całości. Muzyka pasuje do lokacji w której się aktualnie znajdujemy, wobec czego należy się spodziewać równie sporej ilości utworów, co lokacji. Najciekawszym elementem oprawy Audio, jest niewątpliwie dubbing postaci. Chodzi mi tu o to, że każda z postaci mówi w swoim rodzimym języku. Kolejny + dla NAMCO.


By mordobicie miało sens…

Poświęćmy teraz czas na omówienie trybów gry. Jak na serię Tekken przystało, trybów gry nie brakuje. Mamy tutaj zarówno klasyczny tryb nazwany „Story Mode”, w którym poznamy losy naszej postaci, jak i zagramy w tryb „Devil Within”, który jest czymś w rodzaju platformówki połączonej z bijatyką, która ma swoją osobną fabułę. Warto także wspomnieć o trybie „Arcade Mode”, oraz „Arcade History”. Arcade Mode, polega na czymś w rodzaju walk rankingowych. Plusem tego jest, że dla każdej postaci nabijamy osobną pozycję w rankingu. Tutaj NAMCO przyłożyło się szczególnie, gdyż każdy z przeciwników ma swój nick, a nawet istnieje możliwość, że spotkamy się z konkretnym przeciwnikiem ponownie. Dodatkowo każdy z przeciwników jest zupełnie inaczej wystrojony. My również mamy możliwość dostosowania wyglądu swoich zawodników, ale o tym za chwilę. Kolejnym trybem wartym omówienia, jest „Arcade History”. Ten tryb jest zupełnie inny niż pozostałe, ponieważ uruchamiając ten tryb, mamy możliwość zagrania w trzy pierwsze części Tekkena, w wersjach przeznaczonych na automaty do gier. Podsumowując, tryby są zróżnicowane, dzięki czemu gra prędko nam się nie znudzi.


Jest kasa i jest klasa

Omówimy teraz, jeden z największych dodatków w grze. Są nim pieniądze i możliwość ich wykorzystania. Tak nie mylicie się, w grze będziemy zarabiać kasę. No ale na co by była kasa, jeśli nie byłoby jak jej wykorzystać? Otóż byłaby zbędna, ale NAMCO zadbało o to, żeby forsa była jednym z istotniejszych elementów gry. Bowiem za zarobione pieniądze będziemy mogli dostosować wygląd każdego z naszych zawodników. Dodatków co prawda nie ma za dużo, ale w końcu to tylko dodatkowa funkcja, więc „Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby”. Nie mniej i tutaj mamy spore pole do popisu. Jako że każda z postaci jest inna, to i dodatki dla nich są zazwyczaj inne. Dodatkowo możemy zmieniać kolory ubioru, co zwiększa różnorodność wystroju. Jednak wszystko kosztuje, a kasa sama nie wpada do kieszeni, wobec czego zmuszeni jesteśmy ruszyć na kolejne walki, za które zostaniemy odpowiednio nagrodzeni.


Nie ma rzeczy idealnych

Jak zapewne się domyślacie, przyszedł czas abym z bólem oznajmił, że Tekken 5 nie jest grą pozbawioną wad. Na szczęście wada jest tylko jedna, choć strasznie irytująca. A chodzi mi tu o pojedynek z Jinpachim, kończący serię walk w „Story Mode”. Tutaj widać, że NAMCO chciało dać nam wyzwanie. Jednak przesadzili z poziomem trudności tejże walki, bo dla przeciętnego gracza, walka z Jinpachim jest po prostu zbyt trudna. Ja osobiście grając na poziomie „Easy” miałem spore trudności z tym bossem. Krótko mówiąc, wachlarz jego ciosów, oraz ciosów specjalnych jest przesadnie wykonany. Najbardziej denerwuje strzał kulą ognia, który jest ciężki do uniknięcia, a jego skutki są ogromne. Nierzadko też, Jinpachi po prostu oszukuje , ogłuszając nas tąpnięciem, a następnie kierując w nas kulą ognia. Ileż to nerwów można stracić, gdy wreszcie za piętnastym podejściem, jesteśmy tak blisko wygranej, a ten wielki idiota ogłusza nas i dobija z kuli ognia. Wiązanka wyrażeń, podczas przegranej jest tak wulgarna, że w każdym z tych wyrażeń musiałbym zastosować cenzurę. Walka z Jinpachim, woła o pomstę do nieba, ale za to gdy już go pokonamy, to czujemy satysfakcję z ukończenia turnieju, o ile wcześniej po kolejnej przegranej nie cisnęliśmy padem w ścianę i wyłączyliśmy konsoli…


Panowie i panie, czas na podsumowanie…

Dobiegliśmy do końca tej długiej wycieczki, po „Piątym Turnieju Żelaznej Pięści”. Zapewne wielu z was czytając moją recenzję, zrazi się do gry, za ten felerny pojedynek z Jinpachim. Lecz zapewniam was, że to tylko mała kropla goryczy w wielkiej misce słodkości. Mógłbym teraz wypisywać o plusach tej gry, ale jest ich tak wiele, że jeśli potraficie czytać ze zrozumieniem, to sami już o nich wiecie, jeśli czytaliście tę recenzję w całości.

Oceny cząstkowe:

Grafika – 10/10
Audio – 9,5/10
Grywalność – 9/10 (Tutaj walka z Jinpachim ma wpływ na ocenę)

Ocena końcowa: 9,5/10 (Pozycja obowiązkowa dla wszystkich!)
PSX SCPH-5552, PSX SCPH-7502, PSX SCPH-9002, SONY DualShock, 2x Memory Card SONY, 8 Oryginalnych gier

PS2 FAT SCPH-39004, Sony DualShock 2, Memory Card "King Memory" 64MB z wgranym Free McBoot, Memory Card 8MB SONY, 10 Oryginalnych gier

[Obrazek: sygnaeu.jpg]
Odpowiedz
#2
Widzę, że mamy prawdziwy wysyp tekstów traktujących o bijatykach. Czyżby jesienne wieczory sprzyjały wirtualnemu mordobiciu...?

Z przyjemnością przeczytam kolejne Twoje teksty o grach, czy to na psx, czy ps2. Widać po Twojej aktywności na forum, że masz bzika na punkcie sprzętu, ale o tym co najważniejsze, czyli grach, również pisać potrafiszSmile Ciekawie to stworzyłeś stosując schemat: podtytuł, a następnie tekst odnoszący się do niego. Momentami wplatasz w treść naprawdę fajne zwroty i wyrażenia, co dodaje dużego smaka recenzji. Oby tak dalej...

Mam bardzo podobne odczucia co do omawianej gry. A wspomnianą potyczkę z Jinpachim i towarzyszące jej emocje (niestety negatywne), opisałbym niemal identycznie. Dla mnie ta postać jest po prostu słaba/żałosna. Jakiś gruby dziadek z kulą w brzuchu... Kompletnie mi nie podpasował. Walka z nim jest tym bardziej irytująca, ponieważ gracz chcąc zdobyć wszystkie postacie, będzie musiał spotkać się z dziadkiem wielokrotnie. I za każdym razem nieraz będzie bliski zwycięstwa, a jeden strzał z kuli i "you lose". Rozumiem, że to finał i poziom trudności musi być, jednak wyjątkowo nieprzyjemnie walczy się z omawianą postacią. Trzeba natomiast przyznać, że walczy się z nim na bardzo ładnie zrobionej arenie.
W powyższej kwestii NAMCO trochę przekombinowało i nie znalazło złotego środka na obecność tej postaci w grze. W legendarnej części trzeciej "turnieju żelaznej pięści", były takie postacie jak Gon (pamiętacie jego pierdy?Smile ), czy Dr Boskonovitsh (preferujący walkę w "parterze"). Mimo, że również bardzo oryginalne, to odbierałem je pozytywnie. Ich obecność była raczej humorystycznym akcentem i nagrodą za zaliczenie dodatkowych trybów. Jako taki właśnie dodatek Jinpachi sprawdziłby się znakomicie. Niestety jako postać główna jest irytujący do granic możliwości, a walka z nim to zło konieczne.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#3
Fajnie się czyta tą recenzje i nie nudzi, a to duży plus. Na Jimpachiego można znaleźć prosty sposób i nie wydaje się być taki trudny wtedy. Jednak potrafi wielokrotnie zabić w parterze. Jednak wprowadzenie go jako postaci grywalnej byłoby niefajne. Jest za silny i gra nim byłaby bardzo nudna

Odpowiedz
#4
Istnieje możliwość grania Jinpachim, ale tylko na specjalnych kodach, czy czymś takim...
PSX SCPH-5552, PSX SCPH-7502, PSX SCPH-9002, SONY DualShock, 2x Memory Card SONY, 8 Oryginalnych gier

PS2 FAT SCPH-39004, Sony DualShock 2, Memory Card "King Memory" 64MB z wgranym Free McBoot, Memory Card 8MB SONY, 10 Oryginalnych gier

[Obrazek: sygnaeu.jpg]
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  [PS2][Recenzja] King Kong Furious 11 10759 03-04-2020, 08:35
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- Beverly Hills Cop miauryc 4 7257 26-08-2016, 21:52
Ostatni post: Sandinista
  [Recenzja] Forbidden Siren Sandinista 10 13386 15-06-2016, 14:34
Ostatni post: Makaveli
  (Krótka recenzja) Ojciec Chrzestny Szymon 10 12509 22-01-2016, 23:14
Ostatni post: Makaveli
  [Recenzja] Glass Rose Sandinista 7 8474 18-06-2015, 08:02
Ostatni post: Kraszu
  recenzja- FlatOut miauryc 1 4542 05-06-2015, 19:07
Ostatni post: Kratos
  Project Zero - Recenzja MrBrut 4 6490 30-04-2015, 00:22
Ostatni post: juno
  Recenzja Ico Kratos 9 9874 04-01-2015, 09:27
Ostatni post: 1903

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości