23-10-2012, 18:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-10-2012, 14:02 przez PaultheGreat.)
"Burnout 3: Takedown" to w zasadzie pierwszy w pełni ograny przeze mnie tytuł na PlayStation 2. Wcześniej dane mi było zagrać w "Mortal Kombat: Armageddon", o czym napisałem w temacie do tego przeznaczonym, jednak dopiero przy "Burnout 3: Takedown" po raz pierwszy zasiedziałem się przed ekranem telewizora.
Osobiście uważam ten tytuł za rewelacyjny i zajmuje on zaszczytne drugie miejsce w moim prywatnym rankingu gier wyścigowych (tuż za pierwszym na tej liście "Need for Speed: Underground 2", w który zagrywałem się na PC). Sam nie wiem dlaczego ta pozycja aż tak przypadła mi do gustu. W pewnym sensie spodobała mi się koncepcja rozgrywki i niezwykle arcadowe podejście do tematu ulicznych wyścigów. Początkowo ogrywana pozycja była dla mnie ździebko trudnawa, aczkolwiek było to spowodowane niewielkim doświadczeniem w obsługiwaniu kontrolera. Co ciekawe z początku nie traktowałem tego tytułu zbyt poważnie i przypisałem go do kategorii tzw. "gier przyjemnych", jednak wkrótce dostrzegłem wartość tego tytułu i w zasadzie póki co uważam go za jeden z lepszych ogranych na PS2.
Jak wspomniałem wcześniej bardzo spodobała mi się koncepcja rozgrywki. Premiowanie gracza za karkołomną jazdę oraz eliminowanie przeciwników posiada swoisty klimat i powoduje bardzo pozytywne odczucia. "Burnout" to solidna dawka adrenaliny i często podczas wyścigu serce biło mi mocniej. Wszystko to spowodowane jest tym, że podczas każdego wyścigu emocje towarzyszą nam do samego końca. W przeciwieństwie do gier z serii "Need for Speed", tutaj musimy zachować zimną krew przez cały wyścig i nie spoczywać na laurach, bo udało się nam wskoczyć na pozycję pierwszą. Sytuacja podczas wyścigu zmienia się jak w kalejdoskopie - możesz przez zdecydowaną większość trasy jechać na pierwszej pozycji, po czym na ostatnim zakręcie popełnić błąd, spowodować kraksę i tym samym zająć ostatnie miejsce, bo pozostali kierowcy wykorzystali Twoje potknięcie. Najlepszym opisem tego aspektu rozgrywki w "Burnout 3: Takedown" będzie przysłowie mówiące, że "na szczęście pracujesz całe życie, a na nieszczęście sekundę". Oczywiście prócz spoczywania na laurach w "Burnout 3: Takedown" nie należy się poddawać, bowiem może dojść do podobnej sytuacji, lecz tym razem na naszą korzyść i teoretycznie przegrany wyścig możemy wygrać wskakując na pierwsze miejsce tuż przed metą.
Standardowo jak na tytuł, w który EA maczało palce mamy przyjemność słuchania utworów idealnie dobranych do klimatu pozycji. Nie są to jakieś wybitne utwory, ale jak wspomniałem wcześniej pasują one do charakteru gry i tworzą pewną przyjemną atmosferę podczas wyścigów. Oprawa wizualna nie jest może najwyższych lotów i raczej na wybrednych graczach wrażenia nie zrobi, ale zważywszy na to, że gra jest stara można przymknąć na to oko. Mimo wszystko momentami grafika w omawianej pozycji potrafiła mnie ucieszyć i nie zwracałem uwagi na rozmazane tekstury itp.
Reasumując. "Burnout 3: Takedown" to dla mnie jeden z najlepszych tytułów w mojej kolekcji i w pewnym sensie jej fundament, bowiem to od niej "wszystko się zaczęło". Jest to pierwsza pozycja, przy której się zasiedziałem. Jest to również jedna z lepszych wyścigówek w jakie miałem przyjemność zagrać (póki co jedyna ograna przeze mnie wyścigówka na PS2, więc porównywałem ją z grami PC).
Osobiście uważam ten tytuł za rewelacyjny i zajmuje on zaszczytne drugie miejsce w moim prywatnym rankingu gier wyścigowych (tuż za pierwszym na tej liście "Need for Speed: Underground 2", w który zagrywałem się na PC). Sam nie wiem dlaczego ta pozycja aż tak przypadła mi do gustu. W pewnym sensie spodobała mi się koncepcja rozgrywki i niezwykle arcadowe podejście do tematu ulicznych wyścigów. Początkowo ogrywana pozycja była dla mnie ździebko trudnawa, aczkolwiek było to spowodowane niewielkim doświadczeniem w obsługiwaniu kontrolera. Co ciekawe z początku nie traktowałem tego tytułu zbyt poważnie i przypisałem go do kategorii tzw. "gier przyjemnych", jednak wkrótce dostrzegłem wartość tego tytułu i w zasadzie póki co uważam go za jeden z lepszych ogranych na PS2.
Jak wspomniałem wcześniej bardzo spodobała mi się koncepcja rozgrywki. Premiowanie gracza za karkołomną jazdę oraz eliminowanie przeciwników posiada swoisty klimat i powoduje bardzo pozytywne odczucia. "Burnout" to solidna dawka adrenaliny i często podczas wyścigu serce biło mi mocniej. Wszystko to spowodowane jest tym, że podczas każdego wyścigu emocje towarzyszą nam do samego końca. W przeciwieństwie do gier z serii "Need for Speed", tutaj musimy zachować zimną krew przez cały wyścig i nie spoczywać na laurach, bo udało się nam wskoczyć na pozycję pierwszą. Sytuacja podczas wyścigu zmienia się jak w kalejdoskopie - możesz przez zdecydowaną większość trasy jechać na pierwszej pozycji, po czym na ostatnim zakręcie popełnić błąd, spowodować kraksę i tym samym zająć ostatnie miejsce, bo pozostali kierowcy wykorzystali Twoje potknięcie. Najlepszym opisem tego aspektu rozgrywki w "Burnout 3: Takedown" będzie przysłowie mówiące, że "na szczęście pracujesz całe życie, a na nieszczęście sekundę". Oczywiście prócz spoczywania na laurach w "Burnout 3: Takedown" nie należy się poddawać, bowiem może dojść do podobnej sytuacji, lecz tym razem na naszą korzyść i teoretycznie przegrany wyścig możemy wygrać wskakując na pierwsze miejsce tuż przed metą.
Standardowo jak na tytuł, w który EA maczało palce mamy przyjemność słuchania utworów idealnie dobranych do klimatu pozycji. Nie są to jakieś wybitne utwory, ale jak wspomniałem wcześniej pasują one do charakteru gry i tworzą pewną przyjemną atmosferę podczas wyścigów. Oprawa wizualna nie jest może najwyższych lotów i raczej na wybrednych graczach wrażenia nie zrobi, ale zważywszy na to, że gra jest stara można przymknąć na to oko. Mimo wszystko momentami grafika w omawianej pozycji potrafiła mnie ucieszyć i nie zwracałem uwagi na rozmazane tekstury itp.
Reasumując. "Burnout 3: Takedown" to dla mnie jeden z najlepszych tytułów w mojej kolekcji i w pewnym sensie jej fundament, bowiem to od niej "wszystko się zaczęło". Jest to pierwsza pozycja, przy której się zasiedziałem. Jest to również jedna z lepszych wyścigówek w jakie miałem przyjemność zagrać (póki co jedyna ograna przeze mnie wyścigówka na PS2, więc porównywałem ją z grami PC).