14-09-2011, 12:09
Ja nazwałbym się tak: "szanujący się koneser, amator napojów alkoholowych".
Nie piję tego badziewia z najniższej półki typu byki, tury, komandosy czyli winka patykiem pisanego. Raz miałem tylko styczność z nalewką za 6zł - kumpel mial kryzys finansowy a pić się chciało... Przyszedł do mnie i mówi czy nie chcę flaszki zrobić? Ja raczej w takich sytuacjach nie odmawiam więc ochoczo się zgodziłem. Tylko, że kumpel postawił na stół flaszkę ale . . . nalewki brzoskwiniowej (pojemność 1 litr). Ponoć dobrze jest w życiu wszystkiego spróbować, ale tego to akurat żałuję bo wipić 0,5 litra szczynów nie jest niczym fajnym. Smak tego trunku zdecydowanie nie był wysokich lotów a dodatkowo kolor działał na wyobraźnię (żółty okraszony pianą).
Piwo akceptuję od marek typu Bosman, Żubr. Nie piję Voltów, Vipów, Pokerów czy innych sieciowych browarów za 1,5zł bo to nawet nie jest piwo. Wódka owszem, lepsze wino owszem. Na imprezie namawiać mnie nie trzeba Chociaż kiedyś pamiętam napiłem się śmierdzącego bimbru mojego ojca, a na zapojkę preferowałem wówczas wodę ze studni. Rzy...em wówczas dalej niż widziałem - paskudna sprawa. Teraz mam swój umiar i raczej wiem kiedy przestać. Dobry charakter mam na promilach więc czemu nie wypić od czasu do czasu?
Nie piję tego badziewia z najniższej półki typu byki, tury, komandosy czyli winka patykiem pisanego. Raz miałem tylko styczność z nalewką za 6zł - kumpel mial kryzys finansowy a pić się chciało... Przyszedł do mnie i mówi czy nie chcę flaszki zrobić? Ja raczej w takich sytuacjach nie odmawiam więc ochoczo się zgodziłem. Tylko, że kumpel postawił na stół flaszkę ale . . . nalewki brzoskwiniowej (pojemność 1 litr). Ponoć dobrze jest w życiu wszystkiego spróbować, ale tego to akurat żałuję bo wipić 0,5 litra szczynów nie jest niczym fajnym. Smak tego trunku zdecydowanie nie był wysokich lotów a dodatkowo kolor działał na wyobraźnię (żółty okraszony pianą).
Piwo akceptuję od marek typu Bosman, Żubr. Nie piję Voltów, Vipów, Pokerów czy innych sieciowych browarów za 1,5zł bo to nawet nie jest piwo. Wódka owszem, lepsze wino owszem. Na imprezie namawiać mnie nie trzeba Chociaż kiedyś pamiętam napiłem się śmierdzącego bimbru mojego ojca, a na zapojkę preferowałem wówczas wodę ze studni. Rzy...em wówczas dalej niż widziałem - paskudna sprawa. Teraz mam swój umiar i raczej wiem kiedy przestać. Dobry charakter mam na promilach więc czemu nie wypić od czasu do czasu?