24-04-2013, 23:21
Gdy w 2003 roku Planeta Skarbów ukazała się na VHS, od razu podbiła moje serce i stała się jedną z moich ulubionych bajek późnego(?) dzieciństwa. Film jest opowiedzianą w innowacyjny sposób ekranizacją ''Wyspy Skarbów'' autorstwa Roberta Louisa Stevensona. Jej akcja rozgrywa się gdzieś w kosmosie i opowiada historię Jim'a Hawkins'a, młodego chłopaka zamieszkującego planetę Montresor. Bohater jest wychowywany wyłącznie przez matkę, ponieważ ojciec opuścił ich w dzieciństwie. Jim często wpada w tarapaty i miewa drobne konflikty z prawem, głównie z powodu przekraczania prędkości na swojej desce solarnej. Pewnego dnia koło jego domu rozbija się mały statek z którego wysiada ledwo żywy jaszczur. Ostatnim tchem wręcza on chłopakowi mapę i przestrzega przed piratami chcącymi wejść w jej posiadanie.
Szybko okazuję się, że mapa którą otrzymał chłopak to klucz do odnalezienia legendarnej Planety Skarbów. Jim wraz z zamożnym astronomem, przyjacielem rodziny, organizuje ekspedycję i wyrusza w kosmos aby zdobyć skarb. Nie wie jednak, że załoga statku która towarzyszy mu w tej wyprawie, od lat przemierza kosmos w poszukiwaniu tejże mapy...
Co do samej gry na podstawie filmu, ukazały się jej dwie wersje – jedna na PSX, druga na PlayStation 2. Tą pierwszą udało mi się kiedyś ukończyć wzdłuż i wszerz za czasów świetności Szaraczka. Planowałem zrobić sobie powtórkę z rozrywki, ale niestety mam problem z jej uruchomieniem na Czarnuli. Chcąc nie chcąc, zabrałem się za jej wersję wydaną na PlayStation 2.
Gra jest typową platformówką, w której gracz pokonywać musi kolejne lokacje. Zaliczenie każdego etapu przybliża nas do kresu wędrówki, czyli tytułowej Planety Skarbów. W każdym poziomie do wykonania mamy kilka zadań, za które otrzymujemy nagrody w formie kapsuł. Są nam one potrzebne do odblokowywania kolejnych lokacji. Jeśli posiadamy ich mniej niż potrzeba aby odblokować następny poziom, musimy cofnąć się do poprzednich miejscówek i wykonać zaległe, niezaliczone zadania. Gra nie ma osi fabularnej – lokacje które przemierzamy są co prawda wzięte z bajki, ale misje które musimy w nich wykonywać to luźne zadania zręcznościowe, nie mające związku z wydarzeniami przedstawionymi w filmie. Przykładowo, w każdym poziomie rozsypanych zostało XXX monet, które musimy wyzbierać co do sztuki aby uzyskać jedną kapsułę. Są też zadania bardziej zróżnicowanie – skradanie i przejście niezauważonym przez policjantów, pokonanie ruchliwej ulicy i uniknięcie rozjechania przez goniące powozy, przepłynięcie łodzią przez pole z laserami i inne tego typu zręcznościówki. W grze zawarte są też poziomy jeżdżone – Jim dosiada w nich swojej deski solarnej. Tutaj naszym zadaniem jest zazwyczaj przejechanie kilku okrążeń toru bez uszkodzenia pojazdu, zaliczenie na czas przejazdu przez kolejne bramki czy uzyskanie wymaganej ilości punktów za ewolucje w skate-parku.
Niestety – cała zabawa bardzo szybko się nudzi. Zadania w etapach chodzonych pomimo tego że są przeróżne, najzwyczajniej w świecie nużą. Przeciwnicy którzy kręcą się po lokacjach to nieszkodliwe stworki, aby je pokonać wystarczą dwa kopniaki. Można totalnie nie zwracać na nie uwagi, wystarczy je ominąć czy przeskoczyć i iść dalej. Rozgrywka w każdym etapie chodzonym sprowadza się więc do skakania po platformach i zaliczania kolejnych zręcznościowych zadań, co jak już wspomniałem, szybko się nudzi. Plansze niestety sytuacji nie ratują, są nieciekawe i ponure, nie zachęcają do zwiedzania. Gra jak już wspomniałem nie ma wyraźnej osi fabularnej, naszą podróż w kosmos odczuwamy jedynie patrząc na mapę i widząc odblokowane kolejne, zbliżające nas do Planety Skarbów lokacje. Sęk w tym, że dorosłemu graczowi wyprawa znudzi się mniej-więcej w połowie gry, a przypuszczam że i kilkulatek nie dałby rady dotrwać do jej końca. I właśnie, a propos najmłodszych – wydaję mi się, że w niektórych momentach poziom trudności tej produkcji jest zbyt wyśrubowany. W późniejszych levelach zadania czasowe wymagają od gracza sporej wprawy i zwinności. Nie wiem, czy dzieciaki dla których gra jest przecież przeznaczona, były by w stanie sobie z nimi poradzić.
Osobiście gry nie polecam, nie sprawdza się ona nawet jako niewymagający przerywnik pomiędzy dużymi produkcjami.
Szybko okazuję się, że mapa którą otrzymał chłopak to klucz do odnalezienia legendarnej Planety Skarbów. Jim wraz z zamożnym astronomem, przyjacielem rodziny, organizuje ekspedycję i wyrusza w kosmos aby zdobyć skarb. Nie wie jednak, że załoga statku która towarzyszy mu w tej wyprawie, od lat przemierza kosmos w poszukiwaniu tejże mapy...
Co do samej gry na podstawie filmu, ukazały się jej dwie wersje – jedna na PSX, druga na PlayStation 2. Tą pierwszą udało mi się kiedyś ukończyć wzdłuż i wszerz za czasów świetności Szaraczka. Planowałem zrobić sobie powtórkę z rozrywki, ale niestety mam problem z jej uruchomieniem na Czarnuli. Chcąc nie chcąc, zabrałem się za jej wersję wydaną na PlayStation 2.
Gra jest typową platformówką, w której gracz pokonywać musi kolejne lokacje. Zaliczenie każdego etapu przybliża nas do kresu wędrówki, czyli tytułowej Planety Skarbów. W każdym poziomie do wykonania mamy kilka zadań, za które otrzymujemy nagrody w formie kapsuł. Są nam one potrzebne do odblokowywania kolejnych lokacji. Jeśli posiadamy ich mniej niż potrzeba aby odblokować następny poziom, musimy cofnąć się do poprzednich miejscówek i wykonać zaległe, niezaliczone zadania. Gra nie ma osi fabularnej – lokacje które przemierzamy są co prawda wzięte z bajki, ale misje które musimy w nich wykonywać to luźne zadania zręcznościowe, nie mające związku z wydarzeniami przedstawionymi w filmie. Przykładowo, w każdym poziomie rozsypanych zostało XXX monet, które musimy wyzbierać co do sztuki aby uzyskać jedną kapsułę. Są też zadania bardziej zróżnicowanie – skradanie i przejście niezauważonym przez policjantów, pokonanie ruchliwej ulicy i uniknięcie rozjechania przez goniące powozy, przepłynięcie łodzią przez pole z laserami i inne tego typu zręcznościówki. W grze zawarte są też poziomy jeżdżone – Jim dosiada w nich swojej deski solarnej. Tutaj naszym zadaniem jest zazwyczaj przejechanie kilku okrążeń toru bez uszkodzenia pojazdu, zaliczenie na czas przejazdu przez kolejne bramki czy uzyskanie wymaganej ilości punktów za ewolucje w skate-parku.
Niestety – cała zabawa bardzo szybko się nudzi. Zadania w etapach chodzonych pomimo tego że są przeróżne, najzwyczajniej w świecie nużą. Przeciwnicy którzy kręcą się po lokacjach to nieszkodliwe stworki, aby je pokonać wystarczą dwa kopniaki. Można totalnie nie zwracać na nie uwagi, wystarczy je ominąć czy przeskoczyć i iść dalej. Rozgrywka w każdym etapie chodzonym sprowadza się więc do skakania po platformach i zaliczania kolejnych zręcznościowych zadań, co jak już wspomniałem, szybko się nudzi. Plansze niestety sytuacji nie ratują, są nieciekawe i ponure, nie zachęcają do zwiedzania. Gra jak już wspomniałem nie ma wyraźnej osi fabularnej, naszą podróż w kosmos odczuwamy jedynie patrząc na mapę i widząc odblokowane kolejne, zbliżające nas do Planety Skarbów lokacje. Sęk w tym, że dorosłemu graczowi wyprawa znudzi się mniej-więcej w połowie gry, a przypuszczam że i kilkulatek nie dałby rady dotrwać do jej końca. I właśnie, a propos najmłodszych – wydaję mi się, że w niektórych momentach poziom trudności tej produkcji jest zbyt wyśrubowany. W późniejszych levelach zadania czasowe wymagają od gracza sporej wprawy i zwinności. Nie wiem, czy dzieciaki dla których gra jest przecież przeznaczona, były by w stanie sobie z nimi poradzić.
Osobiście gry nie polecam, nie sprawdza się ona nawet jako niewymagający przerywnik pomiędzy dużymi produkcjami.
Gameplay: