Pamiętacie taki serial "Zmiennicy", w którym Ewa Błaszczyk prowadziła podwójne życie? W dzień była przykładnym obywatelem, w nocy zabijała. Czy jakoś tak. W każdym razie gra "The Swapper", którą miałem przyjemność poznać dzięki PS Plus, to zupełnie co innego.
Najkrócej mówiąc to indyczek nastawiony w dużej mierze na główkowanie. Kierujemy człowieczkiem w skafandrze w lewo, w prawo, w dół lub w górę też. Akcja dzieje się rzecz jasna na jakiejś stacji w kosmosie i jak ktoś oglądał film "Moon" to będzie czuł się jak w domu. Obie produkcje cechuje fenomenalny klimat. Aura tajemniczości i samotności, a jednocześnie czujemy na sobie cały czas czyjś wzrok, towarzyszy nam na każdym kroku. Gra zresztą od czasu do czasu rzuca nam tajemnicze hasełka, które mają pomóc w odpowiedzi na nasze pytania "co tu robimy i co tu się tak właściwie dzieje". Przywołany przeze mnie przykład genialnego "Moon" został także z innego powodu. The Swapper stoi zmiennikami, bo nasz ludzik ma "moc" wypuszczenia w niemal każdej chwili aż 4 swoich klonów.
![[Obrazek: swapper4.jpg]](http://www.rockpapershotgun.com/images/13/may/swapper4.jpg)
Dzięki światłu z latarki mamy możliwość sklonowania się do miejsca, do którego owe światło dosięga. R2 wchodzimy w skórę nowego klona, a każdego z nich charakteryzuje jedna wspólna cecha - jeżeli przemieszczamy się jednym - przemieszczamy się wszystkimi. To z jednej strony znaczne utrudnienie, ale coś za coś. W pojedynkę nie bylibyśmy w stanie daleko zajść. Klony w zamierzeniu pomagają nam w zdobywaniu kolejnych orbów. To właśnie nasze główne i jedyne zadanie. Gra podzielona jest na kolejne stacje, a te z kolei na pomieszczenia, które musimy "pokonać". Każde z nich bowiem to łamigłówka, którą musimy rozwiązać, czego zwieńczeniem będzie zdobycie wspomnianych orbów. Droga do nich przyblokowana jest najczęściej kolorowymi światełkami. I tak czerwone blokuje nam możliwość wejścia w skórę któregoś z klonów, którego postawiliśmy za nim, niebieski kolor zwiastuje z kolei niemoc stworzenia takiego klona, a fiolet to totalna kaplica, która zabiera nam obie możliwości. Do tego dochodzą skrzynie czy przepaście, a naszym priorytetem będzie zazwyczaj umiejscowienie klonów we właściwym miejscu-zapadni, które wyłączy niepożądaną tęczę i utoruje nam drogę do orbów.
Dojdziemy do tego tylko siłą własnego umysłu, bo jak się można domyślić najważniejsze w The Swapper jest umiejętne rozplanowanie każdego kroku. Zagadki są zazwyczaj tak skonstruowane, że do ich rozwiązania prowadzi tylko jedna droga, ale to oczywiście żaden zarzut. Nie wpadniesz na to dzisiaj, idź spać, a jutro być może dziwnym trafem doznasz olśnienia. Satysfakcja gwarantowana. Jak wspomniałem na ekranie może pojawić się maksymalnie 5 kosmonautów i w zdecydowanej większości przypadków tak się właśnie dzieje, a twórcy postanowili dać solidny wycisk naszemu umysłowi próbując skomplikować sprawę możliwie tak bardzo jak się da. Rzecz jasna poziom zagadek z każdym poziomem wzrasta. Nie raz i nie dwa przez głowę przechodziła mi myśl "że się nie da", że czegoś nie widzę czy po prostu nie odkryłem jakiejś nowej opcji w grze, a tymczasem rozwiązanie jak zawsze było tuż przed nosem. Przestrzegam oczywiście przed graniem z jutjubem czy innym poradnikiem na kolanach, bo to nie ma większego sensu.
![[Obrazek: The-Swapper.jpg]](http://www.dsogaming.com/wp-content/uploads/2012/08/The-Swapper.jpg)
Na początku pisałem o tym, że gra stoi nieziemskim (he he) klimatem. Lokacje, przez które będziemy się przedzierać są bardzo ciemne, często jedyne światło, które będziemy oglądać na ekranie, to światło z naszej latarki. Do tego dochodzą niezwykle trafnie dobrane kolorki blokujące, które swoim rażącym wydźwiękiem świetnie kontrastują z całością. Utwór, który nam przygrywa w tle jest dosyć jednostajny, ale robi to, co powinien - wkręca nas maksymalnie w ten oniryczny świat, który stanowimy tylko my, nasze klony i opuszczona stacja gdzieś hen z dala od Ziemi.
![[Obrazek: the-swapper-2.jpg]](http://screeninvasion.com/wp-content/uploads/2013/12/the-swapper-2.jpg)
Tytułu jeszcze nie skończyłem, więc pewnikiem coś jeszcze dopiszę. Na ten moment The Swapper mnie oczarował swoją aurą i choć to tylko indyk to miał na siebie pomysł. W końcu gra, która posiada jakiś poziom trudności, a nie jest kolejnym z rzędu samograjem i daje niesamowitą frajdę z pokonywania kolejnych rebusów.
Najkrócej mówiąc to indyczek nastawiony w dużej mierze na główkowanie. Kierujemy człowieczkiem w skafandrze w lewo, w prawo, w dół lub w górę też. Akcja dzieje się rzecz jasna na jakiejś stacji w kosmosie i jak ktoś oglądał film "Moon" to będzie czuł się jak w domu. Obie produkcje cechuje fenomenalny klimat. Aura tajemniczości i samotności, a jednocześnie czujemy na sobie cały czas czyjś wzrok, towarzyszy nam na każdym kroku. Gra zresztą od czasu do czasu rzuca nam tajemnicze hasełka, które mają pomóc w odpowiedzi na nasze pytania "co tu robimy i co tu się tak właściwie dzieje". Przywołany przeze mnie przykład genialnego "Moon" został także z innego powodu. The Swapper stoi zmiennikami, bo nasz ludzik ma "moc" wypuszczenia w niemal każdej chwili aż 4 swoich klonów.
![[Obrazek: swapper4.jpg]](http://www.rockpapershotgun.com/images/13/may/swapper4.jpg)
Dzięki światłu z latarki mamy możliwość sklonowania się do miejsca, do którego owe światło dosięga. R2 wchodzimy w skórę nowego klona, a każdego z nich charakteryzuje jedna wspólna cecha - jeżeli przemieszczamy się jednym - przemieszczamy się wszystkimi. To z jednej strony znaczne utrudnienie, ale coś za coś. W pojedynkę nie bylibyśmy w stanie daleko zajść. Klony w zamierzeniu pomagają nam w zdobywaniu kolejnych orbów. To właśnie nasze główne i jedyne zadanie. Gra podzielona jest na kolejne stacje, a te z kolei na pomieszczenia, które musimy "pokonać". Każde z nich bowiem to łamigłówka, którą musimy rozwiązać, czego zwieńczeniem będzie zdobycie wspomnianych orbów. Droga do nich przyblokowana jest najczęściej kolorowymi światełkami. I tak czerwone blokuje nam możliwość wejścia w skórę któregoś z klonów, którego postawiliśmy za nim, niebieski kolor zwiastuje z kolei niemoc stworzenia takiego klona, a fiolet to totalna kaplica, która zabiera nam obie możliwości. Do tego dochodzą skrzynie czy przepaście, a naszym priorytetem będzie zazwyczaj umiejscowienie klonów we właściwym miejscu-zapadni, które wyłączy niepożądaną tęczę i utoruje nam drogę do orbów.
Dojdziemy do tego tylko siłą własnego umysłu, bo jak się można domyślić najważniejsze w The Swapper jest umiejętne rozplanowanie każdego kroku. Zagadki są zazwyczaj tak skonstruowane, że do ich rozwiązania prowadzi tylko jedna droga, ale to oczywiście żaden zarzut. Nie wpadniesz na to dzisiaj, idź spać, a jutro być może dziwnym trafem doznasz olśnienia. Satysfakcja gwarantowana. Jak wspomniałem na ekranie może pojawić się maksymalnie 5 kosmonautów i w zdecydowanej większości przypadków tak się właśnie dzieje, a twórcy postanowili dać solidny wycisk naszemu umysłowi próbując skomplikować sprawę możliwie tak bardzo jak się da. Rzecz jasna poziom zagadek z każdym poziomem wzrasta. Nie raz i nie dwa przez głowę przechodziła mi myśl "że się nie da", że czegoś nie widzę czy po prostu nie odkryłem jakiejś nowej opcji w grze, a tymczasem rozwiązanie jak zawsze było tuż przed nosem. Przestrzegam oczywiście przed graniem z jutjubem czy innym poradnikiem na kolanach, bo to nie ma większego sensu.
![[Obrazek: The-Swapper.jpg]](http://www.dsogaming.com/wp-content/uploads/2012/08/The-Swapper.jpg)
Na początku pisałem o tym, że gra stoi nieziemskim (he he) klimatem. Lokacje, przez które będziemy się przedzierać są bardzo ciemne, często jedyne światło, które będziemy oglądać na ekranie, to światło z naszej latarki. Do tego dochodzą niezwykle trafnie dobrane kolorki blokujące, które swoim rażącym wydźwiękiem świetnie kontrastują z całością. Utwór, który nam przygrywa w tle jest dosyć jednostajny, ale robi to, co powinien - wkręca nas maksymalnie w ten oniryczny świat, który stanowimy tylko my, nasze klony i opuszczona stacja gdzieś hen z dala od Ziemi.
![[Obrazek: the-swapper-2.jpg]](http://screeninvasion.com/wp-content/uploads/2013/12/the-swapper-2.jpg)
Tytułu jeszcze nie skończyłem, więc pewnikiem coś jeszcze dopiszę. Na ten moment The Swapper mnie oczarował swoją aurą i choć to tylko indyk to miał na siebie pomysł. W końcu gra, która posiada jakiś poziom trudności, a nie jest kolejnym z rzędu samograjem i daje niesamowitą frajdę z pokonywania kolejnych rebusów.