Ridge Racer
#1
[Obrazek: 920779_68229_front.jpg]

Tytuł gry: Ridge Racer

Wydawca: Namco

Gatunek: Wyścigi/Arcade

Rok wydania: 2004


Z jakimi tytułami może się kojarzyć współczesnemu, niezaglądającemu w przeszłość graczowi hasło Namco? Zapewne odpowie, że to Ci od serii Dragon Ball, Naruto. Czasem mądrzejszy poda Tekkena 6 na current geny. Ogromna szkoda, gdyż jak wiemy, Namco słynie z trzech rzeczy. Wyprodukowało jedne z najlepszych gier arcade świata, godnie rywalizując z SEGĄ, SNK i Midwayem . Drugą rzeczą jest niewątpliwie pakowanie swoich kultowych serii na premiery różnych konsol (vide Ridge Racer). Trzecim faktem, a zarazem moim ulubionym jest wrzucanie przez programistów z Namco do ich gier, tych starszych z lat 80-tych (vide Galaxian w Ridge Racer, Galaga w Ridge Racer Revolution itd).

Nie jest inaczej tym razem, gdyż po uruchomieniu Ridge Racer na PSP ujrzymy małą niespodziankę w postaci Rally X, kultowej gry arcade z lat 80-tych, w której to musimy pozbierać wszystkie flagi na mapce, zanim paliwo nam się skończy (przy tym uważając, żeby nie zderzyć się z oponentami, których w każdym etapie będzie więcej). Gra nie ma nałożonych limitów, więc możemy się cieszyć nią dowoli lub dopóki nie skusimy. Warto jednak zaznaczyć, że w każdej chwili, gdy będziemy mieli ochotę, możemy uruchomić Rally-X wchodząc do zakładki Options-> Mini Game. Miły prezent od panów z Namco.

Tymczasem przechodzimy już do tematu recenzji, jakim jest niewątpliwie nowa odsłona Ridge Racer, tym razem na PSP. Grę otwiera świetnie wykonane intro, w którym nie mogło zabraknąć Reiki Nagase – modelki znanej wszystkim fanom serii, która zawsze pojawia się w filmach poprzedzających rozgrywkę od Rage Racer począwszy. Jest ono wykonane perfekcyjnie i oglądając je pierwszy raz, życzyłem sobie aby gra także była podobnej jakości.

Pierwsza wizyta w menu gry także oddaje pozytywne wrażenia. Wszystko jest schludnie poukładane, opcje są przejrzyste, łatwo się dostać do każdej funkcji gry. I o to chodzi, zwłaszcza gdy nie mamy wiele czasu na grę, a chcemy szybko się przejechać. I tutaj wypadałoby po raz kolejny objaśnić zasady rządzące światem Ridge Racer. Gra opiera się na wykonywaniu poślizgów kontrolowanych, tak zwanych driftów. Bez opanowania tej sztuki, która de facto jest prosta i wciągająca, nie możemy marzyć o wygraniu choćby jednego wyścigu. Jednakże ta odsłona wprowadza nowy element, który moim zdaniem wychodzi tylko na plus serii. Tą opcją jest wprowadzenie używania nitro w kierowanym pojeździe. Mamy dostępne trzy zbiorniczki z nitrem, które napełnić możemy tylko poprzez wykonywanie driftów. Im większa prędkość będzie przy wykonywanym drifcie, tym szybciej zbiornik nam się napełni, by potem popruć na prostej z prędkością 300km/h wyprzedając przy tym kilku rywali. Rozwiązanie to sprawdza się idealnie i nadaje dynamiki rozgrywce. Powiem nawet więcej. Gameplay został dopracowany na tyle, że potrafi wciągnąć na te kilka godzin, zwłaszcza po opanowaniu driftów do perfekcji, gdyż sprawia to wiele radości i choćbyś nawet przegrał, to wiedz, że ponowisz wyścig i dalej będziesz driftował. Jedyną drobnostką, która mi w nim przeszkadza są straszne skutki uboczne kolizji z oponentami, gdzie my zwalniamy, a on przyspiesza. Na szczęście działa to także w drugą stronę.

Zwłaszcza, że główny tryb nareszcie potrafi zająć gracza na dłużej niż te kilka godzin (jak było w przypadku Ridge Racer V). Nazywa się on World Tours i w zamiarach twórców, ma on nas oprowadzić po całym świecie Ridge Racer, przypominając przy tym poprzednie odsłony. I wiecie co… Dla mnie ta gra mogłaby mieć wyłącznie tą opcję. Postawić sake należy temu, który wpadł na ten genialny pomysł upakowania wszystkich części Ridge Racer do jednej, porządnej gry. Lecz do rzeczy. Zaczynamy biednie. Basic Tour ma na celu rozgrzać nas do walki w Pro i Ex Tours, które później będą stopniowo przez nas odblokowywane po ukończeniu tych z Basic Tours. Poszczególne zawody mogą być złożone z przedziału od dwóch do sześciu tras. Jednakże nie musimy wszystkich wyścigów wygrywać, gdyż o tym, jaką pozycję musimy minimalnie zająć by zakwalifikować się do kolejnego wyścigu, dostajemy informację w lewym dolnym rogu. Tylko podczas ostatnich wyścigów touru jest lekki stres, bo te musimy wygrać. Za wygrywanie tourów, będziemy dostawać nagrody takie jak kolejne toury, trasy czy pojazdy dalszych klas. Tych jest sześć i klasyfikują one pojazdy według prędkości. Na każdą klasę przypadają trzy wozy, gdzie później, w dalszych postępach będziemy odblokowywać ulepszone ich wersje Type-R i Type-Z, które będą się charakteryzować lepszymi parametrami oraz większą ilością nitro na starcie. W ramach tras, autorzy postanowili odświeżyć wszystkie trasy, jakie dotychczas przewinęły się w serii Ridge Racer (zostały nawet zawarte te z Rave Racer!), co daje wspaniałą, jak na serię liczbę 12 tras oraz ich lustrzanych odbić. Pomimo jednak, że w zawodach będziemy każdą trasę ujeżdżać pierdyliard razy, tryb ten wciąga strasznie, zwłaszcza, że z każdym tourem poziom trudności rośnie i gra staje się bardziej wymagająca. Gra także posiada opcję generowania touru. Podajemy tylko czas, jaki możemy wykorzystać na grę, klasę w której chcemy się ścigać i gra wygeneruje nam szybki tour. Coś wspaniałego. Gdy jednak uznamy, że zabawa w zawody, to za mało, zawsze możemy pojeździć w Time Attack, Single Player oraz Wireless Battle, jeżeli mamy kolegę z drugą konsolą i Wi-Fi w oby dwu z nich Wink.

Oprawa A/V w tej pozycji prezentuje się wspaniale. Kolory są strasznie ostre, trasy bardzo dopracowane w efekty, a pojazdy… Po raz pierwszy w serii podoba mi się wykonanie modeli. Zawsze narzekałem, że są takie nijakie, a tu proszę, taki piękny Soldat, bądź dwa modele Assoluto. Coś przepięknego. Kolega widząc Ridge Racer w akcji, powiedział, że to śmiało mogłoby hulać na PS2 i z tą opinią się zgadzam. Zwłaszcza, że gra lata przez cały czas lata 60 klatkach na sekundę. Strona dźwiękowa gry także olśniewa. Znajdziemy ponad 30 kawałków do słuchania w czasie wyścigów podzielonych na albumy. Mamy Blue i Red Disc (nowe utwory, fajne techno pasujące do gry), Remix Disc (zremisowane utwory starych odsłon) oraz dwa Classic Disc (znane utwory z poprzednich odsłon w tym moje ulubione: „Grip” [Ridge Racer] i „Move Me”[Ridge Racer Type 4]). Wszystko to razem z świetnymi odgłosami silników oraz o wiele lepszym komentarzem do wyścigów od tego DJ-eja z Ridge Racer V, stanowi idealną warstwę dźwiękową gry.

Zatem przyszedł czas na podsumowanie. Ridge Racer na PSP jest totalnym miksem wszystkich poprzednich odsłon i wyciąga z nich wszystko co najlepsze, dodając przy tym od siebie coś nowego. Dorzucając do tego zestawu wspaniałą oprawę A/V mamy grę prawie idealną. Dla posiadaczy PSP oraz fanów gier wyścigowych must have, dla mnie nareszcie godny konkurent dla Burnout Dominator.

PLUSY:

- grywalność razy nieskończenie wiele

- oprawa A/V

- wspaniały tryb World Tours

- wszystkie części w jednej

- Nitro! Drifty! Reiko Nagase!

MINUSY:

- zdecydowanie BRAK!


Grafika: 10/10

Dźwięk: 10/10

Grywalność: 10/10

Ocena:10/10

[Obrazek: 920779_20050517_screen007.jpg]

[Obrazek: 920779_20050517_screen013.jpg]
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz
#2
Jedna z lepszych arcadówek na PSP. Właśnie prostota rozgrywki i nieskomplikowane sterowanie przykuły mnie do ekranu na wiele godzin, choć ukończenie wszystkich wyścigów było niemałym wyzwaniem (patrz Max Tours). Tak jak napisałeś wprowadzenie nitro jest dobrym rozwiązaniem, które często przechyla szalę zwycięstwa na naszą stronę, szczególnie w wyższych klasach wyścigów czy pojedynkach duel. Do minusów jednak zaliczyłbym wspomniane kolizje, które automatycznie redukują prędkość naszego wozu, gdy stukniemy w oponenta, zaś zanim samochód się zbierze trzeba trochę odczekać. Fakt, działa to w drugą stronę, jednak trudno imo takie coś wyegzekwować, gdyż podczas normalnego widoku, czyli widząc cały samochód, nie możemy spojrzeć w tył, zaś w drugim trybie lusterko wsteczne pozostawia wiele do życzenia. Podobnież uderzenie przy dużej prędkości w barierkę (co jest m.in. następstwem kolizji z przeciwnikiem) - auto wracając na tor dziwnie "schodkuje" z przeszkodą. Drażniła mnie również schematyczność wrogów - jadą w grupkach po trzech, odstęp, kolejna grupka, zero jakichś manewrów, choć to może moje widzimisię :).

Na temat recenzji się nie wypowiadam, gdyż trzyma jak zawsze wysoki poziom do czego już nas przyzwyczaiłeś.
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#3
jak dla mnie, gra ma za malo tras, jeszcze trzeba jechac po trzy okrazenia na jeden wyscig, do tego rewersy kazdej z nich, strasznie tego nie lubie w wyscigowkach . sztuczne wydluzanie czasu gry, strasznie nuzace, jak w NFS underground rivals
[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcRjufhUbmuizyf3Nbees_n...lQoFN9RYkw][Obrazek: ZqKvyOY.png][Obrazek: UserbarRE.gif]
Odpowiedz
#4
Sandinista napisał(a):Drażniła mnie również schematyczność wrogów - jadą w grupkach po trzech, odstęp, kolejna grupka, zero jakichś manewrów, choć to może moje widzimisię Smile.

To nie jest Twoje widzimisie, gdyż tak jest. Na początku jadą 11., 10., 9. miejsce, później odstęp i do miejsca czwartego, a później gonitwa za pierwszą trójką.

Sandinista napisał(a):choć ukończenie wszystkich wyścigów było niemałym wyzwaniem (patrz Max Tours).

Właśnie o Max Tours celowo nie pisałem by nie spoilerować. W trakcie gry byłem pewny, że wszystko się skończy po Ex Tours, jednak gra mnie (nie)mile zaskoczyła. 8 tourów o diabelskim poziomie trudności potrafi zdołować każdego, kto będzie chciał przejść ten tytuł do końca.

Sandinista napisał(a):Fakt, działa to w drugą stronę, jednak trudno imo takie coś wyegzekwować, gdyż podczas normalnego widoku, czyli widząc cały samochód, nie możemy spojrzeć w tył, zaś w drugim trybie lusterko wsteczne pozostawia wiele do życzenia.

Właśnie ja to próbowałem wykorzystywać przy pomocy lusterka i całkiem nieźle to wychodzi, ale na dłuższą metę nic nie daje, ponieważ jak skupisz się na jednym oponencie, to wyprzedzi Cię drugi z nitro i tyle zabawy. Osobiście sądzę, że ukończenie tych zawodów ma rangę porównywalną do przejścia wszystkich misji w Medal of Honor na trzy gwiazdki Wink
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz
#5
Tak, przy ostatnich, tych naprawdę ostatnich wyścigach kląłem podczas gry niczym szewc. Poziom trudności jest masakrycznie wywindowany, nieco w chamski sposób. Ostatni wóz Cię blokuje, jedzie tuż obok, zaś gdy Ty używasz nitro przeciwnik dziwnym trafem również, w tej samej chwili. Jednak trochę samozaparcia i zadanie jest do wykonania, a satysfakcja ogromna Smile.

Planujesz ograć dwójkę i coś napisać?
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#6
Już czytałem trochę o drugiej części i strasznie boję się, że to będzie to samo z innym numerkiem. Niby są jakieś nowości, ale autorzy podobno skupili się bardziej na ulepszeniu niż kontynuacji. Mam nadzieje że gra będzie zasługiwać na tą dwójkę w tytule. Narazie mam Tekken Drak Resurrection do ogrania, jednak później z pewnością rzucę okiem na RR2. Ja jeszcze żadnego Max Tour nawet nie skończyłem, a ty o dwójce mi gadasz Tongue
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości