Ratchet and Clank
#1
[Obrazek: 561107_20313_front.jpg]

Tytuł gry: Ratchet and Clank

Wydawca: Sony Computer Entertaiment Europe

Producent: Insomniac Games

Rok wydania: 2002


Pierwsze przygody fioletowego smoka o imieniu Spyro do dziś wspominam bardzo miło. Mimo, że to była jedna z gier, których nie miałem okazji poznać w dzieciństwie, potrafiła mnie przy każdym uruchomieniu zmienić w małe dziecko, które beztrosko przeszukiwało krainy w poszukiwaniu diamentów. Dziwny jest zatem fakt, że przez długi czas pomijałem jedną z czołowych serii gier na PS2, jaką są perypetie Ratcheta i Clanka. Insomniac miał ręce pełne roboty, bo przecież Naughty Dog już dawno wydało konkurencyjnych Jaka i Daxtera, będących od momentu ogłoszenia kanonem gier platformowych, spychając jamraja do otchłani. Czy twórcy Spyro stworzyli tytuł godny spuścizny smoka? Jest to trudne pytanie, aczkolwiek zapewne znajdziemy na nie odpowiedź.

[Obrazek: r_screen013.jpg]

Akcja gry rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości oraz szerzej nieznanej galaktyce. Cywilizacja jest bardzo rozwinięta pomimo, że w ludzi nie obfituje. Ba, tutaj nie ma żadnego stworzenia, które moglibyśmy skojarzyć z jakimkolwiek gatunkiem żyjącym na Ziemi. Takim stworzeniem jest także Ratchet. Jedyne co mi przychodzi na myśl jego wyglądu, to skrzyżowanie lisa, wiewiórki oraz człowieka. Z innych źródeł wiadomo jednak, że twórcy nazywają to lombaxem. Poznajemy go, gdy w wolnej chwili reperuje swój statek, jednakże naprawa nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami. W międzyczasie w fabryce robotów dochodzi do pewnego incydentu, przez który powstaje Clank – mały robot z świadomością. Zauważa on infobot, który otwiera mu oczy na to co się dzieje. Okazuje się, że niejaki Drek ma niecne plany wobec wielu planet, z których zamierza wykraść to i owo na potrzeby własnej, którą chce stworzyć dla rasy Blargów, ponieważ ich planeta jest zanieczyszczona i lepiej bez podręcznego tlenu tam nie wchodzić. Clank ucieka statkiem w bezpieczniejsze miejsce. Za nim ruszają dwaj Blargowie, którzy niszczą jego statek nad atmosferą planety Veldin. Statek Clanka się rozbija na tejże planecie, a on sam traci przytomność. Ratchet zauważa spadający statek i postanawia sprawdzić co się stało. Główny bohater zabiera Clanka do siebie i w trakcie naprawy statku Ratcheta robot ożywa. Robot informuje lombaxa o planach Dreka, jednak ten twierdzi, że to raczej zadanie dla innej osoby, czyli Kapitana Qwarka, człowieka uznawanego za herosa tej galaktyki (Chyba jedyna istota ludzka w tym chorym świecie.) Obydwaj bohaterowie lecą do Planety Novalis, aby móc się dowiedzieć więcej o miejscu pobytu Qwarka. Tak zaczyna się przygoda, w trakcie której nie jedno Was zaskoczy.

[Obrazek: r_screen001.jpg]

Osobny akapit należy się jednak więzi, jaką w trakcie przechodzenia gry dostrzeżemy pomiędzy dwoma głównymi bohaterami. Niesamowite jest to, jak autorom udało się przeforsować do fabuły przemiany, jakie dostrzegamy u bohaterów. Clank pomimo wszystkich nieporozumień, jakie Ratchet będzie mu wypominał, pozostanie wiernym kompanem i złagodzi pseudoheroiczny charakter lombaxa. Nie chciałbym psuć komuś zabawy, dlatego tylko nadmieniam o tej zależności, gdyż warto jej się przyjrzeć, bo jest to element, który powoduje przywiązanie do tytułu, którego jeszcze przy żadnej platformówkopodobnej grze nie odczułem. Pomimo pozornej banalności fabuły naprawdę można się w nią wkręcić i z potem niecierpliwości na padzie oczekiwać finału tej historii, dlatego też należą się już na początku brawa dla Insomniacu.

[Obrazek: r_screen025.jpg]

Nasi dwaj herosi będą podróżować po planetach, do których będziemy posiadać infoboty – małe robociki, które zawierają w sobie taśmę filmową. Zawartość ich jest różna. Od wołania o pomoc z innej planety do reklamy najnowszego sprzętu Gadgetronu – korporacji produkującej sprzęty służące do wielu celów. To właśnie dzięki jego usługom będziemy wiele razy ratować sobie tyłek, pomijając już możliwości kopulacji z robotami. Niejednokrotnie filmiki te będą zawierały dozę gagów, które potrafią wywołać uśmiech na twarzy grającego. Zapytacie pewnie jak je zdobywać? Odpowiedź na to pytanie jest prosta, bowiem jak w każdej innej grze Insomniacu, postawiono na eksplorację. Każda planeta, którą odwiedzimy to całkiem spory teren pełny zadań, przeciwników oraz śrubek, które w tej galaktyce są walutą na wszystko. Za ich pomocą kupimy wspomniane wyżej zabaweczki czy też skorumpujemy strażnika. Znajdziemy je po zabitych wrogach lub w pudełkach, które działają w systemie podobnym do tego w grach z Crashem w roli głównej, tylko że tutaj nie ma sensu ich liczyć. Na każdej planecie znajduje się kilka rodzajów przeciwników, na których wypada obrać różne taktyki. Normalne jest przecież, że małe glutopodobne stworki łatwiej będzie spalić, a większe karykatury można załatwić chociażby rękawicą z bombami. Na każdej planecie łatwo będzie się odnaleźć, bowiem z pomocą przyjdzie nam mapa, na której zaznaczone będą miejsca warte odwiedzenia ze względu na osoby wspomniane w infobotach, ale także gadżety w nich reklamowane. Na swojej drodze spotkamy naprawdę wiele osobistości, a każda z nich będzie czegoś od nas chciała. Tak, ponownie warto tutaj nawiązać do korupcyjnych zapędów społeczeństwa tej galaktyki. Za inny przykład jednak mogę podać wybicie wszystkich piaskowych kolczatek dla właściciela kurortu turystycznego. Powodem jest karabin wolnostojący, który czeka na kogoś, kto mógłby zestrzelić kilka statków Dreka. Z nimi można rozprawić się za pomocą broni, które kupimy bądź podstawowego klucza, którym można wykonać prostą kombinację uderzeń bądź rzucić jak bumerangiem. Zwiedzanie każdej planety będziemy mogli zakończyć, gdy wypełnimy wszystkie zadania, które będą się pojawiać na ich liście w menu pauzy. Te zaktualizują się zaraz po rozmowie z jakąś osobą na miejscu znaku zapytania na mapie. Często za wykonanie zadania będzie nas czekać nagroda w postaci jakiegoś gadżetu, który pomoże nam w dalszej rozgrywce.

[Obrazek: ratchet_screen001.jpg]

Gadżety możemy podzielić na dwie grupy. Pierwszą z nich niewątpliwie jest artyleria, która z postępami w rozgrywce będzie nam się zwiększać. Na każdej planecie znajduje się kilka punktów Gadgetronu, w którym będziemy mogli zakupić zarówno bronie jak i amunicję do nich. Na początku będziemy wrogów faszerować standardowym ołowiem pokroju Blastera czy też bomb, aczkolwiek z czasem pojawią się takie zabawki jak wybuchające drony, miotacz płomieni, czy też, z tej bardziej jajcarskiej strony gry, dmuchane Ratchety, które wspaniale będą mylić głupie roboty oraz karabiny automatyczne. Drugim rodzajem gadżetów są te użytkowo-eksploracyjne. Do takich możemy zaliczyć linkę, która pozwoli nam przyciągać się bądź bujać na specjalnych platformach, albo Hologuiser, który bez problemu zamieni nas w robota i pozwoli przenikać do ich struktur w stylu godnym Inspektora Gadżeta. Takimi gadżetami są też ulepszenia do ekwipunku noszonego przez Ratcheta. Będziemy w późniejszej fazie gry posiadać kilka rodzajów butów i hełmów, a każdy pomocny mniej lub bardziej. Clank nie jest tutaj biedniejszy, bo także posiądzie modyfikacje pozwalające szybować jak Spyro, tyle że z napędzanym śmigłem, bądź turbiną, jeśli myślimy o poważniejszym pływaniu pod wodą. Zdobywanie tych zabawek czyni grę zaskakującą przez cały czas trwania rozgrywki. Autorzy idealnie umieścili w czasie wszystkie gadżety, przez co nawet pod koniec gry, ona pokaże nam nowy sposób na przejrzenie jakiejś lokacji, czy nawet zmusi do backtrackingu, ponieważ dzięki masce tlenowej Ratchet stał się zdolny do eksploracji innej planety. Celowo o tym wspominam, gdyż bez niej to Clankiem musieliśmy przejść całą sekcję, a i dla niego znalazło się trochę miejsca w gameplayu.

[Obrazek: randc_screen010.jpg]

Oprócz wsparcia, jakim niewątpliwie jest dla Ratcheta , mały robot przyda się kilka razy do otwierania dróg lombaxowi. Sam jednak nie da rady sporo większym od siebie kreaturom, dlatego w sekcjach dla niego grywalnych zostały rozstawione drony, którymi Clank może kierować. Posługując się systemem czterech komend, możemy zmusić drony do podążania za nami, ataku, czekania oraz wejścia do portalu. Dzięki tym czterem poleceniom możemy zdziałać wiele, ponieważ każdy wróg zostanie szybko rozliczony, a gdy uzbiera się odpowiednia liczba robotów, te wchodząc przez portal otworzą kolejne drzwi. Gdy któryś z dronów nam w trakcie przeprawy padnie, regeneruje się w miejscu, z którego wcześniej go wzięliśmy. Trzeba przyznać, iż sekcje te są bardzo pomysłowe i niekiedy wymagają chwili zastanowienia ze względu na swoją trudność. Jednocześnie jednak są one bardzo grywalne, dlatego gdy zestawimy te sekcje z podstawowym trybem zabawy, można odczuć pewien niedosyt.

[Obrazek: ratchet_screen001.jpg]

Na wykonaniu zadań zwiedzanie planet się jeszcze nie kończy, gdyż twórcy przygotowali dla nas szereg atrakcji dodatkowych. Pierwszą z nich są złote śrubki, których na każdej mapie jest od jednej do czterech, a znalezienie ich bez współrzędnych na mapie to zabawa porównywalna do szukania igły w stogu siana. Z pomocą jednak nam przychodzi główny wątek gry, ponieważ mniej więcej w końcówce gry otrzymujemy gadżet, który pozwala wyświetlić sekretne lokacje na każdej planecie. Niestety nie jest tak łatwo, bo część danych musimy pozyskać sami, a jeśli już znajdziemy miejsce, w którym może znajdować się złota śrubka, trzeba jeszcze się do niego dostać, co bez odblokowanych gadżetów jest zwyczajnie niemożliwe. Zapytacie pewnie, po jakiego czorta zbierać nam śrubki z kruszcu? Po pierwsze, jest to fantastyczna odskocznia pozwalająca odkryć lepiej światy zawarte w grze, ale zebranie jakiejś ilości waluty, pozwoli odblokować dostęp do specjalnych Gadgetronów zawierających ulepszone wersje wcześniej zakupionych broni. Powiem szczerze iż nie rozumiem celu tego zabiegu, ponieważ w pełni dopakowany Ratchet przyda się w momencie ponownego ukończenia gry, na co wielu graczy albo się nie zdecyduje, albo zrobi to, tylko w późniejszym czasie. Ostatnią opcją zabawy poza wątkiem fabularnym są tak zwane Skill Points. Służą one do odblokowania zawartości dodatkowej pokroju epilogu czy filmu z tworzenia gry. Po ukończeniu gry dostajemy w menu extrasów ich listę, która zawiera wyłącznie nazwę punktu oraz miejsce jego położenia. W tym miejscu chciałbym oddać pokłon wszystkim osobom, które wykonały to bez użycia jakichkolwiek solucji. Sam bez niej zdobyłem raptem trzy, z czego tylko na jeden wymyśliłem sposób (Zniszczenie robota Kapitana Qwarka na Metropolis Kerwan.)Wszystkie te dodatki oceniam jak najbardziej pozytywnie, gdyż skutecznie przedłużają żywotność gry o kilka godzin i pozwalają niesamowicie zżyć się z pozycją.

[Obrazek: clank_screen057.jpg]


Grafika w grze nie jest może tak rewelacyjna, jak było to w przypadku tytułów przypadających na schyłek szóstej generacji, jednakże postacie oraz ich ruchy wyglądają sympatycznie. Autorom udało się idealnie pokazać swoją wizję futurystycznego wszechświata, dlatego też każda planeta jest lokacją niepowtarzalną i zapadającą w pamięć. Teren oczyszczalni ścieków, pole minowe czy stacja kosmiczna to tylko nieliczne przykłady scenografii dla jatki z robotami jako mięsem armatnim. Tytuł zdecydowanie przetrwał próbę czasu, ze względu na wielkość i różnorodność miejsc do odwiedzenia, nie mówiąc już o pomysłowości dotyczącej kreacji poszczególnych postaci. Kreatury są to nie z tej ziemi i widać, że graficy nie robili sobie przelewek. Angielski dubbing pozycji to istny majstersztyk. Ścieżka dialogowa jest w wielu momentach beczką śmiechu, a aktorzy spisali się fantastycznie (Qwark!) nadając grze charakteru adekwatnego do platformówki. Nie można zapomnieć także o infobotach, które same w sobie zawierały żarty pokroju wspomnianej już wcześniej integracji z robotami toteż sceny z odbywającą się w tle masakrą ludności cywilnej.

[Obrazek: clank_screen059.jpg]

W końcu Drogi Czytelniku dotarliśmy do końca tego jakże zawiłego wywodu. Jeżeli nie masz w tej chwili innych planów, to bardzo dobrze, gdyż będziesz mógł przeżyć niesamowitą przygodę w świecie Ratcheta i Clanka. Jeżeli masz jakieś plany, to je odwołaj. Rzuć wszystko co robisz, gdyż później możesz tego żałować. Dziewczyna? Jak kocha to poczeka. Obiad? Nie oszukuj się, odgrzejesz. Mogę wystawić zaświadczenia w 50 różnych językach na to, że choć przez chwilę nie odczujesz nudy, a Twoje życie towarzyskie będzie zagrożone. I nie są to żadne czcze mowy, gdyż Ratchet i Clank to przykład gry prawie doskonałej, zostawiającej w tyle wspomniane na początku Spyro o dwie klasy. Jest to niesamowita opowieść o przyjaźni, walce ze złem w wydaniu lekkim, aczkolwiek niekoniecznie płytkim. Poprzez postacie głównych bohaterów bardzo łatwo można się przywiązać do gry i funkcjonować myślami w jej świecie. Kontenery grywalności oraz niespotykana jak na platformera ilość 25 godzin potrzebnych do ukończenia są wystarczające do osiągnięcia szczęścia, które potem przerodzi się tylko w niedosyt.

[Obrazek: clank_screen032.jpg]
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz
#2
Naprawdę z każdą kolejną recenzją zadziwiasz mnie coraz bardziej, Yohokaru. Twój styl stał się niezmiernie przystępny dla czytelnika, dzięki czemu nie poczułem nudy mimo objętości tekstu. Recenzja jest lekka, a Tobie udało się zawrzeć liczne humorystyczne wstawki. Domyślam się, że próbowałeś zamieścić w tekście atmosferę, która jest charakterystyczna dla tej pozycji, co tylko może zachęcić zainteresowanych graczy do sięgnięcia po tą platformówkę. Kolejny raz muszę wspomnieć, iż bardzo podobają mi się w recenzjach wstawki inspirowane osobistymi doświadczeniami recenzenta w zakresie gatunku do jakiego zalicza się opisywany tytuł oraz zestawienie go z podobnymi grami. Również sentymentalny ton wypowiedzi podnosi jakość tekstu - przynajmniej w moim odczucia, sam lubię takie nawiązania.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#3
Wyłapałem kilka literówek i błahych błędów składniowych. To jednak nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Zwróci na to uwagę pewnie jedynie stary, zgnuśniały osobnik mojego pokroju.

Zastanawiam się, czy recenzja jest w pełni zrozumiała dla kogoś, kto w tego tytułu nie zaliczył (czwarty akapit opisujący realia rozgrywki jest lekko zawiły)?

Mnie tę recenzję czytało się znakomicie, bo pierwszą odsłonę przygód Ratcheta i Clanka darzę miłością szczerą, prawdziwą, namiętną i bezinteresowną. Dla takich właśnie gier warto nadal posiadać PS2. Może i nie ma tutaj gigantycznego świata jak w GTAV, może nie ma efekciarskiej rozpierduchy jak w „CoD: Black Ops”, ale są za to, jak to trafnie zresztą sam określiłeś,
Cytat: Kontenery grywalności (…).

Sporo na temat tej gry napisałem w TYM temacie.

Generalnie bardzo dobrze opisałeś ten tytuł, co wcale nie jest łatwe uwzględniając wyjątkowe rozbudowanie i miodność gameplay’u. Fachowcy z Insomniac raz za razem zadziwiali mnie swoją pomysłowością. Pomijając już gadżety i bronie, które są zazwyczaj genialne, warto tutaj wspomnieć o smaczkach typu ślizg po szynie, spacer po metalowej kładce w magnetycznym obuwiu, czy mini gry, w których Ratchet na desce śmiga niczym Tony Hawk. R&C to w zasadzie nie jest platformówka, a ciekawa hybryda gatunkowa.

Skill Poins: Również uważam, że ich wykonanie jest z reguły niewykonalne bez wsparcia solucji. Samodzielnie zdobyłem raptem kilka z nich i to przez przypadek. To rozwiązanie pojawiło się już zresztą w drugiej i trzeciej części Spyro i w tamtych grach skill point’s również miały podobny, „odjechany” charakter.

Odnalezienie złotych śrub, nawet pomimo posiadania gadżetu wskazującego ich przybliżoną lokalizację, również może przysporzyć sporo problemów i czasami musiałem solidnie kombinować przez dłuższą chwilę zanim dostałem się do upragnionego trofeum. Warto jednak zdobyć je wszystkie, bo pozwala to na dokładnie poznanie map, o czym zresztą wspominałeś w tekście. Często zdarzało się tak, że w poszukiwaniu złotej śrubki odkrywałem kawał pięknej lokacji. Marnotrawstwem byłoby takiej sekretnej sekcji nie odwiedzić.

Ratchet & Clank to mocarny tytuł. Mam cichą nadzieję, że kontynuacje są równie udane.

A wracając jeszcze do Twojej recenzji – stworzyłeś kapitalny akapit podsumowujący. Świetnie się czyta takie wstawki napisane z ikrą.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości