Klonoa: Door to Phantomile
#1
[Obrazek: 197741_10140_front.jpg]

"To dziwne. Istnieją sny, których nie jestem w stanie zapamiętać, choć wiem doskonale, że je widziałem. Akurat ten sen jednak pamiętam tak, jakbym go widział w lustrze."

Zastanawialiście się kiedykolwiek nad pochodzeniem, czy też znaczeniem tego, o czym śnimy ? Z reguły są to wizje bardziej pozytywne, będące odzwierciedleniem naszych marzeń, tym, czego nie jesteśmy w stanie zrealizować w rzeczywistości. Często jednak gdzie znajduje się dobro, tam pojawia się zło, dlatego też istnieją koszmary, które tylko potrafią wybudzić nas z słodkiego snu. Czy ma to jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości? My tego nie wiemy i pewnie przez długi czas tej prawdy nie odkryjemy, dlatego możemy jedynie rozważać na ten temat. Tak też postanowili zrobić Japończycy z Namco, tworząc ekskluzywną dla pierwszego PlayStation grę o tytule Klonoa: Door to Phantomile.

[Obrazek: gfs_49444_2_3_mid.jpg]

Sen na jawie.


Klonoa to istota będąca skrzyżowaniem królika i psa, zamieszkująca Wioskę Wiatru. (nie mylić z innym uniwersum) Pewnego dnia miewa sen, który odmienia jego całe życie. Podczas przechadzki główny bohater zauważa sygnet, który spadł na Ziemię. Okazuje się, że w nim znajduje się postać Huepow, małej kuleczki, która szybko zaprzyjaźnia się z psowatym. Radość szybko mija, gdyż jak grom z jasnego nieba spada coś na pobliski dzwon i wszędzie robi się ciemno. Wtedy Klonoa się budzi, mając przy sobie wesołego Huepow. Sen okazał się być jednak proroczy, gdyż szybko pewien statek rozbija się o wspomniany wyżej dzwon. Okazuje się, że do Wioski Wiatru zawitał Ghadius, mający na celu odkrycie i zrujnowanie Księżycowego Królestwa, mitycznej krainy, w której nasz zły będzie mógł uwięzić wszystkich w wiecznym koszmarze. Dlaczego chce to zrobić, narazie nie wiadomo. Nie można zapomnieć o jego pomocniku, Joce, który za każdym razem w niezdarny sposób będzie próbował unieszkodliwić Klonoę. Można tu zauważyć pewną banalność fabuły, jednak to tylko pozory. Opowieść rozkręca się praktycznie na samym końcu, gdzie zagadki Księżycowego Królestwa są powoli wyjaśniane, a nastrój zmienia się co wizję, bo tak twórcy sobie każą nazywać etapy. Uważam, że mimo wszystko historia Klonoi i Huepowa jest warta zagłębienia się w nią, gdyż po prostu została fantastycznie przeforsowana do gry i wraz z resztą elementów tworzy niepowtarzalny klimat.

[Obrazek: gfs_49444_2_28_mid.jpg]

Pomysłowy Japończyk.


Sama opowieść jest ważna, lecz co by było z tego, jeśli byłaby źle przedstawiona w konspekcie całej gry. Ta jest kolorową platformówką, łączącą zalety 2D i 3D. Gra znakomicie manipuluje dwoma sposobami przedstawienia poprzez rysowanie postaci w 3D i genialne, ruchome tła. Nasz bohater potrafi skakać i używać Huepowa do powietrznego ciosu, którym jesteśmy w stanie chwycić większość wrogów - przeszkadzajek. Możemy nimi rzucić albo, co jest bardzo ważne, odbić się na nich. Jest to kluczowa zdolność, dzięki której dostaniemy się nawet na najbardziej niedostępną platformę. W wielu miejscach takie stworki po zabiciu szybko się regenerują. Jest to ważne przy eksploracji każdego z etapów, bo będą takie miejsca, w których będziemy musieli obrać jedną drogę, zdobyć klucz do drzwi i wrócić, by móc kontynuować przechadzkę. Nie można zapomnieć o licznych pułapkach takich jak ruchome kolce, gorące powierzchnie, czy też płomienie wydobywające się z platform w niezmiennych odstępach czasu. Rzucanie oponentami także jest istotne, ponieważ dzięki temu będziemy mogli rozprawiać się z bossami lub odblokowywać przejścia za pomocą dźwigni, ktore często będą umiejscowione w głębi lokacji. Poziomów, w których będziemy podążać za Ghadiusem i Joką jest 12, z czego 2 przypadają na jedną wizję. Te zostały wykonane bardzo dobrze. Zwiedzimy lodowe jaskinie, malownicze doliny, czy też monumentalne świątynie. O ile pierwsze lokacje prowadzą nas po kłębku do końca, tak im dalej w las, tym gra zaskakuje nas rozbudowaniem leveli zaprojektowanych w sposób zakręcony. Często sprowadza się to do podróżowania po wielu zakątkach w celu zdobycia wszystkich elementów, ktore odblokują drzwi wspomniane na początku wizji. Rzadziej będą się pojawiać przeszkadzajki, które będą miały zastosowanie specjalne, chociażby bomba, która opóźnionym wybuchem otworzy drzwi, do których w międzyczasie dojdziemy. Pod koniec każdego świata czekają na nas walki z bossami, które są dosyć wymagające przez to, że siłacze posiadają kilka zdolności uwalnianych wraz z spadkiem zdrowia. Ranić ich możemy tylko za pomocą wrogów - przeszkadzajek, co oznacza, że trzeba także znaleźć słaby punkt każdego bossa. Pojedynki są świetnie zaprogramowane, dlatego pomimo rosnącej trudności ich nie nudzą, a zaszczepiają chęć dokopania pomiotom Ghadiusa. Jeśli mówimy o platformówce, nie można zapomnieć o znajdźkach, którymi tutaj są szmaragdy. Za zebranie 100, Klonoa otrzyma dodatkowe życie, przy czym zielony oznacza 1, a niebieski 5 klejnotów. W wielu miejscach można spotkać wróżka, który na chwilę podwoi wartość wszystkich zebranych diamentów. Warto eskplorować światy w grze, gdyż w każdym poziomie do uwolnienia jest 6 mieszkańców danej krainy, zamkniętych w bańkach. Warto się nimi zainteresować, gdyż za zebranie wszystkich 72, można odblokować sekretną lokację w postaci ukończonej Wieży Balue, która na początku gry jest w trakcie budowy. Za jej przejście czeka nas drobna niespodzianka, która z pewnością wywoła uśmiech na twarzy każdego, kto chwilę wcześniej zaliczył wątek fabularny pozycji.

[Obrazek: gfs_49444_2_25_mid.jpg]

Wirtualna kołysanka.


Warstwa techniczna gry została przygotowana bardzo dobrze, mając na uwadze fakt wydania gry na pierwsze PlayStation. Na początku wypadałoby wspomnieć o tym, że pomimo przeładowania gry pięknymi lokacjami, ta nieustannie działa w 60 klatkach na sekundę. Widać, że programiści z Namco doskonale wiedzieli jak zatuszować braki pierwszej maszynki Sony. Ruchy wielu postaci pobocznych są troszeczkę sztuczne, aczkolwiek głównych bohaterów oraz przeciwników wykonano dobrze. Klonoa z gracją pokonuje kolejne platformy odbijając się na przejedzonych królikach, a każda lokacja została wykonana z dbałością o szczegóły, co powtarzam już pewnie któryś raz. Gra fantastycznie manipuluje perspektywą, dzięki czemu ani przez chwilę nie odczujemy dyskomfortu z tym związanego. Wisienką na torcie jednak są tematy muzyczne towarzyszące każdemu etapowi czy też wydarzeniu w grze. Słucha się ich wybornie, a rozgrywka dzięki temu raz jest wesołą przechadzką, a innym razem patetyczną wyprawą. O voice actingu wiele nie powiem, gdyż postacie posługują się bardzo uproszczoną odmianą japońskiego. Każda postać ma jednak odpowiednio dobrany rodzaj mamrotania dzięki czemu element ten zbytnio nie przeszkadza, zwłaszcza, że przy każdej rozmowie pojawiają się na dole napisy. Nie można zapomnieć też o ślicznych prerenderach, które pojawiają się w kluczowych momentach rozgrywki i śmiało mogłyby zostać wrzucone do gry obecnej generacji. Ale co się dziwić, jeśli za ich przygotowanie odpowiadali graficy z Namco.

[Obrazek: gfs_49444_1_11_mid.jpg]

Śpiąca Królewna.


Niewątpliwie pierwsza odsłona przygód Klonoi jest grą bardzo dobrą, żeby nie powiedzieć wybitną. Za wyjątkowo prostym, aczkolwiek pomysłowym gameplayem kryje się ambitna próba przekazania masowemu odbiorcy fantastycznej opowieści o przyjaźni, z pytaniami filozoficznymi w tle. Odpowiednie zatuszowanie braków PS1 sprawiło, że przy tytule można bawić się świetnie nawet dzisiaj, jeśli tylko przymkniemy oko na niedoskonałości graficzne. Szkoda tylko, że Klonoa nie jest tak rozpoznawalna jak Crash czy Spyro, ponieważ jestem w stanie stwierdzić, że to platformowka próby najwyższej i grzechem jest jej nie ograć, mając do niej dostęp na wielu platformach.
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz
#2
Zacznę od największej zalety tej recenzji - świetny, pasujący do koncepcji gry wstęp, który dodatkowo poprzedziłeś pasującym do tematyki snów cytatem. Od razu wiadomo "co w trawie piszczy" i czego możemy spodziewać się w czasie ogrywania tej gry, jeżeli chodzi o sferę fabularną i klimat. Reszta tekstu tak, jak zwykle, czyli na wysokim poziomie. Sama gra nie zalicza się jednak do mojej orbity zainteresowań i nie przewiduję szybkiego jej ogrania (może w przyszłości, gdy zapoznam się z innymi platformówkami). W każdym razie propsy za opisywanie starszych, czasami z lekka zapomnianych pozycji. Ciekawa i zarazem edukacyjna lektura. Smile
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#3
Ja podobnie jak Paul, lubię czytać o grach z PSXa, o których mało kto ma pojęcie. Dobrze że uskuteczniasz taki retro-gaming, ponieważ takie recenzje należą do tych najbardziej interesujących. Od razu człowiek zaczyna wspominać szczenięce lata...
Odpowiedz
#4
Hasełko Klonoa, przed lekturą powyższej recenzji coś mi tam mówiło, ale niezbyt wiele. Wiedziałem tylko tyle, że jest to platformówka i kojarzyłem jak przez mgłę postać głównego bohatera.
Teraz wiem już zdecydowanie więcej i jestem szczerze zaskoczony Twoją bardzo pozytywną opinią na temat tej produkcji. Rozeznanie w tym gatunku na PS1 z pewnością masz, bo pamiętam jak nie szczędziłeś pochwał pod adresem tuzów – Crasha i Spyro. Jak zapewne wiesz mam wielką słabość do platformerów, dlatego też będę miał oko na przygody „królikopsa”.

Obecnie szpilam głównie na PS2 i tutaj mam do ogrania szereg gier, które mnie autentycznie intrygują. Szaraczek z reguły się kurzy. Croc oraz właśnie Klonoa wydają się być sympatyczną odskocznią od przeładowanych akcją gier współczesnych. Jeszcze bardziej ciąży mi na duszy niejaki Rayman, ale nie będę się nad tym rozwodził żeby nie robić offtop’a.

Na koniec wspomnę jeszcze tylko, że w Twojej recenzji bardzo podoba mi się lead. Tongue
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości