19-03-2015, 14:45
![[Obrazek: 51QNNHKKW4L.jpg]](http://ecx.images-amazon.com/images/I/51QNNHKKW4L.jpg)
Nie uwierzycie co ostatnio zrobiłem! Odpaliłem konsolę! Dobra, dość przechwałek. Odpaliłem PSXa celem uruchomienia na nim kolejnej gry dzieciństwa, mianowicie tym razem trafiło na grę z serii Harry Potter, z podtytułem Kamień Filozoficzny.
O ile dobrze pamiętam (a nie jestem pewny), moje granie w ten tytuł za dzieciaka skończyło się na wizycie w banku Gringotta i szaleńczej jeździe z goblinem na wózku. Akurat przedwczoraj udało mi się ten potrójny etap zaliczyć, a jest to jakieś 70% gry, więc mogę już nieco powiedzieć.
Kamień Filozoficzny to gra przygodowo-zręcznościowa w której mały czarodziej będzie musiał poradzić sobie z zadaniami zlecanymi przez inne postacie ze świata książki/filmu. Fabuła gry stara się iść za pierwowzorem, choć nie zawsze jej chronologia jest na swoim miejscu. Właściwie nie można powiedzieć że ona 'idzie', gdyż w grze pojawiają się po prostu co jakiś czas bardziej charakterystyczne momenty, np. walka z trollem w łazience czy wspomniana wizyta w banku. Patentów na misje jest w sumie kilkanaście i co jakiś czas się one powtarzają, tylko że w innych miejscach i sceneriach. Niestety, przy godzinnej rozgrywce powtarzalność ta jest to dość zauważalna. O ile nie przeszkadzają zadania w których musimy dostać się np. na szczyt pomieszczenia w którym się znajdujemy (przy użyciu lewitujących przedmiotów typu stoły, księgi) tak sekwencje QTE wykonywane zazwyczaj na lekcjach u psorów potrafią trochę znużyć. Jest kilka naprawdę fajnych pomysłów, np. skradanie się obok Filcha (woźny) i jego kocicy w pelerynie niewidce czy łapanie znicza podczas meczu Quidditcha.
Hogwart jak na tamte czasy jest spory, choć eksploracja jest ograniczona. Nie do wszystkich pomieszczeń możemy w dowolnym momencie wrócić. Doskwiera czasem brak mapy czy kompasu na którym zaznaczono by pozycję naszych przyjaciół czy kolejne misje. Czasem w hallu w którym mamy 6 par drzwi, widzimy na filmiku jak NPC wchodzi przez jedne z nich, ale gdy animacja się kończy, niedokładnie wiadomo w które on właściwie wlazł i błąkamy się na czuja. Denerwują też wszędobylskie loadingi. Bywają pomieszczenia w ktorych musimy po prostu przejść przez jedne, drugie, trzecie drzwi, a to zawsze wiąże się z ekranem ładowania.
Gra jest przyjemna, można przy niej odpocząć, choć na pewno nie robi już takiego wrażenia jak w momencie jej premiery, w 2001 roku. Jako ciekawostkę powiem, że gry-online wystawiły jej 8.5/10. Ciekaw jestem, jak oceniliby ten tytuł dzisiaj.
Ktoś grał?
