03-11-2014, 13:42
Ja podczas walki z Persefoną dostałem po prostu otępienia umysłu i niby widziałem ten okrąg na środku, ale moja interakcja z nim kończyła się na tym, że próbowałem w niego wskoczyć. Jest to o tyle niezrozumiałe, że podczas gry właściwej Kratos ze dwa razy musi odbijać światło. Skojarzenie powinno być zatem oczywiste, ale jak pokazuje praktyka, różnie to z graczami bywa.
Zgadzam się, że pod względem zagadkowym gra jest banalna. Jedyny moment, który chociaż na moment zatrzymuje, to ten z przesuwaniem czterech kolumn i zabawą światłem. Ale i tak praktycznie od razu wiadomo, co trzeba tutaj zrobić.
Myślę, że tutaj jest pies pogrzebany. Nie wolno zapominać, że Chain of Olympus jest portem z PSP. To pomimo wszystko jest ograniczenie sprzętowe i różnica w sterowaniu. Ciekaw jestem na przykład, czy unik miałeś pod prawym analogiem? Jeżeli tak, to już ten szczególik jest istotny. Co by nie mówić na PSP trzeba wykonać składankę, co w tak dynamicznej grze jest bardzo istotne. Dodatkowo nawet sam fakt, że Dualshock 3 jest wyprofilowany również ma znaczenie. Na PSP Slim siłą rzeczy grało mi się mniej komfortowo. Dłonie leżą inaczej. To tak jakby porównywać strzelaninę pisaną na PC pod klawiaturę i mysz, do shooter'a konsolowego programowanego pod analogowego pada. Po prostu sprzęt determinuje inny czas reakcji. Dlatego właśnie jestem zwolennikiem ogrywania najlepszych gier na ich pierwotnych platformach.
Biorąc pod uwagę jednak swoje doświadczenia z GOW 1/2, które ograłem na PS2, to również mogę przyznać, że "Chain of Olympus" jest jak do tej pory najłatwiejszą częścią. Opinia ta nie dotyczy jednak pierwszej fazy walki z Persefoną na god mode - to był dla mnie bardzo ciężki orzech do zgryzienia.
Co do QTE. W tej części wyjątkowo mnie one stresowały. Dochodziło nawet do tego, że świadomie rezygnowałem z możliwości wykonania QTE ze względu na strach przed porażką. Przykładowo miałem cyklopa, czy tam innego rosłego trola na tyle osłabionego, że nad jego głową widniało kółko. Wolałem jednak standardowo wykończyć go ostrzami. Nie było to zbyt dobre rozwiązanie, bo za poprawnie wykonanego finishera zazwyczaj Kratos dostawał punkty życia, oraz zwiększał mu się pasek many. Nie wiem, czy to specyfika PSP, czy się zestarzałem, ale na PS2 praktycznie za każdym razem ze spokojem wykonywałem QTE (nie licząc finału z Zeusem w dwójce). W ogóle jest to trochę bzdurne rozwiązanie. Uważam, że finisher powinien być już tylko formalnością i nagrodą za zwycięską, trudniejszą walkę. W formie znanej z Chain of Olympus podczas QTE trzeba się stresować do samego końca.
Zgadzam się, że pod względem zagadkowym gra jest banalna. Jedyny moment, który chociaż na moment zatrzymuje, to ten z przesuwaniem czterech kolumn i zabawą światłem. Ale i tak praktycznie od razu wiadomo, co trzeba tutaj zrobić.
(31-10-2014, 17:30)Kratos napisał(a): Wszystkiego w Chains of Olympus jest jakby mniej i z pewnością inaczej patrzyłbym na to gdybym dorwał się do gry na PSP.
Myślę, że tutaj jest pies pogrzebany. Nie wolno zapominać, że Chain of Olympus jest portem z PSP. To pomimo wszystko jest ograniczenie sprzętowe i różnica w sterowaniu. Ciekaw jestem na przykład, czy unik miałeś pod prawym analogiem? Jeżeli tak, to już ten szczególik jest istotny. Co by nie mówić na PSP trzeba wykonać składankę, co w tak dynamicznej grze jest bardzo istotne. Dodatkowo nawet sam fakt, że Dualshock 3 jest wyprofilowany również ma znaczenie. Na PSP Slim siłą rzeczy grało mi się mniej komfortowo. Dłonie leżą inaczej. To tak jakby porównywać strzelaninę pisaną na PC pod klawiaturę i mysz, do shooter'a konsolowego programowanego pod analogowego pada. Po prostu sprzęt determinuje inny czas reakcji. Dlatego właśnie jestem zwolennikiem ogrywania najlepszych gier na ich pierwotnych platformach.
Biorąc pod uwagę jednak swoje doświadczenia z GOW 1/2, które ograłem na PS2, to również mogę przyznać, że "Chain of Olympus" jest jak do tej pory najłatwiejszą częścią. Opinia ta nie dotyczy jednak pierwszej fazy walki z Persefoną na god mode - to był dla mnie bardzo ciężki orzech do zgryzienia.
Co do QTE. W tej części wyjątkowo mnie one stresowały. Dochodziło nawet do tego, że świadomie rezygnowałem z możliwości wykonania QTE ze względu na strach przed porażką. Przykładowo miałem cyklopa, czy tam innego rosłego trola na tyle osłabionego, że nad jego głową widniało kółko. Wolałem jednak standardowo wykończyć go ostrzami. Nie było to zbyt dobre rozwiązanie, bo za poprawnie wykonanego finishera zazwyczaj Kratos dostawał punkty życia, oraz zwiększał mu się pasek many. Nie wiem, czy to specyfika PSP, czy się zestarzałem, ale na PS2 praktycznie za każdym razem ze spokojem wykonywałem QTE (nie licząc finału z Zeusem w dwójce). W ogóle jest to trochę bzdurne rozwiązanie. Uważam, że finisher powinien być już tylko formalnością i nagrodą za zwycięską, trudniejszą walkę. W formie znanej z Chain of Olympus podczas QTE trzeba się stresować do samego końca.