Fakt, gamebreaker jest ciekawym elementem rozgrywki. Można sobie konkretnie przywalić brameczkę. Chociaż, powiem Ci szczerze, że nie podobały mi się sytuacje, gdy po ograniu rywala, bądź kilku, odejmowało SI zdobyte braki (i odwrotnie), czy też po ograniu wszystkich... następowało K.O, co oznaczało koniec meczu. Ja lubiłem intensywniejsze spotkania, po prostu wolałem sobie dłużej pograć, niż korzystać z powera i kończyć spotkanie, które ledwo co się zaczęło. Najbardziej lubiłem sytuacje, gdy trzeba było wygrać bez wspomagaczy, bo gra była szybka, intensywna sama w sobie, więc powery czasem zabijały świetne mecze.
Liczba postów: 4402
Liczba wątków: 1670
Dołączył: 11-04-2008
A w trzecim zdaniu od dołu w 15 słowie od prawej nie ma przecinka hehe. A tak na poważnie to zacząłeś tekst rzeczywiście niestandardowo, bo od oceny okładki, co od razu mówię, że nie jest absolutnie złe (ale mi już nie odpowiesz to nie ma znaczenia). Jestem zawsze pełen podziwu dla osób, które opisują tak zdaje się nudnawe do oceny gatunki jak gry sportowe czy bijatyki. Tobie udało się mnie zaciekawić do samego końca, bo czyta się bardzo płynnie z małymi wyjątkami. Jak te 2 akapity, które ochoczo nazwałeś grafika i dźwięk. Aż mnie zmroziło, bo nie lubię takiego sztucznego podziału, lepiej jakbyś to wplótł w tekst. Dołączam do antyfanów wyśrodkowania, bo nie wiem czemu ma to służyć, wygląda mało apetycznie. Pewnie ci to lotto, bo skupisz się wyłącznie na tej krytyce, ale stanąłeś na wysokości zadania i udało ci się rzutem na taśmę spłodzić świetny tekst, za co zostaniesz przeze mnie na zawsze zapamiętany (chlip, chlip).
P.S. A w "międzyczasie" pisze się razem haha.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!