Głównym protagonistą Far Cry 4 jest Ajay Ghale, który przyjechał do Kyratu, fikcyjnego kraju położonego w Himalajach. Jak dowiadujemy sie z prologu, Ajay chce spełnić ostatnią wolę swojej matki, którą jest rozsypanie jej prochów na ojczystej ziemii. Podróż zostanie jednak przerwana przez ludzi Pagan-Mina, podłego dyktatora-szaleńca, który panuje nad Kyratem i terroryzuje jego mieszkanców. Główny bohater zostaje ogłuszony i wzięty do niewoli. Budzi się podczas ''uroczystej kolakcji'' w posiadłości dyktatora, na której to serwowane są małpie móżdżki a przy stole zabity zostaje schwytany z nami przewodnik. Szczęśliwie udaje nam się zbiec gdyż z odsieczą przybywają ludzie ze Złotego Szlaku, organizacji walczącej z terrorem dyktatora.
Tyle było ze wstępu, dalej zostałem już rzucony na głęboką wodę, ponieważ musiałem samotnie przeprawiać się przez bujną, bogatą we florę i faunę krainę, by dotrzeć do obozu. Tutaj pierwszy raz poczułem się nieswojo z padem w ręcę. Pierwsze 10 minut gry było dla mnie trudne. Czułem się, jakbym pierwszy raz trzymał w rękach jakiegokolwiek Dualshocka. Przejście na nowy system ze starej PlayStation 2 było ciężkie - nowy kontroler, zupełnie inne mechanizmy sterowania, natłok informacji z samouczka gry, ogrom otwartego świata. Minęło dobre pół godziny zanim przypomniałem sobie jak gra się w ''nowe'' tytuły. I powiem szczerze - jest miodnie, a wręcz jestem zachwycony. Znowu mam ochotę grać, co w ostatnim czasie wygasło we mnie przez archaiczny jednak gameplay na PS2. Świat Far Cry mnie wessał - grafika jest przepiękna, otoczenie niesamowicie bogate i dopracowane. Prosta misja wejścia na wieżę i zepsucia nadajnika umieszczonego na jej szczycie potrafi cieszyć ze względu na przyjemną eksplorację. Co chwilę odkrywam coś nowego, uczę się nowych umiejętności, doskonalę styl walki z ukrycia, okrawam zabite zwierzęta ze skór i mięsa by wykorzystać je potem jako przynętę, sprzedać czy zrobić sobie z nich nowy plecak. Misje są zróżnicowane, ponieważ prócz głównych misji fabularnych polegających na walce z dykatorem, pomagam również np. mieszkańcom Kyratu w ich codziennym życiu. Mapa gry jest ogromna i choć wydało mi się że trochę zwiedziłem, okazało się że odkryłem jedynie zalążek i 90% to wciąż biała plama. Mnóstwo jest też misji typowo dodatkowych - plakatów propagandowych do ściągnięcia, strażnic do odbicia, pamiętników do odnalezienia, notatek do odczytania bla bla bla. Chcę wymaksować ten tytuł na 100% i wiem, że sporo czasu mi to zajmie - ale to dobrze.
Gra nie pozwala odsapnąć, bo ciągle coś się dzieję - nie ważne czy jesteśmy akurat w trakcie przechodzenia misji czy też nie. Wędrując przez pięknę polany i zbierając kwiaty potrzebne do przyrządzenia mikstur możemy zostać napadnięci przez dziką zwierzynę bądź Łowców, czyli przeciwników strzelających z łuków, zamieszkujących las i świetnie radzących sobie w walce na otwartym terenie. Wczoraj płynąłem sobie ot tak sobie łodzią w kierunku wioski, delektując się pięknem Kyratu. Nagle zostałem zaatakowany przez motorówkę z zamontowanym działem, prowadzoną przez ludzi Pagana. Udało mi się ją odbić i kontynuowałem podróż. Nagle w radio usłyszałem wiadomość, że blisko mojej lokalizacji rebelianci bronią napadniętej strażnicy. Poproszono mnie o pomoc. Dobiłem więc do brzegu i pobiegłem wgłąb dżungli, w kierunku miejsca walk. Wpadłem niczym Johna Rambo z AK47 w ręce. Bardzo szybko zostałem jednak zmuszczony cofnąć się, zająć pozycję obronną i prowadzić wymianę ognia zza murku. Poziom trudności stale wzrasta, wojna staje się coraz bardziej zaciekła. Misje kampani z jednej na drugą są coraz trudniejsze i nawet zwykła potyczka w lesie może skończyć się dla nas śmiercią jeśli nie weźmiemy jej na poważnie. Przeciwnicy potrafią być skuteczni, także o bohaterskim rajdzie przez dżunglę można po godzinie gry zapomnieć. I bardzo dobrze - potęguje to klimat i realizm zabawy. W grze dokonujemy również wyborów - fabuła nie jest liniowa. Członkowie Złotego Szlaku nie zawsze są zgodni co zamierzanych czynów i to do nas należy decyzja, kogo poprzemy i jaką wykonamy misje. Za to kolejny plus. Co mi się natomiast nie podoba? Sterownie niektórymi pojazdami - np. quady czy samochody. Wydaje mi się, że są one zbyt lekkie.
Uważam że zakup Far Cry jako pierwszej gry na PS4 był świetnym wyborem. Gra jest ciekawa, rozbudowana i przyjemna w odbiorze, co nie znaczy łatwa. Jest to dla mnie również pokaz możliwości konsoli, ponieważ grafika za każdym razem oczarowuje. Grając w całkowitej ciemności mam wręcz efekt 'dżungli' w pokoju. Powyższy wstawiony przeze mnie filmik w żadnym stopniu nie oddaje tego, co rzeczywiście widzimy na ekranie telewizora.
====
Do konsoli zasiadłem po 19. Przed 23 zadzwonił budzik w telefonie który oznaczał, że muszę podjechać po moją lubą do pracy. Telewizor pokazał 200 minut czasu gry, a Ja nie wiem, kiedy mi to zleciało. CHOĆ NIE ZROBIŁEM ANI JEDNEJ MISJI FABULARNEJ, NIE NUDZIŁEM SIĘ ANI PRZEZ MOMENT. Przed ponad 3 godziny krążyłem po świecie gry odkrywając jego kolejne tajemnice i przez cały czas zajebiście się bawiłem. Jako gracz już dawno nie pamiętam takich atrakcji - to jak orgazm po 50siątce!
Jako że doskwierał mi ciągły brak amunicji, zająłem się dziś ulepszaniem mojego ekwipunku. Wyruszyłem na łowy do lasów, w celu upolowania skór zwierząt z których takowy się wyrabia. Na poszczególne elementy składa się różna liczba skór różnych gatunków. Aby powiększyć torbę na amunicję i zwiększyć jej ilość noszoną przy sobie, trzeba przykładowo posiadać skórę czterech wilków tybetańskich. Zabicie większej ich ilości przy jednej wyprawie nic jednak nie da, ponieważ aby powiększyć ów torbę o kolejny poziom, potrzeba już skór innych, rzadszych, mieszkających w bardziej oddalonych rejonach i trudniejszych do zabicia zwierząt. Jeśli o samo Animal Planet chodzi, to w grze musi być chyba ze 20 albo i więcej ich gatunków! Po lasach gania tego od groma, od dzików i wilków przez niedźwiedzie, sarny, jelenie, po tygrysy słonie i nosorożce. Pomijam już fakt, że odkryłem kolejne fragmenty mapy i okazały się być one bardzo niebezpieczne. Takie wyjście do lasu na polowanie i otworzenie ognia wiąże się z ryzykiem przybycia Łowców. A ci (podobnie jak np. tygrysy), mogą siedzieć za pierwszym lepszym krzakiem i czekać aż przejdziesz obok nich, aby zadać cios. Nie raz trzeba brać nogi za pas, spieprzać gdzie pieprz rośnie, a deszcz strzał i tak goni twoje plecy.
Pagan Min się wkurza i na drogach również robi się coraz niebezpieczniej. Jego żołnierze przemierzają szlaki w każdy możliwy sposób, stoją na skrzyżowaniach z CKMami i nie boją się otwierać ognia. Pojawili się także kurierzy, którzy wiozą z punktu A do punktu B wojenne dokumenty. Oczywiście warto takiego jegomościa odstrzelić i mu je odebrać. Leciałem sobie helikopterkiem nad lasem, gdy zobaczyłem takowego śmigającego na quadzie po bezdrożach. Ruszyłem w pościg i udało mi się go z zdjąć z powietrza headshotem. Przekoziołkował w krzaki a quad wypadł na zakręcie z urwiska. Cóż za radość

Wystarczyło wylądować i odebrać dokumenty.
Arsenał broni jest ogromny a ja dzięki ulepszeniom ekwipunku mogę już nosić przy sobie 3 rodzaje broni w tym snajperkę, no i standardowo koktajle mołotowa, noże, maczetę, granaty, C4, aparat i parę innych przydatnych drobiazgów. Dzięki punktom doświadczenia możemy rozwijać nasze umiejętności na specjalnym ekranie. Podzielono je na umiejętności Słonia i Tygrysa. Te pierwsze tyczą się np. zdolności wyrabiania mikstur, drugie dotyczą usprawnień walki - mogą być to np. przeładowywanie broni podczas biegu czy nieprzerwane celowanie podczas przeładowywania snajperki. Punkty PD otrzymujemy w zasadzie za wszystko, ale głównym źródłem ich przychodu jest chyba pomaganie rebeliantom zaatakowanym w dżungli, z dala od posiłków Złotego Szlaku. Propo rebeliantów- przydarzyła mi się dziś też fajna historia losowa. Nasz bohater posiada palnik dzięki któremu dokonuje napraw zepsutych pojazdów. Dzisiaj gdy wyszedłem z dżungli na drogę zauważyłem dymiący samochód i dwójkę siedzących obok niego wieśniaków. Ominąłem ich ale po chwili coś mnie tknęło, podszedłem do auta i naprawiłem je. Ci wstali i z uśmiechami na twarzach dziękowali mi i machali na pożegnanie. Proste i głupie, ale takie szczegóły cieszą.
Nie mogę się doczekać kolejnych sesji. Nie ma miejsca na nudę, ta gra jest świetna i wciąga po uszy. Kapitalny zakup w cenie 99zł za nówkę ze sklepu.