24-04-2016, 09:07
Blisko 3 tygodnie temu nabyłem (na szczęście za grosze) używany DriveClub. Uruchomiłem grę i przejechałem pierwszy, pokazowy wyścig. Chwilę później zgubiłem się w dość obszernym MENU. Starając się ogarnąć co i jak, zauważyłem że duża część moich znajomych, w tym kilku forumowiczów, również w DriveClub grają. Uniosłem głowę wysoko w górę żeby zerknąć na szczyt tabeli - Myriur wydał mi się wtedy bogiem, gdyż zajmował drugą lokatę z dwoma milionami punktów doświadczenia. Ziomek z którym grałem w FIFĘ miał 50 level i prowadził niepodzielnie. Następnie zacząłem przeglądać kluby - tu również poczułem się malutki, gdy zobaczyłem że znajomi są w klubach na 7,10,30 ,48 i wyżej levelu. Chwilę później odnalazłem klub Spaidiego - Exodus Project na 1 poziomie doświadczenia. Zapisałem się jako członek i zacząłem jeździć. Niestety - okazało się, że ktoś sprzedał mi uszkodzoną płytę. Konsola co chwilę wykrzykiwała komunikat o brudnej powierzchni, choć ta nie miała skazy. Trudno. Akurat trwała wyprzedaż na PSS, więc załadowałem portfel kwotą 50zł i kupiłem DriveClub z przepustką sezonową.
Dziś, niecałe 3 tygodnie później, mogę z dumą napisać, że w mieście jest nowy szeryf. Wbiłem 51 poziom kierowcy (15 823 471xp), wyniosłem Exodus Project na 22 level (Spaidi, prawdopodobnie po odpaleniu gry dostaniesz trofeum), a nawet wbiłem się na drugą pozycję w globalnym(!) rankingu jednego toru w indiach, za najwyższy drift McLarenem. Na innym torze jestem globalnie na trzecim miejsciu, ale mniejsza już o to
Platyna wpadła dziś rano, została mi jednak masa roboty w DLC.
DriveClub jest grą która miała ponoć bardzo kiepskie start - opóźnione daty premiery, bugi, problemy bla bla bla. Dziś wszystkie te błędy zostały naprawione i Ci, którzy kiedyś powiesili na grze psy, przeprosili się z nią i ciorają w najlepsze. Potwierdzam - mam za sobą już tysiące kilometrów i z ręką na sercu mogę napisać, że gra jest dopracowana w 100% i świetnie zoptymalizowana. Grę polecam wszystkim - nawet takiemu Kraszowi, który twierdzi, że za wyścigami nie przepada. Ja również mało jeżdzę, głównie starsze NFSy oraz Coliny oznaczone logo DIRT. DriveClub mnie jednak pochłonął równie mocno, co niegdyś pierwsza odsłona Brudu na Xboxie360. Piękna oprawa graficzna, świetny, zręcznościowy model jazdy, mnóstwo tras, licencjonowanych samochodów, trybów gry, rodzajów wyścigów i cała reszta zawartości, która robi ten tytuł.
Sama główna gra jest podzielona na toury - czyli takie jakby kampanie, na które składają się kolejne wyścigi do odblokowania. W każdym wyścigu można zdobyć od 1-3 złotych gwiazdek za zadania specjalne - np. okrązenie poniżej jakiegoś czasu czy ukończenie wyścigu w pierwszej trójce. Zdobycie np. 50 gwiazdek odblokowywuje dostęp do kolejnego levelu wyścigów, które są coraz trudniejsze. Tak to wygląda w DriveClub Tour, czyli tej podstawowej kampani w grze. Kolejne toury możemy zakupić jako DLC czy lepiej, kupić od razu wszystko w season passie. Generalnie jest gdzie jeździć, bo zawartości jest naprawdę sporo, a DriveClub zabierze nas we wszystkie zakątki świata - trasy znajdują się w Kanadzie, Chile, Indiach, Japonii, Norwegi oraz Szkocji. Na małe zróżnicowanie terenu na pewno nikt nie narzeka. Smaku dodają również same wyzwania dodatkowe w trakcie wyścigów - sprint w górach, 11 przeciwników za mną, najmniejszy błąd może oznaczać utratę pozycji. I nagle na trasie znacznik - strefa driftu, avatar znajomego i jego wynik driftu w strefie. Co to oznacza? Że znajomy jechał tą trasą i od zakrętu A do zakrętu B wykręcił tyle i tyle punktów. Nie zadriftujesz w celu pobicia znajomego? Ręczny i się ślizgamy. Gorzej, jeśli akurat pędzisz Ferrarką którą trudno jest wyjść z poślizgu i wylądujesz w rowie, tracąc pozycję w wyścigu. Są też strefy prędkości w których gra mierzy nam średnią prędkość od punktu do punktu , oraz pojedynki na zarkętach, w których musimy je pokonywać po wyznaczonej, ciasnej linii. Wszystko oczywiście w ramach konkurencji ze znajomymi i graczami globalnymi, w trakcie zwykłych wyścigów. Jeśli wykręcisz na torze fajny czas czy wysoko zadriftujesz, możesz stworzyć z tego wyzwanie i podesłać je znajomym ze swojego klubu bądź rywalom z innego. Ustawiasz czas (1-24h), wysyłasz i obserwujesz, jak inni próbują cię pobić.
Może słów kilka jeszcze o samochodach - w swoim garażu naliczyłem ich ponad 100, a nie wszystkie mam jeszcze odblokowane. Każde auto prowadzi się inaczej i trzeba nauczyć się nim jeździć. Zdecydowanie najdłużej zajeło mi opanowanie 'wynalazków' typu Ariel Atom 500. Wiadomo, im więcej koni, tym więcej umiejętności potrzeba. Generalnie aut jest tyle, że brakuje chyba tylko Renault Scenic RS
Wszystkie dobrze znane i kochane auta wyścigowe znalazły się w grze, mają się świetnie, świetnie wyglądają i jeszcze lepiej brzmią.
Jeśli ktoś nie widział jeszcze DriveClub w akcji, niech obejrzy ten filmik w HD.
Polecam i zapraszam do dyskusji.
Dziś, niecałe 3 tygodnie później, mogę z dumą napisać, że w mieście jest nowy szeryf. Wbiłem 51 poziom kierowcy (15 823 471xp), wyniosłem Exodus Project na 22 level (Spaidi, prawdopodobnie po odpaleniu gry dostaniesz trofeum), a nawet wbiłem się na drugą pozycję w globalnym(!) rankingu jednego toru w indiach, za najwyższy drift McLarenem. Na innym torze jestem globalnie na trzecim miejsciu, ale mniejsza już o to

DriveClub jest grą która miała ponoć bardzo kiepskie start - opóźnione daty premiery, bugi, problemy bla bla bla. Dziś wszystkie te błędy zostały naprawione i Ci, którzy kiedyś powiesili na grze psy, przeprosili się z nią i ciorają w najlepsze. Potwierdzam - mam za sobą już tysiące kilometrów i z ręką na sercu mogę napisać, że gra jest dopracowana w 100% i świetnie zoptymalizowana. Grę polecam wszystkim - nawet takiemu Kraszowi, który twierdzi, że za wyścigami nie przepada. Ja również mało jeżdzę, głównie starsze NFSy oraz Coliny oznaczone logo DIRT. DriveClub mnie jednak pochłonął równie mocno, co niegdyś pierwsza odsłona Brudu na Xboxie360. Piękna oprawa graficzna, świetny, zręcznościowy model jazdy, mnóstwo tras, licencjonowanych samochodów, trybów gry, rodzajów wyścigów i cała reszta zawartości, która robi ten tytuł.
Sama główna gra jest podzielona na toury - czyli takie jakby kampanie, na które składają się kolejne wyścigi do odblokowania. W każdym wyścigu można zdobyć od 1-3 złotych gwiazdek za zadania specjalne - np. okrązenie poniżej jakiegoś czasu czy ukończenie wyścigu w pierwszej trójce. Zdobycie np. 50 gwiazdek odblokowywuje dostęp do kolejnego levelu wyścigów, które są coraz trudniejsze. Tak to wygląda w DriveClub Tour, czyli tej podstawowej kampani w grze. Kolejne toury możemy zakupić jako DLC czy lepiej, kupić od razu wszystko w season passie. Generalnie jest gdzie jeździć, bo zawartości jest naprawdę sporo, a DriveClub zabierze nas we wszystkie zakątki świata - trasy znajdują się w Kanadzie, Chile, Indiach, Japonii, Norwegi oraz Szkocji. Na małe zróżnicowanie terenu na pewno nikt nie narzeka. Smaku dodają również same wyzwania dodatkowe w trakcie wyścigów - sprint w górach, 11 przeciwników za mną, najmniejszy błąd może oznaczać utratę pozycji. I nagle na trasie znacznik - strefa driftu, avatar znajomego i jego wynik driftu w strefie. Co to oznacza? Że znajomy jechał tą trasą i od zakrętu A do zakrętu B wykręcił tyle i tyle punktów. Nie zadriftujesz w celu pobicia znajomego? Ręczny i się ślizgamy. Gorzej, jeśli akurat pędzisz Ferrarką którą trudno jest wyjść z poślizgu i wylądujesz w rowie, tracąc pozycję w wyścigu. Są też strefy prędkości w których gra mierzy nam średnią prędkość od punktu do punktu , oraz pojedynki na zarkętach, w których musimy je pokonywać po wyznaczonej, ciasnej linii. Wszystko oczywiście w ramach konkurencji ze znajomymi i graczami globalnymi, w trakcie zwykłych wyścigów. Jeśli wykręcisz na torze fajny czas czy wysoko zadriftujesz, możesz stworzyć z tego wyzwanie i podesłać je znajomym ze swojego klubu bądź rywalom z innego. Ustawiasz czas (1-24h), wysyłasz i obserwujesz, jak inni próbują cię pobić.
Może słów kilka jeszcze o samochodach - w swoim garażu naliczyłem ich ponad 100, a nie wszystkie mam jeszcze odblokowane. Każde auto prowadzi się inaczej i trzeba nauczyć się nim jeździć. Zdecydowanie najdłużej zajeło mi opanowanie 'wynalazków' typu Ariel Atom 500. Wiadomo, im więcej koni, tym więcej umiejętności potrzeba. Generalnie aut jest tyle, że brakuje chyba tylko Renault Scenic RS

Jeśli ktoś nie widział jeszcze DriveClub w akcji, niech obejrzy ten filmik w HD.
Polecam i zapraszam do dyskusji.