Opinie o wersji na PS3 znajdziesz TUTAJ.
Zacząłem przygodę z tą gierką dlatego pomyślałem, że warto założyć oficjalny wątek. Dwie sesje przełożyły się na ponad 20% ukończenia.
Wnioskuję zatem, że produkcja nie należy do najdłuższych. Niemniej jednak szpil wciąga obrzydliwie i ciężko mi się oderwać od konsolki. A o to przecież w elektronicznej rozrywce chodzi.
Gra od zawsze była porównywana do GOW i nie ma się zresztą czemu dziwić. Twórcy nawet nie starają się ukryć na jakiej serii się wzorowali. Gracz, który spędził kilkadziesiąt godzin z przygodami Kratosa czuje się tutaj jak ryba w wodzie. Sam jestem takim właśnie grajkiem, dlatego też procesu aklimatyzacyjnego praktycznie u mnie nie było. Chwyciłem za konsolkę i od razu znakomicie czułem gameplay.
Niektórzy wytykają grze płaską fabułę. Moim zdaniem to błąd. Nie o to tutaj chodzi. Głównym bohaterem opowieści jest niejaki Dante. Wojownik ten uczestniczył w wyprawie krzyżowej. Po upragnionym powrocie do rodzinnej Florencji zastaje jednak w swoim domu rozgardiasz, a na podwórku znajduje martwą ukochaną – Beatrycze. Sam Lucyfer, król czeluści piekielnych, bezczelnie porywa jej duszę. W tym momencie Dante bez chwili namysłu wyrusza za nim, aby ocalić umiłowaną białogłowę. A że władanie orężem nie jest mu obce, to zaczyna się ostra rozróba, która swoją kontynuację będzie miała w dziewięciu kolejnych kręgach piekła. Fabuła zatem może i jest prosta, ale jak dla mnie w zupełności wystarczająca. Mamy jasno sprecyzowany, logiczny cel, do którego zmierzamy.
Opowieść ta inspirowana jest Boską Komedią autorstwa Dantego Alighieri. Jeżeli uważali na lekcjach języka polskiego, to powinni pamiętać jeden z drugim!
Perspektywa podziwiania wizji piekła od dłuższego czasu przyciągała mnie do tego tytułu. Sporo dobrego można napisać o filmikach, które znakomicie oddają charakter rozgrywki. Jest mrocznie, posępnie, przejmująco. Pod tym względem gra jest jakby poważniejsza od GOW. Charakterystyczna grafika w tej serii powoduje, że gracz od razu widzi tę mityczną bajkowość. Dante’s Inferno z kolei jest jakby bardziej zbliżony do rzeczywistości.
Pozytywnie zaskoczył mnie wyjątkowo miodny system walki. Twórcy naprawdę nie mają się czego wstydzić, a teksty typu „marny klon GOW” kierowane w stronę Dente’s Interno są moim zdaniem bardzo krzywdzące. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to zajebisty klon GOW w bardziej mrocznych klimatach.
Podstawowym narzędziem eksterminacji wrogów jest wielka kosa, którą to bohater zdobywa na początku gry. To nie jest spoiler. Praktycznie od razu wojak skopie dupę wszechmocnej Śmierci. Można rzec, że jest jak w filmach Hitchcocka: już na samym początku trzęsienie ziemi, a później napięcie tylko rośnie.
Dante ciacha, siecze i wywija aż miło. Momentami jego akcje zdają się mieć nawet większego powera niż popisy Kratosa. Nie naciągam faktów – tak właśnie jest. A poznałem póki co znikomy procent możliwości systemu walki. Gracz oczywiście zdobywa punkty doświadczenia, za które wykupuje w menu kolejne poziomy i kombinacje ciosów.
Podnoszenie umiejętności rozpisane jest na dwa „drzewa”. Drzewo umiejętności piekielnych zdaje się być tym podstawowym, bo pozwala ono na pakowanie orbów w kosę. Dante ma jednak również do dyspozycji drugi typ broni. Jest to krzyż, który jest czymś w rodzaju czaru o charakterze miotanym. Można go używać w nieskończoność. Wciskając wojownik razi przeciwników świetlistym krzyżem. Za jego rozbudowę odpowiada lokowanie punktów w drzewo umiejętności świętych.
Oprócz powyższego Dante ma oczywiście do dyspozycji klasyczne, potężne czary, których stosowanie skraca pasek many.
Fajnym smaczkiem jest spotykanie na swojej drodze dusz potępionych. Takiego nieszczęśnika możemy potraktować na dwa sposoby – ściąć, albo rozgrzeszyć. Dante przybiera zatem czasami rolę sędziego wydającego werdykt nad zbłąkanymi duszami.
Na YouTube oglądałem gameplay’e w dużych konsol (x360, PS3) i wydaje mi się, że wersja na PSP nie odbiega od nich znacząco. Nie zauważyłem praktycznie żadnych cięć w poziomach. To chyba najlepszy argument świadczący o jakości tego tytułu. Na kieszonce ta gra może się podobać. Zachwyca wręcz rozmachem i miodnością systemu walki na miarę GOW. Na stacjonarnych maszynach gierka zapewne przegrywa z konkurencją, ale na PSP wypada znakomicie. W tej chwili mogę tę produkcję z czystym sumieniem polecić miłośnikom dynamicznych gier akcji.
Zacząłem przygodę z tą gierką dlatego pomyślałem, że warto założyć oficjalny wątek. Dwie sesje przełożyły się na ponad 20% ukończenia.
Wnioskuję zatem, że produkcja nie należy do najdłuższych. Niemniej jednak szpil wciąga obrzydliwie i ciężko mi się oderwać od konsolki. A o to przecież w elektronicznej rozrywce chodzi.
Gra od zawsze była porównywana do GOW i nie ma się zresztą czemu dziwić. Twórcy nawet nie starają się ukryć na jakiej serii się wzorowali. Gracz, który spędził kilkadziesiąt godzin z przygodami Kratosa czuje się tutaj jak ryba w wodzie. Sam jestem takim właśnie grajkiem, dlatego też procesu aklimatyzacyjnego praktycznie u mnie nie było. Chwyciłem za konsolkę i od razu znakomicie czułem gameplay.
Niektórzy wytykają grze płaską fabułę. Moim zdaniem to błąd. Nie o to tutaj chodzi. Głównym bohaterem opowieści jest niejaki Dante. Wojownik ten uczestniczył w wyprawie krzyżowej. Po upragnionym powrocie do rodzinnej Florencji zastaje jednak w swoim domu rozgardiasz, a na podwórku znajduje martwą ukochaną – Beatrycze. Sam Lucyfer, król czeluści piekielnych, bezczelnie porywa jej duszę. W tym momencie Dante bez chwili namysłu wyrusza za nim, aby ocalić umiłowaną białogłowę. A że władanie orężem nie jest mu obce, to zaczyna się ostra rozróba, która swoją kontynuację będzie miała w dziewięciu kolejnych kręgach piekła. Fabuła zatem może i jest prosta, ale jak dla mnie w zupełności wystarczająca. Mamy jasno sprecyzowany, logiczny cel, do którego zmierzamy.
Opowieść ta inspirowana jest Boską Komedią autorstwa Dantego Alighieri. Jeżeli uważali na lekcjach języka polskiego, to powinni pamiętać jeden z drugim!
Perspektywa podziwiania wizji piekła od dłuższego czasu przyciągała mnie do tego tytułu. Sporo dobrego można napisać o filmikach, które znakomicie oddają charakter rozgrywki. Jest mrocznie, posępnie, przejmująco. Pod tym względem gra jest jakby poważniejsza od GOW. Charakterystyczna grafika w tej serii powoduje, że gracz od razu widzi tę mityczną bajkowość. Dante’s Inferno z kolei jest jakby bardziej zbliżony do rzeczywistości.
Pozytywnie zaskoczył mnie wyjątkowo miodny system walki. Twórcy naprawdę nie mają się czego wstydzić, a teksty typu „marny klon GOW” kierowane w stronę Dente’s Interno są moim zdaniem bardzo krzywdzące. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to zajebisty klon GOW w bardziej mrocznych klimatach.
Podstawowym narzędziem eksterminacji wrogów jest wielka kosa, którą to bohater zdobywa na początku gry. To nie jest spoiler. Praktycznie od razu wojak skopie dupę wszechmocnej Śmierci. Można rzec, że jest jak w filmach Hitchcocka: już na samym początku trzęsienie ziemi, a później napięcie tylko rośnie.
Dante ciacha, siecze i wywija aż miło. Momentami jego akcje zdają się mieć nawet większego powera niż popisy Kratosa. Nie naciągam faktów – tak właśnie jest. A poznałem póki co znikomy procent możliwości systemu walki. Gracz oczywiście zdobywa punkty doświadczenia, za które wykupuje w menu kolejne poziomy i kombinacje ciosów.
Podnoszenie umiejętności rozpisane jest na dwa „drzewa”. Drzewo umiejętności piekielnych zdaje się być tym podstawowym, bo pozwala ono na pakowanie orbów w kosę. Dante ma jednak również do dyspozycji drugi typ broni. Jest to krzyż, który jest czymś w rodzaju czaru o charakterze miotanym. Można go używać w nieskończoność. Wciskając wojownik razi przeciwników świetlistym krzyżem. Za jego rozbudowę odpowiada lokowanie punktów w drzewo umiejętności świętych.
Oprócz powyższego Dante ma oczywiście do dyspozycji klasyczne, potężne czary, których stosowanie skraca pasek many.
Fajnym smaczkiem jest spotykanie na swojej drodze dusz potępionych. Takiego nieszczęśnika możemy potraktować na dwa sposoby – ściąć, albo rozgrzeszyć. Dante przybiera zatem czasami rolę sędziego wydającego werdykt nad zbłąkanymi duszami.
Na YouTube oglądałem gameplay’e w dużych konsol (x360, PS3) i wydaje mi się, że wersja na PSP nie odbiega od nich znacząco. Nie zauważyłem praktycznie żadnych cięć w poziomach. To chyba najlepszy argument świadczący o jakości tego tytułu. Na kieszonce ta gra może się podobać. Zachwyca wręcz rozmachem i miodnością systemu walki na miarę GOW. Na stacjonarnych maszynach gierka zapewne przegrywa z konkurencją, ale na PSP wypada znakomicie. W tej chwili mogę tę produkcję z czystym sumieniem polecić miłośnikom dynamicznych gier akcji.