Ankieta: Czy posiadasz swój unikalny styl?
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Oczywiście. Zawsze staram się grać w ten sam sposób, który opanowałem do perfekcji.
20.00%
2 20.00%
W przypadku niektórych gier gram według schematu, aczkolwiek zdarza mi się to zmieniać, gdy taktyka się nie sprawdza.
40.00%
4 40.00%
Gram spontanicznie, Zmieniam styl zawsze, gdy gram w inną grę.
40.00%
4 40.00%
Razem 10 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Czy posiadasz swój styl gry?
#1
Każdy z nas ma inne potrzeby i predyspozycje zależne od jego osobowości, co przekłada się na to, iż w odmienny sposób podchodzimy do sposobu przechodzenia gier - posiadamy swój własny styl, który z wiekiem i ilością ogranych pozycji nabiera ostatecznego kształtu. W zasadzie każda gra, niezależnie od gatunku, umożliwia graczowi personifikację i customizację wszelkich aspektów, które umożliwią mu grę "po swojemu", według własnego stylu rozgrywki. Może to być wybór klasy w RPG'ach (mag, wojownik, łotrzyk), ustawienie taktyki w grach sportowych, sposób rozbudowywania bazy i armii w grach strategicznych, czy po prostu wybór ulubionej broni w strzelankach. To od gracza zależy w jaki sposób będzie przechodził grę, aczkolwiek zdarzają się momenty, w których to twórcy powiedzą nam co mamy robić (np. nie pozwalając zmienić broni).

Osobiście, w zależności od ogrywanego tytułu/gatunku, staram się dostosowywać wszelkie elementy wpływające na rozgrywkę w taki sposób, aby grało mi się możliwie najprzyjemniej i osiągać wymierne korzyści. W grach RPG przystosowywałem swoją postać do gry jako wojownik (walka w zwarciu z wykorzystaniem broni jednoręcznej). Między innymi dla tego w takim "Gothicu II" zostałem paladynem. W grach strategicznych staram się zbudować potęgę w oparciu o eliminację słabszych nacji np. grając Polską w "Medieval: Total War" podbijałem okoliczne neutralne prowincje i dopiero po rozbudowaniu potęgi ruszałem na podbój innych frakcji, jeżeli w grze nie ma podziału na mapę z prowincjami i walczę przeciwko jednemu przeciwnikowi, to na początku zajmuję się tylko gospodarką i systemami obronnymi, a do ataku ruszam mając wielką armię, gdy jestem bogaty i mam systemy obronne, które nie może sforsować wroga armia.

W przypadku innych gatunków, FPS'y, slashery, gry akcji etc. staram się dobierać ekwipunek pod względem łatwości gry i (co chyba oczywiste) jak najlepszych statystyk. W przypadku wojennych shooterów najczęściej wybieram zestaw pistolet maszynowy Thompson/MP40 i karabin M1 Garand (oczywiście gdy to możliwe). Ciężkie karabiny maszynowe wybieram rzadko, choć cenię sobie ich siłę ognia.

Reasumując. W niektórych gatunkach staram się powielać schematy, chyba że w danej grze granie danym sposobem jest nieopłacalne. Wtedy staram się znaleźć alternatywę pasującą do moich umiejętności i będącą skuteczną.

Ciekawi mnie to, czy Wy również macie swój unikalny styl rozgrywki, ulubioną taktykę, sprawdzone schematy, które opanowaliście do perfekcji. Wypowiedzcie się na ten temat i, jeżeli macie chęć, opiszcie najczęściej stosowane style gry.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#2
Ciekawy tematWink To zaczynamy:
- Jak gram w grę gdzie jest karma to zawsze jestem dobry. Tak obrzydliwie dobry że nie wiem. Jakoś nie mogę krzywdzić tych wszystkich biednych NPC,
- W strategiach baza zawsze musi być w kształcie idealnego kwadratu. I nie ma mowy o braku symetrii!!!! Symetria musi być Wink
-Zawsze staram się wejść wszędzie na mapie.Nienawidzę jak ograniczają mnie niewidzialne ściany. JA MUSZĘ muszę wejść w te ruiny budynku który został rozwalony przez wybuch bomby.MUSZĘ!!!,
-W FPS w teraźniejszości tylko M4A1.Koniec,pointa.
-W "ścigałkach" zawsze czerwono białe malowanie samochodu, a na burcie numer 25. ZAWSZE!!!
- No i w RPG czy innych tylko wojownik. Nienawidzę tych "skrytobóczychatakówdupy" albo "zabijęciękuląogniazpółmapy".
I to by było na tyle.


PS: Aha jeszcze jedno - Tusk musi odejść!!!
Xbox is down, someone call the ambulance!  Wii u! Wii u! Wii u!

Nawet Trolle pomagają ---> http://www.pajacyk.pl

Sąd skazał za morderstwo na dożywocie niewinnego człowieka Jana Ptaszyńskiego. Najpierw zobacz http://www.youtube.com/watch?v=C-4W7Gg-3...AF5989574B, potem podpisz http://www.petycjeonline.com/petycja_o_u...aszyskiego
Odpowiedz
#3
Bardzo ciekawy temat. Od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że w grach mających jakąkolwiek fabułę, stronię od zadań pobocznych, staram się jak najszybciej zobaczyć napisy końcowe, w wielu przypadkach z wypiekami na twarzy poznając główny wątek. Ostatnio też zauważyłem, że polubiłem opcję napisów angielskich przy dialogach, może to za sprawą mojej nauczycielki od angielskiego, która lubi tak filmy oglądać.

Jedyną grą, w jakiej klepałem schematem był Need for Speed Most Wanted, a to za sprawą poradnika Gier-ONLINE, który obleciałem od deski do deski. Zawsze na początku wybierałem Cobalta, kupowałem później Suprę, a wszelkie zdobyte od rywali pojazdy sprzedawałem. Obowiązkowo także musiałem mieć w garażu niebieściutką Imprezę oraz żółte Gallardo z dwoma czarnymi pasami na środku (Tutaj inspiracja od NFS Carbon, materiały promocyjne). Miałem także patent, aby nie zaczynać walki z bossem dopóki nie oblecę wszystkich dostępnych wyzwań.
[Obrazek: YU6rXCy.png]

Posiadane konsole

PlayStation One SCPH-102 z Modchipem
PlayStation SCPH-9002 z Modchipem
PlayStation 2 SCPH-75004 z ModBo Chip
PlayStation Portable E1000 (CFW 6.60 PRO C)
PlayStation 3 CECH-2003B (REBUG 4.81 CEX COBRA 7.5)

Aktualnie ogrywane:
Loop Hero
Hotshot Racing
Odpowiedz
#4
DawidoVader25 napisał(a):Jak gram w grę gdzie jest karma to zawsze jestem dobry. Tak obrzydliwie dobry że nie wiem. Jakoś nie mogę krzywdzić tych wszystkich biednych NPC,

Mam identyko. Zawsze jestem tym dobrym, jestem szeryfem i obrońcą uciśnionych. Jeśli mam do wyboru: czy pomóc delikwentowi czy go olać, a nie daj Boże zgładzić (jeśli jest taka opcja), zawsze wybieram to pierwsze. Dlatego też jeśli podczas rozgrywki mogę oponenta albo zabić albo ogłuszyć, wówczas go usypiam. Nie chodzi tu nawet o często wymierne korzyści płynące z tego wyboru, jednak zawsze jakiś tam opór mam. Nawet grając po raz drugi nie potrafię się przemóc.

Yohokaru napisał(a):Od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że w grach mających jakąkolwiek fabułę, stronię od zadań pobocznych,

Heh, tu mam przeważnie odwrotnie Smile. Jeśli prócz zadań związanych z główną osią fabularną występują misje poboczne, wpierw robię te drugorzędne. I choćby skały srały (chyba, że już wymięknę na maksa), nie tyknę się nadrzędnego zadania, póki nie wyczyszczę tych mniejszych. Chyba, że nie da się ich wykonać bez uprzedniego posunięcia fabuły do przodu celem zdobycia np. jakiegoś przedmiotu umożliwiającego wykonanie subquesta.

Oprócz tego (akurat teraz mi na szybko do głowy przychodzi) zbieram wszelkie przedmioty jakie da się zebrać w danej grze, niezależnie od gatunku. Czy to amunicja czy jakieś itemy użytkowe czy Bóg wie co, nawet jeśli miałbym z tego nie skorzystać ani razu. Musi być w inwentarzu i basta. Czasem podczas zabawy gra pyta się nas (np. w pierwszych Residentach) czy chcemy wyrzucić dany przedmiot po jego użyciu, bo jest już nie potrzebny. Zawsze wybieram, że nie bo muszę mieć w plecaku.
[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#5
No no powtórzę, że kolejny raz Paul wychodzi z interesującym tematem, to się ceni ;) Tak na szybko, bo nie jestem w 100% dyspozycji wymienię kilka rzeczy, jeżeli chodzi o mój styl. Nie gram w RPGi, więc skupię się na innych gatunkach. Po pierwsze nigdy się nie śpieszę. Niemal zawsze jak czytam gdzieś, że gra jest przykładowo na maksimum 10 godzin to wiem, że i tak skończę ją powyżej tego czasu. Dotyczy to każdego gatunku - po prostu nie lubię gnać na złamanie karku i w sumie tak jak w życiu 10 razy się zastanowię zanim podejmę jakąś decyzję w grze. Oczywiście nieco podkoloryzowałem, ale wiadomo o co chodzi.

Podobnie jak Yohokaru, przykładowo w sandboxach zawsze w pierwszej kolejności wykonuję zadania z głównej linii fabularnej, a te poboczne zostawiam sobie na zaś. Zazwyczaj dochodzi do tego, że tych pobocznych nie kończę, bo nie reprezentują sobą niczego i są powtarzalne do bólu. Podobnie z napisami (również miałem taką nauczycielkę ;) - pierwsze czego szukam w opcjach to możliwości włączenia napisów. Jeżeli ich nie ma to uważam to za spory minus, bo angielski mówiony nie jest z pewnością mi tak bliski jak ten w formie pisanej.

Jeżeli jest możliwość to zapisuję grę co chwila albo przy każdej nadarzającej się okazji. To w zasadzie powtórzenie pierwszego punktu w myśl zasady "przezorny zawsze ubezpieczony". Różne przypadki chodzą po ludziach, a ja nie wykluczam żadnego i jeżeli gra posiada kilka miejsc na karcie do zapisu to często z nich korzystam i w efekcie często mam niemały burdel na karcie. Raz padłem ofiarą tej zasady, kiedy w Red Faction bodajże była możliwość zapisu gry w dowolnym momencie. Zapisywałem grę bardzo często, aż w jednym miejscu trafił na buga, przez którego musiałem skorzystać z save'a z internetu, bo z mojej sytuacji nie dało się wyjść zwycięsko.

Nigdy nie korzystam z kodów, a z poradników bardzo rzadko. To raczej logiczne, ale nigdy nie wpisywałem kodów, które miały mi pomóc w przejściu gry. Owszem zdarzało się, że w GTA: San Andreas wpisywałem kody, ale dopiero po skończeniu gry i raczej z ciekawości. Z poradników korzystam tylko w ostateczności i zawsze uważam to za osobistą porażkę. Po prostu uważam, że skończenie gry w 100% przy pomocy własnych zdolności daje największą satysfakcję. Jak już jesteśmy przy 100% to zawsze oglądam napisy po skończeniu gry do samego końca. I to na razie tyle, jak sobie coś przypomnę, a na pewno tak będzie to dopiszę.
You wanna play games? Okay, I'll play with you. You wanna play rough? Okay! Say hello to my little friend!

[Obrazek: montana_pl89.png]
Odpowiedz
#6
Ja wyznaję zasadę "do celu po trupach". Nieważne jak byle grę ukończyć i jak najwięcej odkryć sekretów. Kilka razy kończyłem MGSa 4 i celem było do 18.00 jak najdalej zajść bo panorama się zaczyna :p
Odpowiedz
#7
DawidoVader25 napisał(a):- Jak gram w grę gdzie jest karma to zawsze jestem dobry. Tak obrzydliwie dobry że nie wiem. Jakoś nie mogę krzywdzić tych wszystkich biednych NPC,

Sugerując się nickiem i awatarem myślałem, że będzie zgoła odmiennie i tak, jak Darth Vader będziesz po tej "ciemnej stronie". Smile

Osobiście również staram się grać po stronie dobra, aczkolwiek zdarzyło mi się, że z powodu większego zysku postąpiłem niekoniecznie zgodnie z zasadami moralnymi. Przykładem takiego postępowania może być "Fable", gdy po pokonaniu Szept na arenie wybrałem opcję jej dobicia ze względu na wysoką nagrodę pieniężną. Poza tym denerwowała mnie od początku gry swoim cwaniactwem i aroganckim zachowaniem wobec głównego bohatera.

DawidoVader25 napisał(a):- W strategiach baza zawsze musi być w kształcie idealnego kwadratu. I nie ma mowy o braku symetrii!!!! Symetria musi być

Tutaj mam podobnie. Również staram się budować zamki według pewnego schematu.
[Obrazek: PaultheGreatPL.png]
Odpowiedz
#8
Ja nie myślę, ja gram Smile .

A rozwijając wypowiedź to jak się za coś zabieram to nie ma czasu myśleć nad stylem. Często nad losem rozgrywki (a także często towarzyszy broni) decydują sekundy. Robię większość rzeczy odruchowo pamiętając by robić to z głową (jak nie dam rady nie lecę na chama w tłum).
[Obrazek: playstation_blood_by_fuckinsick-d4cdnkd.gif][Obrazek: arhplus.png][Obrazek: playstation_blood_by_fuckinsick-d4cdnkd.gif]
Odpowiedz
#9
Myślałem, że w dziale PS2 nie da się już założyć wartościowego tematu. Paul jednak w przytupem zweryfikował tę teorię.

Gustuję w grach, które dają mi możliwość przejścia ich od dechy do dechy. Lubię maksować każdy tytuł z którym mam do czynienia, co nie znaczy, że zawsze mi się to udaje. Często jest tak, że sam zakładam sobie co jest moim celem i staram się to osiągnąć. Nie musi to wcale iść w parze z tym, czego oczekują ode mnie twórcy. Najlepiej tą rozbieżność widać na przykładzie niemiłosiernie katowanych przeze mnie dwóch części „Devil May Cry” (1,3). Gry te poniekąd zmuszają gracza do obrania konkretnego stylu walki. Aby zdobywać dużo cennych, czerwonych orbów i wysokie oceny podsumowujące misje, trzeba wbić się w klucz wymyślony przez twórców. Nie podoba mi się takie podejście, ponieważ nie lubię być do niczego zmuszany. Skoro dobrze walczy mi się daną bronią, to wolę się skupić na szlifowaniu umiejętności we władaniu właśnie tą bronią. Tracenie czasu na coś, co jest w moim odczuciu toporne i niemiodne jest wysoce irytujące. Nie tylko preferencje w wyborze oręża sprawiły, że nigdy nie opanowałem wykręcania stylu w tych grach. Główny czynnik, który na to wpłynął, to presja czasowa, której wprost nienawidzę. Podziwianie lokacji i odpoczynek po wymagającej batalii, to nierozłączny element mojego stylu przechodzenia gier. W Devila’ch czy GOW’ach zawsze staram się pokonać najwyższy poziom trudności i jeżeli mi się to udaje czuję się spełniony.

Koledzy wyżej wspomnieli, że potrafią olewać zadania poboczne. Ja prawdopodobnie dostałbym w takim przypadku wysypki i nie potrafiłbym zasnąć, ale jeżeli już by mi się to udało, to w nocy miałbym koszmary. Generalnie po podstawowym ukończeniu gry zabieram się za szczegółowe zdobywanie wszystkiego, co jest do zdobycia. Dotyczy to gier typu „Crash Bandicoot” czy „Jak & Daxter”, które pozwalają na swobodne powracanie do lokacji, ale których nie da się przejść na 100% bez powracania do poszczególnych levelów. Z kolei szpile typu „Spyro the Dragon” czy ogrywany aktualnie „Sly 2” pozwalają na dokładne przechodzenie poszczególnych plansz od samego początku mimo, że gra daje margines na olewkę i można kontynuować rozgrywkę bez uprzedniego 100% zaliczenia planszy. W takim przypadku nie ruszę następnego świata jeżeli nie wymaksuję tego, w którym się aktualnie znajduję.

Wspominałem zapewne, że regularnie zdarza mi się przechodzić grę dwa razy pod rząd. Dotyczy to z reguły produkcji o charakterze zręcznościowym i takich, które opierają się na zagadkach („Ico”, „PoP: Sands of Time”). Podczas pierwszego przejścia wczuwam się w rozgrywkę – oglądam wszystkie wstawki filmowe, podziwiam wykreowany przez grafików świat i chłonę klimat. Drugie przejście z kolei, to w moim przypadku subtelny speedrun. Wówczas gram jak automat.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#10
A co do gry po stronie dobra lub zła...

Z reguły wybory takie są w RPGach. W sumie wychodzi na to, że chcę się jak najbardziej wczuć w postać, utożsamić się z nią i myśleć, jak ja postąpiłbym. Momentami przy takim Mass Effect, gdzie jest mnóstwo ważnych decyzji myślę z 5 minut zanim wybiorę kolejną kwestię, a i tak ostatecznie wychodzi, że te wybory robią ze mnie złego bohatera. Podobnie było we wspomnianym Fable - na końcu miałem piękne rogi, niczym Hellboy w najwyższej formie. Wiem, że jestem dobrym miłym człowiekiem, ale coś mi tu koliduje xD W KOTORze też ostatecznie zostałem nowym imperatorem sithów.
[Obrazek: ekrms3.gif]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości