Mówiłem pewnie nie raz podczas pokazywania najnowszych nabytków, że była świetna okazja albo, że rozbiłem bank. Wymaż to.
Dzisiaj przybyła do mnie paczuszka. Wewnątrz było kilka pudełek z grami. Sprawdziłem wszystkie - każde z nich działa. A były to mianowicie:
Kingdom Hearts. Okazało się, że wewnątrz poprzedni właściciel wrzucił jeszcze płytkę z drugą częścią gry. Stan bardzo dobry.
MGS2: Substance. Kawałek pudełka jest odłamany, ale w mało widocznym miejscu. Stan idealny, działa bez zarzutu.
Tutaj zaczyna się robić goręcej:
Shadow of the Colossus. Pudełko trochę styrane, ale wydawnictwo jest kompletne i w niezłym stanie.
Ico. Francuska wersja językowa pudełka, pudełko jak w przypadku SotC - trochę styrane, ale wszystko działa poprawnie no i jest kompletne.
Silent Hill 2, wersja limitowana z płytką „Making Of”. Tutaj stan już lepszy mimo faktu, że jak w przypadku dwóch powyższych pudełko również jest kartonowe. Płytki też są w stanie dobrym.
No i teraz czas na wisienkę na torcie zestawu. Absolutna perełka w idealnym stanie.
MGS3: Subsistence. Angielska wersja językowa. Idealny stan płytek, pudełka oraz instrukcji.
No dobra, zestaw jak zestaw. Zapytacie pewnie: jaka cena? Za całość zapłaciłem łącznie z wysyłką... 325 złotych.
Wydawałoby się, że to kosmiczne pieniądze jak za gry na PlayStation 2. Może i tak, ale wystarczy przycupnąć i sprawdzić, ile łącznie te gry kosztowałyby, gdyby kupić je osobno. Porównując podobny stan koszt łącznie z wysyłkami oscylował w granicach... 900 złotych.
Dla niedowiarków - sam MGS3 w tej wersji potrafi osiągnąć na aukcjach ceny rzędu 300 złotych. A co dopiero pozostałe pięć tytułów, z których również każdy rynkowo stoi w granicach 100 złotych.
Najlepszy zakup w historii. Bank rozbity. Forsa wciąż wysypuje się z automatu w akompaniamencie radosnego dżingla, jak to czytacie.