Boss - który zapadł Ci w pamięć?
#1
Trzeba troszkę rozruszać dział z grami PSX więc zakładam temacik o bossach. Każdy gracz zapewne stoczył w swojej konsolowej karierze wiele niezapomnianych walk z szefami. Zdarzały się potyczki łatwe, śmieszne, ciekawe, drakońsko trudne, epickie albo takie, które po prostu z jakichś innych przyczyn zapadły nam w pamięć.

Dla mnie bossowie są silną stroną gry "Metal Gear Solid". Szczególnie wyjątkowe były potyczki ze Sniper Wolf. Karabin dalekiego zasięgu, trzęsące się wirtualne ręce... Snake musiał łykać specjalny środek dzięki któremu można było przez krótką chwilę normalnie celować. Całości towarzyszyła genialna ścieżka dźwiękowa.

Z tej samej gry walka w labiryncie z Ravenem, kiedy ten dostojnie maszerował z ciężkim karabinem maszynowym. Trzeba było nieźle się nakombinować żeby wygrać. Najlepsze było to, że mogliśmy go załatwić na wiele sposóbów np. strzelając z NIKITY, podkładając miny czy waląc ze STINGER'a.

A Wam, które "boss battle" szczególnie zapadło w pamięć?
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#2
Boss z PSX-a?
Crash pierwszy - ten taki pies skaczący i ten doktorek z rzucającymi fiolkami chemicznymi na końcu (zapomniałem jak się nazywali ) Smile
PS2 Slim SCPH-79004 (czarna), 64 MB Memorka PS2 8MB Memorka PS2, 1MB Memorka PSX, joypad, 29 calowy kineskop :) i 7 gier PSX i 20 gier PS2.
Xbox 360 - 15 gier na X360, 1 na Xbox.
GBA - 14 gier (4 na GB, 10 na GBA),
Nintendo GameCube (3 gry),
SEGA Mega Drive II (15 gier),
SEGA Game Gear (4 gry),
Nintendo 64 (3 gry),
SEGA Master System II (5 gier - wbudowany Alex Kidd in Miracle World)
Odpowiedz
#3
Z PSXa wrył mi się w pamięć Nemesis z Resident Evil 3. Prześladujące niemal co krok główną bohaterkę monstrum, zgrabnie napinało nerwy podczas rozgrywki - co chwilę stawaliśmy przed wyborem, czy stawić czoła eksperymentowi Umbrelli czy może wziąć nogi za pas. Sam design głównego antagonisty również, na owe czasy, robił niemałe wrażenie - zdeformowana twarz, masywna postura, nadnaturalna siła. I te jego wycie "Staaars..."

Nie mogę przejść obojętnie wobec pierwszego MGSa, mianowicie chodzi mi o Psycho Mantis. Pierwsze spotkanie z tym bossem było niesamowitym przeżyciem. Czytanie pamięci, ocena postaci (Snake'a) po ilości zapisanych stanów gry, kwiatki z kontrolerem czy problemy z obrazem (słowo Hideo w rogu ekranu) za pierwszym razem mocno mnie zdezorientowało przez co nie miałem pomysłu na na tego badassa. Dobrze przemyślany element zaskoczenia. Jak dla mnie najlepszy boss tej części.


[Obrazek: Mlyneq.png]

[Obrazek: retronagazieuserbar.jpg]
Odpowiedz
#4
Trzeba przyznać, że Hideo Kojima to wizjoner w świecie gier. Kiedyś wyczytałem w sieci, że do swojego dzieła życia, jakim niewątpliwie jest seria MGS, Hideo chciał wprowadzić następujący patent: W przypadku porażki z bossem na płycie z grą miałoby pojawić się coś imitującego krew. Myślano nad specjalną "farbą", która miałaby się topić w kontakcie z wiązką lasera. Brzmi to oczywiście niedorzecznie i faktycznie z pomysłu szybko zrezygnowano. Możliwości techniczne okazały się nie do przeskoczenia. Niemniej jednak sam pomysł wyprzedzał epokę w której powstał i trudno przejść obojętnie obok czegoś takiego.

@sonicwariat1994
Bossowie o których wspomniałeś to kolejno Ripper Roo i Dr Neo Cortex. Generalnie przewijają się oni w całej serii znanej z szaraka. Ja osobiście bossów z Crash'a również wspominam z łezką w oku. Oprócz powyższych na uwagę zasługują tutaj jeszcze gruby indianin Papu-papu i przypakowany tygrys Tiny Tiger.
Każdy z bossów w Crash'u był znakomicie wykreowany przez twórców, a walka wymagała pomysłowości i szybkich palców. Najlepszą okazją do bliższego poznania praktycznie wszystkich szefów z serii jest gra "Crash Team Racing". Dodatkowo pojawia się tutaj Nitrus Oxaid, który rzucał wybuchowymi fiolkami w ilościach hurtowych.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#5
Z Crasha w dwójce taki szalony doktorek, który skakał i zmieniał płytki w TNT mi zapadł w pamięci. Ogółem wszyscy byli świetni, ten jeden jednak zapadł mi w pamięci.
W Tekkenie oczywiście Ogre i True Ogre, świetny boss naprawdę wbija się w pamięć, dodatkowo w tamtych czasach powalał graficzną doskonałością.
Tak ogółem musiałbym się dłużej zastanowić, na pewno też świnie z Tomby, może nie nazbyt imponujące, ale zabawne i cieszyły.
O ile w Abe'ie walka z 'bossem' była mało ambitna, bo wpadało się do pomieszczenia tej rady i niszczyło ich, to ogółem świetnie wykreowane postacie czarnych charakterów. Również czarownik z pierwszej części Medievil, oraz potwór z katedry wychodzący z witraża.

Odpowiedz
#6
jak dla mnie to cala seria jest do dupy
Odpowiedz
#7
Fail. Ogre i True Ogre z serii Tekken zaszli mi głęboko w pamięć Big Grin
[Obrazek: 302yo9f.png] [Obrazek: beznazwyjo.png]
Gibson Les Paul Zakk Wylde Buzzsaw Custom Orange Studio...
Fight For Thor...

Odpowiedz
#8
@ashin
Ten czarnoksiężnik z Medievil'a nazywał się bodajże Zarok.

Mnie jeszcze na myśl przychodzą maszkary z Silent Hill:
- gruby robal, który chował się pod ziemią. Trzeba było sporo biegać i czekać na właściwy moment do ataku;
- wyjątkowo trudny pojedynek z ogromną, latającą ćmą (?). Walka toczyła się na dachu jakiegoś budynku. Miałem wówczas mało nabojów do broni palnej i musiałem opracować taktykę na broń białą. Trudne sterowanie strzałkami mocno nadwyrężyło mi wówczas kciuki;
- walka z potworem, któremu trzeba było strzelać w otwartą paszczę. Tak więc shotgun w dłoń i do przodu. Tutaj potrzebne były stalowe nerwy, bo strzał musiał być oddany z bliska. Wyjątkowa potyczka sprawiająca, że Silent Hill to gra której nie sposób zapomnieć. Otwarta paszcza potwora na pół ekranu robiła niezłe wrażenie.
[Obrazek: Kraszuuu.png]
Odpowiedz
#9
A ja chyba już do końca życia będę pamiętał ostatniego bossa z Apocalipse na PS1 pamiętam jak męczyłem się z kumplem pare godzin żeby go pokonać ale wkońcu udało nam się i radocha była jak cholera
[b]"Wycięcie wroga w pień to droga strategii i nie ma potrzeby, aby ją długo i mądrze rozważać."
Miyamoto Musashi
Odpowiedz
#10
W pamięci zapisał mi się Metal Gear Rex, którego rozwaliłem wręcz na milimetrze HP.
Ultimecia z FF8, pamiętam jak błagałem, żeby jej formy już się skończyły.
Długo męczyłem się z Garai'em z Chrono Cross.
Najbardziej zapadł mi jednak Miguel z tej samej gry. Oprócz tego, że był wymagający i był całkiem ważną postacią w fabule, to podczas walki z nim leciało moje ukochane "People Seized with Life".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości