03-05-2016, 21:08
![[Obrazek: Goz8wnbh.jpg]](http://i.imgur.com/Goz8wnbh.jpg)
W dniu dzisiejszym, po kilku miesiącach zmagań, wpadła platyna w tym oto zacnym tworze, Bloodborne zwanym. Panowie, co to była za przeprawa!
Dziesiątki tysięcy zgonów. Hektolitry wylanego potu. Grube tomiszcza zapisane co róż to wymyślniejszymi wiązankami przekleństw. Ani jednego rzutu kontrolerem o ziemię. Nie wiem, z którego osiągnięcia jestem dumny - z tego, że wyplatynowałem tego bękarta, czy z tego, że oparłem się chęci wypróbowania właściwości aerodynamicznych mojego DualShock 4.
Teraz kilka słów o samej platynie - było ciężko. Poziom trudności w platynach w moim odczuciu porównywalny z MGS 4. Poziom precyzji wymagany do... przeżycia? Podobny.
Aby wyplatynować ten twór, trzeba położyć wszystkie bestie „fabularne”, zebrać wszystkie przedmioty i bronie, no i położyć taką mamuśkę, która czeka w ostatnim, tzw. „Lochu Kielicha”. W grze napotkać można różne kielichy, którymi można odprawić rytuał przywołujący portal do lochu. O ile kilka pierwszych kielichów, gdy się za nie zabrałem, było „a walk in the park”, tak kilka kolejnych... Dramat. Boss jest tak silny, że może ci zrobić tzw. OHK, czyli One Hit Kill. Tak. Jedno trafienie bossa, i cię nie ma. Zaczynasz od początku. A w jednym z kielichów zaczynasz z połową życia i obniżonymi właściwościami swojego tropiciela. Ten, kto na to wpadł, powinien zostać przeciągnięty po ostrokrzewie za genitalia. Ale dałem radę. Ja bym nie dał?
Mamuśka w porównaniu z drużyną, która pilnowała dojścia do niej, to jest pikuś. Nie straciłem nawet połowy życia w walce z nią.
Na końcu są ciekawe walki, których nie zaspoiluję. Mogę powiedzieć jedynie, że trzeba skopiować zapis i wykonać trzy różne zakończenia, z czego jedno - sekretne - wymaga zjedzenia trzech przedmiotów, które są rozrzucone po świecie gry. Easy. Po przeprawie przez kielichy ostatnia walka przypominała raczej walkę z pomniejszym stworkiem, których pełno na ulicach Yharnam. No, ale mając 130 poziom postaci trudno byłoby spodziewać się jakiegoś wyzwania...
Słowem podsumowania - gość pewien kiedyś powiedział: „this game was a bitch to plat”. I zgadzam się z nim w stu procentach. Bardziej nieprzyjaznej graczowi i bestialskiej gry nie było. Ale jaka satysfakcja - gwarantowana!
Mimo wszystko nie polecam osobom o słabych nerwach, ewentualnie wadach kardiologicznych. Róbcie to na własne ryzyko, bo kto wie? Może nie uda wam się doczekać poranka nad Yharnam...