03-08-2012, 13:47
Pierwsze Army of Two było grą średnią. Gra miała fajne schematy, nastawiona była wyłącznie na grę w trybie co-op. Była jednak krótka i monotonna, czerpała całymi garściami z innych tytułów w tym Gears of War.
Dwójka na szczęście postawiła już poprzeczkę dużo wyżej. Choć nie była idealna, przyjąłem ją bardzo ciepło i ukończyłem w trybie co-op nie jeden raz...
Misje w dwójce są dużo ciekawsze. Co prawda całą kampanię można ukończyć w 5-7 godzin, ale jest to wyzwanie dużo ciekawsze, niż w przypadku pierwszej części gry.
Ciekawym elementem Army of Two jest system aggro, tzn. skupiania uwagi przeciwników. Gdy jeden z graczy prowadzi intensywny ostrzał, drugi w ukryciu zachodzi przeciwników od tyłu by wybić ich jednego po drugim.
Bohaterowie przez całą grę muszą sobie pomagać. Gdy jeden z graczy padnie na środku pola bitwy, drugi musi odciągnąć go na bok, by tam go reanimować.
Takich elementów jest oczywiście w zastrzęsienie. Np. jeden trzyma tarczę którą ochrania zarówno siebie jak i kolegę, drugi ostrzeliwuję przeciwników. Są też etapy jeżdzone a nawet pływane. W takich wypadkach zazwyczaj jeden z graczy siada za sterami pojazdu, drugi karabinu maszynowego.
Nowością są wybory moralne. Nie wpływają one na fabułę, ale przedstawiają bardzo ciekawe skutki decyzji które podejmujemy w czasie gry. Do tego są przedstawione w formie grafik, które narysowane są w ładny sposób. Mała rzecz, a naprawdę cieszy.
Gra ocieka humorem, Rios i Salem lubią robić sobie kawały, bić się po głowie, przybijać żółwiki czy rzucać do siebie głupimi tekstami. Ciekawostką-dodatkiem jest nieobowiązkowa minigierka w papier nożyczki i kamień, którą można wykonać w dowolnym momencie, gdy gracze chcą ustalić kto jakie zadanie ma wykonywać w danym momencie. Generalnie stosunki między postaciami Riosa i Salema zostały ciekawie ukazane za co autorom gry należy się duży plus.
Mimo że Army of Two: The 40th Day nie jest grą idealną, miło wspominam chwilę spędzone z tym tytułem, takich gier na PS2 brakuje
Dwójka na szczęście postawiła już poprzeczkę dużo wyżej. Choć nie była idealna, przyjąłem ją bardzo ciepło i ukończyłem w trybie co-op nie jeden raz...
Misje w dwójce są dużo ciekawsze. Co prawda całą kampanię można ukończyć w 5-7 godzin, ale jest to wyzwanie dużo ciekawsze, niż w przypadku pierwszej części gry.
Ciekawym elementem Army of Two jest system aggro, tzn. skupiania uwagi przeciwników. Gdy jeden z graczy prowadzi intensywny ostrzał, drugi w ukryciu zachodzi przeciwników od tyłu by wybić ich jednego po drugim.
Bohaterowie przez całą grę muszą sobie pomagać. Gdy jeden z graczy padnie na środku pola bitwy, drugi musi odciągnąć go na bok, by tam go reanimować.
Takich elementów jest oczywiście w zastrzęsienie. Np. jeden trzyma tarczę którą ochrania zarówno siebie jak i kolegę, drugi ostrzeliwuję przeciwników. Są też etapy jeżdzone a nawet pływane. W takich wypadkach zazwyczaj jeden z graczy siada za sterami pojazdu, drugi karabinu maszynowego.
Nowością są wybory moralne. Nie wpływają one na fabułę, ale przedstawiają bardzo ciekawe skutki decyzji które podejmujemy w czasie gry. Do tego są przedstawione w formie grafik, które narysowane są w ładny sposób. Mała rzecz, a naprawdę cieszy.
Gra ocieka humorem, Rios i Salem lubią robić sobie kawały, bić się po głowie, przybijać żółwiki czy rzucać do siebie głupimi tekstami. Ciekawostką-dodatkiem jest nieobowiązkowa minigierka w papier nożyczki i kamień, którą można wykonać w dowolnym momencie, gdy gracze chcą ustalić kto jakie zadanie ma wykonywać w danym momencie. Generalnie stosunki między postaciami Riosa i Salema zostały ciekawie ukazane za co autorom gry należy się duży plus.
Mimo że Army of Two: The 40th Day nie jest grą idealną, miło wspominam chwilę spędzone z tym tytułem, takich gier na PS2 brakuje