20-03-2013, 21:33
Ahhh... cóż to był za bal...
Ale wracając do tematu...
Kiedyś w czasach PalmOS grałem namiętnie w grę o nazwie Bejeweld... Na ekranie, a w zasadzie folii, wyrobił się nawet ślad po przesuwaniu rysika od grania w tę grę...
Później w czasach Windows Mobile zakupiłem sobie drugą część tej gry...
Strasznie mi się podobało granie w tego typu gry...
Aż tu nagle...
Odpaliłem grę na PSP i jak nic Bejeweld...
Gra od razu mnie wciągnęła, ale nie wiedziałem do końca co trzeba robić, o czym przekonałem się później...
Gra różni się od typowego Bejewelda, bo poza układaniem 3,4 lub 5 klocków z takimi samymi figurami w linii poziomej lub pionowej, dostajemy różne plansze, które początkowo pokryte są budulcem potrzebnym do zbudowania danego starożytnego cudu Świata. Budulec ten rozbijamy przy pomocy właśnie zbijania figur na planszy.
Zbity budulec trafia na ziemię, skąd jest zabierany przez tragarzy, którzy transportują go na budowę.
W każdym etapie, a jest ich 8, budujemy inny cud Świata. Poza budulcem, po zwaleniu jakiejś jego ilości, na planszy pojawia się kamienny kawałek budowli, który musimy dotransportować na sam dół planszy. A że jest on zrobiony z kamienia, to nie da się go przesuwać na boki, przez co mamy utrudnione ruchy pozostałymi figurami na planszy. W początkowych etapach jest jeden kamień, a w dalszych już są dwa, co jeszcze bardziej utrudnia grę...
Żeby nie było za łatwo, to mamy jeszcze klepsydrę z czasem, który sukcesywnie upływa oraz 3 życia.
Jak nie uda nam się wyczyścić planszy z całego budulca lub dotransportować kamienia na sam dół, to tracimy jedno życie i zaczynamy od nowa.
Grając za pierwszym razem nie opracowałem sobie odpowiedniej strategii grania i po etapie 7, który był jak dla mnie najtrudniejszy, ze względu na układ planszy do wyczyszczenia, zostało mi jedno życie, co skutecznie uniemożliwiło mi dalsze kontynuowanie. I to mnie zmotywowało, do rozpoczęcia gry od nowa i opracowana przeze mnie strategia zaowocowała posiadaniem 3 żyć przed rozpoczęciem ostatniego etapu...
Gra mnie tak wciągnęła, że ostatnio każdą wolną chwilę wykorzystywałem na granie w tę grę... Bardzo przyjemny tytuł dla zabicia czas oraz krótkiego grania*.
Dzisiaj ukończyłem grę w trybie "Story". Dzięki czemu uzyskałem możliwość budowania każdego z cudów Świata w trybie "Free play". Jest jeszcze tryb Quest, ale jego jeszcze nie zgłębiłem, co pewnie jeszcze uczynię...
Uhhh... ale się rozpisałem...
*UWAGA, gra potrafi wciągnąć tak, że zapominamy o czasie i nagle okazuje się, że jest już środek nocy...
Ale wracając do tematu...
Kiedyś w czasach PalmOS grałem namiętnie w grę o nazwie Bejeweld... Na ekranie, a w zasadzie folii, wyrobił się nawet ślad po przesuwaniu rysika od grania w tę grę...
Później w czasach Windows Mobile zakupiłem sobie drugą część tej gry...
Strasznie mi się podobało granie w tego typu gry...
Aż tu nagle...
Odpaliłem grę na PSP i jak nic Bejeweld...
Gra od razu mnie wciągnęła, ale nie wiedziałem do końca co trzeba robić, o czym przekonałem się później...
Gra różni się od typowego Bejewelda, bo poza układaniem 3,4 lub 5 klocków z takimi samymi figurami w linii poziomej lub pionowej, dostajemy różne plansze, które początkowo pokryte są budulcem potrzebnym do zbudowania danego starożytnego cudu Świata. Budulec ten rozbijamy przy pomocy właśnie zbijania figur na planszy.
Zbity budulec trafia na ziemię, skąd jest zabierany przez tragarzy, którzy transportują go na budowę.
W każdym etapie, a jest ich 8, budujemy inny cud Świata. Poza budulcem, po zwaleniu jakiejś jego ilości, na planszy pojawia się kamienny kawałek budowli, który musimy dotransportować na sam dół planszy. A że jest on zrobiony z kamienia, to nie da się go przesuwać na boki, przez co mamy utrudnione ruchy pozostałymi figurami na planszy. W początkowych etapach jest jeden kamień, a w dalszych już są dwa, co jeszcze bardziej utrudnia grę...
Żeby nie było za łatwo, to mamy jeszcze klepsydrę z czasem, który sukcesywnie upływa oraz 3 życia.
Jak nie uda nam się wyczyścić planszy z całego budulca lub dotransportować kamienia na sam dół, to tracimy jedno życie i zaczynamy od nowa.
Grając za pierwszym razem nie opracowałem sobie odpowiedniej strategii grania i po etapie 7, który był jak dla mnie najtrudniejszy, ze względu na układ planszy do wyczyszczenia, zostało mi jedno życie, co skutecznie uniemożliwiło mi dalsze kontynuowanie. I to mnie zmotywowało, do rozpoczęcia gry od nowa i opracowana przeze mnie strategia zaowocowała posiadaniem 3 żyć przed rozpoczęciem ostatniego etapu...
Gra mnie tak wciągnęła, że ostatnio każdą wolną chwilę wykorzystywałem na granie w tę grę... Bardzo przyjemny tytuł dla zabicia czas oraz krótkiego grania*.
Dzisiaj ukończyłem grę w trybie "Story". Dzięki czemu uzyskałem możliwość budowania każdego z cudów Świata w trybie "Free play". Jest jeszcze tryb Quest, ale jego jeszcze nie zgłębiłem, co pewnie jeszcze uczynię...
Uhhh... ale się rozpisałem...
*UWAGA, gra potrafi wciągnąć tak, że zapominamy o czasie i nagle okazuje się, że jest już środek nocy...