27-09-2013, 16:27
Oto kolejna historia nawiązująca do oklepanego już przez media schematu "zabił, bo grał". Na całe szczęście w tym przypadku obyło się bez zabitych czy rannych, jednak nadal szukano usprawiedliwienia poprzez zwalenie winy na branżę gier wideo. Tym razem doszło do kradzieży samochodu i brawurowej jazdy. Zapewne nikogo nie zdziwi, że do tego zdarzenia doszło w Stanach Zjednoczonych.
Głównym aktorem w tym spektaklu był niejaki Zachary Burgess, który spacerując chodnikiem w Auburn (stan Alabama) zobaczył samochód pozostawiony przez kierowcę z włączonym silnikiem, do którego postanowił wsiąść i zabawić się niezwykle brawurową jazdą - celowo taranując napotkane na drodze samochody. Bilans - dziewięć zniszczonych samochodów i jedna uprowadzona osoba (okazało się, że w samochodzie pozostał pasażer). Mężczyzna nie potrafił w sensowny sposób uzasadnić swojego zachowania lub przyznać się do winy, lecz postanowił szukać wykrętów i tym samym powiedział, że wpływ na jego zachowanie miało "GTA V". Zresztą świeżo po zatrzymaniu przez policję powiedział funkcjonariuszom, że chciał zobaczyć "GTA w prawdziwym życiu". Nie wiadomo, czy spełnił swoje oczekiwania, jednak mimo wszystko wie już jak wygląda "busted" w prawdziwym życiu. Zachary, w przypadku surowego wyroku sądu, może posiedzieć za kratami nawet 15 lat.